Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Druga szansa


Rekomendowane odpowiedzi

Był wieczór. Uliczne latarnie rzucały nikły blask na pokrytą śniegiem ulicę. Szliśmy obok siebie, w milczeniu. Zimny wiatr chłostał zimnem jej nogi, ale zawsze chodziła w mini. Spojrzałem na nią i zastanawiałem się przez chwilkę, o czym myśli. Ale tylko przez moment. Przytulna restauracja wabiła swoim wnętrzem jej wzrok - wiedziałem, że lubi takie miejsca, ale zawsze mijaliśmy je bez słów. Nie chciałem robić z tego związku czegoś więcej, niż było w rzeczywistości. Zdziwiłem się bardzo, gdy złapała mnie za rękę i wprowadziła do środka, ale nie protestowałem. Usiedliśmy w rogu sali, naprzeciwko siebie. Zamówiliśmy po herbacie. Starałem się nie rozglądać wokół za długonogimi blondynkami I przez chwilkę było nawet przyjemnie, zwyczajnie, jakby to, co nas łączy, było bardzo ważne.

* * *

- Mam dla ciebie dwie wiadomości - stwierdziła.
- Co to za zabawa? - powiedziałem z uśmiechem, starając się uciszyć swój niepokój, przemieniając rozmowę w żart. Znudzonym wzrokiem rozglądałem się po sali, szukając czegoś, na czym można by zaczepić wzrok.
- Zabawa?... - powtórzyła jak automat.
- Mów, o co chodzi, szkoda czasu - mruknąłem zniecierpliwiony, patrząc na nią bez wyrazu. Nie miałem ochoty zgadywać, o co jej chodzi.
- Po pierwsze jestem w ciąży, a po drugie potrzebuję pieniędzy na zabieg. Skoro ty też się do tego przyczyniłeś, chyba wiesz, czego od ciebie oczekuję - wyjaśniła zwyczajnie, bez żadnych emocji, jakby mówiła o wyrzuceniu śmieci do kontenera. Serce zaczęło mi walić jak młot.
- Co powiedziałaś?! - warknąłem wściekły.
- To, co słyszałeś. I nic więcej. Nie jesteś dzieckiem, żebyś nie rozumiał, jak to się stało - odburknęła chłodno.
- Jak mogłaś powiedzieć, że usuniesz moje dziecko?!
- Jak? - rzuciła zdziwiona. - A co, może powiesz, że chciałeś mieć ze mną dzieciaka, co?! może powiesz, że nie marzyłeś o niczym innym?!
Nosiło mną, ale nie wiedziałem, co powiedzieć. To oczywiste, że nie chciałem mieć z nią dziecka. Nawet przez moment nie miałem co do tego wątpliwości. Rodzina, dzieci... Tak. Kiedyś. Ale nie teraz, nie z nią i nie w taki sposób...
- Widzisz sam, że nie masz nic do powiedzenia w tym temacie. I dobrze. Dowiem się dokładnie, ile to będzie kosztowało i poinformuję cię. Chyba dasz mi forsę? Tyle możesz zrobić? - zapytała cicho, zajadle, zakładając na siebie króciutką kurteczkę.
- Ubieraj się cieplej, bo chłód źle wpływa na rozwój dziecka - odpowiedziałem.
- Niezła kpina! - warknęła i wyszła. A ja zamówiłem kilka kolejek wódki. A kiedy zawiany wróciłem do domu, padłem na łóżko i rozbeczałem się jak dziecko. Byłem w szoku.

* * *

Kiedy dzwonił telefon, dostawałem białej gorączki. Pierwsze słowa, jakie potrafiłem wydukać, brzmiały niezmiennie:
- Paula? To ty?
Ale to nie była ona. Nie odzywała się już od trzech tygodni. Nie wiedziałem o niej nic. To ona zawsze dzwoniła do mnie, umawialiśmy się gdzieś na mieście. Nie miałem pojęcia gdzie mieszka ani co robi, czy jest z kimś w związku czy nie. Nasze kontakty ograniczały się do wyszukiwania pokoju na kilka godzin, w którym mogliśmy poszaleć fizycznie. Nic więcej. W zasadzie prawie nie rozmawialiśmy ze sobą. Zastępowały nam to namiętne pocałunki, picie wina, seks. Nic więcej nie miało prawa między nami być... Tak myślałem. Układ był niezobowiązujący i taki miał pozostać. Dlaczego stało się inaczej??

* * *

- Paula? To ty?
- Taaaaaak - odpowiedziała przeciągle, ze złością.
- Gdzie jesteś?
- Nieważne. Podam ci numer konta. Zapisz.
- Co?!
- To, co słyszałeś. Niczego więcej od ciebie nie oczekuję. Ale nie zamierzam się męczyć wychowywaniem twojego bachora!
- Wychowamy go razem, nie rób tego, proszę! - krzyknąłem z determinacją. Nie chciałem, by moje dziecko przestało żyć. Nawet jeśli na razie było tylko rozwijającym się płodem.
Odłożyła słuchawkę, nie chciała dalej gadać. Kiedy odezwała się po tygodniu, zapisałem numer konta i wysłałem pieniądze. Miałem ochotę coś sobie zrobić, ale stchórzyłem. Czułem się podle.

* * *

Nie widziałem jej przez dwa lata. Potem spotkaliśmy się przypadkiem na ulicy. Chciała mnie minąć bez słowa, odwróciła głowę w drugą stronę, ale rozpoznałem ją już dawno.
- Zrobiłaś to? - zapytałem bez żadnego wyszukanego wstępu.
- Nie - odpowiedziała.
- Jak to?!
- Normalnie. Nie byłam w ciąży, potrzebowałam tylko forsy. Pobawiłeś się ze mną świetnie, więc wystawiłam ci za to rachunek. Należało ci się - podsumowała całe zdarzenie i minęła mnie, jakbym był zwykłym śmieciem, rzuconym na ulicę. Przez chwilę miałem ochotę pobiec za nią, wygarnąć jej wszystko, co o niej myślę. Ale przecież sam nie byłem lepszy.

* * *

Wróciłem do domu, położyłem się na łóżku, wyciągnąłem ulubioną książkę. Ogarnął mnie spokój. Mogłem zacząć od nowa budować swoje życie, wiedząc, że tym razem mi się udało. Nie zostałem ojcem, nie zabiłem swojego dziecka, nie będę musiał ponosić konsekwencji swej głupoty do końca swoich dni. Los nie odwrócił się do mnie plecami. Dostałem od niego jeszcze jedną szansę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczęło się tak romantycznie a potem...ech, smutna rzeczywistość. Jest przewrotka, ale podana w najmniej odpowiednim do tego momencie.
Martwi mnie w zasadzie jedna rzecz. Mianowicie bohaterowie. To w jaki sposób ze sobą rozmawiają, zastanwiająca jest ich motywacja. To znaczy rzecz wydaje się prosta co do dziewczyny, jest małostkowa, niewykształcona, zawsze chodzi w mini, nawet jak jest zimno, to znaczy że jest głupią, prowincjonalną dzieweczką no i wymusza od głównego bohatera pieniądze w tak niemoralny sposób, że nie znajduję w niej żadnego usprawiedliwienia. jest postacią ewidentnie negatywną no i imę Paula do niej ewidentnie pasuje.

Co do niego tu jestem właśnie w rozterce. tzn, piszesz z jego punktu widzenia, opowiadasz te historię jego oczami, subiektywna narracja ale ne do konca mogę tego gościa zrozumieć.
Pewne jest to, że ta kobieta nie ma dla niego zadnego znaczenia (i całe szczescie) spotyka sie z nią wlasciwie nie wiem czemu, może lubi takie dziewczny? oglada sie w jej towarzystwie za innymi, czyli z poczatku nie jest w porzadku i ta "sztuczna ciąża" ma go zmienic prawda? Dostać tytułową "drugą szansę" ...ok wchodzą do restauracji zamawiają po herbacie ( tu chyba lepiej brzmi: zamawiają herbatę) on najpierw swiadomie nie rozglada sie po sali, potem to czyni, co utwierdza mnie w przekonaniu, ze jest prostakiem, jakims seksoholikiem, babiarzem, i nic go nie laczy z ta prowincjuszką większego, na marginesie ...cudowna para, nie ma co, zamiast restauracji dalbym jakas wiejska dyskotekę, podkreslilo by ich charaktery idealnie, zajechaliby jakas jego drogą furą, zrobila by mu laske w aucie a potem przy barze , w srodku, wyznala to co chciała wyznać) ...muzyka disco i stroboskopy ale wracajac do tematu, on na nia naskakuje, czyli nadal jest chamem, zwyklym prostakiem...potem czasowy przeskok, i nagle potulnieje jak baranek, nie majac z ta kobieta kontaktu, ale to jeszcze nic...przyjmijmy, ze fakt bycia nagle ojcem, powoduje, ze facet mieknie, staje sie bardziej refleksyjny, zastanawia sie, potem znow skok, mija kila lat, gosc dowiaduje sie prawdy i nic nie robi???nie moge w to uwierzyc, kazdy facet wpadlby w szał...i potej historii mam uwierzyć że to zmieni go w kogoś dobrego?, lepszego? dostał nauczkę? Nie za bardzo w to wlasnie wierzę, i to oprócz mało zaskakującej naracji jest moim zarzutem...Ta dwójka naprawdę mnie przeraziła...z trudem wyobrażam sobie takie relacje między nimi.

to chyba wszystko...

podsumowując:

plusik za pomysł, i prxewrotke choc malo zaskakujacą,
plusik za bohaterów
minus za malozaskujaca narracje, styl i jezyk

pozytywnie :)) pozdrawiam

p.s Myślę, że bardziej dramtyczna sytuacja np, smierc dziecka wpłynęła by na bohatera bardziej, daloby to wiecej do myslaenia nad sobą, ale to bylaby juz inna historia, w tą jak już wspomniałem nie wierzę...taki człowiek, nadal prowadził by podobne życie, zadawał by się z takimi samymi kobietami prawdopodobnie...heh, i pewnie zrobił by jej krzywdę i żył sobie dalej z przekonaniem, że nie stało się nic złego.i nie wierzę w to zakończenie :

" Wróciłem do domu, położyłem się na łóżku, wyciągnąłem ulubioną książkę. Ogarnął mnie spokój. Mogłem zacząć od nowa budować swoje życie, wiedząc, że tym razem mi się udało. Nie zostałem ojcem, nie zabiłem swojego dziecka, nie będę musiał ponosić konsekwencji swej głupoty do końca swoich dni. Los nie odwrócił się do mnie plecami. Dostałem od niego jeszcze jedną szansę."

Facet , który postępuje w taki sposób z kobietami, czyta książki? proszę cię...nie zabiłem swojego dziecka? przecież to decyzja matki, facet nie ma w takiej sytucji nic do powiedzenia,

nie będę musiał ponosić konsekwencji swej głupoty do końca swoich dni...z tym sie zgadzam w zupełności powinnaś dodać: i cholernie się z tego cieszę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...