Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

„Słuchajcie, słuchajcie – krzyknęła Barbarka – miałam sen!”

Ruch się zrobił. Wszyscy zerwali się z miejsc i pobiegli na środek pokoju. Każdy chciał być jak najbliżej. I Sierotka Marysia i Pinokio i Plastusiowy Pamiętnik, krasnoludki, Mały Książę. A za nimi równym krokiem Okrągły Stół bez Rycerzy i inni. Nawet Smok Wawelski strzyknął flegmą i spojrzał jednym okiem w kierunku Pszczółki Mai, przelatującej nieopodal. Tylko Ołowiany Żołnierzyk stał jak zwykle na parapecie i z góry obserwował zbiegowisko. Jak popychając się, depcząc, krzycząc, biegli na środek pokoju, gdzie stała Barbarka. I byliby ją zadeptali, gdyby z szuflady nie wyskoczyło Czterdziestu Rozbójników. Otoczyli ją kołem, wyciągnęli noże, zaświecili złotymi zębami i ryknęli:

„Stać i słuchać”!

Wszyscy zamarli. Słychać była jak nadlatuje, spóźniona jak zwykle, mucha Funia. Przysiadła na nosie Pinokia i spojrzała na stojącą Barbarkę.

„Miałam sen – powtórzyła Barbarka – śnił mi się Piotruś Pan”.

Teraz zrobiło się naprawdę cicho. Nawet Funia przestała machać skrzydełkami. Rozbójnicy zbili się w ciaśniejszy krąg i wyciągnęli po dodatkowym nożu do lewej ręki.

„Byłam na łące, rano, tam gdzie Piotruś uczył nas zbierać rosę do słoików na zimę” – wszyscy pokiwali głowami – „Chciałam porozmawiać z Cieniem, jak wiadomo tylko o poranku jest to możliwe. Zaczęłam go przywoływać, ale zamiast Cienia pojawiła się mgła. Najpierw delikatne kłęby, później coraz więcej i więcej. Przestraszyłam się i chciałam wracać ale …. nie mogłam znaleźć drogi!” – krzyknęła i zapłakała.

To już nie była cisza w pokoju. To był strach. STRACH. Każdy wiedział, co oznacza mgła i brak drogi do domu, do pokoju, na swoje miejsce. Jaś i Małgosia chwycili się za ręce i przysunęli do Wawelskiego Smoka, który czule otoczył ich skrzydłem. Stamtąd patrzyli na szlochającą Barbarkę, której łzy kapały na podłogę i tworzyły kałużę wokół jej nóg.

Plastusiowy Pamiętnik zebrał się odwagę i spytał:

„I, i co dalej, co dalej?”

Barbarka podniosła wzrok, rozejrzała się dookoła i wytarła nos w apaszkę.

„Biegałam tam i z powrotem, przodem i tyłem, raz jednej, raz na drugiej nodze, robiłam nawet fikołki…… I nic. Wszędzie mgła. I ta cisza. Przerażająca. Nawet drzewa nie oddychały, trawa kuliła się do ziemi a wiatr zawracał kilka metrów przede mną. Wiedziałam, że jestem zgubiona, ale nie miałam już siły walczyć”.

Okrągły Stół zatupał nogami.

„Wiem, wiem, trzeba walczyć do końca, ale jestem tylko Barbarką. Nie miałam już siły….” – odpowiedziała tłumacząc się Okrągłemu Stołowi – „…..i byłam sama….”

Na to Czterdziestu Rozbójników uderzyło jednocześnie jednym nożem o drugi, aż Barbarka się uśmiechnęła.
„Dziękuję wam” – powiedziała i obróciła się na pięcie, aby każdemu przesłać swój czarujący uśmiech. I tak czterdzieści razy, aby żaden z nich nie poczuł się skrzywdzony. Gdy stanęła, znowu posmutniała.

„Usiadłam na trawie i czekałam. Wiecie, na kogo.” – spytała a raczej stwierdziła.

„Nie mów, nie mów. Wiemy! Wiemy!!! – odkrzyknęli wszyscy a Jaś i Małgosia przysunęli się do siebie i zrobili miejsce dla Pinokia z muchą na nosie. Nawet Smok Wawelski zadrżał. Tylko Ołowiany Żołnierzyk stal nieruchomo i wpatrywał się w Barbarkę. W jej oczy, jakby chciał wejść do środka i się rozejrzeć.

„Siedziałam a wokół mnie mgła robiła się coraz gęstsza, coraz ciemniejsza, coraz bardziej duszna... Nagle przypomniała mi się piosenka, którą kiedyś śpiewałam Piotrusiowi na tej łące:

Ogolony ostrzyżony łapie myszy za ogony
Nie gadaj tyle, bo zjedzą Cię motyle
A kto rano wstaje, ten leje jak z cebra
…………………………………………….

I zaśpiewałam. Siedziałam tak i śpiewałam. Pierwszą zwrotkę, drugą, trzecią, przy czwartej coś się stało. Podniosłam głowę i obejrzałam się. Mgła w jednym miejscu robiła się rzadsza i jakby jaśniejsza. Zobaczyłam w głębi jakąś postać, która powoli zbliżała się do mnie. Elegancko ubrana, garnitur, biała koszula, krawat, lakierki na nogach” – tłumaczyła im.

„Jakiś biznesmen” – pomyślałam – „Zbliżał się powoli a jego twarz ciągle była we mgle. Zatrzymał się kilka metrów ode mnie i wyciągną w moim kierunku rękę. Patrzyłam na dłoń i nie mogłam sobie przypomnieć, gdzie już ją widziałam. Tę bliznę jak po haku. Potrząsnął ręką jakby chciał, żebym ją chwyciła, ale ja się bałam, bałam”!!! – krzyknęła i ukryła twarz w dłoniach.

Spomiędzy jej palców dochodził szept:

„Patrzyłam na niego, jak potrząsa ręką, jakby błagał o pomoc….W końcu, w końcu…. opuścił dłoń i patrzył na mnie…. Czułam te jego oczy w głowie… Bałam się… Po chwili zaczął się cofać…. krok za krokiem, gdy był już dalej powoli obrócił się… i wtedy mgła wokół jego głowy zniknęła. To był Piotruś!!! Piotruś Pan!!!! – krzyczała – „Piotruś prosił mnie o pomoc a ja…a ja …a ja…” – zanosiła się szlochem.

Razem z nią płakali wszyscy. Tylko Ołowiany Żołnierzyk nie uronił ani kropli. Zeskoczył z hukiem z parapetu i ryknął:

„Baczność, spocznij, baczność, spocznij, naprzód marsz!!!!!”

Gdy już byli zmęczeni maszerowaniem, dookoła pokoju i Barbarki, zatrzymał ich i rzekł:

„Piotruś potrzebuje naszej pomocy. Musimy obmyślić plan, jak sprowadzić go do domu. Tu jest jego miejsce! Wśród przyjaciół!!! Kto jest ze mną niech zrobi krok w moim kierunku.”

Ruszyli wszyscy. I ci, co chodzili i co fruwali, pełzali i skakali. Każdy z nich należał do Piotrusia a Piotruś do nich. Nie chcieli już czuć się samotni. Pragnęli już być wszyscy razem na zawsze. W ich własnym pokoju.

Opublikowano

naprawdę mnie urzekło :) uwielbiam taki klimat :)
pytanie z ciekawości: czemu Plastusiowy Pamiętnik, a nie Plastuś po prostu?
lekkie usterki interpunkcyjne. a w momencie, gdy Barbarka opowiada o biznesmenie, pomieszane są czasy! myślę, że warto doszlifować.
pozdrawiam i czekam na jeszcze :)

  • 3 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...