Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

26 lutego 1989 roku
Wczoraj byłem na urodzinach Włodzimierza Gontarza – również kolegi z budowlanki, który tak jak ja, też mieszka w Stargardzie. Na skromnym przyjęciu u Włodka oprócz dwóch naszych kolegów znalazło się jeszcze kilka osób z Warszawy, należących do ruchu ekologicznego „Wolę Być”. Między mną a nimi doszło do ostrej słownej potyczki. Dlaczego? Dlatego, że do pasji doprowadzało mnie, że tak bardzo są przez swoje poglądy zniewoleni. Gdyby to jeszcze były przekonania wspólnie przez nich wypracowane, może bym się nie rozwścieczył, lecz jak wywnioskowałem, to czym mnie raczyli, to skrzętnie zbierane skrawki czegoś, co zostało przez nich jedynie zasłyszane lub gdzieś wyczytane. Wciąż pouczali co jest lepsze, a co gorsze. Nie wiem czy takie aroganckie zachowanie jest typowe dla warszawiaków, ale wiem, że ich gadania nie szło po prostu słuchać. W końcu wkurwiłem się do żywego, dosiadłem Kasztanki i dałem im taką jazdę, że chyba przez długie tygodnie będą wspominać tę ułańską szarżę.
Wśród nich była wyjątkowo brzydka dziewczyna, ale jak stwierdziłem, o dobrej duszy. Kiedy zlazłem z Kasztanki, i zacząłem rozmawiać z nią o przyziemnych sprawach, wówczas przyglądając się jej pomyślałem:
Dziewczyna bez właściwej sobie urody – traci
Trudno w ogóle myśleć o niej jak o kobiecie
Ale za to dziwnie zyskuje na człowieczeństwie

Półtorej godziny później:
„Chrystus nie czytał z księgi” – oto metafora, której mi brakowało kiedy przed godziną pisałem o ekologach!
Jeśli się przyjrzeć, to my nic innego nie robimy tylko recytujemy jakieś księgi – całe rozdziały panujących norm, obyczajów, prawd, smaków, gustów, itd. To wszystko księgi – z których nic, ino recytujemy!
Może wynika to stąd, że tak jak ekologom również i nam wydaje się, iż o istocie RZECZY wystarczy się dowiedzieć, zasięgając gdzieś o niej informację. Zbyt rzadko na własnej skórze doświadczamy, że tak naprawdę RZECZ trzeba przeżyć, przetrawić żołądkiem, że trzeba ją sobie uświadomić, a nawet uosobowić ze sobą!
Tak, właśnie. – Trzeba uosobowić, i to do tego stopnia, abyśmy zerwani ze snu bez zastanowienia mogli dać właściwą naszemu jestestwu odpowiedź.
Porażką jawi mi się w takiej sytuacji przecieranie niedospanych oczu z równoczesną wypowiedzią: Proszę poczekać, zaraz na pewno przypomnę sobie, co myślę na dany temat.
- I w tym momencie wszcząłbym przywoływanie w myślach autorytetu, który w danej kwestii mnie przekonał.

28 lutego 1989 roku
Wreszcie dostałem pracę. Zatrudniono mnie w Oddziale Robót Budowlanych PKP. Pracuję jako niewykwalifikowany robotnik przy budowie pralni dla szpitala w Szczecinie. Moja praca polega głównie na wykonywaniu slalomu taczką. Jako nowicjusz jestem dosyć spięty i mam kurwa wrażenie, że rozrabiana przeze mnie zaprawa murarska nieustannie krzyczy: szybciej, szybciej! Wprawy w wykonywanych czynnościach nie mam, bo i skąd, zdarza się więc, zwłaszcza przy większych stromiznach, że nie udaje mi się opanować zachybotania i rozlewam całą zawartość taczki. Obrywam wówczas potworne zjebki.
Najgorsze jest jednak to, że aby ze Stargardu dojechać do Szczecina muszę wstawać o piątej rano, kiedy to podobno przewijają się przez głowę najtrwalej zapamiętywane sny, tak więc notorycznie mam je, kurwa, niepodokańczane.
Podobni z charakteru powiedzą: na CH... Ci taka praca?! Owszem chodziło mi po głowie żeby to rzucić, że nie ma w tym nic pozytywnego. - Ale koniec końcem zdołałem znaleźć coś, co mnie przy niej zatrzymało, przynajmniej na jakiś czas (szukajcie, a znajdziecie!) Otóż tym czymś są mięśnie. Wyrobienie mięśni pracą na budowie może przynieść nieocenione korzyści, krótko mówiąc, może podbudować całą moją sylwetkę do tzw. sexapilu, bo zdaniem niektórych dziewcząt, twarz mam już całkiem do rzeczy!

5 marca1989 roku
W robocie, mój kolega przytoczył mi podsłuchaną rozmowę między dwoma murarzami na mój temat. I tak, jeden pyta drugiego:
- Ty, a młody, to jak ma na imię?
- Kornel.
- Kornel?
- No, tak, Kornel. Pamiętasz, był kiedyś taki Kornel Makuszyński?
Na co tamten: Co ty pierdolisz, u nas taki nie pracował!

Opublikowano

nie czytałem wcześniejszych odsłon, będę to musiał nadrobić.

cóż... daje do myślenia, a to chyba dobrze. może nie chłonąłem tego z oczami na żyłach, ale na pewno nie zapomnę po piętnastu minutach (a taki już los znakomitej większości textów=).
Baboli nie zauważyłem.

btw: siedzę sobie kiedyś na lekcji, czytam autobigrafię Milesa Davisa. podchodzi qmpel: Davis? Hmmm... taki koszykarz był". Smutne. Tak jakoś skojarzyło mi się to z wpisem z 5 marca.

+

pozdr

Opublikowano

Wczoraj byłem na urodzinach Włodzimierza Gontarza – również kolegi z budowlanki, który tak jak ja, też mieszka w Stargardzie. - gramatyka może wystarczyć usunąć również...

Dlatego, że do pasji doprowadzało mnie, że tak bardzo są przez swoje poglądy zniewoleni. - gramatyka i nieznajomość języka polskiego,...wydaje mi się , że chodziło ci o Furię, szał ,wściekłość, pasja to namiętność, lub ukrzyżowanie Chrystusa

wkurwiłem się do żywego - gratuluję stworzenia nowego powiedzenia i proszę o wytłumaczenie jak to jest wkurwić się do żywego...

podobnie jak:

Dziewczyna bez właściwej sobie urody – traci - co to jest właściwasobie uroda i co traci?

Trudno w ogóle myśleć o niej jak o kobiecie - (czyli jest brzydka BABOCHŁOP) ...Ale za to dziwnie zyskuje na człowieczeństwie to wyjaśnienie do mnie nie dociera...bo nie rozumiem tego. Co ma uroda wspólnego z człowieczeństwem, Pisze po raz nty, że choć niektóre wyrazy w zestawieniu ciekawie brzmią, muszą coś jeszcze oznaczać.

uosobowić ze sobą! - taki wyraz nie istnieje ...Trzeba uosobowić, i to do tego stopnia, abyśmy zerwani ze snu bez zastanowienia mogli dać właściwą naszemu jestestwu odpowiedź. - ja pierdolę , nie wiem jak takie zjawisko nazwać, nie mieści mi sie to po prostu w głowie...

stromiznach??? nie wiem co to jest,nie ma takiego slowa

Jest jeszcze kilka zdań, w których mi coś gramatycznie nie gra.

Straciłem na to 20 minut, i niczym nie różni się ten tekst od wielu innych , które tu przeczytałem. SŁABIZNA...pozwolisz, że nie będę czytał ani poprzednich części, ani kolejnych bo to strata czasu...ale chetnie wymienie sie z toba jakimis spostrzezeniami...

Opublikowano

1) "również" - użyłem dlatego, że ostatni fragment poprzedniej części też dotyczył kolegi z budowlanki.

2) i 3) www.korpus.pwn.pl - powinieneś tam zaglądać, przyda ci się właśnie w rozszerzaniu znajomości języka polskiego. Jest to strona, na której można sprawdzić poprawność związków wyrazowych. Między innymi dowiedziałbyś się o możliwości szerszego stosowania i pojmowania wyrazu "pasja" , jako też dowiedziałbyś się, że jak najbardziej poprawne jest wyrażenie "wkurwiłem się do żywego".
Jeśli chodzi o "stromizny" to właśnie twoja arogancja w tym momencie jeśli właśnie mnie nie wkurwiła do żywego to przynajmniej rozsierdziła. Zanim napiszesz cyt."nie ma takiego słowa" - sprawdź przynajmniej w dwóch słownikach języka polskiego.
Co do słowa "uosobić" zastanawiałem sie nad nim długo, wiedziałem, że nie istnieje w słowniku, ale żadnej innej alternatywy, zadowalającego mnie synonimu nie znalazłem. Na razie niech "uosobowić" zostanie, chyba, że nikomu nie będzie pasować.

A czy pozwolę ci nie czytać moich poprzednich części - oczywiście, że nie pozwolę - masz je czytać, dzięki dzisiejszemu twojemu komentarzowi, albo wyrzucę tą część albo wezmę się ostro do przeróbki - może i to będzie strata czasu dla ciebie, ale ja muszę dbać o swój interes. A mój interes potrzebuje konstruktywnej krytyki. Tylko mam prośbę, zanim coś orzekniesz kategorycznie, sprawdź w słowniku - bo co jak co, ale na zadzierających nosa, jestem bardzo czuły - normalnie wkurwia mnie to do żywego. Ze mną trzeba być uczciwym .
Pozdrawiam z sympatią, i też chciałbym byśmy nie unikali wzajemnych konfrontacji.

Opublikowano

witam;) bardzo podobał mi się twoj tekst;) a zwłaszcza stwierdzenie:wkurwiłem się do żywego;) moim zdaniem jak najbardziej trafione i uwypuklające postać rzeczyBo jak inaczej, dobitniej podkreślić taki stan...??Moim zdaniem tylko tak!!;))

Opublikowano

Doterra proszę już nie słodzić, tylko wskazywać słabsze moje strony. Pomagać Don Cornellosowi trzeba. Bo Don Cornellos jak najszybciej chce wydać Rubaszny Dziennik . Wydawca się niecierpliwi... Brać proszę przykład z Piotra Rutkowskiego, który co prawda potrafi zaleźć nieźle za skórę, ale w gruncie rzeczy robi tu wspaniałą robotę. To taki facet sprawiający nam przez okrągły rok smingus-dyngus z wiadra zimnej wody. Proszę upodabniać się do Piotra, oczywiście uwzględniając wszystkie postulaty jakie wysunąłem co do zawartości jego komentarzy.
Pozdrawiam :))

Opublikowano

Uwagi techniczne:

-również kolegi z budowlanki - również do wywalenia
-Na skromnym przyjęciu u Włodka, oprócz dwóch naszych kolegów, znalazło się jeszcze kilka osób z Warszawy, należących do ruchu ekologicznego „Wolę Być”.
-Dlatego, że do pasji doprowadzało mnie, że tak bardzo są przez swoje poglądy zniewoleni. - Usunęłabym "dlatego, że", bo że się powtarza. Może zostać: Dlaczego? Do pasji doprowadziło mnie... albo "bo do pasji..." lub "ponieważ do pasji..."
-Wciąż pouczali co jest lepsze, a co gorsze. - kogo pouczali?
-Nie wiem czy takie aroganckie zachowanie jest typowe dla warszawiaków, ale wiem, że ich gadania nie szło po prostu słuchać. - bez "po prostu"
-Jeśli się przyjrzeć, to my nic innego nie robimy, tylko recytujemy jakieś księgi
-Może wynika to stąd, że tak jak ekologom, również i nam wydaje się...
-zastanowienia mogli dać, właściwą naszemu jestestwu, odpowiedź.
-Porażką jawi mi się w takiej sytuacji, przecieranie niedospanych oczu z równoczesną wypowiedzią...
-Moja praca polega głównie na wykonywaniu slalomu taczką. - fajne zdanie
-Obrywam wówczas potworne zjebki. - to "zjebki" mi nie pasuje, nie brzmi
-Najgorsze jest jednak to, że aby ze Stargardu dojechać do Szczecina muszę wstawać o piątej rano, kiedy to podobno przewijają się przez głowę najtrwalej zapamiętywane sny, tak więc notorycznie mam je, kurwa, niepodokańczane. - bomba z niepodokańczanymi snami

Ogólnie tekst sprawny i dobrze napisany. Jest ok. Wszystkich przecinków nie wypunktowałam, bo sporo brakuje.
Pozdrawiam :)

Opublikowano

No, i znów mam to uczucie, że opisujesz lata przełomu, historię całkiem niedawną, a jednak tak odległą, że chciałoby się zapomnieć. Tylko to miałem na myśli w "anachronie".

Opublikowano

Jak zwykle czegoś nie rozumem. - Co znaczy "życzę w płóciennych" - chodzi o okładki książek? A kim jest Mirek Popiołek?
M. Popiołek to musi być jakiś szaleniec, skoro podoba mu się dziennik Don Cornellosa - hiszpańskiego szajbusa - co to woli konia dosiąść niż wejść do autobusa :)))

wiem: autobusu
Dzie wuszko - a ty miła jesteś, że hej, a ja tak lubię sympatyczne dziewuszki :))
Pozdrawiając, swoim kapeluszem w ukłonie wahluje Don Cornellos

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Erotyk    Łukasz Jasiński 
    • od krzepnięcia pełni karmić na turlany z kłód rąk debiut od uroku po przeć stan niej kiczem łupki pełniej zlewać od ale ich poprzez zazdrość na myśl kichy pat chudzenia od podłości skroju chaszczy Bogu szyć chcieć mili więcej od momentu po przekrętach nad niziną dzieci grzecznych; od przerwania sakramentów już nie mówi tylko wrzeszczy
    • Wiersz napisany dla uczczenia osiemdziesiątej rocznicy wyzwolenia przez oddziały Brygady Świętokrzyskiej NSZ niemieckiego obozu koncentracyjnego dla kobiet w Holýšovie w Czechach w dniu 5 maja 1945 roku.      
    • Przerażone czekały na śmierć... W barakach okolonych kolczastym drutem...   Choć wielka światowa wojna, Pochłonąwszy miliony niewinnych ofiar, Z wolna dobiegała już końca, A wolnym od nazizmu stawał się świat… Na obrzeżach czeskiego Holýšova, Z dala od teatru wojennych działań, Z dala od osądu cywilizowanego świata, Rozegrać miał się wielki ludzki dramat...   Dla setek niewinnych kobiet, Strasznych dni w obozie zwieńczeniem, W okrutnych męczarniach miała być śmierć, Żywcem bez litości miały być spalone... Podług wszechwładnych SS-manów woli, By istnienia obozu zatrzeć ślady,  Spopielone bezlitosnego ognia płomieniami, Nazajutrz z życiem pożegnać się miały…   Przerażone czekały na śmierć... Utraciwszy już ostatnią, choćby nikłą nadzieję…   W obszernych ciemnych baraków czeluście, Przez wrzeszczących wściekle SS-manów zapędzone, W zatęchłym cuchnącym baraku zamknięte, Wkrótce miały pożegnać się z życiem… Gdy zgrzytnęła żelazna zasuwa, Zwierzęcy niewysłowiony strach, W każdej bez wyjątku pojawił się oczach, By na wychudzonej twarzy się odmalować…   Wszechobecny zaduch w barakach, Nie pozwalał swobodnie zaczerpnąć powietrza, Gwałtownym bólem przeszyta głowa, Nie pozwalała rozproszonych myśli pozbierać… Gwałtownym bólem przeszyte serce, Każdej z  setek bezbronnych kobiet, Łomotało w młodej piersi jak szalone, Każda oblała się zimnym potem…   Przerażone czekały na śmierć... Łkając cicho jedna przy drugiej stłoczone...   W ostatniej życia już chwili, Z wielkim niewysłowionym żalem wspominały, Jak do piekła wzniesionego ludzkimi rękami, Okradzione z młodości przed laty trafiły… Jak przez niemieckie karne ekspedycje, Przemocą z rodzinnych domów wyrywane, Dręczone przez sadystyczne strażniczki obozowe, Drwin i szykan wkrótce stały się celem…   Codziennie bite po twarzy, Przez SS-manów nienawiścią przepełnionych, Doświadczyły nieludzkiej pogardy I zezwierzęcenia ludzkiej natury… Wciąż brutalnie bite i poniżane, Z kobiecej godności bezlitośnie odarte, Odtąd były już tylko numerem W masowej śmierci piekielnej fabryce…   Przerażone czekały na śmierć... Pogodzone z swym okrutnym bezlitosnym losem…   W zadrutowanych barakach, Z wyczerpania słaniając się na nogach, Wycieńczone padały na twarz, Nie mogąc o własnych siłach ustać… Gdy zapłakanym oczom nie starczało łez, Fizycznie i psychicznie wycieńczone, Czekając na swego życia kres, Strwożone już tylko łkały bezgłośnie…   Przeciekające z benzyną kanistry, Ustawione wzdłuż obozowego baraku ściany, Strasznym miały być narzędziem egzekucji, Tylu niewinnych istnień ludzkich… Przez SS-mana rzucona zapałka, Na oblany benzyną obozowy barak, Setki kobiet pozbawić miała życia, W strasznych męczarniach wszystkie miały skonać…   Przerażone czekały na śmierć... Gdy cud prawdziwy ocalił ich życie…   Ich spływające po policzkach łzy, Dostrzegły z niebios wierne Bogu anioły, A Wszechmocnego Stwórcę zaraz ubłagały, By umrzeć w męczarniach im nie pozwolił… I spoglądając z nieba Bóg miłosierny, Ulitowawszy się nad bezbronnymi kobietami, Natchnął serca partyzantów z lasów dalekich, Bohaterskich żołnierzy Świętokrzyskiej Brygady…   I tamtego dnia pamiętnego na czeskiej ziemi, Niezłomni, niepokonani polscy partyzanci, Swe własne życie kładąc na szali, Prawdziwego, wiekopomnego cudu dokonali… Silnie broniony obóz koncentracyjny, Przypuszczając swymi oddziałami szturm zuchwały, Sami bez niczyjej pomocy wyzwolili, Biorąc setki SS-manów do partyzanckiej niewoli…   Bohaterski szturm Brygady Świętokrzyskiej... Dla tysięcy kobiet był wolności zarzewiem...   Niebiańskiemu hufcowi aniołów podobna, Natarła nieustraszona Świętokrzyska Brygada, By znienawidzonemu wrogowi plany pokrzyżować By wśród hitlerowców paniczny strach zasiać… Tradycji polskiego oręża niewzruszenie oddana, Chlubnym kartom polskiej historii wierna, Natarła nieustraszona Świętokrzyska Brygada, Paniczny w obozie wszczynając alarm…   Brawurowe ze wschodu natarcie, Zaskoczyło przerażoną niemiecką załogę, Z zdobycznych partyzanckich rkm-ów serie, Głośnym z oddali niosły się echem… By tę jedną z najpiękniejszych kart, W długiej historii polskiego oręża, Zapisała niezłomnych partyzantów odwaga, Krusząc wieloletniej niewoli pęta…   Bohaterski szturm Brygady Świętokrzyskiej... Przeraził butnych SS-manów załogę…   Odgłosy walki niosące się z oddali, Do uszu udręczonych kobiet dobiegły, W tej strasznej długiej niepewności chwili, Krzesząc w sercach iskierkę nadziei… Na odzyskanie upragnionej wolności, Zrzucenie z siebie pasiaków przeklętych, Wyjście za znienawidzonego obozu bramy, Padnięcie w ramiona wytęsknionym bliskim…   Choć nie śmiały wierzyć w ratunek, Ten niespodziewanie naprawdę nadszedł, Wraz z brawurowym polskich partyzantów szturmem, Gorące ich modlitwy zostały wysłuchane… Wnet łomot partyzanckich karabinów kolb, W ryglującą barak zasuwę żelazną, Zaszklił ich oczy niejedną szczęścia łzą, Wyrwały się radosne szepty wyschniętym wargom…   Bohaterski szturm Brygady Świętokrzyskiej... Dnia tego zwieńczonym był wielkim sukcesem…   Wielkie wrota baraków wyważone, Rozwarły się z przeciągłym łoskotem, Odsłaniając widok budzący grozę, Chwytający za twarde żołnierskie serce… Ich brudne, wycieńczone kobiece twarze, Owiało naraz rześkie powietrze, Nikły zarysowując na nich uśmiech, Dostrzeżony sokolim partyzanckim wzrokiem…   I ujrzały swymi załzawionymi oczami Polskich partyzantów niezłomnych, Niepokonanych i strachu nie znających, O sercach anielską dobrocią przepełnionych… Dla setek kobiet przeznaczonych na śmierć, Polscy partyzanci na ziemi czeskiej, Okazali się wyśnionym ratunkiem, Zapisując chlubną w historii świata kartę…   - Wiersz napisany dla uczczenia osiemdziesiątej rocznicy wyzwolenia przez oddziały Brygady Świętokrzyskiej NSZ niemieckiego obozu koncentracyjnego dla kobiet w Holýšovie w Czechach w dniu 5 maja 1945 roku.  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Żołnierze Brygady Świętokrzyskiej NSZ i grupa uwolnionych więźniarek z obozu koncentracyjnego w Holýšovie (Źródło fotografii Wikipedia).              
    • @Roma

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       Jeszcze się trzymasz? Powodzenia, bo nerwy jak szwy, łatwo puszczają, szczególnie jak stres trwa długo.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...