Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Innym spojrzeniem


Rekomendowane odpowiedzi

Ponad szczytami siedmiu gór wysokich,
dotarłem kiedyś do pięknej krainy.
Władał nią władca ZŁY, srebrzystowłosy,
który zapragnął być w życiu szczęśliwym.

Nie opływały w dostatki komnaty,
po nich się krzątał promyczek radości.
Częściej jednakże nieomylny cadyk,
raniący słowem, nieprawdziwym, gorzkim.

Tracił cielesność, zwolna cieniem stawał,
okruch co z serca wypadał z łoskotem.
Myśl po nim biegła przeraźliwie wraża,
malując smutkiem dni, wieczory, noce.

ZŁY poznał prawdy inne niż wmawiano
jemu od dawna, wsączano wytrwale.
Nić niepewności co rodziła amok
zerwał grodzącą od cudownych marzeń.

Poznał kolory rwąc ciężkie zasłony,
bezkresne dale dostrzegał z wysoka.
Przyjął nadzieję w sens żywota chromy,
ruszył się z miejsca, aby szczęście spotkać.

W bajce jedynie dzieją się te cuda
a chcący zasiać dobro, ZŁY jedynie,
złem świat maluje, nie przestając ufać
że kiedyś przerwie, przedrze się przez hymen.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Przykład z życia wzięty (dla mnie to pierdoły - brzydko mówiąc, jednak: muszę żyć), dziś zrobiłem zakupy: kupiłem pierś kurczaka, trzy udka i kilogram skrzydełek (nie jem czerwonego mięsa - jest niezdrowe i tuczące, białe - nie) i rozmawiałem z panią Anią (u niej kupiłem Orzełka, patrz: wiersz - "Na własne urodziny") - ona:   - Musi pan najpierw ugotować mięso, a dopiero potem schować do zamrażarki...   - Najpierw trzeba umyć, pokroić, zapakować do przezroczystej folii i dopiero potem schować do zamrażarki!   - Nie, nie ma pan racji!   - A co? Mam mięso wrzucić do gara, potem: poczekać jak ostygnie i dopiero wrzucić do lodówki - zamrażarki?   - Tak!   - Nie! Mięso ugotowane kładzie się na talerzyk i je! Surowe do zamrażarki!   - Nie!   - Dziękuję za rozmowę!   I wyszedłem! Gdybym jej posłuchał, to: ona by pewnie nalegała, abym coś jej ugotował i przyniósł do sklepu - pracy, słowem: za własne pieniądze mam kupować jedzenie i gotować dla innych? A ja co? Mam z głodu umrzeć, ewentualnie: iść do pracy - głodny? Otóż to: to ewidentny przykład pasożytnictwa!   Łukasz Jasiński 
    • @Adaś Marek No to pod presją... :) Dziękuję. 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        @Jacek_Suchowicz"Wszystko co ludzkie nie jest nam obce."

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @MIROSŁAW C. Dzięki za wyjaśnienie, na taką metaforę nie byłem przygotowany. Ten konflikt interesów też bym odpuścił, 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      wówczas konflikt interesów jest dla kręcącego te piruety zupełnie nie istotny, a kieruje czytelnika w ślepy zaułek bo przecież nie o tym wiersz.  Pozdrawiam Adam
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        @Wędrowiec.1984Świat jakby przyśpiesza. Pamiętam w latach 60-tych ubiegłego stulecia, radia były już dostępne ogólnie i oczywiście potem radia tranzystorowe, a telewizor czarno-biały to był już luksus. Najpierw był tylko jeden kanał, potem za jakiś czas już dwa, a obecnie do wyboru do koloru. Tylko Ci co pisali listy i czekali na odpowiedź przez wiele dni, a może i więcej, wiedzą jaka to była radocha otrzymać list od ukochanej osoby albo od przyjaciół. Faktycznie, w obecnych czasach bez lop top'a, bez komputera, bez telefonu komórkowego i tych wszystkich innych nowoczesnych przyrządów i urządzeń życie byłoby trochę dziwne, lecz powiem szczerze, brakuje mi tych wakacji spędzanych na wsi (tak jestem mieszczuchem). Wyprawy nad rzekę, grzyboranie, zbieranie leśnych, przepysznych owoców jak jagody, maliny i jeżyny. Branie udziału w wiejskich polnych czynnościach, jak wykopki ziemniaków, sianokosy i żniwa, to było lepsze niż miejskie zabawy w berka, w chowanego, etc. Moja babcia miała chatę krytą słomą bez piorunochrona, pobliskie ogromne drzewa jak brzozy i dęby służyły za piorunochrony. Chata była bez prądu, był tylko piec w którym paliło się drzewem ręcznie narąbanym na pieńku i ręcznie zrobionym stojaku do cięcia piłą większych gałęzi.  Piła również była ręczna, nie elektryczna albo na paliwo.  Fajne to były czasy, które mile dzisiaj wspominam.     __________________________________________________________
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...