Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Co się wydarzyło „Pod kasztanem”
czyli opowieść na okoliczność osiemnastych urodzin panny J. Z
skrzętnie przez K. spisana

Było piękne kwietniowe popołudnie. Barowicze siedzący w urokliwej knajpce „Pod Kasztanem”, gdzieś na orzyskiej prerii, leniwie popijali piwko. Pierwsze wiosenne muchy łaziły po pizzy. Nic nie zapowiadało burzliwych wydarzeń, które właśnie nadchodziły, a właściwie nadjeżdżały szosą krajową E16.
Najpierw weszło dwóch przystojniaków w garniturach i nieskazitelnie białych koszulach. W uszach mieli słuchawki, a na nosach- ciemne okulary. W rękach dzierżyli szpady.
Barman Wicek zdziwił się niezmiernie, w pierwszej chwili nie rozumiejąc sytuacji. Ale już za chwilę wszystko stało się jasne. Przed knajpą z piskiem opon zahamowała czarna limuzyna. Na drzwiach miała wygrawerowaną srebrną literę Z.
- Och nie! To przecież...- wykrztusił Wicek. Więcej powiedzieć nie zdążył, gdyż sztuczna szczęka wypadła mu z szeroko otwartych ust wprost do beczki z piwem.
Nagle, pchnięte z wielką siłą drzwi rąbnęły o ścianę, obsypując przy okazji trochę tynku z sufitu, i do baru wkroczyła ONA- Joanna- szefowa, matka i córka w jednym, guru, bóstwo, mózg, jedyna prawdziwa kobieta Gangu Los Zielinios. Prowadzona przez eskortę swoich Wielkich zaokularzonych Braci usiadła za barem, zakładając przy tym nogę na nogę i ukazując zgrabne stopy w pantofelkach Ryłko.
- Piwa.- szepnęła, a ponieważ w barze nikt nie śmiał się odezwać i jedynym źródłem hałasu były muchy spacerujące po pizzy, wszyscy dokładnie słyszeli każdą wypowiedzianą przez Joannę głoskę.
Wicek już miał nalać chmielnego trunku z feralnej beczki, gdy przystąpiło do niego dwóch Braci w ciemnych okularach.
- Musimy to sprawdzić.- stwierdził jeden z nich, wyjmując z wewnętrznej kieszeni marynarki podręczny wykrywacz trucizn. Zanurzył koniec urządzenia w piwie, odczekał chwilę i odczytawszy wyniki analizy, powiedział tonem troskliwym, acz nie znoszącym sprzeciwu:
- Niestety Siostro, nie możesz tego wypić. Dbając o twoje życie i zdrowie zamówimy dla ciebie butelkę wody średnio gazowanej z krynicznych górskich źródeł. Jesteś dla nas zbyt cenna, byśmy mogli wystawiać cię na szkodliwe działanie napojów alkoholowych.
Joanna z wyższością skinęła głową i dystyngowanie upiła łyk wody z podanej jej kryształowej szklanicy.
Atmosfera w barze „Pod kasztanem” powoli wracała do normy. Głośne rozmowy i sprośne żarty na powrót wypełniły salę.
Wtem powiał zachodni wiatr i do knajpy wszedł ze śpiewem na ustach Obcy, Maurycy Alfred Obcy. Superprzystojny młodzieniec o dobrej opinii i dobrym stanie konta w banku. Wzór cnót. Najlepsza partia w okolicy.
Nie speszył go widok Wielkich Braci Los Zielinios, nie przeraził błysk ich szpad i złowroga czerń matrixowych okularów. Duch w nim był niezwyciężony i hardy.
Bez wahania podążał w stronę pięknie uśmiechniętej Joanny. Chciał powiedzieć: „Witaj, pięknie wyglądasz” czy coś w tym stylu, a potem przejść do miłej towarzyskiej pogawędki, ewentualnie flirtu, ale nie zdążył bidula, nie zdążył...
Drogę zastąpiło mu dwóch Braci Joanny.
- Czego chcesz od naszej Siostry, maminsynu?!- wrzasnęli.
- Ja tylko, eee... – zaczął się jąkać Maurycy Alfred Obcy- tego... no.... Chciałem tylko porozmawiać.... wiecie...
- A o czym to chciałeś rozmawiać z naszą piękną Joanną?
- No wiecie, takie tam rozmowy.... o życiu i... tego... śmierci, a ...
- A rano zrobię jajecznicę, co?!- podsumował trzeci, podchodząc do niego z błyskiem w czarnych okularach.
Barowy pianista, przeczuwając szykującą się jatkę, zaczął grać skoczne melodie.
Czwarty z Braci jednym ruchem ręki posadził Maurycego na stołku. Z wewnętrznej kieszeni marynarki wyjął Czarną Skrzynkę, która po rozłożeniu zamieniła się w podręczny wykrywacz kłamstw, komputer i mini-laboratorium.
Ściągnąwszy M.A.O. odciski palców i pobrawszy krew do analizy, rozpoczęli inwigilację. Wykrywacz kłamstw był bezlitosny. Maurycy, czy chciał, czy nie, udzielał prawdziwych odpowiedzi.
Następnie przystąpiono do testu na inteligencję oraz badania odruchów warunkowych i bezwarunkowych. M. Alfred cicho pojękiwał z bólu.
Po trzech godzinach tego rutynowego sprawdzania chłopaków podchodzących do Joanny Maurycy był wolny. Z niecierpliwością czekał na werdykt.
- Sprawa nr 300818118, kryptonim „Obcy pod kasztanem” rozpatrzona pozytywnie. Maurycy- zostajesz dopuszczony do Joanny, głowy Gangu Los Zielinios. Wiedz, że jesteś jednym z niewielu, którym się to udało. Rozumiesz bracie- tu jeden z Los Zielinios klepnął go poufale po ramieniu – musimy dbać o naszą małą Siostrę. Nie możemy do niej dopuszczać szumowin ani podejrzanych typów. W naszym towarzystwie nie stanie jej się żadna krzywda. Pamiętaj o tym!- dodał ostrzegawczym tonem.
I tak Maurycy, pod czujny okiem Gangu, pokonwersował trochę z Joanną. Trwało to jednak bardzo krótko, gdyż wycieńczony pobieraniem krwi i akupunkturą Obcy- padł jak długi na podłogę.
- Ach!- krzyknęła cicho Joanna, lecz zaraz przypomniała sobie, że przecież zeszłego roku ukończyła Kurs Pierwszej Pomocy. Jęła więc klepać chłopaka po twarzy, mówiąc:
- Proszę pana, proszę pana! Słyszy mnie pan? Proszę pana!!!
Później sprawdziła oddech i tętno. Wszystko było w porządku. Maurycy chrapnął.
- Zasnął- stwierdziła i rzekła do swych Braci:
- Jedźmy.
Otoczywszy Joannę niczym bodyguardzi prezydenta USA, ruszyli ku wyjściu. Zanim wsiedli do swojej limuzyny nakreślili szpadami na drzwiach knajpki swoje logo: wielką literę Z. Potem zaś, z piskiem opon, ruszyli w siną, niezmierzoną dal.
M. A. Obcy kimał w najlepsze na barowej podłodze. Najedzone muchy dryfowały bezwładnie pod sufitem, niebezpiecznie kierując się w stronę lampy owadobójczej. A barman Wicek, szczęśliwy już i spokojny, wyjmował swoją sztuczną szczękę z pustej beczki po piwie. No co? Przecież niehigienicznie byłoby wsadzać rękę do pełnej, nie?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tylko co ma do tego AI? AI będzie tak funkcjonować, jak ją zaprogramują ludzie, a ci oczywiście zrobią to zgodnie z jakimiś wzorcami. Pytanie - jacy to będą ludzie i w jaki sposób wychowani. A to, że koncepcje wychowawcze się zmieniają, nie ulega wątpliwości, odkąd potrzeby jednostki zostały postawione ponad potrzeby wspólnotowe. Sztuczna inteligencja nie stoi jednak w kontrze do czegokolwiek, odzwierciedla tylko bieżący stan rzeczy. Oparta (głównie) o modele językowe, operuje jedynie na systemie kodów i znaczeń. To my ją 'wychowujemy', jeśli można to tak nazwać,  ucząc pewnej struktury, odzwierciedlającej mniej więcej naszą logiczną percepcję, nasz aparat pojęciowy. AI nie rozumie rzeczywistości jako czegoś ciągłego, zmieniającego się pozostającego w ruchu, ewoluującego zrelatywizowanego, tylko jako zbiór stałych elementów, które zostały wprowadzone do bazy danych i w ich obrębie się porusza. A elementy te już wprowadza człowiek, który może być dobry lub zły, głupi lub mądry, mieć rozwiniętą wyobraźnię lub nie, rozległą lub wąską wiedzę.... No i trzeba jeszcze dodać, że AI jest - na razie - tworzona do realizowania określonych zadań, co pokazuje, że człowiek jednak chce pozostać wolny i zrzucić na nią to, czego wykonywanie go ogranicza. Odszedłem trochę od tematu, a zmierzałem do tego, że AI będzie w stanie 'widzieć' różnice', o których piszesz, jeśli tego zostanie nauczona.  Chyba, że chcesz powiedzieć, że sam czujesz się trochę taką sztuczną inteligencją, bezdusznie programowaną do pełnienia określonych funkcji  narzuconych przez zewnętrzny, techniczny plan, a nie dzieckiem wychowywanym do samodzielnej realizacji siebie, w zgodzie z tym, czego AI jeszcze nie posiada (wolna wola, samoświadomość).
    • Na pierwszy rzut oka ma to być coś sonetopodobnego. Ale popłynęłaś po tym jeziorze... w szuwary, Środki artystyczne zostały dobrze dobrane. obrazy są plastyczne, żyjące, z łatwością poddają się wizualizacji. Tymczasem forma sprawia wrażenie bardzo nieudolnie skleconego pancerza, w którym wiersz się dusi i dogorywa, a to przez nienaturalne inwersje, a to przez brak rytmu, a to przez pokracznie poprzekręcaną gramatykę. W ten sposób od razu pokazujesz czytelnikowi wszystkie słabe miejsca, gdzie nie umiałaś sobie do końca poradzić z językowym budulcem. Niech będzie to zwykły, wolny wiersz, który uwolnisz z tego stylistycznego żelastwa, a jeśli koniecznie upierasz się przy sonetach, to trzeba więcej treningu, bo tu już 'intuicyjnie' się nie da.
    • Kluczowe pytanie - co to znaczy 'lirycznieć'?  Życie staje się poezją, to oczywiście wynika samo z siebie, ale interpretacja utworu musi wyjść poza zwykłe ubarwianie, upiększanie. Wpisanie wspólnie przeżywanego czasu w wiersz zdefiniowany jako określona struktura, ma charakter o wiele bardziej brzemienny w skutki. Liryka jest przede wszystkim poszukiwaniem formy dla emocji, a jakie to ma konsekwencje dla bohaterów lirycznych? Jeśli ich doświadczenia zostaną przeniesione w rzeczywistość metafor, wówczas okaże się, że współdzielenie codzienności jest zarazem tworzeniem jej tak, jak poeta tworzy swoje dzieło - budowaniem sensu (życia) poprzez indywidualizację tego, co ogólne i nieokreślone. Np. we fragmencie ze sklepem - wszyscy tam robią zakupy, ale dla bohaterów nie jest to zwykłe wyjście do sklepu, bo liryka tak manipuluje percepcją, aby mieli poczucie, że chodzi o coś zupełnie innego. Realność staje się umowna,  jej poszczególne elementy mają być tylko nośnikami czegoś, co istnieje jedynie w świadomości i  osób mówiących w wierszu. Upraszczając - lirycznieć to budować rzeczywistość i kod, który ją na nowo zdefiniuje (niekoniecznie werbalny), zgodnie z tym, jak w niej chcą funkcjonować bohaterowie wiersza, czy jak to sobie - wspólnie - wyobrażają.
    • Zastanawiająca przypowieść, w której prosta obserwacja przechodzi w trafną ekstrapolację. Gwarowa 'śleboda' dodaje wierszowi ciekawego smaku.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Porażająco głęboka refleksja na tle nieistotnej reszty.   Ale dam lajka, bo moc tej cząstki rekompensuje wszystko inne.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...