Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Podróż


Rekomendowane odpowiedzi

Fala istnienia niesie mnie przez lata,
w zabójcze wiry często wciągnąć pragnie.
Los zapisany jest podobno w gwiazdach,
w chwili narodzin w jego nurty wpadniesz.

Raz unoszony przez prądy beztroski,
płyniesz przez rajskie Hesperii ogrody.
Czasami zranisz na krawędziach ostrych
ciało lub nawet ofiarę zeń złożysz.

Z coraz to większą prędkością pędzę,
do wodospadu kończącego drogę.
W bezkres spadając zespolę z odmętem
byt, otchłań będzie na zawsze mi grobem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Izo tyle pięknych słów zawsze od Ciebie płynie, zmieniam 3 wers zgodnie z Twoją sugestią. Też czuję wyrzuty sumienia, że nie komentuję białych wierszy które są tu w przewadze, ale jako klasyk mam z tym trudności. Czytam je natomiast starając się zrozumieć i czytając komentarze innych zwracam coraz większa uwagę na formę bieli.
Pozdrawiam serdecznie Leszek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oj ale zrobiłem afront TomaszU. To chyba z wrażenia za to "bez wad" w co oczywiście nie wierzę. Dziękuję za tak wiele miłych słów i hi hi sami jesteście sobie winni, bo nie zrażony, popełniać będę następne rymowane, staroświeckie wiersze. Pozdrawiam Leszek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Im szybciej jedzie samochód, tym mocniej zacina „krople”.  
    • Jesienią ociężałe, spadać niegotowe, nieśmiało się mienią żółtorubinowe. Po burzliwym lecie, na wiatr nie rzucane, nasączone treścią, jak jabłka w poranek. Mogą być jak cukier lub twarde jak granit. i przynosić szczęście albo ostro ranić. Umie je zastąpić w rozwlekłej ocenie, piętnując meritum, wymowne spojrzenie.      
    • posądzaj mnie o wszystko co najlepsze, pomawiaj o zalety! nie jestem takim szkaradeuszem, jak sam się maluję. w tej klatce mieszka ciemne i rozgestykulowane dobrzulo, co każdą z tysiąca rąk mówi o czułości. niech moje uczucia dotrą, z mózgu do ust, perlustrowane. przeglądaj zasoby, zanurz się w archiwa. pozwalam, proszę, wręcz domagam się tego. śmiej się widząc, że jestem pełen pluszowych kotków, że brzoskwinki tu, nie kowadła i sierp. przyznam się do czegoś, ale zachowaj to dla siebie. na nazwisko mam Prawdziarz, pozostałe personalia to jedynie ksywy dla nieoświeceńców. nocami, jak nikt nie widzi, odwracam się twarzą do szczebli i wyszywam cię na czarnych płótnach. cóż tam powstaje! ty gromiąca wzrokiem za szczeniackie żarty, intarsjowana złotem i żywicą, uśmiechnięta i w kwiecistych smugach, z liliowym otokiem, ubrana w suknię o średniowiecznym kroju, międzygalaktyczna i dwudziestodrugowieczna, przyszła, ty roztrzaskująca mi na głowie teorban, gdy znów przesadzę z wygłupami. oglądaj twoje portreciki. nawet te jeszcze niepowstałe. wszystkie są tworzone w takim samym skupieniu (aby bardziej się skoncentrować nucę cicho przy igle, szorstkim głosem, lovesongi). przytulanki we  mnie, lusterka w kształcie serc ukryte w zakamarkach.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Na bieli ślad rysują saneczkami, śnieżynki w powietrzu szepczą cichutko, jakby rozmawiały z zimową nocą, z mglistą poświatą nad ciemnym laskiem. Skrzypi śnieg jak stary zegar zimy, odlicza kroki między świtami. Policzki czerwone, jak żar w kominie, dziecięcy śmiech niesie echo w dolinie. Bałwanek, poeta mroźnej przestrzeni, mruga węglowym, czarnym okiem. A ptaszek samotny w tej białej ciszy, śpiewa pieśń, której nikt nie usłyszy.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...