Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

hania szelka

Użytkownicy
  • Postów

    43
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez hania szelka

  1. jeżeli się ma wkurzać, to ok, działa :) pana w takim razie zostawiam a chcenie i wolenie... oddaję rację.
  2. wżera się, rozpada się, uwalnia się, = potrójne się wkurza pan współlokator siedział (..) i dopijał - skoro męskie formy czasowników i określenie (-lokator), to na cóż jeszcze pan? chciałbym, żeby miała raki. = niewytłumaczalnie ciśnie mi się na usta "wolałbym" mist chciałbym ale w/w to szukanie dziury w calym :)
  3. to ja sztuczny kwiatek daję, żeby peel się nie zakichał
  4. straciłam na dłoni życie bolało krwawiło jednak najgorszy był bezruch i zamknięte oczy moja mała naga Natalka szukałam jej czegoś ciepłego kocyka pieluszki wszystko za duże za WIELKIE! odwracali oczy jakbym była trędowata służba zdrowia to chyba za dużo powiedziane bałam się złączyć dłonie żeby nie zniknęła może dlatego moje prośby rozbiły się o niebo
  5. ładne? bardzo?! to jedynie bardzo jest infantylne i debilne... bez obrazy dla autora oczywiście, ale tekst prócz jako tako ciekawej formy nie przedstawia sobą nic odkrywczego, czy nawet zabawnego (co tytuł czy wstęp sugerują)
  6. książka świetna, ale ekranizacji nie jestem pewna czy nie popsują... zamierzam sprawdzić :) do autora tematu: dlaczego określa pan tę książkę mianem zbereźnej? chyba kiepską literaturę pan czytuje, skoro ta wywarła takie wrażenie...
  7. Niby ładnie niby pięknie, na studia się dostałam, wszystko zaliczyłam, dyplom z oceną bardzo dobrą, piękna pogoda, słoneczne wakacje, wypoczynek na wsi, leniuchownie z siostrą, robienie na co tylko ma się ochotę, tylko na tę ochotę ma się niewiele... przeczytana jedna książka – lepszy rydz niż nic – ale ambicje naciskają na więcej, być może nareszcie oddam książki pani K., to straszne, że je tyle trzymam. Muszę wydrukować pracę i koniecznie wszystko jej oddać, koniecznie, jak najprędzej.. Smutno mi dziś, chmurno dziś mi, przeminęło z wiatrem i zrobiło się chłodniej, powiało samotnością i... tęsknotą... strasznie dziś melancholijnie i tak... zupełnie nie tak letnie, zupełnie jesiennie się zrobiło... zupełnie... jak w kwietniu... dokładnie jak w kwietniu, czy to normalne, że tak mi drżą powieki? To takie męczące, denerwujące... momentami irytujące... czuję się jakbym była tym upośledzona, bo na moment tracę władzę nad sobą, to nie do pomyślenia!... Och, jak ja bym chciała tak kochać z rozmachem, pełną radością, szczerością, otwartością... czemu nie dane mi dotąd? Czy to też jakieś upośledzenie? Czy to jakaś skaza moja? Czemu nie mogę jak inni? czemu wciąż inaczej? Czy to nie zastanawiające, że otoczenie spotyka zupełnie co innego? W książkach co innego? W telewizji co innego? W filmach co innego? A ja gdzie? Nie mam odniesienia, porównania wypadają tak strasznie blado... tak głucho, tak ponuro i nieszczęśliwie.. i do tego wino... tak, nie ma to jak wino w taki chłodny wieczór.. czemu dziś tak?... zapomniałam że odpowiedzi na takie pytania są nielegalne bo nieistniejące a gadanie głupot graniczy z szaleństwem, obłędem, uznają mnie za wariatkę nim zdążę cokolwiek osiągnąć, zaplanować... tego się obawiam? Przedwczesnego odebrania sobie szansy? Na osiągnięcie czegokolwiek? Chore... chore, szare i wygniecione jak stara chusteczka, tylko dlaczego wtedy wino rozgrzesza? Ojej w kościele podają wino.... kręcę wokół religii nie uznając jej zupełnie, a jednak co chwila wypływa ze mnie... dziwne.. ech, niech rozsądzi listopad... i jeszcze nie ocalają mnie noce płaczu i modlitwy.. nienawidzę czekać to kolejna ułomność umysłu i możliwości ludzkich, albo tylko moich.. ja czuję że znów będę się bać, mimo że ktoś daje mi znak, mała Ty wiesz, dławi mnie tlen a każdy dzień wymyka się 2 03 nie ma dokąd iść... jak mogłeś odejść stąd w taką nieludzką noc? Moja głowa chce moja głowa znać jakiś powód... po winie zawsze jestem wylewna... można powiedzieć jak wezbrana rzeka, po winie wezbrana rzeka, prawie powódź bo całą sobą zajmuje ludzi, chcę ich sobą obezwwładnić choć na chwilę, tę którą im kradne.. niech wiedzą, że jestem odpisuje niczym karabin maszynowy i mam nadzieje że nie pustosłowiem.. że to coś daje. Tak mało wina a tak miesza w głowie.. zabawne, jak ktoś chce się upić się nastawi to to zadziała :) wystarczy wierzyć :) zaniemogły ze strachu i zagoniły się w szaleństwie, marzenia bezsenne, lekko pozacierały się granice miedzy dobrem a złem.. ludzie kochający to szcześliwi ludzie... bardzo... ciepło im... w najgorsze zimy i mrozy.. w najgorsze listopady jest im lepiej.. lżej.. cieplej, cieprię na gorzączę niezrozumienia... powątpiewania, beznadziei.. no to ciekawe ile mi jeszcze zostawiają lat beztroski i bez napiecia ze to już czas a jak nie to koty.. tak tak, czas inwestować w kocią rodzinę skoro własna, skoro się nie ma kogo tulić.. całować, pieścić, musialem znowu się schlac, nie widac drogi we mgle, listopad włazi do miast, na dole dzieje się zleeeee....tak mi przykro chciałbym jeszcze raaaaaaaaaaaaaaaaz, tak mi przykro chciałbym jeszcze raaaaaaaaaaaaz, tak mi przykro chciałbym jeszcze raaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaz, tak mi przykro chciałbym jeszcze raaaaaaaaaaaaaaaaaaaz podobno spijanie się w samotnosci jest żałosne, cóż, jestem żałosna w takim razie, sama, żałosna, smutna i niekochana..
  8. nadal nie potrafię bez drżenia myśleć o niej bez smutku trzymać zdjęcia bez łez kończyć dzień od słów to minie mam mdłości tulę kota i wiem nieśmiertelność to drugie imię miłości straciłam wiarę w jutro będzie lepiej zamieram na każdy krzyk i większy gest bezczelne słońce świeci ostro tak ogromnie nieadekwatnie sama wywołuję deszcz gniewnym wzrokiem
  9. powiem Ci w sekrecie, że 41 to świetny rozmiar, gorzej jak ma się większy... ale wracając do tekstu, zwięźle napisany, szybko się czyta, czekam c.d. akcja w autobusie pięknie prowadzona :)
  10. właśnie piszę pracę dotyczącą muzyki, więc mnie skusiłaś tytułem :) ale do sedna... po pierwsze, wiec to zgromadzenie ludzi mające na celu przedyskutowanie jakichś spraw bieżących, więc pytam się ja Ciebie, co on tak często robi w Twoim tekście? po drugie, tekst czyta się lekko i tylko kilka końcowych związków wyrazowych nie bardzo mi gra. po trzecie, mniej więcej rozumiem zamysł owego tekstu, ale tak po prawdzie tej miniaturze brak charakteru, smaku; jest delikatny i nawiny, może taki miał być? ale brak mi czegoś, z czym powinien zostawiać tekst czytelnika, jakiegoś zamyślenia, refleksji, czy choćby emocji (śmiech, płacz, wzruszenie). tyle ja... :) pozdrawiam
  11. dziękuję za wizytę i komentarz :) mi-mnie.. hmm, myślę jeszcze, bo właściwie w słowie pisanym ładniej "mnie" tu masz rację, jednak gdy chodzi o mowę, to częściej używa się formy "mi" :)
  12. Wyszła z łazienki w ręczniku i z zamyśleniem przyglądała się Kubie, jak śpi. - Jak mu to powiedzieć? Po chwili przekręcił się w jej stronę i otworzył oczy. - Cześć kochanie – powiedział. Basia uśmiechnęła się lekko i przysiadła na łóżku. - Jak się spało? – spytała chcąc odwlec poważną rozmowę. - Chodź tu do mnie to Ci pokażę! - Kuba rzucił się na nią i zaczął całować. Po chwili zaczął pieścić jej piersi, wtedy się odsunęła. - Wiesz... musimy porozmawiać. - O co chodzi? – spytał zaskoczony. Basia podeszła do okna i odwróciła się do niego plecami. – Kotek, coś się stało? – Dopytywał się. - Tak. Bo widzisz.... chodzi o to, że. – Wzięła głęboki wdech i spuściła wzrok na podłogę. – Nie zrozum mnie źle kochanie, ale... Jest nam razem bardzo dobrze, uwielbiam z Tobą przebywać. - Ale?! - Chodzi o to, że wcześniej rozmawialiśmy o naszej przyszłości, planach. - Źle Ci tu? - Nie! Bardzo dobrze...Tylko że. - No wyduś to z siebie o co Ci chodzi!? Znalazłaś sobie kogoś?! - Nie! Och... – przykucnęła i zakryła twarz w dłoniach. - Nie płacz, tylko mów, co jest grane. - Nie chcę mieć z Tobą dzieci... Dobrze mi z Tobą, świetnie nam się układa, ale łóżko to nie jedyny element życia. Przepraszam... Kuba był zaskoczony tym, co usłyszał. Zamknął się w łazience i nie odpowiadał na pytania Basi. - Gniewasz się? Kuba myśmy sobie nic nie obiecywali, mieliśmy spróbować. Po jakimś czasie, gdy Basia kończyła pić herbatę, Kuba wyszedł. Zamarła. - Dobrze. Masz rację. Nic sobie nie obiecywaliśmy. - Więc jest ok.? - Tak. – podszedł do niej i ją pocałował. - Tak się cieszę. Wiesz jak mi z Tobą dobrze. A i do dziecka przestało mi się póki co spieszyć... - To się teraz zabawimy. Basia zamruczała widząc, co niesie ze sobą Kuba z ich sypialni. - Na kolana – rozkazał. Basia usłużnie przyklękła tuż przed nim i cierpliwie czekała, aż zapnie jej na szyi obrożę. Była dość szeroka, skórzana, z kilkoma ćwiekami i kółeczkami. - Rozbieraj się. Potem połóż się na krześle. Z błyskiem w oku i rosnącym podnieceniem spełniała kolejne polecenia Kuby. Gdy przywiązał dziewczynę do krzesła, chwycił podkoszulkę i wepchnął ją do ust Basi. Szarpnęła się i chciała jak najszybciej pozbyć się knebla, była zaskoczona tym, co robił Kuba. Wiedział przecież, że ona tego nie lubi. - Spokojnie kiciu, wszystko będzie dobrze – uspokajał ją. Dziewczyna nadal przyglądała mu się trochę nieufnie. Opierała się na kolanach, nogi i ręce miała przywiązane do nóg krzesła. Opuściła głowę, żeby nie zesztywniał jej kark. Pośladki ponętnie wypięła w stronę Kuby, chcąc zachęcić go do dalszej zabawy przy jednoczesnym złagodzeniu jego złości. Powoli nabierała pewności, że chce ją ukarać za to, co powiedziała rano. - To jak mówisz suko moja, kochasz mnie, tak? - Yhmm - starała się potwierdzić Basia. - Wspaniale. W takim razie ja pokażę, jak kocham Ciebie. Dam Ci niezapomnianą rozkosz. Dziewczyna starała się powiedzieć, że mu dziękuje, jednak jej mowa była niezrozumiała. Zaczęła się niecierpliwie wiercić i czekała na obiecaną przyjemność. Po chwili poczuła jego dłonie na swoich pośladkach, masował je. Co jakiś czas przerywał by ją klepnąć, raz lżej, raz mocniej. Niedługo potem pupa Basi nabrała kolorów piwonii. Kuba podniecony tym widokiem zaczął wkładać w nią palce. Najpierw po dwa do każdej dziurki. Ciało dziewczyny było przygotowane na przyjmowanie dużo więcej, jednak w pewnym momencie Kuba przerwał raptownie i wyszedł do łazienki. Przyniósł stamtąd nawilżacz i spory wibrator. Basia zawyła z radości. - Widzisz jaki jestem dla Ciebie dobry? Kuba bawił się ciałem dziewczyny i pieścił ją w taki sposób, jaki lubiła najbardziej. Nie zapomniał jednak, do czego zmierza. W pewnym momencie, gdy spomiędzy Basi pośladków wystawał wibrator, zdjął spodnie i zaczął sobie robić dobrze. Jak poczuł się gotowy wszedł w jej ociekającą sokami cipkę. Dziewczyna była oszołomiona odczuciami i nie zwróciła uwagi na to, że Kuba, choć zazwyczaj to robił, nie założył tym razem gumki. Gdy ejakulował w niej zrozumiała, co się stało. Zaczęła się szarpać i krzyczeć. - Co jest kochanie? Czyż nie czujesz się wspaniale? Basia wypluła mokry ciuch z buzi i zaczęła domagać się rozwiązania. - Zwariowałeś!? Wiesz, że nie biorę tabletek! Rozwiąż mnie, muszę się umyć! - Oo.. czyżbyś chciała zmyć mnie z siebie kotku? Widzisz, to nie takie proste. - Oszalałeś! - Kochanie, planowaliśmy przecież dziecko, nie pamiętasz? Czemu nie teraz? - Kuba, błagam Cię, rozwiąż mnie, to już nie jest śmieszne... – łkała. - Ostygnij skarbie, należy Ci się – powiedział tylko i usiadł naprzeciwko. Już chciała kombinować, jak wstać, ale wtedy on podszedł i zaczął ją rozwiązywać. Robił to delikatnie i powoli. - Wstań. – Dziewczyna na lekko drżących nogach podniosła się z podłogi i chciała iść w kierunku łazienki. Wtedy chwycił ją – A dokąd to? - Przecież ja muszę... - Nic nie musisz kochanie, spokojnie – zamknął jej usta pocałunkiem. Podprowadził do łóżka i tam kazał jej się położyć z rękoma za głową. - Kuba – szepnęła – dość... - Co mówisz? Nie rozumiem. – W tym momencie wyjął z szuflady parę skarpetek, zwinął je i ponownie zakneblował Basię. Tym razem przywiązał je mocno. Podobnie jak ręce do metalowego wezgłowia łóżka. - Krzycz sobie ile chcesz. Wychodzę do apteki. Wrócił po kilku godzinach i zastał ją tak, jak zostawił. Z tą jedynie różnicą, że nie wierzgała a spała. Postanowił więc obejrzeć coś w telewizji i wypić piwo. Basia przebudziła się w nocy. Nadal była przywiązana do łóżka, za to pozbawiona knebla. Kuba spał spokojnie obok niej. Zaczęła płakać. Przez kilka dni, jak nigdy wcześniej zupełnie zawładnął tym, co robiła. Mogła poruszać się tylko tam gdzie jej pozwolił, obserwował ją cały czas. Podawał jedzenie i pilnował, by nie połknęła ukradkiem jakiejś tabletki. Po kilku dniach zrobił jej pierwszy test ciążowy. - No i jak kochanie, myślisz, że będziemy mieli dziecko? – Pytał autentycznie podniecony faktem, że być może zostanie niedługo ojcem. Basia w ciągu tych dni zachowywała się anemicznie i bardzo mało mówiła. Teraz jednak była równie przejęta. - Zaraz się okaże. Kuba po raz kolejny zajrzał do instrukcji, spojrzał na tekst i uśmiechnął się do Basi. Ta przerażona zaczęła kręcić głową i szeptać „nie”. - Tak kotek, jesteś w ciąży! Nie płacz, skarbie, ja wiem jak kochasz dzieci, zobaczysz, będzie pięknie. Siadaj, musisz na siebie uważać. Nie bój się, damy sobie radę. Dziewczyna nie była w stanie nic powiedzieć. - To jak, dasz nam szansę? Mi i dziecku?
  13. nadal nie potrafię bez drżenia myśleć o niej bez smutku trzymać zdjęcia bez łez kończyć dzień od słów to minie mam mdłości tulę kota i wiem nieśmiertelność to drugie imię miłości straciłam wiarę w jutro będzie lepiej zamieram na każdy krzyk i większy gest bezczelne słońce świeci ostro tak ogromnie nieadekwatnie sama wywołuję deszcz gniewnym wzrokiem ................. a co sądzicie o tej wersji?
  14. dzięki za opinię, za tę istotę już się biorę, ale kota chyba zostawię...
  15. nadal nie potrafię bez drżenia myśleć o niej bez smutku trzymać zdjęcia bez łez kończyć dzień od słów to minie mam mdłości tulę kota i wiem nieśmiertelność to drugie imię miłości straciłam wiarę w jutro będzie lepiej zamieram na każdy krzyk i większy gest bezczelne słońce świeci ostro tak ogromnie nieadekwatnie sama wywołuję deszcz piorunem /może jakieś sugestie co do zakończenia?
  16. zapadłam się niespiesznie w pogodny wrześniowy dzień wytrącona świadomości uległam duszącej ciszy na ogół majaczę w kolorach tylko bliskie twarze blakną w mokrych oczach tłumią strach choć tak bardzo staram się uśmiechać czuję gdy przychodzi pełen obaw może już i jednak dziś odpowiem szeptem widzę jak się stara być spokojnym a ja leżę taka pusta drętwa wściekła bo pamiętam jak potrafił buchać ogniem i obrażać się na cały podły świat dziś mi przyniósł bukiet małych żółtych kwiatów których znów nie mogę przyjąć jak by chciał
  17. nie, to nie ma być rym - dotyczy pytania pani Kamili dziękuję za opinie obu paniom :)
  18. marznę czekając chwili tej miękkiej, ciepłej, naszej oczy łzawią strach mrugnąć więc patrzę, milczę, płaczę sen płochy w bólach rodzony wybarwiony nie cieszy nad ranem mimo kwiatów, zapachów, słońca uśmiech blednie w lustrzanej szafie czekolada nie cieszy jak kiedyś piękne wiersze zatraciły swój rytm już nie śpiewam, nie tańczę, nie warto nad kołyską jeszcze wisi twój miś
  19. może i racja, za gorącą głowę miałam podczas pisania :) już usuwam
  20. hania szelka

    dialog

    Ju Mac nie twórz sobie niewiadomoczego do niemal niczego, każdy odbiera to tak, jak widzi a nie przez Twój prywatnych przeżyć pryzmat, więc nie wciskaj kitu, że tu leży super głęboki sens i my głupcy go nie widzimy
  21. hania szelka

    dialog

    czasem kondensacja i ucieczka w miniaturę nie jest najlepszym rozwiązaniem...
  22. ojej... jakie to piękne... :(... i tak osobiscie kłuje..
×
×
  • Dodaj nową pozycję...