Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wiatr huczał na dworze, jakby się żalił na brak ciepła i słońca. Pod koniec listopada, babcia Ania miała zwyczaj częstego szperania na strychu. Segregowała ozdoby świąteczne, przestawiała stare przedmioty z jednego miejsca na drugie, czasem coś
odkurzyła.
- Was oddam wnuczkom. Są już wystarczająco duzi aby mogli się wami bawić. - Uśmiechnęła się pod nosem, odgarniając niewielkie pudełeczko ze starą kolekcją samochodzików. Z paroma innymi rzeczami spakowała je do torby i zeszła dół.
- Jak zawsze, wszystkich widziała, pogadała, przygarnęła, chociaż odkurzyła, oprócz mnie...-Jęknął przy suficie, na sznurku mały wełniany sweterek. Niebiesko-beżowy, z sympatyczną buzią niedźwiadka i kawałkiem żółtego szalika.
- Pff, pewnie zjedzą mnie tutaj mole...- Westchnął z żalem, zerkając na małe okienka. Pamiętał, jak powiewał dawniej susząc się w ogrodzie. Chłodne powietrze nie przeszkadzało mu nawet o tej porze roku. Przez długi czas, szczelnie zamknięty w plastikowym worku, zeszłego roku, wylądował na tym sznurku. Najwidoczniej, babcia, kiedy wyciągnęła go z worka, powiesiła go tam na chwilę i kompletnie o nim zapomniała.
- Cześć Wełniaczku! Czemu tak się smucisz? - Z zamyślenia wyrwał go Michałek. Wróbelek wkradał się czasami na strych, jemu tylko znanymi sposobami.
- Babcia nie chrupała dzisiaj herbatników do herbatki? - Zapytał rozglądając się po podłodze.
- Dzisiaj nie było herbatki. - Odpowiedział bez entuzjazmu wełniany sweterek.
- No trudno...A co tobie jest? Zbliżają się święta, radosny czas, a ty taki jesteś smutny... -
- No właśnie... Radosny czas się zbliża, a ja kolejny raz, sam będę zbierał kurze...Rok temu Ania zawiesiła mnie tutaj na chwilę i o mnie zapomniała. Z pewnością grzałbym się teraz w szafie jej wnuczka.
- O tam... Nie przejmuj się. Wnuczkom pewnie nie brakuje sweterków a Ty masz tutaj ciszę i spokój. Nikt cię nie plami, nie rozciąga
ani nie podgryza twoich rękawków. Poza tym, na pewno w końcu cię tutaj zobaczy.
-Chcę być plamiony, rozciągany, wiatrem w ogródku na suszarce dmuchany. Chcę być znowu potrzebny...Zanim mnie znajdą, będę już dziurawy a wnuczek wyrośnie...--
- Po pierwsze, nie widziałem tak czystego strychu jak u babci Ani, więc nie bardzo wiem kto miałby cię tutaj podziurawić...Po drugie, nawet jeśli wnuczek wyrośnie, na pewno oddadzą cię innym potrzebującym ciebie dzieciom. Wiesz Wełniaczku, widziałem tyle smutnych buziek, którym brakuje wielu rzeczy w domach...-
- Ale ja nie chcę innych dzieci. Chcę podtrzymać rodzinną tradycję przekazywania zabawek, sukienek i sweterków następnym pokoleniom...-
Grymasiła niedźwiedzia buzia na sweterku.
- Skoro się upierasz, pomogę Ci. Jesteś gotowy na przygodę? - Zatrzepotał skrzydełkami Michałek.
- Jestem gotowy na wszystko, aby tylko się stąd wydostać..- Uśmiechnął się w końcu, nieco ożywiony Wełniaczek.
- Zaraz wracam. - Rzekł wróbel, znikając w zaciemnionym poddaszu strychu. Po niedługim czasie, wełniany sweterek, usłyszał z daleka świergotanie kilku ptaszków. Spod dachu sfrunęło gromadka wróbli.
- Oto moi przyjaciele. Plan jest bardzo prosty: Zdejmiemy cię stąd naszymi łapkami, prześliźniemy przez okienko i zawiesimy w ogródku, albo położymy na parapecie..Tam gdzie wolisz. Wtedy na pewno Cię zobaczą i zabiorą do domu na prezent dla wnuczka babci. -Zachwycony pomysłem Wełniaczek, od razu się zgodził. Ptaszki delikatnie złapały go za ramiona i podfrunęły z nim do okienka. -Zamknięte...- Sweterek próbował popchnąć okno swoim rękawkiem, lecz był zbyt miękki aby podołać temu zadaniu.
-My trzej uchylimy okienko, a ty z pozostałymi wyśliźniesz się przez szparę. Przyjaciele szybko cię złapią w powietrzu. - Doradził
Michałek. Plan by się niemal udał, gdyby nie silny wiatr...Kiedy Wełniaczek przedostał się na zewnątrz, wiatr tak szybko go porwał, że wróbelki nie zdążyły go złapać.
- Wełniaczku!... Trzymaj się przyjacielu, frunę za tobą!- Krzykną za nim Michałek, dzielnie machając skrzydełkami aby go dogonić.

Tymczasem Wełniaczek, oddalony od domu babci Ani, zatrzymał się na gałęzi wielkiego orzecha. Choć nie tak to sobie wyobrażał, odetchnął z ulgą, szczęśliwy że w końcu odkurzyło go świeże powietrze. Zmęczone wróble już prawie do niego dotarły, lecz wiatr znowu lekko go poderwał, tak że spadł na ziemię. Michałek usiadł na chwilę na gałązce aby odpocząć. Kiedy jego przyjaciele chcieli sfrunąć na ziemię, zatrzymał ich.
- Stójcie. Znam to miejsce, tutaj będzie w dobrych rękach, możemy go zostawić. -
- Do zobaczenia przyjacielu. -Kiwnął sweterkowi główką na pożegnanie i odleciał.
Wełniaczek, widząc to, nie rozumiał zachowania Michałka. Poczuł się zdradzony i opuszczony. Nie miał jednak zbyt dużo czasu aby użalać się nad sobą. Po krótkim leżeniu na pachnących suchych liściach, z drewnianego domku, zaskrzypiały drzwi. Ktoś podszedł i ostrożnie go podniósł.
- Ale jesteś piękny...- Starsza kobieta strzepnęła z Wełniaczka przyczepione liście, oglądając go uważnie z każdej strony. Sweterek od razu polubił jej głos. Łagodny i miękki, jak babci Ani. Miała na imię Małgorzata, żyła sama w skromnym, lecz bardzo schludnym domku.
- Skąd się tutaj wziąłeś...Zaraz cię wypiorę. Będziesz idealnym prezentem dla mojego wnusia. - Dodała zadowolona, zabierając Wełniaczka do domu. Ponieważ nie miała za wiele pieniędzy, wnuczkowi co roku, kupowała tylko czekoladki, ulubione ciasteczka bądź małą zabawkę. Wyprany, wysuszony, a nawet wyprasowany, mały sweterek czuł się jak nowy. Ładnie zapakowany, z czerwoną kokardką, w towarzystwie apetycznych czekoladek, dwudziestego czwartego grudnia, czekał podekscytowany pod choinką na swojego nowego nosiciela. Tak bardzo polubił nową babcię, że niemal zapomniał o pragnieniu podtrzymywania rodzinnych tradycji w domu Ani...Wnuczek Małgosi miał na imię Antoś. Na widok jego uśmiechniętej buzi, Wełniaczek nie tylko nie żałował dawnego domu, lecz był wdzięczny za to, że może teraz ogrzewać Antosia. Przepychany na stosie wielu podobnych sweterków, nigdy wcześniej nie czuł się tak doceniany.
Po świętach, kiedy kiedy pierwszy raz poszedł z Antosiem do szkoły, podszedł do nich pewien chłopiec.
- Popatrz! Mamy podobne sweterki, tylko mój nie ma takiego fajnego miśka...- Uśmiechnął się do Antosia, łapiąc za malutki szalik na Wełniaczku. Był to Wojtek, wnuczek babci Ani. Od tej pory, chłopcy szczerze się zaprzyjaźnili, znajdując mnóstwo wspólnych zamiłowań...Łącznie z wełnianymi sweterkami, rzecz oczywista.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...