Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Poeta współczesny


Rekomendowane odpowiedzi

Poranki mnie nie wzruszą
drzewa i kiście gwiazd
słonecznik na werandzie
co światła utkał blask

Nie ruszą mnie herosi
potwory starych mórz
niech byle kto – grafoman
przelewa dla nich tusz

Ja dłubię palcem w dziurze
i paćkam tym po szkle
obrysowując wzgórze
z szarością bladą w tle

Tak świat za oknem znaczę
wplatając w myśli swoje
porwane pstre sobacze
gnilizny twórczej zdroje

[sub]Tekst był edytowany przez Piotr_Tabor dnia 24-12-2003 19:02.[/sub]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze: wiersz świetny. Fenomenalnie się go czyta.
Dobre słownictwo, forma, płynność...

Temat i treść wiersza, porywa do dyskusji.

Według Ciebie, Poeta współczesny, chociaż pisze poprawnie i w miarę oryginalnie, czasami poetycko:), unika poezji zaangażowanej? Zostawia ją dla grafomanów (bo te czyny herosów, potwory szarych mórz - można to interpretować w ten sposób) ? To raczej nie tak, moim zdaniem. I jedni, i drudzy, unikają tego typu poezji i piszą pod potrzeby ludzi. Według mnie, teraz (tzn. między 70 r. - i dalej), panuje moda na parapsychologię, zgniliznę, magię, utopia jest wyśmiewana, a rzeczywistość raczej opisywana dość sucho. Poezja zaangażowana, przynajmniej u nas, nie znajduje większego grona czytelników. Ja raczej, wytykałbym Poetom współczesnym komercję. To, że piszą pod publiczkę - zgodnie z panującą modą, z tym: co się podoba. A więc o śmierci, o zjawiskach nierealnych. Zauważyłeś, że często w poezji współczesnej, brakuje wątku nadziei? Jest za to, dużo, czegoś pomiędzy zagładą a zwycięstwem. I co z tego wynika? Ano "gnilizny twórczej zdroje". To przykre, ale poezja piękna i zaangażowana pełni rolę marginesową. Króluje za to, dosłowność i w miarę nowa filozofia (to znaczy, taka odgrzewana wciąż na nowo, np. "Nic dwa razy" Szymborskiej, czy "Campio di.." M.) Poeci, mają okropny problem z odejściem od zainteresowań brzydotą. Często w p. współczesnej, pojawia się słownictwo, zbliżone do jarmarcznego, albo knajpowego - eksploatują wszystko co powoduje niesmak, aby obnazyć, pokazać swój ból, niesprawiedliwość, głupotę.

Wiadomo, synteza poezji współczesnej, jest niemożliwe przez takiego laika jak ja, niemniej jednak - to jest wynik moich obserwacji.

Reasmując: nie zgadzam się z autorem, tylko w kwestii grafomanów.

Reszta wspaniale odbija to, co zdążyłem zaobserwować.

Pozdrawiam serdecznie,
s.m.
[sub]Tekst był edytowany przez Seweryn Muszkowski dnia 24-12-2003 21:19.[/sub]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Seweryna Muszkowskiego:
Przede wszystkim dziękuję Ci za ten komentarz i zarazem głos w sprawie współczesnej poezji. To najlepszy prezent gwiazdkowy jaki mogłem dostać. No dobrze, jakby mi ktoś zafundował nowe audi A4 to bym się bardziej cieszył ;-).

Widzę, że mamy w duszy podobną melodię, zatem nie muszę nic dodawać do Twojego komentarza. Po prostu podpisuję się pod nim.

Poruszę jedynie kwestię grafomanów.
Otóż pisząc o nich, nie miałem na myśli tego, iż dziś tylko oni zajmują się tzw. zaangażowaną tematyką. Chciałem jedynie podkreślić, że dziś żaden szanujący się poeta nie poruszy tego typu kwestii, odsyłając z wszelkimi dotyczącymi tego prośbami do grafomanów. W ten sposób starałem się podkreślić pogardę współczesnych poetów dla owej tematyki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wiesz czego mi zabrakłó? Generalnie, wszystko jest w porządku, ale wymagam od Ciebie, jako Poety, podania przyczyny takiego stanu: najlepiej w jednej strofie. Pomyśl, dopisz... jak będzie gotowa, dodaj komentarz... wiersz podskoczy: chętnie przeczytam nową strofę - bo wiersz jest tego wart.

s.m.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wiersz jest skończony.
Został on skierowany do poetów, grafomanów etc. i ma pobudzić do refleksji. Nie będzie w nim żadnego studium nad zjawiskiem, ani poszukiwań panaceum na owe bolączki. Wiersz ów jest przede wszystkim kąśliwym szyderstwem i kpiną, w związku z czym wszelkie dodatkowe wywody mogłyby go jedynie zepsuć. Mogę jednak proponowaną przez Ciebie tematykę poruszyć w przypisach ;-).
pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



W moim nieskomplikowanym myśleniu, wytknąłeś coś - komuś, nie podając przyczyny tego - czegoś. Analogicznie, ja mogę mówić, że Święta Bożego Narodzenia stały się komercyjne i na pytanie: "dlaczego tak sie stało?", odpowiadać "bo tak i koniec".

To każdy tak może sobie ponarzekać. Nawet największy głupek. No nic, szkoda. Myślałem, że dodasz do tego wiersza - dobrze napisanego - przemyślaną strofę, która by to tłumaczyła.

s.m.
[sub]Tekst był edytowany przez Seweryn Muszkowski dnia 25-12-2003 17:35.[/sub]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



'Dlaczego' to najbardziej diabelskie z pytań.
Ten wiersz po to m.in. powstał, by każdy sam zadał sobie pytanie 'dlaczego'. A szczytem szczęścia autora byłoby, gdyby choć część odpowiedziała sobie na to pytanie i wyciągnęła wnioski.

Gdybym chciał potraktować temat w proponowany przez Ciebie sposób, napisałbym esej.
pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Esej, tak jak fiszka, czy artykuł, to tylko charakterystyczna forma przekazu informacji. W literaturze, fizyce, geologii itd. - każdy w miarę inteligentny człowiek, nim zacznie wytykać publicznie "tu błąd, tam błąd", szuka odpowiedzi na pytanie "dlaczego właśnie tak?" - i na te fundamentalne pytanie publicznie (sic!) odpowiada. Jeżeli wybierze esej - w porządku. Jeżeli artykuł - w porządku. To samo tyczy się poezji.

Sądzę, że nie jesteś w stanie podać przyczyny takiego zjawiska w poezji współczesnej. Ja też nie jestem. Bo z tym, mają problem profesorowie literatury i nie są zgodni w wielu podstawowych kwestiach, choćby co do samych technik pisania, formy ... "dlaczego wiersze białe częściej a nie sonety?" / upodobanie metafor i zestawianie ich w ten i taki sposób..."dlaczego tak głębokie zainteresowanie tym a nie tamtym"... dokładnie sam nie wiem, bo nie bywam, ale co nieco, mam czasami okazję przeczytać w internecie i dowiedzieć się z kółka na mojej uczelni.

Szkoda, że taką postawę przyjąłeś. Zamiast być jak ciekawy podróżnik (to metafora), to stworzyłeś coś - a dalej guzik Cię wszystko obchodzi. To bardzo typowa postawa. Defensywa i atak. Zero prób: "a może spróbuję? a co mi tam! Może się uda". Za to: "odwal się czytelniku. nic mnie nie obchodzi Twoje zdanie. Gdybym chciał, to bym napisał esej".

Tak to wygląda.

ps. przypominam, że poruszyłeś bardzo specyficzny temat. Uparłem się, abyś dodał strofę tłumaczącą to zjawisko, gdyż byłbyś wówczas ceniony, nie tylko za dobrze napisany wiersz (chodzi o formę), ale także jako myśliciel. Jeżeli nie chcesz - w porządku, Twoja decyzja i uszanuję to (od teraz). Pozostaje jednak uczucie gorzkiego niespełnienia, takiego, jakie dosięga kierowcę wyścigowego, któremu samochód zepsuł się tuż przed metą - a był pierwszy.

Pozdrawiam serdecznie,
s.m.

[sub]Tekst był edytowany przez Seweryn Muszkowski dnia 25-12-2003 19:39.[/sub]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cyt.: "Esej, tak jak fiszka, czy artykuł, to tylko charakterystyczna forma przekazu informacji. W literaturze, fizyce, geologii itd. - każdy w miarę inteligentny człowiek, nim zacznie wytykać publicznie "tu błąd, tam błąd", szuka odpowiedzi na pytanie "dlaczego właśnie tak?" - i na te fundamentalne pytanie publicznie (sic!) odpowiada. Jeżeli wybierze esej - w porządku. Jeżeli artykuł - w porządku. To samo tyczy się poezji."

Tłumacząc ludziom takie rzeczy możesz liczyć na to, że ich obrazisz.

cyt.: "Sądzę, że nie jesteś w stanie podać przyczyny takiego zjawiska w poezji współczesnej. Ja też nie jestem. Bo z tym, mają problem profesorowie literatury i nie są zgodni w wielu podstawowych kwestiach, choćby co do samych technik pisania, formy ... "dlaczego wiersze białe częściej a nie sonety?" / upodobanie metafor i zestawianie ich w ten i taki sposób..."dlaczego tak głębokie zainteresowanie tym a nie tamtym"... dokładnie sam nie wiem, bo nie bywam, ale co nieco, mam czasami okazję przeczytać w internecie i dowiedzieć się z kółka na mojej uczelni."

Nie mam najmniejszej ochoty wyrażać na ten temat ujednoliconych i uogólnionych poglądów. Wybrałem formę wiersza, ponieważ z założenia dociera on do czytelnika w sposób indywidualny i wywołuje indywidualne odczucia. Zamierzeniem owego wiersza nie było badanie zjawisk zachodzących we współczesnej poezji w skali globalnej - to byłoby niedorzeczne - ale nakreślenie problemu w sposób, który umożliwia jego indywidualizację, a dzięki temu pełniejsze dotarcie z nim do każdego czytelnika.
Jeśli po tym wszystkim nadal nie rozumiesz o co mi chodzi to trudno. Więcej wyjaśnień nie będzie.

Może jeszcze powinienem dołączyć do ostatniej strofy mapkę Polski z naniesionymi w formie słupków wynikami badań statystycznych - np. ilustrujących obserwowany w ostatnich latach wzrost 'produkcji' wierszy białych na Podkarpaciu. A dalej stosowne wnioski. I wszystko trzynastozgłoskowcem i do rymu ;-).
pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Przykro mi, ale zaprzeczasz sam sobie. Dałeś tytuł "Poeta współczesny" i nic nie wspominasz w wierszu, o których Poetów konkretnie Ci chodzi - na jakim terenie żyjących, jakich zainteresowań czepiają się. Objąłeś wszystkich współczesnych Poetów - w skali globalnej. Gdybyś napisał "Polski Poeta współczesny", albo ze wskazaniem na konkretny wiek, bo we współczesności, żyją i starsi i młodsi: "Młody Poeta współczesny", lub bardziej jeszcze precyzując: "Osiemnastoletni Poeta współczesny".



Gdyby to, lepiej oddało istotę rzeczy, to dlaczego nie? Może, ten styl, nazwali by od Twojego nazwiska.

s.m.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


przeczytałam wiersz i całą dysputę
powiem tak ... urok życia na tym polega, ze każdy może robić to, co lubi, umie lub jemu odpowiada
i nie zawsze da się wprzęgnąć liryka do publicystyki
no i nie wolno jednym przytknąć łatki....dobry, innym....be
a poza tym...jeszcze zostaje kwestia odbiorcy
jedni bardziej wrażliwi, wnikliwi, analityczni, innych bawią zupełnie odrębne klimaty
proszę poczytać komentarze na tej stronce...

dla mnie najpiękniejsze jest to, że tyle osób pisze, czyta, uwrażliwia się...na wiele różnorodnych rzeczy...szlachetnieje
bo poezja powinna...dawać wymiar ...
no właśnie
co nam daje ...
wiem, czym jest dla mnie

a czy można w ogóle o poecie powiedzieć - współczesny

pozostaję z oczekiwaniem na odpowiedź
seweryna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Seweryna Muszkowskiego:
Jak już wcześniej zaznaczyłem nie wypowiem się więcej na ten temat. Przynajmniej nie przy okazji tego wiersza.
Pozostaje mi jedynie zaznaczyć, że jesteś bodaj najbardziej upierdliwą osobą jaką tu poznałem. Co jednak nie przeszkodziło nam w ucięciu ze sobą przyjemnej pogawędki.
pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Na tym m.in. polega przekąs i szyderstwo tego wiersza.
Wiadomo, że najczęściej stojący obok rzeczownika przymiotnik osłabia znaczenie tego pierwszego - dobrym przykładem na to jest nazwa: Polska Rzeczpospolita Ludowa ;-).
Tak sformułowany tytuł jest jednym z przemyślanych zabiegów, zastosowanych w wierszu.
pozdrawiam
[sub]Tekst był edytowany przez Piotr_Tabor dnia 29-12-2003 23:11.[/sub]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @aff Wyrażam swoją wdzięczność za Twój komentarz. 
    • Urodzić się w stajni czyż władcy przystaje Trzech Króli Go wita on Panem zostaje i cokolwiek byśmy o tym nie myśleli nie ma władcy większego na pięknej naszej ziemi   Trzej Królowie do niego z darami przychodzą mimo swej godności pokłon Mu składają i nam wszystkim ludziom dobry przykład dają   więc i my się pokłońmy Hołd oddajmy jemu naszemu Władcy Panu Niebiańskiemu   2022/2025 andrew
    • Tajemniczy perscy magowie … Znali gwiazd niedosięgłych sekrety najskrytsze…   Niegdyś przed wiekami w starożytnej Persji, Starzy siwobrodzi uczeni mędrcy, Pracując wytrwale długimi latami, Nad rozwikłaniem świata tajemnic, Meandry starożytnej astronomii, Zgłębili swymi dociekliwi umysłami, Śledząc bacznie zawiłe planet ruchy, Wytrwale kreśląc gwiazdozbiorów mapy…   Przez lata w starożytnych obserwatoriach, Spędzali niemal cały swój czas, Starając się nieustannie swą wiedzę poszerzać, Robiąc zapiski na glinianych tabliczkach… By starożytna astronomiczna wiedza, Owoc pracy dziesiątków ich lat, Przetrwała przez przyszłe pokolenia, Dziś będąc przydatną także i nam…   Tajemniczy perscy magowie… Poświęcili swą ciekawość jednej gwieździe szczególnej…   Gdy jedna tylko gwiazda na niebie, Jaśniejąc bardziej niż wszystkie inne, Przełomowych zdarzeń była zwiastunem, Mających nadejść z kolejnych dni biegiem Nie były już kwestią lat, Spełnienie prastarego proroctwa, W tygodniach należało odmierzać czas, Narodzin przepowiedzianego przez proroków króla…   Trzy planety ustawione w jednej linii, Mars, Saturn i Jowisz, Uwagę bacznych magów przykuły, Rozniecając zarzewia domysłów niezliczonych… trzech planet tajemnicza koniunkcja, Nowa gwiazda na firmamencie nieba, Oznaczać miały narodziny królów króla, Przed którym pokłoni się cały świat…   Tajemniczy perscy magowie… Wyruszyli w daleką pełną niebezpieczeństw drogę…   Pośpiesznie objuczywszy wielbłądy, Wszystkim co niezbędne do dalekiej podróży, Ku rozległej pustyni śmiało wyruszyli, Na kres świata zawędrować gotowi… Za skrzącym blaskiem niedosięgłej gwiazdy, Urzeczeni pięknem jej niewysłowionym, Oni niestrudzenie wciąż wędrowali Ku dalekiego Izraela ziemi…   Nie straszna im była naga pustynia, Mimo dojmującego długą drogą znużenia, Ani na chwilę nie osłabła ich wola, Ujrzenia nowonarodzonego wszystkich królów króla… Czyhające w łańcuchach gór niebezpieczeństwa, Nie zdołały osłabić hartu ich ducha, By za wszelką cenę dotrzeć do miejsca, Które wskaże ta mała skrząca gwiazda…   Tajemniczy perscy magowie… Mędrcy starożytnego świata, ducha monarchowie…   W cieniu wielkich wydarzeń przełomowych, Mających wnet odmienić oblicze ludzkości, By nic nie było już takim samym, W historii świata biegu dostojnym… Ich wspaniałe orientalne szaty, Wyszywane pieczołowicie złotymi nićmi, Nocą w świetle betlejemskiej gwiazdy, Tak tajemniczo się skrzyły…   A kiedy tej chłodnej nocy, Głośny niemowlęcia krzyk, Zarzewiem był nowej ery, Dając początek nowemu dziejów biegowi… Zwieńczenie dalekiej pełnej trudów podróży, U progu lichej, mizernej stajenki, Odzwierciedleniem było ich wiary i pokory, W drodze do wytyczonego celu niezłomności…   Tajemniczy perscy magowie… Oddali swe uniżone pokłony w lichej stajence…   Widząc niedbale zbity żłóbek, Słysząc dobiegające z niego cichuteńkie kwilenie, Zebrawszy prędko myśli rozproszone, Padli na twarz przed maleńkim dziecięciem… Ubodzy pastuszkowie odziani w owcze skóry, Z dalekiego kraju uczeni mędrcy, Tej jednej cichej a świętej nocy, Spotkali się w wnętrzu ubogiej stajenki…   Choć pochodzili z dalekiej krainy, Studiowali latami najstarsze w świecie księgi, Nurzając się w oceanach starożytnej wiedzy, Nie danej nigdy zwykłemu śmiertelnikowi… Będąc między wzgardzonymi przez świat biedakami, Nie zawahali się ni chwili, By kwilącemu z zimna nowonarodzonemu malcowi, Oddać z czcią hołd uniżony…   Tajemniczy perscy magowie… Ofiarowali maleńkiemu dziecięciu dary wyszukane…   Najczystszego złota blask skrzący, Z uniżoną czcią ofiarowany, Królowi nad wszystkimi królami, W oczach niemowlęcia się odbił… Kadzidło w wnętrzu ozdobnej szkatuły, Którego przez wieki tajemniczy dym, Symbolem był zanoszonych do Boga modlitw, Złożyli w darze kapłanowi nad wszystkimi kapłanami…   Wonna i gorzka mirra, O konsystencji skrystalizowanego miodu żywica, Ze wszystkich darów najbardziej tajemnicza, Lecz w symbolice swej szczególnie poruszająca… Choć symbolizowała śmierć, Przypominała i o wcielonego Boga ludzkiej naturze, W starożytności zaś będąc lekiem, Obrazowała świata duchowe uzdrowienie…   Tajemniczy perscy magowie… Wlali w swe serca niegasnącą Nadzieję…   Choć wnętrze lichej stajenki, Dalekim było od wspaniałych pałaców Persji, Z ociekającymi złotem ścianami, Posadzkami zdobionymi przez kunsztowne mozaiki… Będących siedzibami szachów możnych, Władających swymi rozległymi ziemiami, Jednym tylko skinieniem dłoni, Wydającym rozkazy zastępom sług wiernych…   To tam potężniejszy od wszystkich szachów, Narodził się w ubóstwie król wszystkich królów Wzgardziwszy przepychem ziemskich pałaców, By wywyższyć pogardzanych i biedaków… By oczytani w wszelakich księgach mędrcy, Tej świętej nocy sercem pojęli, Iż z przedwiecznego Boga woli, Każdy w Jego oczach jest ważnym…   Tajemniczy perscy magowie… Co powiedzieliby o współczesnej nauce…   Nam tak bardzo dziś zabieganym, Ślepo zapatrzonym w postęp technologiczny, Ci tajemniczy ze wschodu mędrcy, Na kartach Biblii na wieki unieśmiertelnieni, Dali ponadczasowy przykład pokory, Którego tak brakuje naukowcom dzisiejszym, Dążącym zawzięcie by z pomocą nauki, Podstawy Chrześcijaństwa zuchwale obalić…   Lecz to z biblijnej historii o mędrcach, Ponadczasowa płynie nauka, Że ludzka mądrość nie wystarcza, Wobec tajemnicy wcielenia Boga… Nie wystarczy dziś badać obce planety, Z pomocą teleskopów zaawansowanych, Trzeba spojrzeć w serc ludzkich głębiny, A szeptu Boga poszukać w swej duszy…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Mozaika bizantyjska Trzej Magowie, bazylika Santi Apollinare Nuovo, Rawenna
    • Nie ma ciebie. Nas. Choć słońce świeci w oczy. .. Co to. Co to? Coś tu leży napisane na pożółkłej ze starości kartce… Jakiś początek do czegoś. Prolog? Albo zakończenie... Taak. Pisarz nie musi się wszystkim podobać, albowiem nie musi. Ale, gdzie tu pisarz? A, leży pijany pod stołem. Nie! To sterta zapleśniałych gazet, tobół z przemoczonych, podartych łachmanów. Dziurawych szmat...   Przesyca mnie jakieś wirowisko planet, nasyca. Wiruje wszytko. Wiruje. I nie może przestać, choć staram się to zatrzymać. Uchwycić… Lecz wiruje to coraz szybciej. Zdaje się, że z prędkością światła. Więc i ja lecę z prędkością światła rzucony w przestwór wszechświata. Spadam gdzieś po spirali aż do zapadnięcia się w sobie. Do całkowitego zmiażdżenia. Unicestwienia. A gwiazdy, a gwiazdy… Te wielkie kule wodoru. Te kule miażdżone przez grawitację przy jednoczesnej nukleosyntezie... Kiedy leżę, gdy leżę w stosie papierów, fruwających na wietrze szeleszczących gazet, które przyklejają się do mojej twarzy. Do nagiego ciała. Omiatających mnie liter pachnących drukarską farbą i kurzem. Zdania, zdania… Cała plejada zdań. Ciągnących się znikąd donikąd bezsensownych treści. Cała litania nie wiadomo czego. Kiedy leżę. Kiedy czołgam się do światła. Do tej odrobiny blasku. Do tej iskry. Do tego płomienia. Do tej drgającej poświaty miotającej się w podmuchach wiatru. W podmuchach oddechu… Czyjegoś. Bliskiego zwymiotowania…   Chyba umarłem albo umieram, ponieważ widzę we wszystkich płaszczyznach, mimo że są mikroskopijnej wielkości. Widzę jakieś tunele, czarne dziury, zderzenia subatomowych cząstek, kłębowisko strun w tym nadmiarze wymiarów… Ale to tylko część rzeczywistości. Jednak część. Fragment jedynie. Albowiem reszta jest ukryta pod nieodgadnionym całunem milczenia. Matka przychodzi. Przybywa. Ale o jedną noc za daleko. O jeden dzień. Aby powiedzieć. Coś powiedzieć. Coś… Lecz nic. Odchodzi. Przechodzi… Porusza się pomiędzy warstwami czasu i przestrzeni w formie wolnej od siły ciążenia. Przenika ściany tym swoim dziwnym przechodzeniem. Ojciec idzie za nią krok w krok. Idą oboje. Przechodzą, zostawiając po sobie piskliwy szum gorączki, który nie zmienia natężenia. Który trwa wciąż na tym samym poziomie głośności. Jak szumiący szmer radiowego głośnika, co jest ustawiony pomiędzy kanałami. Choć czasami wydaje się, że pulsuje jakiś stukot w odmętach sennej maligny. Że coś się kolebie za ścianą. Za ścianami. Wszędzie… Ze włącza się i wyłącza jakaś maszyna w nikłej woni fabrycznych smarów.   Dotykam palcami podłogi. Gładzę jej powierzchnię, wyczuwając najmniejszą nierówność, okruch. Jakąś najmniejszą rzecz… Pełno tu tego. Lśnią rozsypane wokół opiłki żelaza. Lśnią wśród migoczących płomieni świec. Wśród drżących motyli na suficie i ścianach. Wśród zrywających się do lotu puszystych ciem… Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Ach, znowu to pytanie rzucone w przestwór nicości. W nic… Idę ogrodem, którym szliśmy. Idziemy… To ja mówię ustami ojca. I mówię słowami ojca. I mówię to, co on mówi do matki, żony swojej… I mówię wszytko, co i on mówi tym mówieniem niewyraźnym i cichym. Takim jakim można mówić jedynie we śnie. Nasłuchuję odpowiedzi. Ciii… Nicość rozsadza czaszkę nawałą pulsującego szumu. Ciii…Wytężam zmysły… W żeliwnych rurach jęki i zgrzyty. Jakieś bulgotania. W rozgałęzieniach rur. W tej całej plątaninie hydraulicznego krwiobiegu jakieś przymilania i szepty. Czyje? Niczyje. To tylko żeliwne synapsy, aksony, włókna… Wszystko to nieskończone i wieczne… Żywe to? Martwe? Nie wiadomo co tu umarło. Wydaje się, że wszystko stało się już tylko symbolem. Niczym więcej.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-01-06)    
    • @aff @affkobiety puch marny- no cóż - pozdrawiam ślicznie i dziękuję z uśmiechem

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...