Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W ocenie twoich oczu
szybują uczucia,
jakby wichry nosiły je
wzdłuż brzegów zmarznietych mórz.
Mgła szczerzy kły —
noc wpełza między żebra.

 

Ty córko zaniedbanych świtów,
wleczesz przez dzień swoje ciało
jak wilgotny płaszcz,
ciężki od niewypowiedzianych pragnień.
Zapomniana przez dłonie,
które dawno wyschły z czułości,
nie czujesz już własnego ognia —
tylko dym błąkający się pod skórą.

 

Byłaś niegdyś burzą:
dzikim pulsem bioder,
rosą na kościach świata,
szumem lata w otwartych oknach.
Teraz to imię grzęźnie w ciszy,
jakby noc je  trzymała w pazurach
od zbyt wielu zim.

 

Każdy krok niesie w niej echo:
puste pokoje serca
pchane przez przeciągi wspomnień;
każde lustro odwraca wzrok,
bo tracisz blask,
który niegdyś roztapiał mrok.

 

Lecz we wnętrzu — w zakamarkach,
do których nie dociera żaden dzień —
kisi się jeszcze iskra,
zawzięta jak korzeń
trzymający się czarnej ziemi.
Iskra, która nie słucha rozkładu
ani  lodowatej oceny.

 

Może więc, jeśli spojrzysz inaczej,

rozchylisz w niej noc jak skorupę orzecha,
i pozwolisz, by z popiołów
wypłynęło jej prawdziwe ciało —
kobiece, ciężkie od światła,
dzikie jak świt po burzy,
gdy świat drży,
bo przypomniał sobie, że żyje.

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...