Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W pustym łonie, gdzie echa tańczą cicho,
tkwi embrion myśli, nie ciała.
Składamy dłonie, szepcząc modlitwy,
o duszę, która nigdy nie zaistniała.

 

Prawo i wiara, dwa kamienie młyńskie,
mielą decyzje na proch codzienności.
Jedni widzą iskrę, świętą i boską,
inni zaś lęk, w imię wolności.

 

W komorze echa, gdzie sumienie waży,
płód staje się sztandarem ideologii.
Morderstwo? Zbawienie? Kto wskaże granicę?
Moralność tańczy w rytm patologii.

 

Matka, ołtarz z krwi i kości,
naczynie wyboru, pole bitwy.
Jej ciało, nie jej, lecz publiczna własność,
w dyskursie zimnym, pozbawionym liryki.

 

A co z tych, którzy przyszli na światło,
ale światło ich oślepia, rani, dusi?
Ich krzyk zagłuszony, mniej ważny, mniej święty,
bo wiersz o życiu pisać trzeba, a nie katuszy.

 

Nienarodzony krzyk ma potężną siłę,
rozdziera ciszę, zmusza do myślenia.
Lecz krzyk żywego dziecka, bitego, głodnego,
to tylko tło dla wielkiego istnienia.

 

Więc rzucam ten wers, jak kamień w wir wody:
Hipokryzja jest największym grzechem.
Czcimy potencjał, gardząc rzeczywistością,
dusząc sumienia, odbierając oddech.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...