Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

poeci z Krakowa:)


Regina Misztela

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 41
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

24 listopada 2005 r. (czwartek) o godz. 19.00

w Galerii "Atelier" ul. Szeroka 16 (w Krakowie, na Kazimierzu)

odbędzie się Wieczór z poezją Grzegorza Wołoszyna

promujący jego bardzo ciekawy, debiutancki tomik "Zawsze słowo"


Mam przyjemność 'nakręcać' tę imprezę.
Skończy się ok. 20, a potem wszystkie knajpki na Kazimierzu stoją otworem
(już rezerwuję sobie wieczór ;)

ZAPRASZAM Poetki i Poetów (nie tylko z Krakowa).

pzdr. b
PS. Książniczki - obowiązkowo! ;D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

heh no wiesz Samo zło w samobójstwie to bym ci tylko mogła pomóc;)
zresztą podejrzewam, że poza ten ogródek nie wychodzisz..;.> samotność musi powodować takie zakochwanie;>
Dla ogółu;) z miłą chęcią będę w czwartek, ale troszkę później bo mecz;)
pozdrawiam ludzi cieszących się życiem:)
Reginka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



W Królewskim mieście nie zachowujemy się jak roboty ("włącz fazę gastro" ;P), a ten stan, o którym Pan raczył wspomnieć, nazywamy po starodawnemu, acz szlachetnie, głodem.
Zapraszam do odwiedzenia - polecam kuchnię koszerną. ;)
pzdr. b
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



W Królewskim mieście nie zachowujemy się jak roboty ("włącz fazę gastro" ;P), a ten stan, o którym Pan raczył wspomnieć, nazywamy po starodawnemu, acz szlachetnie, głodem.
Zapraszam do odwiedzenia - polecam kuchnię koszerną. ;)
pzdr. b


No i nie wiecie też co to migawka i angielka. Gastrofaza to nie zupełnie to samo co głód (ma trochę inną genezę, więc pojęcie to ograniczone jest do 2 rodzajów sytuacji).

A co do kuchni koszernej, to zastanawiam się czy tu miał się kryć jakiś podtekst... Jeżeli tak to nie najlepiej to o Panu świadczy, ale może jestem przewrażliwiony.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A więc usiądź tu. Wskazuję gestem puste krzesło. Przy stole. Przy tym stole z uschniętą różą w wazonie pękniętym na wpół.   Za oknami wiatr szeleści i szumi.   Snuje jakąś opowieść pośród drzew.   Pośród drzew rozchwianych w szpalerze.   Wśród topól, kasztanów…   Wśród nocy…   W pustym pokoju słońce wiszącej lampy. Zakurzone, szklane klosze z cmentarzyskiem czarnych much.   Wiszący nade mną ciężar śmierci. Nad nami.   A więc siada na krześle.   Otwiera usta, jakby chcąc coś powiedzieć.   Chwilę się zamyśla. Zamyka je znowu. Zaciska mocno, ukrywając wzruszenie. Tak, jak się widzi kogoś bliskiego po wielu latach.   I nic.   Jedynie szum dojmującego milczenia białej ciszy.   Zdawać by się mogło, że nie ma tu nikogo. Bo to prawda. Albowiem prawda. Tylko głód wyobraźni owiewający pajęczyny na jakichś nachyleniach ścian, załomach, mansardach, nieskończonych amfiladach pokoi oświetlonych kinkietami świec…   Ale mówi coś do mnie. Mówi zbudzonym cichością głosem. Takim płynącym z daleka rzeką czasu.   Niedosłyszę. Albowiem zagłusza go piskliwy szmer wzburzonej we mnie krwi.   A więc mówi do mnie, poruszając bladymi jak papier ustami.   Wyodrębniam ze słuchowych omamów niewyraźne słowa.   I próbuję ująć jej dłoń, którą trzyma na stole przy talerzu z okruchami czerstwego chleba.   Dłoń aż nazbyt chudą, aby mogła należeć do świata żywych. Doskonale nieruchomą.   Nie mającą już tego blasku, co kiedyś.   Kiedy skupiam się w sobie, aby jej dotknąć, cofa ją nieoczekiwanie.   I patrząc się na mnie tym wzrokiem wyblakłym śmiercią, mówi szeptem, nie-szeptem, głosem jakimś dalekim: „Wybacz, synku, ale mogę tobie usłużyć jedynie wspomnieniem”.   I nie mając czasu obrócić wzroku, tylko patrząc się nieruchomo jak kamienne popiersie – rozpływa się wolno w tym deszczu wirującego kurzu.   W melancholii, w bólu nieistnienia.   Mamo. Mamo! Ja wtedy śpiewałem ci kołysankę, wiesz? Tutaj i tam. Nad szarą, lastrykową płytą.   „Wiem, synku, wiem…”.   Poczekaj! Chciałem cię jeszcze tyle…   Odwracam się, ockniony krótkim skrzypnięciem podłogowej klepki. I znowu.   Jakby ktoś na nią nadepnął nieświadomie.   Jakby od czyichś kroków.   Omiatam spojrzeniem pustą otchłań smutku.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-03)    
    • Macanie świata chwilą, a każdy wydech jest tak czy inaczej ostatnim, każdy wdech pierwszym – wiedziano o tym 40 tys lat temu, przechowali Eskimosi, zresztą w Genesis mowa o tym samym... Więc pierwszy do mnie mówi, drugi z tym "zapachami ze wspomnień" mniej, bo nie bardzo lubię słowo "wspomnienia" nie posiadając żadnych miłych...    Pozdrawiam :)    
    • Ładne te słowa. Kiedyś zwierzęta także padały, nie tylko w rzeźni. Dawne czasy wyczarowałaś, bardzo ładne.  :-)
    • @Nefretete Przy każdym odczytaniu tych, co wydają  się zrazu wiele nie kryć odkrywa się. Potem wrócę jeßcze. Pozdrawiam :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Odpowiadam: 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...