Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Miłość w porach roku


Rekomendowane odpowiedzi

Ja

Ulga, pustka w głowie. Chce napisać, a nie wiem, o czym- pustka.

Głos

Chcesz być szczęśliwy – wiem. Ja też bym chciał, tak bardzo bym chciał. Czujesz się samotny – wiem, tak jak ja. Będę twoim przyjacielem w tej samotności, będziemy rozmawiać o wszystkim i o niczym, będziemy milczeć na różne tematy, będziemy kochać te kobiety, których…

Ja

Będziemy je kochać bardziej niż inni, tak po ludzku, tak jak jesień kocha liście. Tak bardzo je kocha, że pozwala im odejść, kiedy zechcą. Będziemy je kochać jak kocha lato.

Głos

A jak kocha lato?

Ja

Lato… lato kocha kałuże, pozwala im wyschnąć, by mogły pójść do nieba. Lato bardzo kocha dzień; wstaje szybciutko i kładzie się spać dopiero jak zmusi je ojciec księżyc.

Głos

A jak kocha zima?

Ja

Zima bardzo kocha deszcz, a deszcz lubi spadać z nieba, wtedy zima zamienia go w takie śmieszne białe płatki, a jak kropla jest takim małym płatkiem, to spada długo. Tak właśnie kocha zima.

Głos

A jak kocha wiosna?

Ja

Wiemy, że wiosna nie kocha jesieni.

Głos

Dlaczego?

Bo wiosna wie, że jesień kocha liście, a liście kochają wiosnę, dlatego szybciutko ucieka i liście lecą za nią. Gdyby lato nie kochało jesieni, pozwoliłoby liściom uciec już w czerwcu, a tak pozwala jesieni się nimi nacieszyć, choć przez chwilę.
Głos

Jesienią są już stare i brzydkie, dlatego wiosna ich nie chce. Prosi zimę by pochowała jej dzieci, bo sama się brzydzi, czy to znaczy, że wiosna nie kocha?

Ja

Wiosna oddaje swą miłość nam, byśmy mogli kochać.

Głos

A czy my chcemy kochać?

Ja

Nikt nie chce być niekochany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśłi kolejna część ma być o nienawiści, to nawet jej nie zaczynaj. Rzeczywiście naiwny tekst, ale chyba każdy musi przejsć przez ten etap. "(...)Prosi zimę by pochowała jej dzieci, bo sama się brzydzi(...)" - ten kawałek mi się spodobał, ale cały tekst jakoś tak niebardzo.
Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Banalny początek i taki oklepany – znow o niemocy twórczej (tego się nie mowi wprost czytelnikowi, bo co go to obchodzi).
Dialog – niezły pomysl, ale zawartość fakt – tak jak napisal rumianek – naiwna.
… Chociaz jakby się tak dłużej zastanowic to sposób tłumaczenia niektórych zjawisk miejscami nawet ciekawy, ale to moje zdanie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mnie się podobało - najbardziej środek tzn. (wg starożytnej poetyki) to, przed czym coś jest i to po czym coś jest.
ładnie przemyciłeś kilka ważkich rzeczy np. "tak bardzo je kocha, że pozwala im odejść, kiedy zechcą"
taka delikatna, mała rzecz; może i naiwna, ale tak samo przyjemna

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mam mieszane uczucia, niby coś tutaj jest, ale zbyt słabo się wyłania z tej naiwnej otoczki. Pory roku, niemoc, listki, kochanie, niekochanie zaserwowane w ten sam, nieodkrywczy sposób, jak w wielu innych tekstach. Występują: ja i głos, może w tym upatrywać czegoś więcej? rozmowa wewnątrz siebie, ale to odpada, cały dialog utwierdza mnie w tym przekonaniu. nie wiem, nie wiem... dziwne to, nijakie. ale będę czytał Twoje kolejne, może mnie jeszcze przekonasz;)

pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja chętnie zaprotestuję - takie forum jest właśnie po to by zamieszczać na nim osobiste rzeczy, a literatura daje taką oto mozliwość - można przedstawić coś osobistego w taki sposób żeby z zewnątrz nie było takie osobiste; można trochę pooszukiwać...
ps. albo baronie albo panie de Charlus

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • to była najczarniejsza godzina nocy kiedy świat zaczął im się kurczyć na grudzie ziemi obiecanej w makiawelicznyn kontraście ryk sytych oprawców głód i brud wiekuisty tu obrzezali ich z życia i ułożyli w kopiec swoisty trójkąt Pascala mrowisko przeszłości utleniając się zamknęli Księgę Wyjścia i na skraju koszernego nieba tańczą w kole Mojżesza    
    • @Jacek_Suchowicz Każda wymówka jest dobra teraz trend jest na Bobra Pozdr.
    • @Jacek_Suchowicz dzięki  Również pozdrawiam 
    • @Jacek_Suchowicz Satysfakcja dla mnie spora Fajny wierszyk, mądry morał. Pozdrawiam Adam
    • Wszystko o kant – czegokolwiek. Łóżka, stołu, spodni. Teorii Immanuela przedstawionej w Krytyce. Wszystko zbłąkaniem rozumu na ścianie w postaci iluzji. Powinienem być instead of – to anielski młyn - jestem, zniekształcony głos Boga u Lema. Wyjątkowe stany – somnambulizm pod oknem ukochanej w postaci zespołu Elpenora – niech szlag trafi fantastykę i pchły (kogokolwiek, kolego). Shut up!, duplikacja dwóch w syndromie Gansera – mój stres, twój wybór –  choćby kur, miss world, studiowanie popisu składania jaj przed kogutem, resztki snów pochowanych paskiem zegarka na przegubie dłoni. Starej dłoni. Wszystko jest kantem i o kant – czegokolwiek. Niech trafi szlag – was, mnie, ich – przede wszystkim ich,   onych. Oto jestem – bez zgody. Według artykułu dwudziestego trzeciego. Opisuję, co widzę – i bez urazy. Że ściąłem drzewo dobra i zła – patologiczne upicie – splotłem wieniec cierniowy, nakładając na głowę przeźroczystej postaci welon. I zawołałem – sanna! Ho, ho - jak ja wołałem – owe sanna! I kląłem przy tym to, na czym świat stoi. Aż padł  na twarz, uruchamiając wszystkie mięśnie, każdy, nawet najmniejszy miocyt, to nie był krzyk – by wydyszeć –  Eli, Eli, lema lema lema… (jak kibic) sabachthani. Shut up! – zakrzyknął (i to był ryk) setnik  w obcym języku. Przebili mu bok, krwawił – wyciągnęli na środek drogi, Longinus pochylony nad Caiusem. Płakał. Ten pierwszy. I usłyszałem, jak jakaś kobieta – pięćdziesiąt lat – przeklina świat, nas, żołdaków po obu stronach granicy, pograniczników, wieczną ruchomość celu. I pomyślałem, że drab leżący obok jest ŚWIĘTY. A drab, skulony obok – przeklęty. I rozdarłem kotarę, by widzieć obu. Boga – ŚWIĘTY, ŚWIĘTY, ŚWIĘTY Serafinów i Tronów, w piżamie, gdzie ukryty papieros, dłoń na szyi strażnika zaciśnięta w nienawiść.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...