Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Przystanęli na chodniku, pod opiekuńczym

granatem nieba. W latarniach jarzy się ich śmiech.

On jej poprawia puchaty szalik,

ona przytula jego dłoń do mokrego policzka.

Nie wiedzą, co dalej ty postanowisz,

i co ja dla nich wymyślę.

Codziennie ich piszemy, rozchylamy im usta

do milczenia wrzącego jak wszechświat.

Są przechodniami w mieście niedokończonym,

są, nami. Imiona deszcz zmył z cieni.

Nie wiedzą dokąd prowadzi uliczka

wśród akwarelowych plam udających

kamienice. On jej poprawia szalik,

ona mruży błyszczące oczy, ciemne kropelki kawy.

Znikają i pojawiają się z każdym naszym przenikliwym słowem,

by później odchodzić niezauważalnie

w zamazaną przestrzeń, w noc,

w niewyczerpaną

ranę.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...