Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dwie zbłądzone dusze pałętały się po sklepie
W poszukiwaniu miłości
Błądząc znalazły
Zapełniły swoje kosze stanęły w kolejce
Długiej do nieskończoności
Cierpiąc niewytrzymywały

Pierwsza z dusz straciła połowę serca
Kolejną oddała
Pusta wewnętrznie
Uciekła przed życiem
W świat samotności

Druga, naznaczona przeżyciami tragicznej nocy
Gorliwie składała ręce do sklepikarza niebieskiego
Przemywając krwawiące rany
Podążyła w kierunku
Duchowej jasności



Był sierpień deszczowo-upalny. Jednego dnia potrafiło tak padać, iż wydawało się, że chyba cały ocean atlantycki wylewał się z tym deszczem. A z kolei następnego , było tak nieskazitelne czyste niebo i taki gorąc, że każdy z chęcią wolałby tonąć w tym oceanie Atlantyckim. A zdarzały się i takie dni gdy naprzemiennie żar lał się z nieba a zaraz po nim nadciągała burza pozostawiając po sobie przyjemną świeżość i bajeczne tęcze.
Było bardzo późno, wieczór zastał wszystkich bardzo niespodziewanie, ponieważ wielkie chmury przysłoniły niebo zabijając zachód słońca. Marika stała przed otwartą szafą i nie mogła się zdecydować co zapakować do swojego małego plecaczka. Raz za razem wsadzała jakieś ciuchy, aby po chwili wywalić je z powrotem na podłogę. Wtem do pokoju wbiegła jej przyjaciółka i widząc cały ten bałagan zaczęła się podśpiewywać pod nosem.
-Proszę pomóż mi się spakować, nie wiem kompletnie co mam zabrać ze sobą.
Weronika anorektyczna blondynka o nieprawdopodobnie dużych zielonych oczach i wydatnie wystających kościach policzkowych. Stanęła, oparła ręce na swych chudych biodrach i po chwili zastanowienia powiedziala-Kochaneczko ty moja{zawsze witały się tymi słowami}-to są przecież tylko trzy dni w czym ty widzisz problem
-w tym, iż pogoda robi sobie jaja i nie wiem czy przygotować się na deszcz, czy na słoneczko
-przygotuj się na słoneczko, a jak go nie będzie to ja będę świecić oczkami oraz będę jeszcze robiła sztuczny wiaterek dmuchając ci do ucha-po tych słowach skoczyła jak gazela na łóżko, które cicho krzyknęło swoimi sprężynami. Weronika była jej sąsiadką oraz najlepszą przyjaciółką, bratnią duszą. Wszystko zawsze robiły razem. Przesiedziały razem 8 lat w szkolnej ławce, razem uciekały na wagary. Wspólnie podrywały chłopaków i także wspólnie ich rzucały. Gdy jedna z nich miała gorsze dni, to druga także nie przejawiała dobrego samopoczucia. Zżyły się z sobą jak siostry syjamskie i teraz razem miały jechać na Woodstock, trzydniowy festiwal muzyki alternatywnej.
-dobrze już kochaneczko ja pędzę się wyspać, bo jutro długa podróż przed nami. Zaufaj mi będzie pięknie .Ach i nie zapomnij „glanów” pamiętaj mamy być drapieżne. Po tych słowach Weronika wybiegła z pokoju wielkimi podskokami znów przypominając gazele.
-Mamy być drapieżne. Uśmiechnęła się pod nosem patrząc na bajzel pod swoimi nogami. Zamknęła szafę i zaczęła przeglądać się w lustrze, które było po jej drugiej stronie. Zawsze w obecności Weroniki czuła się, że jest troszkę za gruba, ale to tylko przez jej anorektyczną budowę. Odgarnęła kruczo czarne włosy z twarzy i patrząc przez chwilkę na własne odbicie pomyślała- Mon heure a son.
Marika była szczupłą szatynką o gigantycznych czarnych oczach i długich czarnych rzęsach. Miała ciemną karnację i gdy latem nabierała opalenizny wyglądała jak mulatka. Uwielbiała śpiewać a zwłaszcza utwory Janis Joplin, znała na pamięć większość jej piosenek . Miała cudowny mocny przeszywający głos. Gdy śpiewała wszyscy jej słuchacze tracili dech w piersiach. A ona z przymrożonymi oczami i mimiką twarzy osoby będącej w stanie orgazmu, przeżywała cudowne uniesienie. Nie było chwili aby nie nuciła sobie jakiejś melodii pod nosem. Czasami a zdarzało się jej to dość często zatracała się w rzeczywistości, gdy akurat leciał jakiś jej ulubiony utwór. Można jej było wtedy machać ręką przed nosem, a ona i tak nie reagowała na nic, była prawie jak we śnie.
Tej nocy śniło jej się, że słonce obraziło się na wszystkich i nie chce się nikomu ukazać. A to był przecież tak ważny dzień dla nich, więc w panice zadzwoniła po budawlańców, którzy za pomocą gigantycznego dźwigu, obwiązali słonce wielkimi łańcuchami, żeby je później na siłę wytargać zza horyzontu.
Nadszedł wyczekiwany poranek......

c.d.n..

Opublikowano

Tali Macieju robisz tragiczne błędy!! Pomijam totalny brak przecinków, tam gdzie powinny być, albo taka prosta zasada, że po wyrazie jest przecinek a potem spacja.
Z tego co jeszcze mi się rzuciło w oczka to "otworzona szafa" ... OTWARTA!!
Co do samego tekstu to popracuja nad dialogami - te Twoje są odrobine drętwe. I opisujesz wszystko strasznie wprost: "ona jest taka, taka i taka" brzydko, oj brzydko.

Opublikowano

"CZŁOWIEKU ROBISZ TRAGICZNE BŁĘDY"- jakbym słyszał swoją polonistkę, ona też nie nazywała mnie po imieniu, no cóż taki już mój los, z dyslekcją i dysortografią walcze od 10 roku życia, widać nic nie dały ćwiczenia, pozostaje mi spuścić głowę i poprawiać to co "PANIE POLONISTKI" znajdą, ale chyba o to chodzi, choć z drugiej strony jakbym tekst dał wcześniej komuś do sprawdzenia to może wyeliminowane karygodne błędy by skierowały oczy na inne aspekty....
"NIE szata zdobi człowieka" cytował mój katecheta, piękne zdanie choć wiem, że w literaturze się nie sprawdza
dzięki za komentarz nisko się kłaniam i pozdrawiam

Opublikowano

Co ma do rzeczy dysleksja i dysortografia? To nie dyktando, każde słowo można przed publikacją sprawdzić w słowniku.

Innymi słowy: brak szacunku dla czytelnika. // 51

Opublikowano

budawlańców-budowlańców

pewnie by sie jeszcze coś wyłapało ale z braku czasu nie moge dokładniej...
walcz z dysleksją, walcz, a wkrótce na pewno będzie o wiele lepiej.

co do tekstu, to na tym etapie nie można za wiele powiedzieć, może tyle, iż napisany poprawnie. poczekam cierpliwie jak to rozwiniesz, wiadomo jak jest na woodstocku :))
chyba że może coś po dodze im się przydarzy?

Opublikowano

mam wrażenie, że jesteś młodym człowiekiem (jak my wszyscy :))) ) oto moja rada:

MIEJ OCZY OTWARTE, słuchaj ludzi, dużo czytaj ( ale tylko te dobre książki :) ) oglądaj filmy( te najlepsze nie z Van Damem :)) ) zaglądaj do teatru od czasu do czasu, i co najważniejsze, nie tłumacz się z tego co napisałeś, wiem, że to trudne, ale jeśli nie rozumieją to ich sprawa...i pisz, pisz, pisz...

a jeśli chodzi o tekst to ma on zasadniczą wadę, przy trzecim akapicie nie pamiętam, co było w pierwszym ale nie przejmuj się, rzadko się tu zdarza, bym coś przeczytał od poczatku do konca, czesto po kilku zdaniach nudzi mi sie. c.d.n to sie moze rozwinąć
Wszystkiego dobrego.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I bi bi.                          Maska, jak sam.    
    • Ot; stary raper, trep ary, rat sto.    
    • On;       - baby brak(?) - skarby bab... no.  
    • Aby łamy, karoseria i resorak mały - ba.    
    • Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Tyle przecież jej zawdzięczamy, Poprzez liczne burzliwe wieki, Ostoją nam była naszej tożsamości,   W ciężkich chwilach dodawała nam otuchy, Gdy cierpiąc wciąż pod zaborami, Przodkowie nasi zachwyceni jej kartami, Wyszeptywali Bogu ciche swe modlitwy.   Gdy pod okrutną niemiecką okupacją, Czcić ojczystych dziejów zakazano, A pod strasznej śmierci groźbą, Szanse na edukację celowo przetrącono,   To właśnie nasza ojczysta historia, Kryjąc się w starych pożółkłych książkach, Do wyobraźni naszej szeptała, Rozniecając Nadzieję na zwycięstwa czas...   I zachwyceni ojczystymi dziejami, Szli w bój ciężki młodzi partyzanci, By dorównać bohaterom sławnym, Znanym z swych dziadów opowieści.   I nadludzko odważni polscy lotnicy Broniąc Londynu pod niebem Anglii, Przywodzili na myśl znane z obrazów i rycin Rozniecające wyobraźnię szarże husarii.   I na wszystkich frontach światowej wojny, Walczyli niezłomni przodkowie nasi, Przecierając bitewne swe szlaki, Zadawali ciężkie znienawidzonemu wrogowi straty.   A swym męstwem niezłomnym, Podziw całego świata budzili, Wierząc że w blasku zasłużonej chwały, Zapiszą się w naszej wdzięcznej pamięci…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii… Pseudohistoryków piórem niegodnym, Ni ranić Prawdy ostrzem tez kłamliwych, Wichrami pogardy miotanych.   Nie pozwólmy by z ogólnopolskich wystaw, Płynął oczerniający naszą historię przekaz, By w wielowiekowych uniwersytetów murach, Padały szkalujące Polskę słowa.   Nie pozwólmy bohaterom naszym, Przypisywać niesłusznych win, To o naszą wolność przecież walczyli, Nie szczędząc swego trudu i krwi.   Nie pozwólmy ofiar bezbronnych, Piętnem katów naznaczyć, By potomni kiedyś z nich drwili, Nie znając ich cierpień ni losów prawdziwych.   Przymusowo wcielanych do wrogich armii, Znając przeszłość przenigdy nie pozwólmy, Stawiać w jednym szeregu z zbrodniarzami, Którzy niegdyś świat w krwi topili.   Nie pozwólmy katów potomkom, Zajmować miejsca należnego ofiarom, By ulepione kłamstwa gliną Stawiali pomniki dawnym ciemiężycielom.   Bo choć ludzie nienawidzący polskości, W gąszczach kłamstw swych wszelakich, Sami gotowi się pogubić, Byle polskim bohaterom uszczknąć ich chwały,   My z ojczystej historii kart, Czynić nie pozwólmy urągowiska, By gdy oczy zamknie nam czas, I potomnym naszym drogowskazem była.   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…    Pośród rubasznych śmiechów i brzęku mamony, Ni kłamstw o naszej przeszłości szerzyć, W cieniu wielomilionowych transakcji biznesowych.   Nie pozwólmy by w niegodnej dłoni pióro, Kartek papieru bezradnie dotykając, O polskiej historii bezsilne kłamało, Nijak sprzeciwić się nie mogąc.   Nie pozwólmy by w polskich gmachach, Rozpleniły się o naszej historii kłamstwa, By przetrwały w wysokonakładowych publikacjach, Polskiej młodzieży latami mącąc w głowach…   Choć najchętniej prawdą by wzgardzili, By wyrzutów sumienia się wyzbyć, Wszyscy perfidnie chcący ją ukryć, Przed wielkimi tego świata umysłami,   Cynicznych pseudohistoryków wykrętami, Wybielaniem okrutnych zbrodniarzy, Nie zafałszują przenigdy prawdy Ci którzy by ją zamilczeć chcieli.   I nieśmiertelna prawda o Wołyniu, Przebije się pośród medialnego zgiełku, Dotrze do ludzi milionów, Mimo zafałszowań, szykan, zakazów.   Gdy haniebnych przemilczeń i półprawd, Istny sypie się grad, A skandaliczne padają wciąż słowa Milczeć nie godzi się nam.   Przeto straszliwą o Wołyniu prawdę, Nie oglądając się na cenę Odważnie wszyscy weźmy w obronę Głosząc ją z czystym sumieniem…   Nie pozwólmy zafałszowywać historii…  Prawdy historycznej ofiarnie brońmy, Czci i szacunku do bohaterów naszych, Przenigdy wydrzeć sobie nie pozwólmy.   Przeto strzeżmy wiernie ich pamięci, Na ich grobach składając kwiaty, Nigdy nikomu nie pozwalając ich oczernić, Na łamach książek, portali czy prasy…   Nie pozwólmy by upojony nowoczesnością świat, Zapomniał o hitlerowskich okrucieństwach i zbrodniach, By bezsprzeczna niemieckiego narodu wina, W wątpliwość była dziś poddawana.   Pamięci o zgładzonych w lesie katyńskim, Mimo wciąż żywej komunistycznej propagandy, Na całym świecie niestrudzenie brońmy, W toku burzliwych dyskusji, polemik.   O bestialsko na Wołyniu pomordowanych, Strzeżmy tej strasznej bolesnej prawdy, O tamtym krzyku ofiar bezbronnych, O niewysłowionym cierpieniu maleńkich dzieci.   Walecznych ułanów porośniętych mchem mogił,  Strzeżmy blaskiem zniczy płomieni, Pamięci o polskich partyzantach niezłomnych, Strzeżmy barwnych wierszy strofami,   Bo czasem prosty tylko wiersz, Bywa jak dzierżony pewnie oręż, Błyszczący sztylet czy obosieczny miecz, Zimny w gorącej dłoni pistolet…   Ten zaś mój skromny wiersz, Dla Historii będąc uniżonym hołdem, Zarazem drobnym sprzeciwu jest aktem, Przeciwko pladze wszelakich jej fałszerstw…                      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...