Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Z sadzawki marmurowe wychyla się ciało;
wokół niego płoną wodne tulipany jasną krew
mieszając w kruchych swych pucharach.
Tak wyglądasz Austrio - żywy śnie Habsburgów:
drzew zielone pudle wystrzyżone w szpaler,
szerokie aleje rozgrzane południem, róże
wszechobecne, barokowe grymasy z kamienia i cegły.

Ziemia w walcu się kręcić miała wokół Wiednia
na posadzkach zmywanych krwią podbitych ludów.
Pozostały pałace i krzewy kwitnące. Cięte zbyt
starannie, jakby w gęstwie liści, w zagęszczonym
cieniu ukryto broń i skrzynie śmiercią lakowane.

Chciano wojny zagłuszyć tenorem, sopranem;
od cesarskiej mości posadę fryzjera dostał
Bóg w operze. Krzyż nieźle wyglądał
pośród interesów wielkiej polityki. Cień
tańczący krzyża czy nie równie wielki? Ci sami
na scenie: primabalerina Salome, i wreszcie - Niżyński...
Dlaczego nikt nie klaszcze? Panie i panowie!...
Będzie koncert - zagłuszy zbędne niepokoje.

Nad sadzawką w Schonbrunn szybują cicho nuty.
- Zapytać pragnę nagość, w kamień zasłuchaną:
Austriaczko, powiedz - czy nie jest ci zimno?

II

Na kamiennych piersiach spoczęła dłoń południa.
Woda pieści marmur. Powietrze. I wzrok.
Kobieca postać. Słońce. Zielone tło drzew. Wszystko
wokół echem władczego słowa Amen. Było zawsze?

Nad sadzawką w Schonbrunn przystanął mężczyzna,
i zobaczył: Ewę i Raj. Tkwił w rajskim ogrodzie!
Żywe wargi kwiatów chciwie całowały jego oczy
olśnione i prawie już cudze. Gdyby nie czujne
dłonie stawu, kwiaty latać gotowe! Ale jeszcze
nie był gotowy mężczyzna, i wsteczną drogę wspominał.

Czas inny w żyłach jego przeciekał strumieniem pełnym
wirów, pienistym spadał wodospadem po ścianach
serca. Mijał domy spalone i zbielone twarze
bielą co oślepia. Opuszczone dłonie i dłonie wzniesione.
Przekleństwa i wezwania na które był głuchy.
I słyszał swoje imię. Lecz się nie oglądał już,
bo wiedział, co było potem, nim dotarł do Schonbrunn.

Stał tak nad sadzawką, i zwolna przywykał
do kojącego cienia ruchliwych gałęzi.
To one wypłoszyły ostatnie obrazy. Był wolny.
Był głodny. To znaczy - głodna była pamięć.
I krew jego syciła ją nowym pragnieniem.
Bo zapragnął. Patrzył źrenicą wprost w odbicie
słońca na wodzie złuszczone, aż złote opiłki
zapiekły. Popatrzył na Ewę, jak Bóg na dzieło
ostatnie Stworzenia nim orzekł że - dobre;
lecz Ewa, kamienna, obnażając nagość kamienia,
obnażyła i jego. Ponownie poczuł się wygnanym.
Żywym jednak, zbudzonym na gniew i kochanie.
I za to co było - co jest - i co będzie
zawładnęła nim wszytko poddająca wdzięczność.

Opublikowano

Cóż, Jacku, "My tu szukamy rozpaczliwie" i oto czasem znajdujemy :-)
Przy tym pudle, fontanna, krzyż i tańczący Bóg - wszystko dostępne na kliknięcie myszy.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Mocny ten fragment. Aktualny.
Pozdrawiam :-)
Opublikowano

Jacku, znów przywołałeś wspomnienia :)
Schonbrunn, cały Wiedeń tonął wtedy w złotoczerwonych liściach jesieni, wspaniale powrócić po latach do zdjęć;
A wiersz? Mimo wszystko niesie nadzieję:
Żywym jednak, zbudzonym na gniew i kochanie.
I za to co było - co jest - i co będzie
zawładnęła nim wszytko poddająca wdzięczność.


Tylko czy jesteśmy w stanie być wdzięczni za to, co podsyła nam los? Wdzięczni za chwile?
Życie jest chwilą...
pozdrawiam/ V.

Opublikowano

Fanaberko.; przy tych pudlach /!/ - takie miałem skojarzenia---> strzyżone jak pieski; pudel to
dawniej symbol arystokracji, teraz mieszczaństwa;
"fontanna,Bóg, krzyż tańczący" - czyli mam rozumieć, za dużo grzybów?
ten "krzyż tańczący" to piękny epizod z biografii Niżyńskiego, który zatańczył los żoł-
nierza ginącego w okopach I wojny światowej /w końcówce ubrał na siebie strój z krzy
- żem/, i był to jego ostatni występ, bo potem pogrążył się w ciężkiej schizofrenii;
pozdrawiam wierną czytelniczkę, jakby nie było! :)) J.S.

Opublikowano

Miłka Maj.; obawiam się, że nie mamy wyboru! więc jak się nie ma...to się należy cieszyć z tego co
jest; w wierszu jak w życiu muszę być sobą - optymistą, i gdzie można, będę nim za-
rażał - taka moja misja! Jacek S.
pozdrawiam Cię historycznie,turystycznie i futurystycznie :):) J.S.

Opublikowano

powiem tak: trzeba mieć cierpliwość do tego wiersza,
ale podziwiam autorów, którzy potrafią rozwinąć pomysł w dłuższą wypowiedź poetycką:) - niewielu się udaje utrzymać zainteresowanie czytelnika do końca
przy pierwszym czytaniu odniosłam wrażenie, że jest za dużo powtórzeń i niepotrzebnych inwersji za dużo słów w ogóle, ale za drugim razem już mi to bardzo nie przeszkadzało, nie mniej jednak daje to wrażenie przeładowania

ma Pan wiele do powiedzenia - poeto
pachnie mi Rilkem:)

wychwycone literówki w: "zagłyszać" "żrenicą"? i nie mam pewności co do pisowni "Austryjaczko"

pozdrawiam

Opublikowano

kalino k. - wszystkie uwagi były słuszne, i do wszystkich dostosowałem się; z podziękowaniem!
już nie czytam Rilkego /zwłaszcza "Elegie duinejskie"/, bo po lekturze mam rok niemocy twórczej/, zostałem przy Norwidzie - i Kochowskim; ci mnie inspirują, równie mocno jak rzeczywistość, jaka na nas spada...zgaduje pani tropy, co mnie nie dziwi, bo wszyscy po Rilke'm
chodzimy do tyłu, i nic - tylko w oparach poezji...a to okrutna wywisekcja, bo na żywym i przytomnym;
pozdrawiam serdecznie! Jacek S.

Opublikowano

Na raz się nie da ;)

Jakby nowa dykcja; rozumiem to jak próbę 'nowoczesnego' zapisu, ale wyczuwam elementy 'starej' poetyki (zwłaszcza w metaforach, zwłaszcza połączeniach rzeczowników, zwanych potocznie "dopełnieniami")
Treść poruszajaca; pierwszą cześć chwyciłem, druga do rozmyślenia.
Drobiazgi takie jak interpunkcja, która mnie zdumiewa! (przecinki przed zwykłym, łącznikowym "i"). Inwersyjne zaśpiewy: momentami im sprzyjam, czasem mnie drażnią. Schönbrunn? (czy już nie pamiętam - hej, germaniści ;). No te metafory (zwłaszcza bolesna: ściana serca).
Ale to wszystko, czego się przy_czepiam ;) tworzy wiersz, więc chyba lepiej nie ruszaj go za bardzo, bo może się rozsypać.
Czar? a jakże.
pzdr. b

Opublikowano

Jacek - czy to nie jakaś mała seria? chętnie poczytałbym - bom w Wiedniu
nigdy nie był, a widoki, które opisujesz są niesamowite - jest malutki
błędzik w pierwszej części - taki pisarski (klikowy) - w pierwszym wersie
trzeciej zwrotce
z ukłonikiem i pozdrówką MN

Opublikowano

R.Bezet.; jak nas pan przyzwyczaił - dogłębnie, zgłębnie i wgłębnie - jak dentysta, do
korzenia!; i za to dziękuję!!
"Bolesną metaforę" pewnie zmienię, w interpunkcji byłem zawsze kulawy /stawiam ją na czuja/; mam nadzieję- że może nie jest to tak kruchy /czyt. słaby/ wiersz, co to przy pewnych zmianach od razu "może się rozsypać"; /?!
co do nazwy własnej w tytule - to nie wiem doprawdy, jak ten "umlał" zrobić, dlatego jest jak jest, i mnie też to nie pasi...może Admin by zaradził? tylko j a k t o załatwić?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Twój ślad błądzi wciąż przy mnie. Kolejny już raz pytam niebo o sens. Jeśli możesz to proszę powiedz, gdzie naprawdę jesteś. Chyba nie wątpisz, że są chwile w których próbuję cię odnaleźć. Wiem, to przecież niewykonalne. Tak dosłownie. Gdzie twój świat. Skąd mam to wiedzieć. Wybacz. Ja tylko tak. Chyba mnie znasz na wylot. Czasem pytam za dużo a innym razem olewam co ważne, parodią sensu namiastek.   Tak bardzo chciałbym cię zrozumieć nie bacząc na to, czym obdarzył mnie los. Wcale nie gniewam się na ciebie. Nie potrafię nawet, lecz czasami trudno jak cholera, więc proszę powiedz, gdzie te twoje niebo, w zwątpieniu chwil. Wiem, że nie dźwigam więcej niż mogę unieść. Chcę wierzyć, że każdy ma swój ciężar, dopasowany do możliwości. Rozumiem to, ale czasami tak po prostu brakuje zwykłych ludzkich sił.   Póki co, zdarza się ciemność w środku dnia. Dlaczego każesz mi błądzić. Po omacku natrafiać na to, co rujnuje umysł niczym żelazna kula, ściany samotnego domu. Czy mam życie zostawić, uciec sobie stąd? Tylko dokąd, skoro nawet śmierć tego nie zapewnia. Tak się nie da. Zniknąć zupełnie. Tu i tam. Absolutnie.   Jeżeli mnie słyszysz, to musisz przyznać, że w tej kwestii nie miałem wolnej woli. Taka niestety prawda. Nie mogłem zdecydować przed swoim narodzeniem, czy chcę zaistnieć na tym świecie. Takim, a nie innym. A może jednak podjąłem decyzję w jakiś niepojęty sposób, tylko nie jest mi dane o tym pamiętać. Myślę czasami poprzez pryzmat cierniowych marzeń. W tej krainie mego snu, chcę uwierzyć, że wydarzy się cud.   A z drugiej strony widzę w zwierciadle nadziei cień, taki prawdziwy, że aż oczy bolą mnie. Czy bywa tak, że to co zasłania światło, jest ważniejsze od blasku, który może oślepić. Dręczą myśli te, czy to znowu nie sen. A jeśli nie? Czy ujrzę kiedyś świt poza zrozumieniem, lecz mimo wszystko pojmując gdzie jestem, dlaczego i jaki to ma sens? Nie tylko dla mojej świadomej tożsamości. Dla każdej. Jako myślącej odrobiny universum. Takiej małej jak punkt.    
    • @Migrena Oj, dziękuję, a Aluś ma znowu chory komputer, a w tablecie piszę tak że 20 razy wolniej i w ogóle mnie nie słucha, koszmar! @Marek.zak1

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ech, no właśnie, że nie wiadomo, ale nie będę o tym myśleć, bo się boję :) Dziękuję, Marku.
    • @lena2_   dzięki Lena. serdeczności :)  
    • @lena2_   liryczne westchnie wyrażające bolesny nadmiar niewykorzystanej czułości.    pozostaje ona niezaspokojona i kończy się zmarznięciem w obliczu braku realnego dotyku.   bardzo piękny, emocjonalny wiersz :)    
    • @Alicja_Wysocka   Aluś. podziwiam Cię za Twoją wrażliwość :)   fantastyczny jest Twój wiersz.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...