Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

dla Kasi
---



przystępuję do ciebie - w kartonowej koronie
bo chciałbym rzecz bardzo jak do królowej
napisać

o tym że nienawidzę sopranowego banału
lecz głęboko wyśpiewać przed majestatem nie potrafię

o tym jak patetyczne są kolana
lecz prosić przepraszać inaczej nie jestem zdolny

o tym jaką wtórną metodą jest czerwona róża
lecz wiem że twoja słabość do kwiatów
daje nadzieję na kolejną szansę

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      I często niestety dosyć zapuszczone salonowym trybem życia. Fajnie, że z tego jak widać z komentarzy, wyszedł wierszyk o jamnikach. Dziękuję, pozdrawiam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

         
    • @Waldemar_Talar_Talar @[email protected]@Leszczym@MIROSŁAW C. @Somalija dzięki ślicznie :)
    • Estis – mam problem jak cię nazwać. Dokąd odleciałaś? Tutaj stado bocianów po powrocie z subsaharyjskich obszarów, Turcji (mały przystanek przy powiewie arktycznego powietrza). Że też zabrakło mi wyczucia chłodu. Twoje stówa rzucona jak niedopałek, niedojedzony posiłek. Nie ma co mówić o żalu – czas płynie i goi rany (podobno łykasz SSRIe) - dobrze. Ja piję anyżówkę – która nie tyle mi nie wchodzi, co jej nie trawię. Whisky wala się po podłodze – to ostatnia butelka wieloletniej Glenfiddish – którą uwielbiam za twoje kształty, jeśli się przyjrzeć z bliska, wykapana ty (mniej taneczna może), jak wróbel rozbity na oknie, który trzymał najładniejszą gałązkę w dziobie – zakochany mały ptaszek. Ślepy kurdupel. Zakopałaś zezwłok w ogrodzie. Wysłałaś kilka zdjęć – w negliżu. Czas płodzić potomstwo – mówiłaś na dobranoc, owe, przesławne pa (poza sauną) – mogłaś je nazwać jak Elon – liczbami, licząc na poprawną wersję. Podobno nie miałaś okresu przez dwa tygodnie po pijackim wybryku. Z drugiej strony M. rzygał jak świnia na chodniku, patrząc na pęd aut i biegających ludzi. Samo wyproszenie z Farina Bianco było nietaktem, gdy świętowaliśmy profesurę – do tej pory mam niesmak, zgagę (po anyżówce), choć jak wspomniał Arouet  (Wolter, niech go szlak za nienawiść do Polaków) – ogromnie  lubię kobiety, zwłaszcza kiedy są ładne i chętne. I jak mówił  docent Zanussiego (zbok!, docent nie reżyser!) – domyte, choćby w stojącej wodzie. Niczego nie zostawiam ci po sobie – poza odręcznym zapisem na wewnętrznej stronie tomiku, godziny straconej na szukaniu wejścia (przeklętej baby w obrotowych drzwiach – to aporetyka, bezdroża intelektu), kwiatów, płaczu (bardziej walenia rękami o kierownicę, zdychania z głodu w dzień urodzin) – coraz trudniej trafiam w klawisze, piję anyżówkę, do której mam uraz, whisky wala się po podłodze (jeśli się przyjrzeć – to czysta ty), jestem już bardziej przyzwyczajony do tamtej, gdzie muśnięcie to słowo, zdanie, akapit – opisujące rezygnacyjne myśli z lekkim drżeniem rąk (i języka), dalekie od planów spożycia nadmiaru reglamentowanych leków, skośnych linii na kończynie, malutkiej kropki pośrodku pieprzyka, wisielczej bruzdy w kolorze hematytu Wah – bezwodny (i dobrze -  to Kwaśniewski! :)) tlenek żelaza zamiast wargowej czerwieni.  
    • @jaś haha To jest tragikomedia:)
    • @Leszczym dziękuję :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...