Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Oddech ...
wdech po wydechu,
wydech po wdechu,
próba złapania
jak najmniejszej ilości życia,
za którym od zarania dziejów
biegniemy,
za którym wędrujemy
by znaleźć miejsce odpoczynku,
żeby dowieść racji uczonych ,
których nikt nie słucha , bo

kto słucha człowieka obłąkanego,
któremu gorączka zniszczyła płat mózgutak

że krew zmieniła swój bieg
i doprowadziła do nieubłaganej śmierci,
o której nikt nic nie wie,

bo nie mówi się przecież
o zwykłych ludziach,tylko o ....
niezwykłych zjawiskach
ludzie są tylko dodatkiem do
artykułu prasowego

opisuje się burze,grzmoty,dziwne wypadki
wybuchy , chwile ....zamkniętą w pojedyńczym
wdechu i wydechu.

Opublikowano

Rozumiem że jesteście bardzo krytyczni w stosunku do nowych poetów(heh ja i poeta,a to se przysłodziłam),to dobrze.Piszcie coś więcej niż tylko : "co to znaczy: biegniemy/wędrujemy za życiem, nieubłagana śmierc ?" , skoro jesteście tacy dobrzy w tym co robicie to powinniście wiedzieć,myle się (?)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





to ty napisz coś więcej to my napiszemy też o tym co napisałaś
coś więcej

bo jak na ten wiersz nie wykazujesz nic po za
zdechłymi strofami skunksów

powinnaś już sama zrozumieć
że skoro już piszesz takie "dzieła"
to powinnaś się zastanowić
czy aby na pewno tutaj


i tak się powtarza do każdego "nowego poety"
tego portalu
mamusia na pewno będzie zadowolona
ale trzeba spojrzeć też przez pryzmat szerszej publiczności
niż szkoła rodzice
i co najgorsze
lustro


czytaj
i pisz
a nie usztuczniaj
tekst na wrażenie
wiersza
Opublikowano

Pisze tutaj swoje "dziela" tak poprostu z czystej ciekawości co napiszą inni.To co pisze jest niczym dla moich rodziców,jest tylko złożeniem literek w jakąś całośc.Szkoła jest do tego zeby się uczyc a nie żeby wygłaszać w niej swoje ochy i achy jaki to swiat jest zły.Czasem nie można napisac więcej , bo zmieniłoby się wiersz i jego dusze w coś zupełnie innego.On może nie jest najlepszy ale i nie zalicza sie do ostatniej najbrudniejszej szmaty.
Dziękuje za komentarze wszystkim i każdemu z osobna=)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



tutaj nie chodzi o nowych/starych :) Pewnie, że nie jesteśmy dobrzy w tym co robimy (ja np.), aczkolwiek na dobrą sprawe żeby tłumaczyc każdy błąd, interpretowac każdy wiersz, to tzreba chyba 24 h na dobe :)
akurat wymieniłem te wersy, bo wg mnie szczególnie są źle napisane, źle ujęte i raczej nietrafne - jak się ma bieg do wędrówki ? Nijak. Sama sytuacja liryczna to nie novum - próba odpowiedzi na ciąg zwany życiem, ze szczególnym naciskiem na biologocznośc życia - "wdech - wydech"
bo nie mówi się przecież
o zwykłych ludziach,tylko o ....
niezwykłych zjawiskach
ludzie są tylko dodatkiem do
artykułu prasowego
tutaj też się dziwie peelowi - a o czym się ciągle mówi, jak nie o cudownych, niby nadzwyczajnych ludziach, nawet chodzą ludzie z koszulkami takowych, ciągle mówi się o tych zwykłych i mniej zwykłych, a wogóle kto to jest zwykły człowiek ? Każdy ? Bzdura, szczególnie, że każdy człowiek ma swoje marzenia, a to juz jest niezwykłe. Niniejszym treśc uważam za tandetną i beznadziejną.
Opublikowano

najpierw popraw błędy - literówki itd - skoro już chce się coś pokazać innym, to niech to przynajmniej dobrze wygląda;

całość naprawdę zalatuje banałem, do tego nieco przegadana; sam pomysł z wdechem i wydechem mógłby być nie najgorszy, ale tutaj został zaprzepaszczony kompletnie; jak wykazał Pan Krzywak w niektórych stwierdzeniach i wersach brakuje logiki - niedobrze; wersyfikacja do poprawki (wiem, powtarzam się); trzykropki niepotrzebne; za dużo tu także języka potocznego, zupełnie niepotrzebnego - wiersz sprawia wrażenie napisanego ot tak, bez zastanowienia (bo oczywiście język potoczny w wierszach to czasem bardzo dobry pomysł - pod warunkiem, że przemyślany);

na razie tyle (choć nie sądzę, żeby komentarz był trafny, odważny też nie)

pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

UZURPATORZY wejście II.
Nowi są najbardziej butni, przekonani o swoim talencie i kunszcie poetyckim.
Albo nie.
Sam nie jestem weteranem, ale drażni ta para, z jaka wpadaja na portal "poeci", badz jak sie szarogesza stali bywalcy. Troszke pokory i skromnosci:)
W nikogo nie mierze, to tak bardziej ogolnie:)
bye

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • - Patrz przed siebie, nie w dół. - Wstrząsnęła małym listkiem gałązka. Był koniec października, listek jako jeden z nielicznych, trzymał się kurczowo swojego drzewa. Otworzył mocno zmrużone oczy i spojrzał na oddalony park. Liście błyszczały tam przy dostojnych drzewach, jak kolorowe fale u stóp nadmorskich fiordów. - Jesteś pewny, że wiatr mnie tam zaniesie i nie spadnę do tych okropnych śmieci? - Mruknął raz jeszcze, zerkając z grymasem na śmietnik. Tuż pod nim, przy autobusowym przystanku, stał kosz na śmieci. - Jestem pewny. - Łagodnym głosem przekonywała gałązka. Żółto-pomarańczowy listek wziął głęboki oddech, lekko się zaczerwienił i z przymkniętymi oczami odczepił się od gałązki. Serce biło mu jak szalone, nic innego nie czuł, poza strachem. Mocnym ramieniem, wiatr pochwycił go w stronę upragnionego parku, lecz szybko zmienił kierunek i zawrócił. Listek wylądował na śmietniku. - Nie panikuj, jesteś na koszu nie w koszu...Patrz nadal przed siebie, nie zerkaj do środka. Być może za chwilę, wiatr ponownie cię porwie...- Szeptała z góry gałązka. Z kosza dobywał się nieprzyjemny zapach. Listek starał się tam nie zaglądać. Z nadal mocno bijącym sercem, patrzył na wysokie drzewa. - Przepraszam piękny listeczku, czy mógłbyś mnie zabrać ze sobą?...Przypadkiem usłyszałem, że wybierasz się do parku. - - Nie zabieram ze sobą żadnego brzydko pachnącego papierka...- Listek odwrócił się od wnęki kosza. - To świetnie się składa, bo nie jestem papierkiem. Mam na imię Feliks. - Przed listkiem stanęła mała, choć dość pulchna, mrówka. - Ledwo się wygrzebałem z tego śmierdzącego worka. - Przedstawił się Feliks, zlizując z łapek resztki jakiegoś lepkiego płynu. -Witaj mróweczko... A jak się tam znalazłeś? - Zapytał, przyjemnie zaskoczony listek. - Noo wiesz... Czasami w parku coś niecoś skubnę, liznę... Człowiek wyrzuca na trawnik różne rzeczy. Tym razem napiłem się kilka kropelek słodkiego napoju i ktoś z pustą butelką wrzucił mnie do tego kosza. Ludzie to takie dziwne istoty, jedni śmiecą, a drudzy po nich sprzątają. -Wyjaśniła mrówka. - Tak...Zauważyłem, że to bardzo dziwne stworzenia. Podobo wiedzą że słodycze im szkodzą, a mimo to, objadają się nimi. Dużo dzieci ma przez to chore ząbki. Ty też lepiej uważaj, bo w końcu się pochorujesz, albo ugrzęźniesz w tym śmietniku, jeśli jeszcze raz tutaj trafisz...- Z wielką ochotą, listek wdał się w rozmowę. - Zgadzam się z tobą listeczku, od dzisiaj przechodzę na dietę. Koniec z ludzkimi smakołykami - Uśmiechnął się Feliks, zlizując ukradkiem przyklejony do tylnej łapki, kryształek cukru. - Wdrap się na plecy i trzymaj się mocno. Jeśli nam się trochę poszczęści, z wiatrem dostaniemy się do parku. -Zachęcił go listek. Nawet nie zauważył, że przestał się bać. Sympatyczna mróweczka, wdrapała się na jego plecy. Po chwili oczekiwania, wiatr ponownie objął listka swoim silnym ramieniem. Tym razem, nie zamykał oczu. Patrzył odważnie przed siebie, zachwycając się lotem i siłą wiatru. -Uff, co za ulga. Bardzo Ci dziękuję, nie spotkałem jeszcze tak życzliwego i odważnego liścia. - Dziękowała z entuzjazmem mróweczka, kiedy delikatnie wylądowali pod wymarzonymi drzewami. - Nie ma za co Feliksie. Cieszę się, że mogłem Ci pomóc. Obiecaj, że już nie będziesz podjadał słodyczy...- - Obiecuję, hi hi hi. Być może do zobaczenia wkrótce. - Mrówka ześliznęła się jego pleców i podreptała swoją drogą, znikając pod kolorową falą liści. - Do zobaczenia Feliksie. Uważaj na siebie. - Zaszumiał w harmonii z falą, szczęśliwy liść brzozy.
    • Mam dziewięć, może dziesięć lat. Jadę windą w stronę nieba, stamtąd wszystko wygląda inaczej: miejski park zamienia się w głęboki dywan, w zatoczce pod blokiem cumują resorki, a ludzie, na pierwszy rzut oka z jedenastego piętra,  są tacy mali.        
    • siedzę przy stole, zimna kawa udaje sens życia, a ja nawet nie mam siły żeby wstać po świeżą. świat kręci się dalej, jak stary pies, który już nie powinien, ale nadal macha ogonem z przyzwyczajenia. kiedyś myślałem, że miłość to wybawienie, ty przyszłaś jak papieros o północy — rozgrzałaś gardło, a potem zostawiłaś smak popiołu. teraz dni ciekną po ścianach, jak woda z przeciekającej rury: kap, kap, kap — aż człowiek przestaje liczyć, bo i po co. niespełnione zakochanie to najtańszy sposób na bezsenność, a niemoc nauczyła mnie jednej rzeczy: że czasem nawet oddech jest zbyt ciężki, żeby go unieść. ale wciąż tu jestem, jak brudna szyba w oknie — nikt nie patrzy, nikt nie czyści, a jednak trzyma cały świat po drugiej stronie.
    • @Alicja_Wysocka   Aluś.   a więc uznajemy, że jest to tajemnica Zielonego Przylądka :)   przyjemności wszelakie dla Ciebie :)    
    • @huzarc Ładnie komentujesz nasze pisanie, dziękuję :) @Kamil Olszówka, dziękuję :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...