Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Biały pokój z jednym oknem, przez które wpadały strugi światła oświetlając zakurzone stare panele- błyszczał pustkami. Wiecznie panowała tam cisza. Zabijając wszystko co możliwe swoim niezwykłym spokojem. Rzadko kto chciał przebywać w tym pomieszczeniu, gdzie prawie dziesięć lat temu zabiła się pewna młoda dziewczyna.
-Była taka nieszczęśliwa, straciła wszystko, biedne dziecko czekało na matkę, bo tylko ją miała. Wychyliła się zanadto z okna i wypadła.- mówili wspominając dane wydarzenie ludzie mieszkający w pobliżu.
Nikt nie życzył tej dwójce źle, ale stało się co się stało, Ann zmarła na wskutek uderzenia w głowę i 10 złamań, a jej matka z żalu iż straciła swoje jedyne dziecko.

***

Siedziała w bezruchu wpatrzona w przestrzeń znajdującą się naprzeciw niej.
Łzy powoli wybierając sobie kręte ścieżki spływały po zaczerwienionych policzkach muskając delikatnie skórę. Od czasu do czasu zatrzęsła się z zimna, lecz nawet dotkliwy chłód nie zmusił jej do zrobienia czegokolwiek.
Była ubrana w zwykłą białą sukenkę do kostek. Ciuszek wyglądał jak staromodna piżama, więc zapewne kiedyś nią był.
Długie czarne włosy, które już od wieków nie były splecione w warkocza lepiły się do zapłakanej buzi dziewczyny.
Godziny mijały, a ona nadal patrzyła przed siebie od czasu do czasu przemykając powieki otoczone gęstą aureolką czarnych i długich rzęs.
Blada, bez sił, nieszczęśliwa. Ból rozdzierał ją od środka, sprawiając że każda najmniejsza myśl prowadzała ją do jednego celu. Czynu, który jej zdaniem mógł by sprawić, że cierpienie zniknie, że już nie będzie płakać i przede wszystkim będzie w końcu spokojna.
Bo czyż nie przez śmierć człowiek staje się całkowicie wolny?
Kiedy była już pewna, że zaraz otworzy okno i skoczy, jej tok myślenia przerwał pewien stary mężczyzna wchodząc do pomieszczenia.
-Znowu to robisz… -odezwał się siwowłosy pan i podszedł do niej.
Dziewczyna siedziała na krześle i chociaż ktoś do niej mówi, to nic do niej nie docierało.
Żadna, nawet najmniejsza zmarszczka na jej twarzy nie zmieniła się.
Mężczyzna kucnął przed nią i patrzył przez chwile w ciszy na jej bladą nieszczęśliwą twarz.
Bił od niej taki chłód.
Tego uczucia którego doznał w czasie kiedy dotknął jej ramienia nie da się opisać. Przeszedł go zimny dreszcz i jeśli by nie fakt że obiecał właścicielce lokalu wypędzić niesfornego ducha, to odszedł by dając zagubionej dziewczynie spokój.
Ona była wrakiem. Pomyślał próbując złapać jej nieuchwytne spojrzenie.
-Ann, dziecko. Nie możesz o tym myśleć. Wiesz o tym.- Powiedział łagodnym głosem.
Dziewczyna pierwszy raz od momentu kiedy rozpoczęła swoje codziennie czuwanie czyli od pięciu godzin, zmieniła wyraz twarzy i spojrzała na przybyłego „intruza”
-Ja pana nie znam.- Szepnęła zachrypniętym głosem i mrugnęła oczami, z których wydobyła się kolejna dawka słonej cieczy.
-Powiedz co cię dręczy, dlaczego nie możesz odejść?-Zapytał niepewnym tonem.
-Bo czekam na mamę. Ale jej już długo nie ma.-Powiedziała tym samym nieobecnym głosem.
Nastała chwila ciszy w której mężczyzna zastanawiał się jak ma powiedzieć nieludzkiej istocie przykry fakt dotyczący jej matki. W końcu się zdecydował i oznajmił jej ciepłym tonem.
-Ann, twoja mamusia już nie wróci.
Dziewczyna przeszyła go nienawistnym spojrzeniem i wstała.
-Jak Pan śmie tak mówić!!!-Wrzasnęła z całej siły i zacisnęła zgrabne piąstki.
Siwowłosy starzec w pierwszej chwili pomyślał, że cały budynek usłyszał jej krzyk, lecz się mylił, z jej ust wydobyło się tylko smutne echo tego co działo się naprawdę w jej głowie.
Bał się odezwać. Bał się, gdyż nie wiedział jak zareaguje.
-Dziecko moje, ona odeszła i cały czas na ciebie czeka, więc nie zwlekaj i idź do niej.
Starał się mówić spokojnie, ale i tak mimo woli w jego głosie dało się usłyszeć nutę strachu.
Dziewczyna odgarnęła z twarzy włosy i kiwnęła głową.
-A gdzie ona jest?-Zapytała szeptem, jakby bojąc się, że ktoś ją usłyszy.
-Tam! -Odpowiedział wskazując na niebo.
Blada istota uśmiechnęła się i jeszcze raz kiwnęła czarną łepetynką na znak, że zrozumiała.
-No więc, ja do niej idę i dziękuję panu że pan mi pokazał drogę. Bo czekam już długo, a ona się nie zjawia.-Powiedziała odwracając się i po chwili znikając.
Mężczyzna odetchnął z ulgą i opadł na krzesło na którym przed chwilą siedział duch.
Było zimne. Pomyślał dotykając je ręką.

Opublikowano

Fajne zdania przeplatają się ze słabymi ale tych pierwszych jest zdecydowanie więcej więc w sumie pozytywnie. Dlaczego liczebniki piszesz cyframi, a nie słowami?

"Tego uczucia którego doznał w czasie kiedy dotknął jej ramienia nie da się opisać. Przeszedł go zimny dreszcz i jeśli by nie fakt że obiecał właścicielce lokalu wypędzić niesfornego ducha, to odszedł by dając by zagubionej dziewczynie spokój."

to dalo sie jednak opisac:)? ale czepiam sie pierdół....takie sobie

poza tym to chyba opowiadanie grozy...a ja raczej sie zakochalem w duchu, niż przestraszyłem

Opublikowano

Niektóre zdania brzmią dość patetycznie, może to celowe, ale mi się nie podoba. Masz też trochę błędów w budowie dialogów. I tak, Piotr ma rację, lepiej gdybyś użyła liczebników słownie. W którymś miejscu masz takie "no i" - to też mi nie pasuje. Jeszcze jedna rzecz do której się przyczepię: "odszedł by dając by zagubionej dziewczynie spokój" - za dużo "by".
Oczywiście są też bardzo dobre fragmenty. Np. to zdanie: "Długie czarne włosy, które już od wieków nie były splecione w warkocza " - bardzo mi się spodobało. I jest takich wiele.
Ogólnie na plus :-)
Pozdrawiam (prawie)wiosennie.
ana

Opublikowano

no wiec usunelam te "by", bo widocznie przypadkiem to przeoczylam (zwykle mi sie to nie zdarza), piszac to spieszylam sie troche, ale juz poprawilam blad, przelecialam jeszcze raz wzrokiem po tekscie i nie znalazlam "no i" wiec nie mam co poprawiac xD

Opublikowano

Zabijając wszystko co możliwe swoim niezwykłym spokojem. To zdanie w żadnym języku nie ma sensu. Nie ma podmiotu itp. Podstawowy zarzut - za dużo przezywasz własne słowa, za mało obmyślasz, kalkulujesz.

Pomyślał dotykając je ręką.

Twoje rozczłonowanie zdań przeczy wszelkim prawom.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Czy łatwo jest odróżnić zwyczajne spotkanie, od tego na które przygotowujemy się przez pół życia, albo i całe? To, na które zbieramy doświadczenia, jak wiano pod związek z jakim przyjdzie nam się mierzyć. Czy obie umówione strony taplają się w podobnych zajęciach, zanim nie otrzymają stopnia mistrzowskiego i nie wpadną na siebie w sposób całkowicie niewytłumaczalny? Dla tych którzy przeżyli coś takiego odpowiedź jest prosta. Tutaj nie ma pomyłek. Nie było możliwości ucieczki i z tą myślą się pozostaje...   Siedzę i zastanawiam się nad tym, co z tego wynikło? Z lat złego, z lat dobrego, z lat potem, z lat przedtem... bo wchodząc w kolejny zakręt, wiem, że potrzebuje kogoś nowego, choć jeszcze nie wiem, kto to będzie. Z kim jeszcze jestem umówiona? Kto jeszcze jest mi coś winien, a komu być może ja coś powinnam wynagrodzić... ?   Wielkie koło się okręca, niektórzy śmią twierdzić, że można się naraz rozstać ze wszystkimi możliwościami i ludźmi . Spłacić tego i owego i nie zaciągnąć żadnych nowych zobowiązań. Na raz – czy to możliwe? Że już nikt o nic nie ma prawa się upomnieć? Że można odciąć pępowinę świata nie rozmnażając się? Nie rozmawiając z kimś? Rozmawiając z kimś za często, zbyt nachalnie... Nie przenosząc wiadomości... jak mucha, albo pszczoła z miejsca na miejsce.   Kto roztrzaska swoje koło zdarzeń i w spokoju usiądzie po środku własnego "em" czekając na śmierć fizyczną? Nawet w oczekiwaniu można sobie powiązać ręce albo nogi. Zawsze przecież do drzwi może zadzwonić listonosz. Jak odbierzesz polecony - to masz nowe zadanie, a jak nie odbierzesz - to może sam będziesz miał możliwość zostać listonoszem... wszak poczuć deszcz, kły wszelkich psów domowych i ludzkie „przyjęcia” na własnej skórze to jest dobra nauczka, za niedocenienie czyjegoś wysiłku. Może dlatego moja babcia zawsze częstowała listonosza talerzem zupy... zupa to też jakaś forma spłaty.   Siedzę nad tekstem, nie moim tekstem... coś mnie przerosło, coś mi wyrosło, coś wyhodowałam nie spodziewając się tego. Płaczę nad tekstem... Czy to dobrze? Podobno łzy szczęścia zawsze są dobre.
    • gdzie się obrócę lub dokąd pójdę to wszędzie żurek serwują mi żurek z jajami z kiełbasą ujdzie lecz ja rosołek wolałbym dziś   a w jednym barze wspaniałe chwile reklama głosi że danie dnia dziś żurek owszem lecz z krokodylem cymes rarytas każdy chęć ma   o takim żurku miss Gesslerowa to tylko może marzyć i śnić przemiła babcia lecz nie ta głowa jej taki pomysł nie może przyjść   więc korzystajcie drodzy z okazji bo jeszcze chwila i krótki czas już chcą zamienić na żurek z bąkiem lecz tego bąka kto złapać ma   a ja uparcie wolę rosołek z bukietem warzyw mięsko i pieprz gdzie wolne smaki bukiet zapachów i wołowiny kawałek jest     Uwaga: Wszelkie podobieństwo osób do sytuacji lub sytuacji do osób jest zupełnie przypadkowe    
    • gdzie mam szukać  by znaleźć kram w którym sprzedaje tajemniczy ktoś kto ma to czego szukam   szukam od lat po całym świecie chcąc odkupić to co zgubiłem co powinno być moje   czyli ostatnie niespełnione  które w dzieciństwie wywróżyła mi cyganka z tajemniczych kart  
    • A mera harem? Ot, Amora aromat to.
    • „Obłoki dostały burzowe pióropusze.” W życiu muszę…      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...