Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

4

Antycypacja W Zasadzie To Średnia byłą niewielką mieścinką u podnóża gór. Założona wiele lat temu przez Józusia Kierpce Ciupazkę Gąsienicę Zielonego ostała się w zasadzie niezmieniona. Lato od zimy wciąż odróżniano tu dzięki ilości śniegu, co pozornie wydawać może się normalne. Pozornie, bo latem było go po prostu trochę – nieznacznie – mniej.
Ta noc była wyjątkowo mroźna, nawet biorąc poprawkę na tutejszy klimat i średnią opadów. Takiego zimna nie pamiętały najstarsze menele, najpośledniejsze trunki, jak Komandos, czy Łzy Sołtysa zamarzały w butelce. Pośród pobielonych szadzią olbrzymich dębów, jakie zazwyczaj sadzi się przy drogach – najlepiej na zakrętach, co jest zwyczajnym przejawem człowieczeństwa, wszak skraca męczarnie ludzi, którzy z owego zakrętu wypadną, bo zamiast zamarznąć na poboczu od razu przeniosą się do lepszego świata – pojawiła się dziwna, niebiesko-fioletowa kula. Z każdą chwilą pęczniała, iskrząc się przy tym i lśniąc jak psu oczy. Wyglądała jak malutki wszechświat, zbitka skompresowanej materii, kotłująca i poszerzająca się z każdą chwilą. W środku tego zjawiska jęła powoli wyłaniać się ludzka postać. W końcu kolorowa otoczka zniknęła, pozostawiając na drodze przykucniętego przybysza. Obserwujący całe zajście zza okazałego buka Zenuś Wojtuś Jędruś Donicka Cielebąk nie wytrzymał i pędem, na przełaj puścił się do domu. Podobno nie wychodził z niego przez kilka dni, przez co ominęło go wiele ważnych regionalnych imprez (mowa o imprezach kulturalnych rzecz jasna).
Samael podniósł się z popękanej nawierzchni i spojrzał na swoje ręce. Były zupełnie jak ludzkie. Uśmiechnął się i w zamyśleniu potarł brodę, kalecząc dłoń o kant szczęki. Syknął. Przejrzał się w lodzie, na całe szczęście tubylcy nie mieli zwyczaju usuwania go z jezdni. Był zupełnie nagi, jeśli nie liczyć okularów słonecznych. Na lewym ramieniu widniała wytatuowana kotwica, na prawym – pokaźny napis gotycką czcionką: „Gubernator”, na klatce piersiowej zaś wizerunek Uzi i dwa słowa: „Sarah Connor”. Co to miało symbolizować? Nie miał czasu na rozmyślanie, było zbyt zimno. Jakby na zawołanie jego uszu dobiegł odgłos kroków. Odwrócił się i ujrzał przed sobą przestraszonego człowieka. Przywołał go do siebie gestem.
- Fiata oddałem pięć minut temu – zaczął rezolutnie nieznajomy.
Samael spojrzał na niego groźnie. Tak na wszelki wypadek.
- Ej spoko… - mężczyzna cofnął się nieznacznie. – Portfela też już nie mam. Może jakieś ubranko? – rozpaczliwie szukał jakiegoś wyjścia z tej sytuacji.
Książe demonów pokiwał głową. Po chwili stał w gustownej skajowej kurtce, ciepłych dresach i walonkach. W dowód wdzięczności dał swojemu wybawcy okulary przeciwsłoneczne.

Nie uszedł nawet stu dwudziestu czterech kroków, gdy tuż koło niego rozległ się piskliwy głosik:
- Hej, stary, przywitałbyś się chyba, nie?
- Co, gdzie... – Samael rozejrzał się, ale nikogo nie zauważył.
- Patrz niżej.
Spuścił wzrok. Z bocznej kieszeni jego kurtki wystawała niewielka głowa w czerwonej czapeczce. Wśród gęstej, siwej brody widniały dwa, mrugające co chwila oczka i nos, kolorem pasujący do czapki. Samael wzdrygnął się, w pierwszej chwili wziął obcego za Świętego Mikołaja, a ze zrozumiałych względów żywił dużą urazę do wszelakich świętych. Po chwili jednak doszedł do wniosku, że tamten był chyba nieco większy.
- O, krasnoludek – odezwał się w końcu.
- Co ty, głupi jakiś? W krasnoludki wierzysz?
- To kto? Świę... tfu! No ten koleś co roznosi prezenty na Boż… na Gwiazdkę?
- W Mikusia też wierzysz? Nie no, chłopie, z tobą jest naprawdę niedobrze. – Mały zrobił zatroskaną minę i cmoknął z niedowierzaniem. – Gdzie się tacy rodzą?
- To kim ty jesteś?
- Ano tak, nie przedstawiłem się, pardon. Ale moje imię to tajemnica, rozumiesz, zawodowa.
- Jaka?
- Zawodowa. No bo ja jestem złodziej.
- Kto? – Samael zatrząsł się ze śmiechu. – Może morderca?
- Bardzo śmieszne. Kieszonkowiec. Znaczy się: złodziej kieszonkowy. Czaisz? Kumasz czaczę?
- No w sumie…
- No. To ty czekaj tutaj, ja za chwilę wracam.
- Gdzie ty idziesz?
- No przecież widzę, żeś tu nowy. A gość w dom, Bóg w dom.
- Nie klnij! – ryknął Samael.
- Aha, rozumiem, sory. Znaczy się satanista?
- Niejako.
- Okej. Ty, czekaj chwilę, stań tak lewym profilem. O tak tak tak... Ty no, kurde, ja cię znam! Ty jesteś ten aktor i polityk!
- Co jestem?
- No nie rżnij głupa. Ale jaja. Dasz mi jakiś autografik?
- Auto-co?
- No rozumiesz, dla żony i bachorów. Ucieszą się. Zresztą – pogadamy za chwilę.
Biegiem ruszył przed siebie.

Samael stał przez chwilę w osłupieniu, w końcu postanowił rozejrzeć się po okolicy. Potknął się o wystający kawałek asfaltu i runął na ziemię. Przez dłuższą chwilę z jego ust wydobywały się słowa, których nie przytoczymy tutaj, ze względu na niewielką wartość edukacyjną. Wstał i usiadł na ziemi. Po chwili jednak poderwał się jak oparzony. Choć bardziej pasowałoby tu – zamrożony.
Kieszonkowiec pojawił się po kilkunastu minutach. Ciągnął za sobą pokaźnych rozmiarów worek. Postawił go przed Samaelem.
- To co – zaczął – tu się rozbijemy nie? I tak nic tu nie jeździ.
Wyjął z worka grzejnik, rowerek treningowy, dynamo i kilkunastoletniego chłopca. Złączył wszystko w skomplikowaną instalację, dzięki czemu po chwili zrobiło się trochę cieplej. Następnie wygrzebał kocyk, dwie butelki podejrzanej, mętnawej cieczy, dwa słoiki po musztardzie, kilka ogórków kiszonych i pęto kiełbasy.
- To jak, zdrowie nie? – powiedział i podniósł do ust wypełnioną już szklankę.
Książę demonów poszedł za jego przykładem. Krztusił się przez dłuższą chwilę.
- Co to jest? – zdołał wychrypieć w końcu.
- No nie no, co jest z tobą? Wierzysz w Mikusia, w krasnoludki, udajesz, że nie jesteś kim jesteś, a teraz to… no ja nie wiem. E, młody, nie obijaj się! – krzyknął w stronę instalacji elektrycznej.

Samael obudził się rano na szosie. Obok, chrapiąc i parskając leżał Kieszonkowiec. Nieopodal walały się dwie puste butelki. Chłopiec, rower, dynamo i grzejnik zniknęły. Spróbował podnieść głowę. Niepotrzebnie.
- Ja chcę do Piekłaaaaaaaa… - zawył i zaszlochał.

Opublikowano

Witam. Mechanicki Zabójca Terminatorek mnie rozwalił, szczególnie napis Sarah Connor :)
Ciekawy, fajnie się czyta. Instalacja też niczego sobie:P Kilka znanych chwytów na rozbawienie. Dla mnie w końcu jakis fajny tekst.
Pozdrawiam.

Opublikowano

kontynuacja Cysorza idzie ci całkiem, całkiem
czyta się dobrze [aczkolwiek dialog z kieszonkowcem zbyt omalowany młodzieżowym slangiem]
rozbawił mnie wątek z instalacją grzewczą [bravo!]
acha...czyżbyś uważał, że w piekle nie piją?!? to po co ja zrobiłam rezerwację kociołka?
:)

Opublikowano

pierwszy fragm. trochę słaby (te imiona jakieś takie-górale ci nie wybaczą;))
drugi i trzeci dobre - wprowadzenie postaci kieszonkowca ożywiło akcję. myślę, że niepotrzebny jest wytłumaczenie Przez dłuższą chwilę z jego ust wydobywały się słowa, których nie przytoczymy tutaj, ze względu na niewielką wartość edukacyjną. dlaczego w l.mn.? to zdanie delikatnie razi, zakłóca to całość narracji, która jest sprawnie prowadzona,
ten satan jakiś słaby skoro się złamał po dwóch butelkach wody górskiej (bo to chyba była woda, tak? patrz: wartość edukacyjna;)

popraw sobie:
Antycypacja W Zasadzie To Średnia byłą niewielką mieścinką u podnóża gór. Założona wiele lat temu przez Józusia Kierpce Ciupazkę Gąsienicę Zielonego ostała się w zasadzie niezmieniona.Antycypacja W Zasadzie To Średnia była niewielką mieścinką u podnóża gór. Założona wiele lat temu przez Józusia Kierpce Ciupazkę Gąsienicę Zielonego, ostała się w zasadzie niezmieniona.

godna kontynuacja poprzednich części
czekam jednak na ostry finisz
pozdr!!!

Opublikowano

hej=)

ja tam w piekle - jeszcze - nie byłem, nie wiem co - i ile - tam piją. ale chciałem podkreślić moc trunku, skoro wysiadł nawet diabeł (spiryt? 128%?). ewentualnie można też potraktować to jako wodę i wtedy nabiera zgoła innego wymiaru - Samael nie jest przystosowany do zwykłych napojów=) (wartość edukacyjna=).

ogonek się wkradł, dzięki za zwrócenie uwagi.

skoro Samael puścił tzw. "wiąchę" to chyba powinna być liczba mnoga=).

dialog zbyt slangowy? hmm... chciałem właśnie tak "przegiąć" postać kieszonkwca=).

rezerwacja kociołka? ale jakby co, to ja nie mam z tym nic wspólnego=). jeszcze mnie bratersko za kratki wsadzą=)

dzięki za komentarze i pozdrawiam=)

Opublikowano

ja wiem... nie wiem=). póki co w Zecie dałem dwa opka. Cysorza zacząłem tutaj, więc chyba tutaj skończę, żeby nie trzeba było skakać między działami;). Podobnie pewnie będzie z Connem i Ragnarok. chociaż... kto wie?=) się zobaczy=) niemniej jednak miło mi niezmiernie=)
pozdr

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @epi Czy Tobie zablokował się enter? To wiersz czy proza? Bo jeśli wiersz, to wiesz, przypomina mi młode drzewko, a na każdej gałęzi tyle jabłuszek, że gną je do ziemi.  nie można tak?   Zostawiłeś mnie samą, czy tak ciężko było się mną zająć? w nocy ja znów nie śpię  Myśląc o tobie mam dreszcze, lecz ty śpisz i nie czujesz jak ja cierpię, twa obecność budzi serce lecz gdy znikasz masz je w ręce,  Itd...  w ręce później łamiesz je i topisz, me tonące serce nadal walczy czy pokona drogę w męce? Czy staranie me wystarczy? Jeśli znaczę choć troszeczkę powiedz gdzie schowałeś swoje serce? Ktoś je złamał? Ktoś ma je jeszcze? Nigdy nie ucieknę, wydawałoby się że to lepsze, lecz poczekam aż odzyskasz swoje wnętrze, wten będzie nam pisane szczęście.    Z prawej strony Twojego postu, masz trzy kropki, kliknij tam, a później w edytuj, popraw i zatwierdź
    • @Berenika97 niezwykły wiersz Bereniko. Albo nawet więcej niż niezwykły.
    • Co*             Polacy wiedzą o panu premierze seniorze Mateuszu Morawieckim?             Wyjątkowy i nawet jak na Prawo i Sprawiedliwość - miglanc, poglądy - jeśli ma - to bardzo zmienne.             W internecie pełno jest jego wynurzeń, jednak: nie zawsze był gadułą, a znajomość z charyzmatycznym panem rabinem Shmuleyem Boteachem - ukrywał.             A przecież to rabin dość nietypowy: był rabinem studentów w Oxfordzie i popierał społeczność LGBT - prowadził również sklep z koszernymi gadżetami erotycznymi.            Shmuley Boteach znalazł się wśród 50 najbardziej wpływowych rabinów na świecie. Ma zdjęcia z Andrzejem i Agatą Dudami oraz z kard. Rysiem.   Morawiecki zjadł z rabinem kolację, o której Boteach tak napisał na Facebooku: „Miałem dziś wieczorem (koszerną) kolację z polskim premierem Mateuszem Morawieckim – łaskawie wysłuchał moich obiekcji co do polskiej ustawy o Holokauście i przedstawił własne spojrzenie na kwestie polskiego cierpienia doznanego od nazistów. Jest to człowiek inteligentny i ciepły, który głęboko zna historię i którego dzieci uczęszczały do szkół żydowskich”.   Źródło: Przegląd 
    • I. Było westchnienie. Bo było ciągle gorzej. Skóra ledwo rozciągała się na kościach. Jak prześcieradło, które już nie pasuje do łóżka. Ciało - które kiedyś przecież tańczyło, śmiało się, jest teraz ciężarem, którego nikt nie chce nieść. Nawet ono samo siebie. Juz prawie obce, chociaż ciągle twoje. II. Rurki. Zapach środka do dezynfekcji. Woda w butelce na szafce obok - jakby czekała na jutro. Pielęgniarka mówi cicho. Nie do ciebie.. Do innego  czasu. Do strzykawki, wenflonu, kroplówki. III. Ból nie ma teraz barwy. Ani kształtu. Rozlewa się jak woda z kubka na brzuchu, a zycie nie ma już siły prosić o wytarcie, o suchość. IV. Cisza tu nie jest spokojem. To sól. Wchodzi pod paznokcie. Nie pytaj, co boli. Boli wszystko, wszystko co jeszcze pamięta życie. V. Ktoś postawił kwiaty. Nie pachną. Ktoś zostawił kartkę: „Myślami z tobą” Choć nikt już tu nie czyta ani słów, ani znaków. VI. Trzeba było wtedy tylko usiąść. Obok. Bez słów. Nie próbować ratować oddechu, ani uspokajać dłoni. Ciało znało tę ciszę. Znało jej ciężar, znajomy jak brzęk aparatury w nocy bez zmiany. Skóra przyjmowała obecność jak kroplówkę - powoli, nie wiedząc, że to już ostatnia. VII. Potem już nic. Prawie nic. Aparat pikał życiem  jeszcze przez chwilę. Potem zapadła cisza. Nie absolutna. Tylko taka, której nikt nie miał siły nazwać tym jednym, jedynym słowem. VIII. Zza drzwi dobiegł stłumiony szept. Zmieniono pościel. Zamknięto okno. Subtelny dzwięk wentylacji dopełniał ciszę. Kubek wciąż stał na stoliku. W wodzie - twój włos. Jak jedyny ślad po kimś, kto właśnie przestał być.  
    • "A Stany Zjednoczone Ameryki Północnej muszą wreszcie zrozumieć, iż w interesie Trzeciej Rzeczypospolitej Polskiej nie jest wspieranie dyktatury w Niemczech, dyktatury na Ukrainie i dyktatury w Izraelu - to my mamy przewagę - możemy wyjść z Unii Europejskiej, Paktu Północnoatlantyckiego i Trójkątu Weimarskiego i zawrzeć sojusz wojskowy z Federacją Rosyjską lub z Republiką Turcji, Konfederacją Szwajcarii i Republiką Iranu."   Filozof Łukasz Jasiński 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...