Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

16

W ogrodzie zoologicznym Tino spotkał się z szefem. Usiedli na ławce przed wybiegiem lwów.
– Lubię obserwować lwy, a ty?
– Niespecjalnie – leżą w bezruchu przez cał dni, co najwyżej od czasu do czasu machają ogonami. Co w tym ciekawego, szefie?
– No to popatrz. – Szef wyjął z teczki duży kawał świeżego mięsa i przerzucił je ponad barierą otaczająca wybieg.
W zwierzęta wstąpił nowy duch - zerwały się natychmiast z legowisk i z donośnym warczeniem rzuciły się na łup wyrywając go sobie nawzajem. Po kilku sekundach ochłap znalazł się w pysku największego z nich i za moment zniknął w czeluściach groźnej paszczęki. Po chwili na wybiegu na powrót zapanowała sielanka.
– Myślisz, że są głodne? Nic z tego. To tylko instynkt każe im walczyć o żarcie. Właśnie dlatego je lubię. Walczą, choć nie muszą. Ale dobrze, gadaj!
– Na ekranie pańskiego monitora będzie widać obraz jedynie z „naszej” kamery, choć w normalnym telewizorze może być widoczne coś zupełnie innego... – w tej samej chwili obok zajmowanej przez nich ławki zatrzymuje się niewielka grupa zwiedzających. – Widzę, że lubi pan oglądać lwy – głośniej odezwał się Tino. Często pan tutaj przychodzi?
– Lubię, ale nie mam zbyt wiele czasu na zwiedzanie ZOO. Czy oglądał pan już żyrafy?
– Nie.
– To może przejdziemy się do nich razem?
– Chętnie.
Obaj mężczyźni podnieśli się z ławki i oddalili się od wybiegu lwów, szukając spokojniejszego miejsca. Po chwili usiedli na ławeczce ocienionej przez wielki platan.
– W celu precyzyjnego namierzenia będzie pan miał na monitorze, nieco powyżej środka ekranu namalowane kółko. Kamera w tym studio nie może stać zbyt daleko od obiektu, więc dokładność będzie wystarczająca.

17

W studio telewizyjnym trwały ostatnie przygotowania do emisji programu. Ustawiano oświetlenie, kamery, sprawdzano mikrofony. Po chwili miejsca za stołem zajęło kilka osób. Reżyser programu rozpoczął odliczanie.
– Kaaamera!
– Przedstawiam państwu – rozpoczął prowadzący program dziennikarz – nowego dowódcę specjalnej brygady do walki z terroryzmem. Panie pułkowniku, czy zechciałby pan zrelacjonować telewidzom kroki, jakie ma pan zamiar podjąć w celu likwidacji plagi terroryzmu, jaka rozpleniła się ostatnio w naszym kraju?
– Ma pan rację, redaktorze, porównując terroryzm do plagi. Powiem więcej – to jest rak toczący żywe ciało organizmu państwowego - i, jak w przypadku raka, leczenie jest trudne, lecz nie niemożliwe. Zmuszeni jesteśmy podjąć zdecydowane kroki i obiecuję, że najdalej w ciągu... – w tym momencie z głośnym hukiem pękła żarówka w jednym ze znajdujących się w studio reflektorów. Słysząc huk, pułkownik wykazując się znakomitym, zdobytym w wielu akcjach zbrojnych refleksem, wykonał gwałtowny unik.

18

W tym samy czasie, w kamperze stojącym na ulicy nieopodal gmachu telewizji siedział szef z Mariem, oglądając program o walce z terroryzmem. Oprócz normalnego, turystycznego telewizora znajdował się tam drugi, na ekranie którego, nieco powyżej środka, widniało wyrysowane flamastrem kółko. Cały niemal ekran telewizora pokazywał twarz pułkownika, natomiast na monitorze kontrolnym – widać było ogólny plan studia.
– Porca mizeria! – zaklął szef – kiedy w końcu ta pieprzona kamera zmieni kadr?
Jak na zawołanie obraz na monitorze zaczął się zmieniać, ukazując twarz pułkownika w coraz większym zbliżeniu. W końcu kółko na monitorze wskazało na czoło pułkownika.
– Szefie! Teraz!
Szef nacisnął przycisk na pilocie. Obraz na monitorze zniknął. Spojrzeli na telewizor - na ekranie widać był opadającą na bok głowę antyterrorysty.
– Załatwione! Szef zatarł ręce z zadowoleniem. Wsiadaj za kółko i spierdalamy stąd!
Po przejściu do przedniej części samochodu nie mogli dostrzec, że pułkownik gwałtownie wstaje z krzesła. Nie dosłyszeli też głosu redaktora prowadzącego:
– W związku z próbą zamachu, zmuszeni jesteśmy przerwać nasz program. Przepraszamy państwa i zapraszamy do obejrzenia bloku reklamowego.
W sąsiednim studiu, oznaczonym literą „C”, odbywała się w tym samym czasie próba nagrania koncertu, w wykonaniu orkiestry rzymskiego konserwatorium. Nagle grająca na flecie dziewczyna, osunęła się na podłogę. Z jej głowy pociekła strużka krwi.
Tymczasem w studiu „D” prawie wszyscy zgromadzili się obok szczątków kamery. Tylko pułkownik nie zwracając uwagi na miejsce, z którego padł strzał podszedł do ściany, z zainteresowaniem spoglądając na otwór wybity przez pocisk w miękkiej dźwiękochłonnej ścianie studia. Przyłożył oko do otworu.
– Wezwijcie karabinierów. Niczego nie dotykajcie, nikt też nie może opuścić studia – wykrzyczał, po czym wybiegł na korytarz. Szybko odnalazł drzwi do sąsiedniego studia i wszedł, a raczej wbiegł do środka i pochylił się nad leżącą dziewczyną. Zbadał tętno na szyi poszkodowanej.
– Ambulans! Natychmiast!

19

Na wieść o tym wydarzeniu większość stacji telewizyjnych przerwało swoje programy.
– Dziś, w studio telewizyjnym – informował reporter Telegiornale – w Rzymie doszło do zamachu skierowanego przeciwko dowódcy specjalnej brygady do walki z terroryzmem. Na skutek zbiegu okoliczności, planowana ofiara tego zbrodniczego aktu wyszła z opresji bez szwanku, natomiast poważnego urazu doznała dziewiętnastoletnia studentka konserwatorium - Sandra Bertolucci. Poszkodowaną przewieziono do kliniki Giuseppe Gemelli, gdzie została otoczona troskliwą opieką lekarską. Jak poinformował nas rzecznik prasowy kliniki, życiu jej nie zagraża niebezpieczeństwo, wystąpiło jednak uszkodzenie wzroku i grozi jej całkowita ślepota...
Na ekranie ukazała się twarz, ładnej, uśmiechniętej dziewczyny.
– ... kiedy wreszcie uda się położyć kres zbrodniczej działalności wszelkich grup terrorystycznych!? Kiedy na ulicach naszych miast przestaną ginąć niewinni ludzie? Dlaczego takie dziewczyny, jak Sandra nigdy nie będą mogły zobaczyć słońca? Dlaczego!? Dlaczego!? Dlaczego!?
– Kurwa mać! – wysyczał przez zęby oglądający ten program Tino, po czym zerwał się z fotela i wyłączył telewizor.


20

Na szpitalnym łóżku leżała Sandra. Głowę miała owiniętą opatrunkiem. Jej oczy również zostały zasłonięte.
Podeszła do niej pielęgniarka z wielkim naręczem kwiatów.
– Kwiaty dla panienki.
– Dziękuję siostro. Od kogo?
– Przyniósł je jakiś młody człowiek. Nie przedstawił się.

Opublikowano

Cieszę się, że niektórym z was podoba się, ale bardziej zależy mi na uwagach krytycznych, niz pochwałach. Wyrazów uznania (w postaci gotówki) oczekiwałbym raczej od ludzi, którzy skłonni by byli kupić książkę pod tym tytułem. Chlastajcie mnie zatem do woli.

Opublikowano

He he, dowcipnisiu :-)))). No ale masz rację - chodzi przecież o doskonalenie warsztatu.
Jeśli chodzi o ten odcinek - jestem pod wielkim wrażeniem (scenka z zoo - mniam). Końcówka intrygująca. Niestety, nie mam żadnych uwag :-(.

P.S. Życzę wielu wyrazów uznania w postaci gotówki i kolejek w księgarni po Twoją książkę :-))).

Opublikowano

szefem. siedli na ławce przed wybiegiem lwów. - wielkiej litery brakuje i strawniej może byłoby np usiedli.

leżą bez ruchu - ''w bezruchu'' może? i dalej:

dniami, co najwyżej od czasu do czasu machają ogonami. - dniami-ogonami, wyszedł tutaj rym, nie bardzo to wygląda... a gdyby tak dać c+ i wyszło ''machając swoimi''?

nie pochlastam, bo nie ma za co, zresztą ja się nie znam,
cieszę się, że w końcu było boom i to nieudane, mam nadzieję, że ten wypadek pociągnie za sobą kolejne i zaskoczysz nas jakimś krwawym finiszem.

pozdr.

Opublikowano
– Na ekranie pańskiego monitora będzie widać obraz jedynie z „naszej” kamery, choć w normalnym telewizorze może być widoczne coś zupełnie innego... – w tej samej chwili obok zajmowanej przez nich ławki zatrzymuje się niewielka grup zwiedzających. --> grupa
– Ma pan rację, redaktorze, porównując terroryzm do plagi. Powiem więcej – to jest rak toczący żywe ciało organizmu państwowego - i, jak w przypadku raka leczenie jest trudne, lecz nie niemożliwe. --> i, jak w przypadku raka, leczenie jest trudne, lecz nie niemożliwe. (trza dodać jeden przecinek)
– Dziś w studio telewizyjnym – informował reporter Telegiornale – w Rzymie doszło do zamachu skierowanego --> po dziś, proponuję przecinek
(plus te byczki zauważone przez JJK, przy czym "bez ruchu" mi pasuje bez dwóch zdań, za to z rymem coś trzeba uczynić bo to błąd stylistyczny)

pozdrawiam

idę dalej

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tak się ma czerwień do zieleni ;) Może to głupi żart, choć może niekoniecznie biorąc pod uwagę wzrastanie kolorów    Świetny wiersz
    • Choć wszystkie zmysły zostały wzbudzone, Choć obraz w pamięci wyryty jak żywy, Widok ten sny nakreśliły strwożone, Od snu jest on jednak bardziej prawdziwy.   Prawda oraz fikcja, sen oraz jawa Wyszły naprzeciw sobie na spotkanie. Z natury przeciwna jest ich postawa, Umysł mój wzięły razem we władanie.   Odłamek z przeszłości zaklęty we mnie, Ciężarem swej wagi działa na kroki. Wypalić, zastąpić - wszystko daremnie. Dół go jedynie ugasi głęboki.   Kwiat miałem przepiękny, niespotykany. Pierwszy raz ma ziemia czuła korzenie. Kwiat był przeze mnie czule podlewany I sam wewnętrzne czułem rozkwitnienie.   Na mocy wyroku, obrotu koła, Kary za każdy płatek opadnięty, Susza zapadła wszędzie dookoła I kwiat mój jedyny został mi wzięty.   Jakiś ogrodnik bez twarzy, imienia, Nazbyt prostacki i nazbyt zuchwały Wpadł i kwiat wyrwał bez zastanowienia, Gdy suche korzenie luźniej trzymały.   Wstyd mnie ogarnia, na łzy mi się zbiera. Jak raz jeden w życiu kwiat posiadałem! Widząc, że susza się do gleby wdziera, Ja, o zły losie, ja wtedy stałem.   Krwi mojej nie szczędzi ogrodnik młody, Nożem te same powtarzając ruchy. Kwiatu mojemu swojej dolał wody, A mi raczył dodać trochę otuchy.   Przyjaciel serdeczny, ojciec rodzony, Za bark mnie tak hardo nie podpierali, Jak ten tu ogrodnik, gdy z drugiej strony Ziemię mą depcze, pustoszy i pali.   Niemądry człowiek, nieświadom swych ciosów. Mym będąc oprawcą, podszedł znów blisko. Rozbieżności nie czując naszych losów Chciał mnie pocieszyć, choć zabrał mi wszystko.   I stoi z mym kwiatem ogrodniczyna, Niczym data na pomniku wyryta. Coraz to więcej brać susza zaczyna, A on, jak ja niegdyś, pięknie rozkwita.   Już milszym by były dla mnie wyrokiem Czy krzesło, czy lina, czy nawet kula Niźli tortura okrutnym widokiem, Jak kwiat mój kogoś liśćmi otula.   Cała radość i sens, i zrozumienie, I życie, które tak przecież kochałem Uskrzydlały właśnie inne stworzenie, A ja nic nie mogłem, więc tylko stałem.   Los mi oszczędził kolejnej już kary. Trzyma ogrodnika w zasięgu wzroku. Spotkałem go tylko za sprawą mary, Która wszak prawdzie dotrzymuje kroku.   Susza, która to się we mnie zrodziła, Bezczynność, będąca dzieckiem słabości Ogród mój doszczętnie ogołociła I leżą tam teraz tylko moje kości.   I leżeć będą, wiecznie usychając, Chłostane żałości i smutku żarem Dotyk korzeni w pamięci chowając. Targane takim lub innym koszmarem. 04.04.2023
    • @A.Between... o looosie... i po co ja to napisałam... :( Masz rację, pisze się to, co się czuje, a że komuś coś się zakręci e Epetynie, bo chwilkę przed czytał też o tęsknocie i spontanicznie napisałam, jw.    O nic Cię nie posądzam, to tylko myślowy impuls, naprawdę..... A wiersz naprawdę podoba mi się, nawet bardzo. My się tu wszyscy.. wierszami..  jakoś poznajemy. Sorry.. jeśli uraziłam.   ps. czy bardzo rozgniewałam.?    
    • trzeba będzie określić się  wobec formy i treści    al czy człowiek?      
    • @Piotr_Nowy miłość pod dywanem? Ciekawe... Na dywanie bylo by jej pewnie lepiej  ale filozofia wiersza swietna

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Pozdr.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...