Anna Słoneczko Opublikowano 22 Grudnia 2005 Autor Zgłoś Opublikowano 22 Grudnia 2005 Miał ciepłe oczy. Lubiła w nie patrzeć. Weronika miała trzydzieści lat i płomienno rude włosy. Teraz stała przy komodzie i wodziła palcem po zdjęciach pełnych wspomnień. W jej życiu królowała przeszłość. Dzisiejszy dzień się nie liczył. Do drzwi zadzwonił dzwonek. Otworzyła. - Witaj moja droga. Przyszedłem po ciebie –powiedział mężczyzna o oczach czarnych jak węgiel – wiesz że nie możesz tu zostać. - Tak wiem – powiedziała w roztargnieniu – zaraz będę gotowa. Weszła do sąsiedniego pokoju, chwyciła kilka ważnych dla niej rzeczy. Na końcu zabrała zdjęcie i przyłożyła do piersi. Tak wyszli. Mężczyzna poufale objął ramieniem ciało Weroniki. Prowadził ją drogą w dół. Chłodny jesienny wiatr niósł ze sobą zawodzące dźwięki. Ziemia szykowała się na jałowe dni. Ludzi było mało. Szli prawie pustą ulica rozświetlaną ulicznymi latarniami. Takiej samotności nie czuła nigdy. Nawet kiedy odszedł i zamknął na wieki swe ciepłe oczy. - Nie martw się. Teraz zaznasz szczęścia – powiedział mężczyzna w płaszczu odczytując jej myśli. Weronika przytaknęła, choć nie była tego taka pewna. Chłód wieczoru przenikał ją do szpiku kości. Docierał aż do wnętrza jej duszy i zionął pustką. Wreszcie dotarli na miejsce. Ułożyła się posłusznie pod drzewem. Była w parku, niektórzy twierdzili że to już las, taki duży... - Śnij słodko – rzekł czarnooki pochylając się nad lezącą dziewczyną i musnął jej czoło wargami – niedługo przyjdę. - I on też? – wymamrotała - Tak, też. Śpij. Czarna postać się oddaliła. Idąc chodnikiem stukał głośno o bruk. „Jakby podkute” – pomyślała Weronika. Zasnęła. Obudził ją dziwny blask. Odwróciła się i zobaczyła nad sobą wpatrujące się w nią ciepłe oczy. - Witaj w domu.
Katarzyna Brzezińska Opublikowano 23 Grudnia 2005 Zgłoś Opublikowano 23 Grudnia 2005 Ciepłe, wzruszające. Duzy + Pozdrawiam :)
Marcin Gałkowski Opublikowano 23 Grudnia 2005 Zgłoś Opublikowano 23 Grudnia 2005 Hmm... ciekawem ale jakby trochę krótkie. Nie mówię, że to źle, ale jest jakiś taki niedosyt=). Ogólnie nie przepadam za takimi klimatami, nie ma tu nic nowatorskiego czy zaskakującego... ale mimo wszystko intryguje, wzrusza. Nie czuję się kompetentny by oceniać warsztat, więc tego nie zrobię, ale jak na moje amatorskie oko, nic nie można zarzucić, jest perfekcyjnie (chyba?=). Wileki + i malutki (taki prawie niewidoczny) - (bo mimo wszystko troszeczkę wionie banałem. Ale tylko troszeczkę, mam nadzieję, że Cię tym nie uraziłem=) pozdr
Anna Słoneczko Opublikowano 23 Grudnia 2005 Autor Zgłoś Opublikowano 23 Grudnia 2005 mamy za sobą wielki pisanego słowa. jeśli ktoś myśli że stworzył coś nowego - to albo nie czyta książek, albo też jest geniuszem nad geniusze i to jeszcze mało. wiec bynajmniej się nie obraziłam ;-)
Tomek Zając Opublikowano 24 Grudnia 2005 Zgłoś Opublikowano 24 Grudnia 2005 Nie wiem o co w tym tekście chodzi. Widać, że autorka chyba świeżo po lekturze "M&M". Mnie to w ogóle nie wzrusza, sorry. Pozdrawiam
Anna Słoneczko Opublikowano 24 Grudnia 2005 Autor Zgłoś Opublikowano 24 Grudnia 2005 M&M??? co to? jak śmiem domyślać się - Mistrz i Małgorzata. Czytałam ... 5, może 6 lat temu... Nie wiesz o co chodzi? hmm.. inni nie zgłaszali tego problemu ;-)
Kreta Greto__ Opublikowano 27 Grudnia 2005 Zgłoś Opublikowano 27 Grudnia 2005 Czytałam od poczatku do końca z zapartym tchem, musze przyznać bardzo szczerze, że opowiadanie zrobiło na mnie piorunujące wrażenie dlatego pozwoliłam sobie na drobny komentarz.Ostatni raz kiedy nie mogłam pogodzić się że skończyłam czytać było jakieś kilka miesiecy temu a przyznam, że literatury się nie boję ;).Jeszcze raz R e w e la c j a!!Po prostu mnie wzięło i już ;). Po głowie kołatała mi się taka myśl -...jaaak te oczy musiały być ciepłe skoro poczułam je zaraz za sobą... ;). Czytając natomiast drugi raz, zauważyłam coś z czym tak do końca bym się nie 'zaprzyjaźniała' a mianowicie motyw stukajacych o bruk i rzekomo podkutych kopyt(?):/ naiwne(?).Poza tym bardzo mi się podobało.Mam nadzieję, że nie przesaszę jak pogratuluję pióra ;).Gratulacje.Pozdrawiam K.G.
Sceptic Opublikowano 27 Grudnia 2005 Zgłoś Opublikowano 27 Grudnia 2005 W warstwie treści - banał, błahostka, to samo było napisane dużo wcześniej i dużo lepiej. Sporo czytam amatorów i debiutantów i tematy uczuciowe zajmują 90% ich twórczość - a bardzo szkoda, bo na te tematy wyłączność powinni mieć wielcy artyści. W przeciwnym razie wielkie emocje stają się wielkim banałem... W warstwie językowej natomiast - bardzo zgrabnie. Nie jestem autorytetem, ale chyba "płomienno rudy" pisze się jakoś inaczej ;)
Anna Słoneczko Opublikowano 27 Grudnia 2005 Autor Zgłoś Opublikowano 27 Grudnia 2005 dziękuję Kreta Greto__ :-) motyw z podkutymi miał za zadanie wyjaśnić kim był ten czarnooki. a był nim djabeł. Sceptic - powiem krótko - każdy wielki artysta kiedyś zaczynał więc i banalików natworzył, jeśli zostawimy uczucia dla wielkich... to już nigdy nikt nie będzie wielki... bo nie będzie śmiał próbować i uczuć się. A nie od dziś znana jest prawda że ćwiczenie czyni mistrza :-)
Sceptic Opublikowano 27 Grudnia 2005 Zgłoś Opublikowano 27 Grudnia 2005 Przyznam w tym aspekcie rację stukrotnie - i nawet gotów jestem cofnąć część wypowiedzianych słów. Nie zmienia to faktu, że banału - moim zdaniem - trzeba się wystrzegać ze wszystkich sił i zarzut banalności jest dla artysty zarzutm straszntym. Pozdrawiam.
Kreta Greto__ Opublikowano 28 Grudnia 2005 Zgłoś Opublikowano 28 Grudnia 2005 No właśnie diabeł:). Wydawało mi się po prostu, że można samodzielnie na to wpaść gdyż od razu przychodzi do głowy motyw diabła, a dodatkowe sugestie są już chyba troszkę niepotrzebne według mojego skromnego zdania:).pozdr K.G.
Tomek Zając Opublikowano 29 Grudnia 2005 Zgłoś Opublikowano 29 Grudnia 2005 Diabeł podkuty? w Pacanowie kozły kują?
Espena_Sway Opublikowano 31 Grudnia 2005 Zgłoś Opublikowano 31 Grudnia 2005 opowiadanko mnie się podobało, choć szczerze mówiąc do ukrytych sensów dotarłam dopiero po wyjaśnieniu napisanym przez autorkę. całości plusuję pozdrawiam serdecznie sylwestrowo Espena Sway :)
Anna Słoneczko Opublikowano 5 Stycznia 2006 Autor Zgłoś Opublikowano 5 Stycznia 2006 Tomku - nie byłam tam, więc nie wiem :) Janie- no cóż...
baron de Charlus Opublikowano 7 Stycznia 2006 Zgłoś Opublikowano 7 Stycznia 2006 mnie się nie podobało. pierwsze zdania narratora to faktycznie banały, grube, mozna by ich potem próbować bronić, ale za krótki text i to chyba jego najwieksza wada; o niczym nie opowiada tylko informuje, jak wiadomości: Weronika - 30lat. W jej życiu króluje przeszłość. Dzisiejszy dzień się nie liczy. Dwa ostanie zdania niosą w sobie mnóstwo treści, ale kontekst, w którym ich użyłaś, spłaca je, bardzo.
asher Opublikowano 23 Lutego 2006 Zgłoś Opublikowano 23 Lutego 2006 Kto tutaj zaczął zdebilenie miniaturowe??? Kur... tu jest forum dla ludzi, którzy piszą trochę więcej... Spróbuj cholera chociaż 5 stron.
nefertari Opublikowano 28 Lutego 2006 Zgłoś Opublikowano 28 Lutego 2006 przeczytałam. okiem oczywiście amatora, muszę przyznać rację tym, którzy ów utwór nie cenią zbyt wysoko. nie czepiam się tematyki, bo prawo autora pisać o czym chce. czepiam się natomiast oddania tematu. mnie ckliwość niestety przeszkadza. tu ponadto wsącza się naiwność. jako, że praktyka czyni mistrzem, nie mam wątpliwości, że dostrzeżesz niedociągnięcia, jak nie teraz to w przyszłości, gdy napiszesz teksty lepsze:). wiarygodniejsze w przekazie. pozdrawiam serdecznie Nef
jonwajn Opublikowano 16 Czerwca 2006 Zgłoś Opublikowano 16 Czerwca 2006 Miał ciepłe oczy. Lubiła w nie patrzeć. Weronika miała trzydzieści lat i płomienno rude włosy. Teraz stała przy komodzie i wodziła palcem po zdjęciach pełnych wspomnień. W jej życiu królowała przeszłość. Dzisiejszy dzień się nie liczył. Do drzwi zadzwonił dzwonek. Otworzyła. - Witaj moja droga. Przyszedłem żeby wejść w ciebie –powiedział mężczyzna o oczach czarnych jak węgiel – wiesz że nie możesz zostać tutaj sama. - Tak wiem – powiedziała w roztargnieniu – zaraz będę gotowa. Weszła do sąsiedniego pokoju, śćiągnęła szybkim ruchem spodnie, zerwała bluzkę. Na końcu zabrała zdjęcie i przyłożyła do piersi. Było zimne i metalowe, podobnie jak on. Tak wszedł w nią. Mężczyzna poufale był w ciele Weroniki. Prowadził ją drogą w dół. Chłodny jesienny powiew z jego ust niósł ze sobą zawodzące dźwięki. Dywan szykował się na jałowe dni. Czasu było mało. Wchodził w nią prawie pustą rozświetlaną ulicznymi latarniami. Takiej samotności nie czuła nigdy. Nawet kiedy wyszedł i zamknął na wieki swe ciepłe oczy. Niech reszta wyjdzie razem z nim. Tyle o Twoim tekśćie!
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się