Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

chodźmy na plażę
noc taka ciepła
weźmiemy wino
i kubeczki plastykowe
wyzłocisz mi włosy piaskiem
a ja wygładzę Ci skórę ustami

chodźmy
sprawdzę jak smakuje Twój brzuch na słono
i policzymy marzenia
może gwiazda spadnie
może ziemia zadrży pod nami
może doczekam świtu

pokaże Ci jak to jest mnie mieć na piasku
chodźmy!

Opublikowano

jezu, ten wiersz budzi wspomnienia... pamietam, ze na plazy to piasek moze sie dostac w niepowolane miejsca i wtedy nie pomoze ani wino, ani plastikowe kubeczki.
Jak oceniam?
do mnie metafory nie trafiaja. wyzlocic piaskiem? jakies takie banalne.
Nie wiem, co mialo mnie tutaj ruszyc. Ze zobacze jak to jest miec peelke na piasku? nie musze. wystarczy mi sprawozdanie kolegi i to wino (bez kubeczkow, bo lubie pic z butelki a poza tym i tak zapomne je pozniej wyrzucic)

Opublikowano

doprawdy urzekający wiersz, a najpiękniejszy jest w tym momencie
"Chodźmy
Będzie fajnie
Zobaczysz".
ble ble ble
***
Chodźmy do domu
Dzień taki ciepły (że az się niedobrze robi)
Weźmiemy piwo
I popcorn
Będziesz rzucał go na dywan
A ja pozbieram językiem...

Chodźmy
Sprawdzę tylko czy ziemniaki się ugotowały
I rozłożę talerze
Może kot przylezie
Może zamiauczy pod stołem...
Może nie narobi gdzie nie trzeba

Chodźmy
Będzie zajebiście
Zobaczysz...
Pokażę ci jak to jest zmywać naczynia po tylu osobach
Chodźmy!

myślisz, że pójdzie? serdeczności

Opublikowano

samo zło podobnie zaczynał się Twój wiersz "zwierzenia nie-erotyczne - raport show"

poznaliśmy się na czacie (oklaski)
było fajnie

a teraz nagle to dla Ciebie banał? trochę romantyzmu by Ci się przydało ;)

Opublikowano

wiersz trochę banalny, nic nowego raczej nie wnosi do poezji, może ciekawe opowiadanko by z niego powstało, tylko że wtedy do działu prozy :).
pozatym, denerwują mnie te powtórzenia 'chodzmy' i 'może', może pójdzie coś z nim przerobić, poprawić; okrój go trochę, zmień niektóre wyrażenia na mniej dosłowne

powodzenia, pozdrawiam serdecznie Espena Sway

Opublikowano

Dzięki za opinię! poprawiłam duże litery, rzeczywiście lepiej jest z małymi, ale jeśli chodzi o wielokropki to są one rozrzucone rozmyślnie i mają być wyrazem zawstydzenia, właśnie takim listkiem figowym, który Ewa chce sobie zostawić ;) Jeśli chodzi o pomieszanie języków to zabieg jest również celowy. Ma podkreślić młodzieńczość bohaterki, mam nadzieję że to nie razi?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



wielokropki zabijają wyobraźnię odbiorcy. niech sam decyduje, gdzie się chce zatrzymać, co myśleć - bez narzucania i żadnych listków figowych.
"pomieszanie języków ma podkreślić młodzieńczość" - to nie stylizacja! młodość bohaterki ma wynikać z kontekstu, a nie z blablanego pisania.
pozdr.
su

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ból Najgorszy ból to ten, który widzimy u bliskich Wszyscy czują jak zamykasz się w sobie i stajesz się niski Czujesz jak szpilki wbijają Ci się w serce, w oczach stają łzy A ty musisz być silny i wytrzymały jak kły Mimo wszystko kły też mogą się kruszyć Lecz trzymasz się dalej, nie toniesz, by tylko ich ruszyć Oni muszą ruszyć się z miejsca i dalej żyć, bo gdy ktoś umiera Stają w miejscu i czują jak ten ktoś ich ze sobą zabiera.  
    • @Waldemar_Talar_Talar wąż wymyślił śmierć
    • Pamięć bezdenny kielich na ołtarzu myśli pełen łez i uśmiechów idących bez końca bez początku powroty zdarzeń trucizna gorąca schronienie tych obecnych co dopiero przyszli krucze skrzydła złowrogie w głowie szalejące w szatni ptaki zamknięte piórem połamane karmiąc się wspomnieniami nietoperze szklane powracają głodne zamknięte w oczu zagadce a ja wciąż niosę w dłoniach tę ciszę rozdartą jakby była kluczem do drzwi których nie ma pod powieką rośnie las — splątana ziemia gdzie każdy krok budzi echo snów odkarmionych stratą próbuję wrócić tam gdzie nigdy nie byłem śledząc tropy pozostawione przez własne odbicia ale one uciekają w głąb czasu — bez liczenia bez bicia jakby znały prawdę której ja dotknąć nie umiem i tylko wiatr co przewraca karty nieistniejących ksiąg pyta szeptem czy pamięć to dar czy przeklęta droga a ja mu odpowiadam — wciąż szukając Boga w niedomkniętych chwilach w których mieszka błąd
    • Gęste pnącza, coraz skuteczniej zniewalają bieg. Blokują już i tak trudną drogę. Na domiar złego kawałki ścian i wszelkich innych śmieci, jeszcze bardziej utrudniają parcie do przodu. A jest ono przemożne, bo też cel dla mnie istotny. Niestety. Ilość przeszkód powiększa nieustannie skale trudności.          Powstają wciąż nowe i bardziej upierdliwe. Blokują uparcie drogę. Jakby coś mnie chciało zniechęcić, wyrzucić poza nawias, gęsto zapisanej kartki, dając do zrozumienia, że jestem niepotrzebnym elementem w tej całej układance, w której nie wiem, co jest grane. Czy fałszuje orkiestra, czy wręcz przeciwnie – nie pasuję, do tonacji i rytmu świata, a cały mój wysiłek, pójdzie na marne.      Może na szczęście, nie dla całego, ale i tak, trudno mi przebrnąć przez ten, nieprzychylny tunel. Poza tym, nie mam pewności, czy warto, chociaż przeminą bezpowrotnie, jakiś bliżej nieodwracalne chwile.    Jednak  promień przywołujący, coraz słabiej, acz stanowczo, wyznacza drogę. Cel jest tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Czynniki utrudniające, przytłaczają ze wszystkich stron. Kolczaste druty jaźni, dławią i ranią niemiłosiernie.      Pomimo, że  wołanie już trudno słyszalne, odczuwam jakieś dziwnie rozpaczliwe przynaglenie. Mówi o tym, że za chwilę może być za późno. A wystarczy tak niewiele. To właściwe już tylko same echa, powtarzają wciąż to samo.   A jednak. Niemożliwe, może byś możliwym. Jeszcze trochę rozgarniania przeszkód i wchłonę sensowne wytłumaczenie. Może jeszcze nie wszystko stracone. Widzę przysłowiowe światełko w tunelu. Błyszczy daleko, lecz odległość, jakby krótsza. Mam w sobie więcej energii, spotęgowanej widocznością celu, lecz może to tylko, złudzenie.       Cholera. Światełko zaczyna zanikać. A przecież w jakiś niepojęty sposób, jestem prawie u celu podróży. Nawoływanie było przecież bardzo silne. Aż prawie bolało. Nie chcę popełniać błędów, ale czasami tak mam. Mylę cel. Może teraz, zmylił, mnie?    Jestem wewnątrz umysłu. Niestety. Przybyłem chyba za późno, bo raczej już po sprawie. Nie mogę nic na to poradzić. Czuję się jak ścierwo, wyciągnięte z zamrażarki, którym ktoś stuka, o kant przegapionej powinności.   Mogłem bardziej uwierzyć w przeszkody, by mieć większą pewność, że je pokonam, chociaż trochę wcześniej. Dupa ze mnie, a nie empatia! Może wystarczyło kilka słów zrozumienia. Przepraszam – wypowiadam w myślach – patrząc na nieruchomą ciszę.  
    • Widziałem ją w śnie? Była na ulicy? Znałem ją?   W innym śnie: Jawił się jej zarys na krętych schodach. Prowadzą one do krzywej wieży…    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...