Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Something for the pain


Rekomendowane odpowiedzi

Ciężko teraz dogonić wszystkie szczegóły, symbole i całą otoczkę
tamtego dnia.
- od tego momentu się psuje; nieładnie to wygląda. otoczka, raczej powinna odnosić się do człowieka, jego zachowania, że np. coś udaje. wtedy jest otoczka, ale z dniem? nie, nie jestem przekonany, ale może wyjaśnisz o co biega:) ale tak szczerze - ten fragment brzydko brzmi i tak.

Napisałam swoje dziesięć groszy na pocztówce, pamiętasz? - kiepski fragment; jeżeli jak pisze tow. Hombre, jest to trawestacja 3 groszy, to nie leży. jeśli coś innego, to naprawdę nie rozumiem. dziwne.

choć niebo okutane było szarością, - oł maj. tracę orientację... mimo wszystko poszukałbym jakiegoś zamiennika;)
a rynny haftowały deszczem - brr. to ohydnie brzmi, jakby nie patrzeć. jakoś inaczej, inaczej i będzie ok, byle nie haft.

Wokół nas *** ściśnięte kamienice i ludzie pęczniejący energią - nieproporcjonalnie
do pogody. - wiesz, brakuje jakiegoś czasownika. w sumie może zostać jak jest, ale można by było "ożywić" jakoś te kamienice. takie moje czepialstwo, pomimo którego jest ok.

Na przeciw speluna. - :/ brzydki wyraz. lepiej już nazwać rzeczy po imieniu. nadać nazwę kwintesencji polskości: kurwom, złodziejom, kłamcom, mordercom itd. ta speluna jest taka sobie, nieco wyrwana, proponuję zamienić.

to co pominąłem - in plus. jak się doczytałem wcześniej, komentujący mieli zastrzeżenia do prozowatego stylu. już ci dzisiaj, Espeno część komentu napisałem przez gg, teraz czas na kolejny krok. nie rozumiem czegoś albo jestem zacofany. każdy pisze jak chce, w stylu, w którym czuje się najlepiej, o ile robi to dobrze. nie widzę tutaj nic złego, najtańszych chwytów, kiczu i tych wszystkich tanich zapełniaczy, choć wiersz jest spory. Espeno, stopniowo rozwijasz się, pracujesz i jest ok. najważniejsze, że wychodzi ci to coraz ciekawiej, zagłębiasz się w słowa, choć podejmujesz ciężkie tematy. absolutnie nie mam zastrzeżeń do formy, owszem można by gdzieś to wpleść (lub potraktować jako exit i zacząć opowiadanie), ale po co, jeśli w wierszu nie ucieka temat, wszystko jest napisane zgrabnie, przekaz zostaje w czytelniku - trafia! nie wszystkie uczucia najlepiej wyraża się w prozie. czy tak zapisany wiersz od razu trzeba nazywać prozą? nie. do cholery, nie wszystko tutaj jest jasne, a ostatni wers zadaje ostateczny cios. i to mnie się podoba.

plus, choć szkoda, że jakiegoś wulgaryzmu nie wplotłaś... pasowałby.
małe poprawki i będzie do przodu.

3m się, Karolino,
zdrowia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiktorze, dziękuję za obszerny komentarz. zdaję sobie sprawę, że trochę
jest do poprawy - właśnie to jest ten problem, nie wiem w którym momencie
przerwać dopieszczanie. kilka słów rozwiało wątpliwości, przemyślę
i pokombinuję jeszcze, choć przekleństw raczej nie wprowadzę,
bo nie lubię ich w poezji.

pozdrawiam serdecznie Espena Sway :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym się odnieść do słów komentującego:

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No ja też czekam na wyjaśnienie, bo mnie to frapuje a nawet dręczy. Z ciekawości a nie z upierdliwości.




po pierwsze towarzyszu Kapuściński - wyraz splenunka użyty tu jako zgrubienie jest wyrazem potocznym i jego semantyka już wystarczająco wiele wyjaśnia - obskurny lokal gromadzący ludzi z marginesu społecznego
po drugie - co wynika z pierwszego rzecz jest nazwana po imieniu i tu stoję po stronie autorki, broniąc jej przed nieuzasadnionym atakiem
po trzecie - kwintesencja polskości - jeśli tylko to ci się kojarzy z tym krajem, to naprawdę współczuję. To jest właśnie typowe ujmowanie problemu - kraju poprzez stereotypy: Polaka złodzieja, Polaka brudasa itp.
po czwarte - piszesz, że spelunka jest nieco wyrwana - a ja się nie zgadzam, bo ten wyraz stanowi kwintesencję tekstu i na tej kwintesencji poprzestańmy.




Można nazwać wierszem o zabarwieniu prozatorskim. Osobiście wcale się nie upieram przy określeniu proza. Chyba nie zaprzeczycie, że chcielibyście zobaczyć Espenę (Karolinę?) w działę Prozy??
Ten cios ostateczny to chyba tylko was towarzyszu Kapuściński dopadł albo może bardziej urok osobisty autorki spowodał iż padliście po ostatnim wersie (nokaut techniczny?)



a po co wulgaryzmy, przecież wiersz w obecnej formule a zwłaszcza ostatni wers zadaje ostateczny cios
Dużo wulgaryzmów we współczesnej poezji tak naprawdę tylko pogłębia jej kryzys i jeszcze bardziej zbliża do prozy życia, zresztą sami stwierdziliście, że na prozę tego przerabiać nie warto. Czyżby paradoks?

Espeno - to niezwykła Twoja zasługa, że wiersz wzbudza kontrowersje. Wiesz o czym to świadczy? Jest dobrze. Zostanie w pamięci.

salve!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przeanalizowałam wszystkie komentarze i propozycje zmian, tak oto
powstała nowa wersja wiersza. przyznaję, że większość miejsc budzących
zastrzeżenia, poprawiłam, choć pozostało bez wulgaryzmów.

***

Something for the pain

Ciężko teraz dogonić wszystkie szczegóły i symbole. Tamtego dnia,
znalazłam jakąś starą pocztówkę, zapisaną pozdrowieniami z Norwegii,
pamiętasz? Chodziliśmy serwowanymi ulicami, zaznaczając kolejne zakręty
- barwnie, choć niebo oblepione było szarością, a rynny żygały deszczem
na prawo i lewo. Sprzedawczyni pod latarnią zakrywała spódniczką cenny towar.

Spoglądając na twarz zegarka, postanowiłam usunąć przestrzeń. Wokół nas
siedziały ściśnięte kamienice i ludzie pęczniejący energią - nieproporcjonalnie
do pogody. Empatia nowych warunków, papierosa i smaku zwykłej kawy.

Na przeciw speluna. Jakiś gość rzucał na mnie okiem - takie zawody
w rozbieraniu na czas. Podeszliśmy do baru, całkowicie przypadkowo
- wytatuowana ręka, bawiła się kuflem.

Trzecie piętro i stęchlizna penetrująca płuca, wciąż zawijają się jak
druga skóra. Kawał czarnego artyzmu na plecach - nie myślałeś
o pogłębieniu. O tym kawałku świństwa, tam w mięśniach - dziś.

***

i co jak teraz ?

zdrówka i serdeczności Espena :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Patryku, po komentarzach już pewnie zdążyłeś się zorientować,
że zarzucono mi nadmierną prozowatość. póki co poprawiłam w kilku
momentach i pozostawiam tak jak jest. ale dzięki za komenta

zdrówka i serdeczności Espena Sway :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Espeno, jeszcze sie taki nie urodził, co by wszystkim dogodził /to odnośnie komentarzy/
Osobiście - bardzo przemawia taki obraz, nie drażniły 'dziwne entery' ani prozatorskość tego utworu /wręcz przeciwnie/
I tak jak Stasia: fachowiec ze mnie żaden - ale emocje czuję i bardzo misię:)
pozdr./V.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Miłko, masz rację. każdy ma inny sposób postrzegania i wiecznie
może coś nie pasować :], dobrze, że Tobie odpowiada.
co do formy, to wciąż się odnajduję, jednak prawdopodobnie
pozostanę przy prozowatej - dobrze się w niej czuję

zdrówka i serdeczności Espena Sway :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andreas

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      łzy owoce czasu materiał na szlif prawdy, piękna   pozdrawiam
    • @Stary_Kredens Dziękuję za komentarze pozdrawiam dobrej niedzieli!
    • Królowa jest doszczętnie wnerwiona. Nic dziwnego. Ścieranie zębów na starej, wysuszonej kromce chleba, by wspomniane zęby ust nie zarosły, nie jest czynnością łatwą i przyjemną. Na domiar złego lustro ją wczoraj upokorzyło, kopiąc odbiciem w zad. A przecież tyle czasu biedaczka poświęciła, by wyrzeźbić śliczne ramki, z masy plastycznej jednych słusznych racji.   Na domiar złego na pięknym obramowaniu, zaczęły nagle zakwitać, pąki wszelkich odchyłek oraz innych nieprawości, które to Królowa omiata, nie tylko spojrzeniem, lecz także drucianą szczoteczką. Wszak to prawdziwe zgorszenie dla królewskiego oblicza. Może z tej zgryzoty, jeszcze szybciej zęby rosną, bo ciekawe, co będzie dalej.   Dalej to już może być tylko gorzej.    –– Kiedy wreszcie przyjdzie, ta psiajucha mać –– smęci poetycko sama do siebie, zrozpaczonym, zgrzytającym kwileniem. –– Żebym chociaż turlanie beczki na posadzce zamkowej słyszała. O ja nieszczęsna. Normalnie ręce opadają. Boki zrywać!    Wtem tęsknota ziszcza oblicze w realu. Dalekie drzwi trzaskają o ścianę i po chwili słychać ciężkie, śliskie człapanie oraz okrągłe odgłosy przesuwania, wytęsknionego pojemnika. Bliżej… o jej o jej, jam tu, mój skarbie... blisko… tak to ja, czekam spłakana.    Aż wreszcie przed obliczem Królowej, na której policzkach lśni ponętnym śladem wianuszek zaschniętych łez, staje on.     –– Królowo najjaśniejsza z ciemnych. Jam twoim Podnóżkiem i jaśkiem pod głowę. Serce moje do ciebie bulgocze tętnicą. Puk, puk. Słyszysz o pani. Światu ty mój. A teraz spójrz, co przytachałem. Beczkę wazeliny najlepszego gatunku. Normalnie niecierpliwy jestem, miłości uczynku czynienia, gdy będę ci wtykać. –– Tyś schorowany jakiś, że taką błazenadę słowną odstawiasz. Tu przede mną, moim tronem i tyłkami na ścianach. A ti ti robaczku. Masz szczęście, że cię lubię. –– O pani, przecież sama rzekłaś, że chcesz mieć pewność, że cię kocham. Skieruj swój blask w źrenice me. –– No i co tak patrzysz. Jesteś cały umorusany od tej beczki. Miałam na myśli, coś nie zrozumiał, głuptasie. No wiesz. W szerszym pojęciu. Jam jedyna z prawdziwych, nielicznie żyjących.   –– O tak… słusznie prawisz. Po śmierci spoczniesz w alejce zasłużonych. –– Co? Już mnie chowasz Podnóżek? –– Uchowaj, o pani. Jeszcze nie! –– No wkładaj mi wreszcie, jeśli kochasz! –– W jaki sposób, skoro tak? Może tak? –– No nie. Gdzie tam. Dureń jesteś nieobeznany i tyle. Sama lepiej to załatwię. Zostaw, mówię. A sio. Bo po łapach bić będę!    Głos ludu      –– Masz racje. W dechę Królową posiadamy. Wesołą taką. Bez niej nudy na pudy, by tylko były. –– Jeno podatki coraz większe, przeto aż tak bym nie wychwalał. –– A ja wam mówię, że to zależy w jaki sposób, kto kontekst pochwały zrozumie. –– Co racja to racja. –– To jak to gadają... na tą naszą? –– Babciu. Nie tak. Tyś przygłucha jest? –– Co mówisz?   –– Posłuchajcie. Przecie to atrakcja turystyczna naszego królestwa. Zabytek pod ochroną. –– Dlatego wspomniałem o podatkach. Trza ją restaurować. Od jakiegoś czasu, coraz częściej. –– Słusznie prawisz. I to wszystko za pieniążki nasze. –– No tak. I jeszcze ma na utrzymaniu stado papużek. –– Babciu. Jakich papużek. On Podnóżek. –– E tam. Jeden pies. –– To ty nie jesteś przygłucha? –– Przygłucha to jestem, jak udaję głupią.   ***   Przed zamkiem wielu ludu wędrownego. Nie dziwota. Ogłoszenia porozwieszano na przydrożnych szubienicach i wiszących szkieletach. Teraz na szczęście zarośnięte zapętlaną roślinnością. Radykalnych odmieńców już dawno postraszono, by większość w diabły uciekła. Jest im teraz całkiem spoko, w innym królestwie. A tekst jest nieco niezrozumiały. Wspomina o jakimś popaprańcu, co niby biega po wszelkich jarmarkach i odpustach, wychwalając wszelki kicz, w prezentowanych obrazach. Jednocześnie stoi, iż w zamku otworzono wystawę dzieł Królowej, o zniewalającej nazwie:     Wdzięki me w odsłonach. Sama namalowałam. Podnóżek mi nie pomagał    Lud czyta i kiwa głowami z nieokreślonym uśmieszkiem, nie bardzo wiedząc, o co w tej hecy biega. Ale chociaż mordy radosne. Człek o troskach codziennych zapomni.    ***   Tym razem Królowa owszem ściera zęby, ale nie kromką starego chleba, jeno swoim twardym gniewem. Co znowu ten dureń wymyślił. Żeby takie obwieszczenia wieszać. Na cholerę dałam mu tyle przywilejów sprawczych. Toż to nawet porządnej intrygi sklecić nie potrafi. Trzeba tłumaczyć jak chłopu i krowie na rowie, razem wziętych w przesłuchanie. Zaraz przybędzie. Już ja mu powiem, gdzie rozum zimuje i ma go czym prędzej: odnaleźć, zbudzić, dać amoniaku pod nos i wchłonąć przebudzonego, gdzie trzeba.    Głos ludu     –– Wiecie. Tak sobie myślę, czemu nasz Król umiłowany, musiał zejść w kwiecie wieku? –– Podobno go królowa za bardzo miłowała. –– Moja tylko na mnie wrzeszczy. Normalnie skaranie. –– Szczęśliwiec. Dłużej pożyjesz.   ***   — No i co tak patrzysz Podnóżku. Wiesz co narobiłeś? Przestanę cię lubić. Chcesz tego? –– Królowo ma. Twoje słowa są smutnym utrapieniem duszy mojej. –– Ty cały jesteś utrapieniem. Chyba wiesz, coś nabazgrolił i jakie to może mieć konsekwencje, w znaczeniu prestiżu mego. — O pani! Wybacz. Chciałem go jeno... –– Z tego wynika, że chciałeś mnie poniżyć. –– Ależ Królowo. Skąd takie insynuacje w przewielebnej głowie. Jam strwożony wielce. –– Zamilcz, to ci wyjaśnię. –– Dobrze Królowo. Milczę. –– To po co o tym mówisz, skoro milczysz. –– …     –– Tak lepiej. No coś ty łachudro napisał. Że wszystkie obrazy które obejrzał, to jeno chłam. A nie pomyślałeś, że on może obejrzeć moje dzieła, pomiędzy? –– A obejrzał? –– Obejrzał. Nawet pochwalił niekiedy. I co teraz sobie lud pomyśli? –– Że twoje są piękne. Inne nie dorastają im do pięt ramy. –– Akurat. Lud pomyśli, że moje też chłam. Rozumiesz? A doszły mnie słuchy, że dwie taczki zaczęli produkować. Po diabła nam jeszcze takie hece. A wiesz co może być, gdy skończą? –– Wieniec na koniec. –– Taa… idź już sobie. A śmieci chociaż wyniosłeś? — Same wyszły z wystawy. –– Doprawdy? O takich cudach, to ja nie słyszałam. Rozbawiłeś mnie na koniec. –– Siebie też. –– Czyżbyś coś zasugerował. Przypadkowo oczywiście, bo świadome, to nie sądzę. –– O pani. Jakbym śmiał.   ***   Znowu przed zamkiem zgromadzenie, bo znowu ogłoszenia wiszą. Że podobno Podnóżkowi gacie ukradli, na których zapisywał swoje dzieła. A tym samym przywłaszczyli jego wartości intelektualne. Tym razem Królowa jedynie pochichotała dobrotliwie podbródkiem, zaczynając wesoły dialog:    — Proszę, wytłumacz mi Podnóżku, sekwencje przyczynowo – skutkową, między twoimi gaciami, a skradzioną wartością intelektualną. Domniemam, że takową jakąś posiadasz, a nie tylko bawisz moje IQ-1000. Po prostu chcę wiedzieć, czym ty myślisz, skoro swoje dzieła zamieszczasz na swoich galotach? –– O pani. To nie tak. Nie tym myślę. Gacie miałem na głowie. –– Co? A czemu nie tam, gdzie ich miejsce z racji przydatności. Nic dziwnego, że ci skradli. Może jakiś biedak nie miał, a było mu zimno. –– O właśnie, o pani. Widziałem jak jednemu drgało. Ale do sądu i tak pójdę. –– Do sądu? Czyli do mnie. To już nie musisz chodzić.     Królowa siedzi chwile, jakby zamyślona, aż nagle pyta smutno, acz z nadzieją w głosie:     –– A powiedz mi, czy na tej mojej wystawie, widziałeś rozanielone zachwytem twarze? –– Tak pani. Widziałem twarze. –– Naprawdę? To jestem spokojniejsza.   ***   Tymczasem taczki zostały ukończone. Nawet je ładnie ozdobiono girlandami, bo to w końcu nie byle kogo, wozić będą. Wnet złowieszcze popiskiwanie tłumu, rozbrzmiewać zaczęło, lecz bez żadnej złości, bo ile w końcu można, usta śmiechem, nadwerężać z byle czego. Są też inne sprawy w życiu do zrobienia, a nie jedynie błaznowanie z tego, co z zamku wycieknie. Już nawet ma murach są zacieki.   Tym razem Królowa stoi jak oniemiała. Zatem czym prędzej pyta Podnóżka:    –– Co to za tłum za tobą, tobie podobnych? –– Moja kochana najjaśniejsza. Tym razem przyszliśmy kupą, jak jeden mąż. –– Właśnie czuję. Spoceni jesteście, czy co gorszego? –– O pani. Nie mów tak. To naszej miłości do ciebie będzie więcej. Radownaś? –– Ten cały bajzel, to ty? –– Niezupełnie, ale wszyscy cię kochamy. No… prawie...   ***   Inna część tłumu, z dwoma taczkami do komnaty królewskiej włazi, lecz gdy zobaczono aż tylu, to trzeba było wywózkę odłożyć na później, by w tym czasie taczek dorobić, gdyż zabrakło. Jednakowoż produkcja nie szła jak po grudzie, chociaż obydwie opcje produkcję wspomagały, gdyż coraz więcej poddanych, w sentyment popadało, popatrując na żółte słońce i wyobrażając sobie, jak to nudno być może...
    • @Konrad Koper ↔Dzięki:)↔Lepszy jeden, niż pół:))↔Pozdrawiam:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...