Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Stoję w długiej kolejce, cętkowanej szarymi twarzami. Stoimy razem. Ja i twarze. Ja i moje myśli. Moja twarz i ich myśli. Straszaki z siłą wodospadu uderzają o brzeg mojego postrzegania. Mnie tu przecież nie ma, ludzie nie widzicie? Nie ma mnie! No, bo już myślałam, że... tak, wiem – teraz zrozumieliście. Kumate ludziska, słowo daję. Myślałby kto.
Nici z dematerializacji. Sterczę dalej. Przesuwam się, tup, tup. Stoję. Wzdycham. Ocieram się o blond dwudziestkę. Zdycham. Zmartwychwstaję. Zaczynam błądzić wzrokiem po ścianie, pomalowanej na bladozielony kolor. Już ja przejrzałam tę ich grę, cha, cha, taka głupia nie jestem. To jest tajna operacja Centrum Wyciszania Emocji. Zerkam na drzwi z napisem „wc dla petentów”. Zaglądam do środka. Ale duży! Nie śmiejcie się, kibel jest ważny. Szczególnie w takim miejscu. Nareszcie. Kilka osób wchodzi do pomieszczenia z napisem „Obsługa”.
- To kiedy można się spodziewać? – pyta drobna blondynka z dzieckiem.
- Nie wiem. Nie mamy terminu – urzędniczka namiętnie wpatruje się w bliżej nieokreślony punkt, mniej więcej na poziomie podłogi.
- Jak to nie ma terminu, przecież było powiedziane, że w październiku – denerwuje się kobieta.
- Nie, proszę pani, my to mamy po prostu przerobić, PRZE-RO-BIĆ! – głośno sylabizuje.
- Jezu, to kiedy będzie? W listopadzie? – widzę, jak na jej policzki wypływa ognisty rumieniec.
- Może... – mruknięcie zza biurka.
- Może?! Ja mam troje dzieci! – krzyczy kobieta, wymachując rękami.
- My się staramy, robimy, co możemy, a komornicy często robią źle. A my się staramy.
- Kurwa, ja idę do prezydenta, idę kurwa do prezydenta! Mam tego dość!
- Ja nic nie poradzę, my się staramy.
- Jasne... psia wasza mać.
Kobieta z dzieckiem w wózku, wjeżdża z wrzaskiem do ośrodka. Z całej siły uderza pięścią w drzwi. Odsuwam się pod sam kibelek i siedzę, jak mysz pod miotłą. Boję się, żeby przypadkiem nie oberwać. Bo to wiadomo?
- Szósty raz tu jestem – kobiecina wymachuje wezwaniem – szósty raz! – biała koperta fruwa, jak chorągiewka.
- Otwierać, otwierać głupie krowy! – furiatka nie daje za wygraną.
- Ona pijana chyba, jeszcze sobie kłopotów narobi – szatynka, okrągła jak księżyc w pełni, ma zatroskaną twarz.
- No, w dodatku z dzieckiem – podchwytuje jej kompanka i mocno ściąga brwi.
- Prosić się o jałmużnę. Pani kochana, kupię sobie rzęcha jakiegoś i będę jeździć do roboty. Dziecko oddam do żłobka i mam to gdzieś. Mówię wam, kupię rzęcha... – mała, drobna, krótko przystrzyżona czarnulka mówi donośnym, pewnym tonem.
Wszyscy kiwają głowami.
- Nic, tylko nam przyjdzie pod latarnią pracować – ta od księżyca próbuje żartować.
- Cha, cha, cha, nic tylko patrzeć, jak nam latarni zabraknie – rechocze druga. Reszta jej wtóruje.
- To trzeba mieć warunki przecież... – wysoka, ruda czterdziestka kiwa głową z powątpiewaniem.
- E tam, do sześćdziesiątki w zawodzie – macha ręką czarnulka – ja się jeszcze załapię. Mówię wam, kupię sobie rzęcha...
Kobieta wywołuje petenta.
- Kto następny? Proszę.
- Dzień dobry – wyjmuję dowód osobisty - chciałabym się dowiedzieć, kiedy dostanę zasiłki rodzinne, bo decyzja już przyszła, a konto puste – pytam grzecznie, jak dobrze wychowany petent.
- Już idą – pani po przeciwnej stronie „desku” jest mało rozmowna.
- Idą? – próbuję sobie wyobrazić chodzące pieniądze.
- Płyną.
- Aha... płyną – puszczam wodze fantazji – bo wie pani, dzisiaj sprawdzałam i nic nie ma.
- No tak, nie ma, bo dopiero jutro pójdą – stwierdza rezolutnie i ściąga usta w ryjek.
- Aha. A zaliczka alimentacyjna?
Zmienia się obsługa, podchodzi chłopak.
- Tak?
- Chciałabym się dowiedzieć, co z tą zaliczką alimentacyjną..
- A miała pani wezwanie?
- No, miałam, ale już jest dobrze – wyjaśniam.
- Dobrze? – chłopaczysko uśmiecha się.
- Tak, bo wie pan, ja tu byłam i uzupełniłam wniosek. Zgłosiłam się w poniedziałek i wtedy wezwanie leżało w teczce, a dzisiaj przyszło do domu.
- Aha, czyli że jest poprawione? – upewnia się i szczerzy zęby.
- Dokładnie – potwierdzam. Zaczynam się niecierpliwić – to proszę pana, kiedy się można spodziewać decyzji w tej sprawie?
Chłopczyk patrzy na mnie, jakbym się urwała z księżyca. Mruga rzęskami i nic. Mroczna, złowroga cisza. Oj, nie wróży mi to najlepiej. Ale ja jestem zuch kobita, zachowuję zimną krew. Zresztą, jakby kto nie wierzył, to we wszystkich moich listach motywacyjnych stoi czarno na białym :”odporna na stres”.
- Decyzja? – jego brwi prawie stykają się z włosami.
- Decyzja – zaczynam się pocić. Myślę też o możliwości skorzystania z toalety.
- No... jeśli jest uzupełnione, to wkrótce – odpowiada enigmatycznie.
- Ale mniej więcej, może mi pan powiedzieć?
- Mniej więcej w najbliższym czasie – chłoptaś dalej suszy ząbki.
- To nie macie państwo konkretnego terminu? – pytam zdziwiona.
- ... – uśmiecha się przepraszająco.
- Żadnych wytycznych? – kręcę głową z niedowierzaniem.
Cisza.
- To dziękuję. Do widzenia – mówię znużona i wychodzę.
Drepczę powoli i rozmyślam. Miła ta obsługa. Wszyscy się uśmiechają. Co z tego, że nic nie wiedzą? Może za to właśnie im płacą?

Opublikowano

polskie urzędaski jak malowane... calkiem zgrabnie i prawdziwie, dialogi jak z koleiki po zasiłek, w ktorej ja też kiedyś wystawalem co miesiąc. podoba mi sie i mam tylko nadzieje ze pociagniesz temat, bo jak na razie ładnie opisalaś kawał polskiej rzeczywistości , ktora az prosi sie o jakąs głebszą refleksje.

Opublikowano

k.s. rutkowski - bardzo Ci dziękuję za ten komentarz, nawet nie wiesz, jaki mam banan od ucha do ucha :-))) Myślę, że da się to pociągnąć. Pozdrówka/B.

P.S. Mamy podobne odczucia na temat polskiej rzeczywistości, która prosi się o refleksję głęboką, jak ocean ;-).

Opublikowano

nie gra mi w dwóch miejscach
tutaj:
- Ona pijana chyba, jeszcze sobie kłopotów narobi – szatynka, okrągła, jak księżyc w pełni ma zatroskaną twarz. (bo wychodzi, że księżyc ma zatroskaną twarz)
--> jakoś tak bym to widziała:
- Ona pijana chyba, jeszcze sobie kłopotów narobi - szatynka, okrągła jak księżyc w pełni, ma zatroskaną twarz.
i tutaj:
Mówię wam, kupię rzęcha... – mała, drobna kobietka, krótko przystrzyżona czarnulka mówi donośnym, pewnym tonem.
---> wycięłabym "kobietkę" (bo jak czarnulka to wiadomo, że nie chłop) i zostałoby:
Mówię wam, kupię rzęcha... - mała, drobna, krótko strzyżona czarnulka mówi donośnym, pewnym tonem.

Opublikowano

Kurcz, jestem taki zarabany, że nie ma kiedy czytać. Większośc ostatnich kawałków (róznych autorów) wkleiłem do worda, i czekają na mój oddech.
Świetny tekst, bardzo realistycznie, ale z dużym satyrycznym zacięciem oddaje polską (nie tylko zreszą) rzeczywistość.
Te BIURWY, niezależnie od tego w jakim urzędzie (niezależnie także od płci) piją kawę są w stanie doprowadzić człowieka do rozpaczy. Nie poddawaj się jednak i walcz o swoje, niezależnie od tego, czy starasz się o pozwolenie na eksploatację węgla na księżycu, czy o zezwolenie na budowę stacji kosmicznej. powodzenia.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN – bywa, że melodia słów niesie, przynosi nieoczekiwane znaczenia (skąd wziąłeś tego "wieszcza mokradeł"?).
    • dziewczyny nie płaczcie że miłości za mało  że ciągle przed wami  o duży krok   dziewczyny nie smućcie się niedługo będzie maj kwiatem zakwitnie bukiet będzie was   w nim znajdziecie miłości las który pokocha nie tylko na chwile ale w sam  raz
    • Upalne lato 1649 roku na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej. Hordy tatarsko-kozackie pod wodzą  Chmielnickiego i chana Islama III, rozpoczęły oblężenie Zbaraża. Twierdzy pełnej dzieci, kobiet i starców z okolicznych wsi i miasteczek, którzy schronili się tutaj przed nawałnicą ze wschodu, oraz pełnej wojska pod rozkazami rady pułkowników. Ciężkie walki trwały każdego dnia i tygodnia. Brakowało jedzenia, wody, amunicji i broni. Każdy kolejny dzień walki był cięższy dla obrońców od poprzedniego. W niższych wałach zaporoskiej twierdzy rozlokowana była wyborowa książęca piechota, złożona z osiłków wybranych z doborowych zastępów wojska. Dowodził nimi wachmistrz  Źrebenko, człowiek sprytny, uparty i odważny. Gdy nieustępliwość ataków nieprzyjacielskich rosła, powodując coraz większe straty i panikę wśród obrońców, dzielny wachmistrz wpadł na dziwny, jak na tę wojnę, pomysł. Wybrał ze swojej piechoty pięćdziesięciu dwóch chłopów ,  ludzi wielkich, brzuchatych i odważnych. Karmiąc ich znalezionym w lochach twierdzy grochem, postanowił powierzyć im zadanie obrony, jakiej nikt nigdy dotąd nie widział. Odsłonięte i wycelowane w oblegających nieprzyjaciół dupy żołnierzy ryglowane są grubymi, drewnianymi kołkami osikowymi, które z zapałem strugają  ich towarzysze broni. Dochodzi  do niesamowitych i dramatycznych  wypadków. Pewnego poranka żołnierz Rybko, zbrojąc dupę towarzysza broni, kapralowi Zapince, na skutek przedwczesnego wystrzału został ciężko ranny w głowę i pierś. Biednego, błąkającego się rannego żołnierza pożarły wałęsające się całymi gromadami psy. Był i prawdziwy bohater tych nowatorskich form walki z wrogiem – kapral Bartłomiej Zawrotny, chłop ogromny, żylasty i groźny . Gdy strzelał, żyły na jego łysej głowie pęczniały, aż ludziom wydawało się, że pękną. Ale nie. Ten nic nie wiedzący o później wprowadzonym konwencją genewską zakazie używania gazów bojowych żołnierz, grzmiał na nieprzyjaciół, słusznie pojmując, że w ten sposób ocali głowę swoją i innych. Wystrzeliwane osikowe kołki rozrywały sierpniowy mrok, siejąc zamęt w szeregach tatarskich zastępów. Widać było pierwsze oznaki paniki. Ten waleczny kapral wystrzelił już dzisiejszego popołudnia trzydzieści cztery razy. Dupę  polewają mu wodą dla ochłody. Patrzyli na to zdziwieni ludzie i za każdym strzałem matki mocniej przytulały swoje dzieci do piersi. Wreszcie nadeszło długo oczekiwane zawieszenie broni, a nieco później pokój. Kapral Bartłomiej Zawrotny został przeniesiony do służby u króla jegomości, a Tatarzy, pobici przez niebanalnie walecznych przeciwników, odstąpili od oblężenia Zbaraża i ze sromem odeszli. Wojna się skończyła.              
    • Nikt nie rodzi się wilkiem. Ale może dostać : „Wilczy bilet”.  
    • Autorzy: Michał Leszczyński + Krzysztof Czechowski + AI:   Piosenka pt. Uuu   Ref. Uuuu... ale tutaj jest radośnie cudnie pięknie oraz zwiewnie Uhaha uhaha uhaha potańcówka trwa a mety są cztery przewspaniale idzie całkiem wszystko ogarnąć   Jedni piszą mówią nagrywają poematy drudzy słuchają i notują i emblematują szereg szufladek otwieranych bardziej niż niegdyś szuflady są jak zawsze za mocno nadużywane   Idą w eter najróżniejsze znaczki czasem eterycznie czasem ciężej niż w najcięższe tony i „złe” tonacje generalnie nie wiesz czy to strach był czy odwaga była symbole i emotikony grzeją telefony i rajcują nety   Ref. Uuuu... ale tutaj jest radośnie cudnie pięknie oraz zwiewnie Uhaha uhaha uhaha potańcówka trwa a mety są cztery przewspaniale idzie całkiem wszystko ogarnąć   Kanały i programy wielu telewizorów są zmieszane samba cud impra trwa jak trwała - na maksa śmiech – wiadomo – z płaczem myli się najbardziej (dużym jest zagadnieniem którymi łzami płaczesz)   I tylko może jest żyć trudniej niż żyć coraz łatwiej rachunki i potrzeby wyciskają do ostatniego grosza dużo musisz, bo królują tu tylko cacanki zmuszanki (teza jak teza, tezuje tylko, bo są odmienne zdania)   Ref. Uuuu... ale tutaj jest radośnie cudnie pięknie oraz zwiewnie Uhaha uhaha uhaha potańcówka trwa a mety są cztery przewspaniale idzie całkiem wszystko ogarnąć   Fakt czasem tylko opadasz z sił i emocji wszelakich wbijasz się w zamyślenie nad papierosem i szklanką że jest jak być nie może i że inaczej już nie będzie no a potem tym niewesołym taktem kończysz piątą piosenkę   Jeśli zapomnisz się i zatańczysz przezwą lambadziarzem ahoj smutny żeglarzu i ahoj niewesoła żeglarko !! nie pytaj mnie o dobrze oraz nigdy nie proś o lepiej nie mam też zielonego pojęcia co oznacza więcej i hej   Ref. Uuuu... ale tutaj jest radośnie cudnie pięknie oraz zwiewnie Uhaha uhaha uhaha potańcówka trwa a mety są cztery przewspaniale idzie całkiem wszystko ogarnąć
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...