Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ile głębi w tej czerni,
Której tak się bałem
Okno me rozświetla w pochmurnej przestrzeni
Ja wpatrując się w gwiazdy oblepione ciemnością
Stwierdzam, że nie mogę...
Nic to już nie zmieni.

I kładę pod młot, mych
Kowalich skłonności
Aksamit pióra mego i roztropne gesty
Czarny blask ogarnął wszelkie moje słowo
Oj! Strach mną zawładnął...
Lecz czy przed ciemnością?

Ja pragnę...
Jest tyle świata do posmakowania!
Raz wieczór przeraża innym razem młodość.
A w mroku nie widać kiepskiego wykończenia,
Więc pytam na przekór, bez wywnioskowania
Lepiej widzieć całość
Czy jasną cześć istnienia?

Bo żyjąc długo z boku
Tu, gdzie dźwięk pochłania...
Mityczna pieśń bogów z hadesowej przestrzeni
I w ciągu dni mych złotych i chwil marnotrawnych
Widoku za mym oknem, na szczęście, nic nie zmieni.

[sub]Tekst był edytowany przez Loverman dnia 15-12-2003 18:26.[/sub]

Opublikowano

mityczna pieśń bogów z hadesu? chyba z Olimpu -o ile dobrze pamiętam do Hadesu trafiali umarli za jednego obola...
właśnie ta ostatnia zwrotka coś tu nie gra:
a może by to lepiej brzmiało w takiej postaci?

"Bo żyjąc długo z boku
Tu gdzie dźwięk pochłania
mityczną pieśń bogów przytłumioną czasem
w ciągu dni mych złotych i chwil marnotrawnych
widok z mego okna jest na szczęście stały"

Opublikowano

Bardzo udany wierszyk.
"Mityczna pieśń bogów z hadesowej przestrzeni"
Fragment może moglby byc inaczej podany, ale do mnie przemawia. Przemijanie pragnien, oswojenie w ciemnosci, ktora zaslania niepotrzebne, tylko raniace drobiazgi oraz piekno ktore nie musi byc nimi znieksztalcane na sile. Tak to odbieram, ale oczywiscie to moja prywatna interpretacja!

[sub]Tekst był edytowany przez Paper Monster dnia 16-12-2003 13:14.[/sub]

Opublikowano

Poczytalem forum. Nie ma sie o co zloscic moim skromnym zdaniem. jest pan w dwoch dzialach po trochu, czy kazdy moze poszczycic sie takim osiagnieciem?? :P
Tutaj przynajmniej nie grasuje zlowrogie chamstwo, ktorego w tamtym dziale jest bardzo duzo (kazdy wie o co chodzi chyba).
[sub]Tekst był edytowany przez Paper Monster dnia 16-12-2003 18:48.[/sub]

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • gnomowładny ~~ Mojsze* racje są racniejsze* - twierdzi pewien prezesina .. Tego nijak nie dowodzi jego wygląd, kwaśna mina .. ~~ ~~ On ci to .. ~~ Przygraniczna, spora łąka - na niej "upierdliwy" owad .. Czy to Bąk(......), czy ruska stonka; zwąca siebie .. narodowa?! ~~
    • @Jacek_Suchowicz, dziękuję :)
    • Wtedy weszła pani Irena z dwiema filiżankami herbaty i ciastkami. W ręku miała foliową torbę wypełnioną słodyczami, mydełkami, kawą. Poczęstowała rozmówców, a torbę ze „skarbami” wręczyła Karolinie jako prezent. Studentka podziękowała, a pastorowa wróciła do swoich zajęć. - Mam dla pani propozycję - powiedział duchowny, popijając herbatę - mój syn napisał doktorat na temat wydawania „Głosu Ewangelii” czyli właściwie na taki sam temat, z którym chce się pani zmierzyć. Pożyczę pani egzemplarz maszynopisu jego pracy i egzemplarze pisma. Będzie pani mogła spokojnie pracować. Oczywiście mam nadzieję, że później je odzyskam. - Oczywiście - zdążyła powiedzieć zaskoczona Karolina. Dalszą rozmowę przerwała pastorowa, gwałtownie otwierając drzwi do biblioteki. Wprowadziła młodą kobietę i dwoje małych dzieci. Cała trójka płakała. - No chcieli je prawie zlinczować! – pastorowa mówiła podniesionym głosem, gestykulując przy tym. - Edwardzie, trzeba coś z tym zrobić, tak nie może być! - dodała - idź i przemów im do rozumu! Po tych słowach pastor podniósł się i wyszedł przed budynek, pani Irena pobiegła za nim. Karolina zaczęła przyglądać się zaniedbanej kobiecie oraz dwóm dziewczynkom w wieku około dwóch i czterech lat. O ile matka już się uspokoiła, to dzieci ciągle chlipały. Dziewczyna zajrzała do torby z prezentami, wyciągnęła cukierki i wręczyła je maluchom. Ujrzała w ich oczach błysk radości, ale najważniejsze było to, że się uspokoiły. - Mnie w Polecku nienawidzą. To mój mąż zabił syna pastora Kockiego - wyszeptała kobieta - mąż jest w więzieniu, ja nie pracuję bo mam małe dzieci. Skończyło się mleko w proszku, chciałam tylko mleko. A oni napadli na mnie, tak jakbym to ja zabiła i wyrzucili z kolejki.
    • @Jacek_SuchowiczBardzo dziękuję! Świetny wiersz napisałeś! :)))
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...