Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jaś i Małgosia
muszą dorastać
makroekonomicznie

toteż

piaskownica
trąci kiszką

rżą świetliście

ruchome piaski
multimediów

perwersję klepsydr
też pokonano
cyfro
grafem

po zburzeniu zamków
i egzekucji foremek

obnażymy
Sawyera i tego od komet

prowokatorzy wieku
przedprodukcyjnego

***

a na piąte urodziny
dostaniesz segregator

Opublikowano

Julio i Aniu - dziękuję! Cieszę się, że "zabawa w piaskownicy" was do siebie przekonała ;-)

Izo - ano parafrazując Pansy "jak już było "a" to teraz trzeba napisać "b"" ;-) Staram się bawić słowem i jego sensem - czerpię też z waszych pomysłów na "słowo-łamanie" ;-) A "Piaskownica" to też takie lekkie nawiązanie do mojej "Poprzeczki", która pojawiła się tu kilka miesięcy temu ;-)
POZDRAWIAM!

Opublikowano

bardzo [podoba mi się puenta - na piąte urodziny dostaniesz segregator- żeby uzupełnić dodam- na 50 zafundujesz se agregator( ostatnio satyra w krótkich porteczkach się mnie trzyma)wiersz czytam enty raz i nie mogę potraktować go poważnie, , jestem na bardzo!pozdrawiam fontanną humoru.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Hehe - "se agregator" na pięćdziesiątke - już świta pomysł na epilog ;-) Odebrałaś wiersz tak jak chciałem - ironia i trochę łamańców ;-) Cieszę się, że pisadło przypadło do gustu ;-)
POZDRAWIAM!
Opublikowano

A jednak da się jeszcze coś napisać na ten temat, i to w naprawdę inteligentny sposób. Klamrowe dwuwiersze jak dla mnie najlepsze, ale i całość przypada. Spojrzenie nieco satyryczne, humor gier słownych całkiem na miejscu.

Nadto enterowy sposób przekazu to na razie jedyny zarzut, jaki mogę z siebie wykrzesać.

Pozdrawiam.

P.S. Tytuł wystrzałowy!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Nie jest, tylko mało spałam. Wiesz, moje myśli na noc ubierają szpilki, takie z metalowymi końcówkami i ganiają się. Nigdy nie zakładają kapci, zegar też nie - ale zegar jest do wytrzymania. Teraz piję kawę, dam radę, a jak nie, to zasnę na klawiaturze :)
    • @Alicja_Wysocka niech Ci nie będzie smutno :) Proszę.
    • @Migrena Ależ nie gniewam się, Czasem jest mi smutno i przykro, ale gniewać się nie potrafię, no może godzinę, dwie... Dobrego dnia :)
    • Złota klatka nie tylko dla ducha.
    • Mają po pięćdziesiąt lat i czarne dziury w oczach – nie patrzą, tylko wciągają rzeczywistość jak ssąca rana po niedokończonej modlitwie. Ich dłonie – puste łuski po chlebie powszednim, ich kręgosłupy – barykady z kości, po których przejechały wszystkie reformy jak czołgi bez hamulców. Mieszkają w sarkofagach z kredytu, gdzie wilgoć skrapla się jak wstyd, a lodówki milczą jak świadkowie koronni biedy. W kuchni – Jezus spuszcza wzrok. Nie potrafi zapłacić za gaz. Ich świętość – to odmówienie obiadu, herosizm – to czekanie w kolejce do kardiologa dłużej niż Mojżesz czekał na deszcz. Są rżnięci – bez znieczulenia, przez państwo, co ma twarz mównicy i ręce kata. Z każdej ich rany wypływa formularz. Krew zamienia się w akta. Marzenia – wywożone są na wysypisko razem z obietnicami z ulotek wyborczych. Ich oczy – śmietniki reklamy, na ekranach telewizorów bez dźwięku leci kabaret – posłowie śmieją się z własnych podwyżek. Ich kolana – klęczą pod ciężarem zakupów, gdzie margaryna kosztuje więcej niż godność. Miłość? To kanapka bez szynki, cisza między dwojgiem ludzi, którzy nie mają siły mówić. Ich ciała – mapy skreśleń i guzów. Ich dusze – grzyby po Czarnobylu, niby żyją, ale do niczego się nie nadają. Rząd ich nie widzi – rząd liczy. Kościół zbiera na dach, a Bóg kąpie się w ciszy i nie odbiera. Listonosz przynosi tylko mandaty. Listy umarły. Marzenia zdechły na poczcie. Ich dzieci – wyemigrowały do snów, gdzie lekarka mówi „dzień dobry”, a nie przelicza człowieka na ryczałt. Tu – trzeba umierać według grafiku, bez bólu, bo nie ma już morfiny. Bez świadków, bo pielęgniarki płaczą w kiblu między dyżurami. Ich serca biją jak młotki sędziowskie w sprawach o zaległości czynszowe. Ich wolność – to przerwa na fajkę między tyraniem a zdychaniem. Ich nadzieja – konsystencja oleju silnikowego. Zgęstniała. Lepi się do palców. A mimo to – idą. Z oddechem jak para z ust zimą, z kieszeniami pełnymi paragonów napisanych krwią portfela. Idą po chodnikach z gówna i betonu, po Polsce, która udaje, że jest państwem. Ich skóra – atlas zmarszczek po wszystkich rządach. Ich języki – zapomniały słowa "godność". Zostało tylko: „proszę”, „błagam”, „czekam”. Ale czasem, w ciemnym lusterku tramwaju, za warstwą kurzu, żółci i łez, widać coś – nikły błysk, iskra pod popiołem. Jakby ktoś tam w środku jeszcze miał zęby. I trzymał je – na potem.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...