Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jaś został sam w samochodzie. Przekręcił kluczyk w stacyjce. Zamigotały kontrolki na tablicy rozdzielczej, jęknął rozrusznik i cichutko zaczął pracować silnik. Jaś włączył pierwszy bieg i ruszył przed siebie w wymarzoną podróż.

Już po paru minutach wyjechał z nocnego cienia i gnał naprzeciw wschodzącemu słońcu. Wjechał na szeroką autostradę na której wyprzedzał wszystkie samochody, a potem zjechał na drogę, przy której rosły stare, ogromne drzewa. Słońce igrało z liśćmi wśród gałęzi, po zielonych łąkach ganiały się zające, jakiś szary ptaszek zerwał się z pobocza i pofrunął na gałąź przydrożnego drzewa, a Jaś jechał przed siebie swym samochodem łagodnie zbierając zakręty i bez trudu pokonując największe nawet góry.

Gdy zjeżdżał z jednej takiej dużej góry, zauważył, że zmieniła się pogoda. Pola pokrył biały śnieg, gałęzie drzew uginały się pod śniegowymi puszystymi czapami, a nawierzchnia drogi lśniła w słońcu setkami maleńkich iskierek.

“Na asfalcie jest lód” – pomyślał Jaś. “Muszę zacząć hamować zanim wejdę w następny zakręt” – tak pomyślał i wcisnął pedał hamulca lecz samochód zamiast hamować zaczął się obracać. “Wpadłem w poślizg” – pomyślał Jaś, a samochód kręcił się, kręcił się i kręcił się w kółko coraz szybciej. “Co tu robić” – myślał przerażony gdy nagle zauważył migające na tablicy światełko z napisem “AUTOMATYCZNY KIEROWCA”, nie myśląc nic więcej wcisnął przycisk obok światełka. Samochód zaczął zwalniać. Kręcił się coraz wolniej, wolniej i wolniej, aż w końcu zatrzymał się. Jaś otarł pot z czoła i opadł bezwładnie na fotel. Zamknął oczy i odpoczywał. Po chwili otworzył oczy i spojrzał przez okno. Za oknem cały świat wirował, obracał się, kręcił i tańczył. “Co się stało? Czyżby cały świat wpadł w poślizg?” - Spytał sam siebie i ponownie zamknął oczy. Gdy je otworzył świat już przestał wirować. Wszystkie drzewa, góry i domy stały na swoim miejscu. Jaś uruchomił samochód i ostrożnie ruszył po śliskiej drodze. Gdy przejechał kawałek zauważył idącą bokiem drogi Babcię. Babcia niosła ciężkie, wypchane zakupami torby. Podjechał bliżej, zatrzymał się i zapytał:
- Może Babcię podwieźć?

Ucieszyła się Babcia, bo to i mróz ściskał i ślisko bardzo było na drodze i torby ciężkie wrzynały się w palce.
- Daleko idziesz Babciu? - Spytał Jaś
- Do tego tu miasteczka idę – powiedziała Babcia, - do wnuczki. Moja wnuczka proszę pana jest bardzo chora. Byłam u lekarzy w Wielkim Mieście, ale wszyscy mówią, że już nic nie da się zrobić, że ona musi umrzeć i dają tylko lekarstwa żeby jej nie bolało... O tutaj mieszkamy.

Jaś zatrzymał swój piękny samochód, a widząc jak Babcia męczy się z ciężkimi torbami, zaproponował:
- Może pomogę zanieść te torby.

Weszli razem do domu. W małym pokoiku, na fotelu siedziała mała dziewczynka. Jej rączki i nóżki były bardzo chude i zwisały bezwładnie z fotela. Policzki zapadły się w głąb głowy i tylko dwoje oczek przyglądało się żywo i ciekawie Jasiowi.
- Ten pan przywiózł mnie dziś do domu – powiedziała Babcia do Wnuczki.
- Mam na imię Jaś – powiedział Jaś.
- Ja jestem Babcia Wnuczki, a to jest Wnuczka Babci – powiedziała Babcia.
- Cześć – powiedziała Wnuczka Babci, - pobawisz się ze mną?
- Cześć. Pobawię się – powiedział Jaś.
- Wiesz, że ja niedługo umrę?
- Nie umrzesz. Ja mam bardzo dużo pieniędzy. Znajdziemy najlepszego lekarza na świecie i on cię wyleczy. Kupimy najlepsze lekarstwa i będziesz zdrowa.
- Nie Jasiu na całym świecie nie ma tylu pieniędzy żeby kupić moje zdrowie, a na najlepszych lekarzy wszystkie pieniądze wydali już moi rodzice i moja babcia.
- I naprawdę nic nie można już zrobić?
- Nic – powiedziała smutno Wnuczka Babci.
- Ja jednak coś zrobię - powiedział Jaś. - Tylko muszę gdzieś jechać. Cześć!

Jaś wybiegł na dwór, wsiadł do swojego samochodu i ruszył w powrotną drogę.
Samochód jechał bardzo szybko. Tym razem nie wpadał w poślizg ponieważ prowadził automatyczny kierowca. Gdy Jaś tak gnał z powrotem do domu minęła zima i rozkwitła całym swym urokiem wiosna.

W końcu podjechał pod swój dom i wszedł do swojego pokoju.
- Czarodzieju Nocy! Przyjdź do mnie! - Zawołał, lecz odpowiedziała mu cisza.
- Czarodzieju Nocy! - Zawołał jeszcze raz.
- Czego chcesz? - Odezwał się głos z kąta.
- Mam do ciebie wielką prośbę.
- Czego chcesz? Przecież wszystkie twoje życzenia spełniłem. - Czarodziej już nie był miły.
- Chcę żebyś spełnił jeszcze jedno moje życzenie.
- Nie ma mowy! Miałem spełnić twoje trzy życzenia i spełniłem je. Teraz daj mi spokój.
- Czarodzieju! Zabierz mi samochód, zabierz wszystkie moje pieniądze, spraw żebym znów był małym chłopcem, ale pozwól żyć tej chorej dziewczynce, przywróć zdrowie Wnuczce Babci.
- No dobrze, ale daj mi już spokój!

Jaś siedział na łóżku w ciemnym pokoju. Znów był małym chłopcem bez walizki pełnej pieniędzy i bez pięknego samochodu przed domem.
- Mamusiu! - Zapłakał mały Jaś.
- Co się stało Jasiu? - Spytała mama podchodząc do łóżeczka.
- Chyba coś mi się śniło!
- Co ci się śniło, Jasiu?
- Śniła mi się bardzo chora dziewczynka i jej babcia. Dziewczynka nazywała się Wnuczka Babci, a babcia nazywała się Babcia Wnuczki.
- Synku, przecież Babcia ze swoją Wnuczką mieszkają na naszej ulicy. Jeśli chcesz, to możemy je jutro odwiedzić, ale teraz już śpij. Niech tym razem przyśni ci się coś miłego.

Następnego dnia Jaś ze swą mamą poszedł odwiedzić Babcię i jej Wnuczkę. Tam dowiedzieli się, że minionej nocy Wnuczka niespodziewanie wyzdrowiała, a gdy zobaczyła Jasia, powiedziała:
- Ja cię chyba znam. Ty jesteś Jaś, kiedyś u nas już byłeś.
Jaś nic nie odpowiedział. Uśmiechnął się tylko do dziewczynki, a ona spytała:
- Czy będziesz się ze mną przyjaźnił?
- Jeśli tylko chcesz, to będę, ale nie mam samochodu ani walizki pełnej pieniędzy.
- To nie ważne, - powiedziała dziewczynka – to nie ważne.


... i może trochę szkoda, że to tylko bajka.

Opublikowano

Baj raczej smętnawa, jak na parodię. Czytywałem tu lepsze, ale czepiać się nie będę. Jest chyba za dużo dziecinnych przymiotników - szeroka strada, szeroka droga, ogromne drzewa. To chyba dla dorosłych ma być.

Opublikowano

Przyznam, że czekałam na drugą część. Jest ok, ale pierwsza była zdecydowanie lepsza. Strasznie szybko się nagle akcja toczy i zakończenie nie za badzo do mnie trafia. Może bardziej to rozbudować? Jest ok, ale w pierwszej części pokazałeś, że może być lepiej. Pozdrawiam :)

Opublikowano

Pierwsza częśc była obiecująca, ale tutaj trochę namieszłeś i - w przeciwieństwie do opini rumianka uważam, że nalezałoby raczej wyrzucić tą częśc przypominającą relacje z Rajdu Szwecji. Opis bączków kręconych na sosie nie wnosi nic do bajki. Wiem że wrócił do miejsca z którego wrócił, ale równie dobrze mógł objechać świat dokoła, by stwierdzic, że wszedzie dobrze, ale w domu najlepiej.

Opublikowano

Pierwsza częśc była obiecująca, ale tutaj trochę namieszłeś i - w przeciwieństwie do opini rumianka uważam, że nalezałoby raczej wyrzucić tą częśc przypominającą relacje z Rajdu Szwecji. Opis bączków kręconych na sosie nie wnosi nic do bajki. Wiem że wrócił do miejsca z którego wrócił, ale równie dobrze mógł objechać świat dokoła, by stwierdzic, że wszedzie dobrze, ale w domu najlepiej.

Opublikowano

Nie wnikam w sprawy techniczne - bom trochę zmęczony po sobocie, ale polecę za to Zependowską-Ahonen: Jestem na tak.
Bajka prosta. Ujęła mnie. Nie wiem o co chodzi z tą parodią - chyba nie to miało być crux sprawy. No i konkluzja smutna, lecz prawdziwa. Dla mnie ważne jest to, że przemyciłeś dydaktyzm w nierażący sposób.
salve!!!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta Może romantyzujesz, ale nie chcę przekraczać granic Twojego prywatnego życia, bo jestem tylko czytelnikiem Twoich wierszy.  A pisać życiowo, nie musi od razu oznaczać szpetnie i ponuro. Wiem, że nie mam prawa narzucać Ci tematów, ale -przykładowo - w jakimś wątku pisałaś o swojej wnuczce- taka relacja to niewyczerpane źródło pomysłów, a nie jakieś wyimaginowane rojenia Calineczek z płatów róży.  
    • @Naram-sin   A co z panią Moniką? Dała długi komentarz i zniknęła, dosłownie... Takie zachowanie nie jest w porządku...   Łukasz Jasiński 
    • @MIROSŁAW C., @Marek.zak1, odkąd czytam komentarze @Naram-sin, mam coraz gorzej :) @violetta, :)
    • co by się stało, gdybym, zdeterminowany jak jasny gwint, postanowił spakować wszystkie swoje strony świata, dotyki, przytulenia, fragmenty widzianych przeze mnie osób, gdybym, najdosłowniej jak tylko się da, wydarł ze świata każdą powierzchnię, na której kiedykolwiek położyłem palec albo inną część ciała, wrzucił do nieogarnialnie wielkiej walizy stworzone przez siebie neologizmy typu harmidureń, zboczupiradło, ze wszystkiego, co dane mi było dotknąć, o czym pomyśleć, zdarł/zlizał naznaczoną mną politurę, uciekł zabierając zdjęcia i wspomnienia o sobie,  zostawił kobiety z wyżartymi dziurami na policzkach i nieco poniżej, okaleczone z moich śladów trotuary, podłogi? co by było, jakbym ścisnął się w duchu do tego stopnia, by, zmieniony w grudkę gorącego bazaltu, zawarł w owym monolicie pamięć o chwilach, gdy byłem gderliwy, dąśliwy (dąsogenny?), rozgrymaszony albo cały w kolorowym nieładzie, gdybym wydrapał z ludzi obrazy mnie przybitego, przepitego, dupka, co mutuje w ateistę-teleewangelistę, lub mętnowzroką małpę rzygająca, jakby przechlała się ipekakuaną? pozornie: nie stałoby się za wiele. ot, ktoś krzyczałby jak wryty, cicho, w stuporze. coś, poddane terapii wrzennej, nigdy nie doszłoby do siebie. pozostało bolesne, wrażliwe, niepotrzebnie zmieszane z toksyczną materią. a w istocie... byłoby przyziemniej, bardziej ponuro. jakby do rozmnażalni smoków zakradł się truciciel, nakarmił młode zwierzęta mięsem, od którego by padły.  
    • Genialny twórca, dla mnie z uwagi na twórczość literacka i malarska, podobny do Wyspiańskiego. Obaj generalnie byli związani z Galicją, podobnie jak Fredro,  i mz dlatego ich twórczość jest diametralnie inna niż pisarzy mieszkających w w Rosji.  Pozdrawiam Robercie. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...