Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Tańczyły, śpiewały, pijane obłędem,

Oszalałe, w upiornych podskokach.

Po chwili krótkiej do kotła, równym rzędem,

Stały za sobą w ciemności zmrokach.

 

W kotłach smakołyki się zagotowały:

Tłuste mięso z udźca baraniego,

Na zakąskę zaś zioła przygotowały

I drobinkę kwasu chlebowego.

 

– Ja, to tamtej mleko zabiorę – za karę,

Bo mnie nazwała staruchą starą,

Że niby ona wielką posiada wiarę,

A ja jestem zgryźliwą poczwarą.

 

– A ja, to plagę szkodników na pszenicę

Ześle sąsiadce, co do kościoła,

Wczoraj ledwie – wyobraź sobie – w rocznicę,

W biegu na msze poszła chylić czoła,

 

Wymodlić wybawienie przeklętej duszy,

Bo deszcz sprowadziłam na jej pole.

Tamtej zeszłorocznej, przeraźliwej suszy

Pokonała zawistną niedolę,

 

A ona, że to niby czary, że szkodzę.

Nie pomogę więcej – źli są ludzie.

W smutku spuściła głowę. – Od nich pochodzę,

Dbali, wychowali, w pocie, w trudzie.

 

Zamartwiła się nad swoimi słowami,

A sumienie poruszyło strunę,

Która w duszy – nakazami, zakazami –

Drapie niewidzialną oczom łunę.

 

Wrzask. Na kłótniach i na sporach noc upływa,

Zmęczone i rozdrażnione – senne,

Na niczym już im nie zależy, nie zbywa.

Blisko świt słońca, zorze promienne.

 

Wtem pojawia się demon, kozioł kudłaty,

One w strachu: przewiniła która?

Wchodzą z lękiem na latające łopaty –

Złego aura: upiorna, ponura.

 

Matoha syczy, czerwone oczy wbija,

Dokładnie ogląda, wzrokiem bada,

Czy która nie zwodzi albo nie wywija,

Kłamie, oszukuje. To szkarada –

 

Pomyślały. Pokorny wzrok w ziemię wbity.

Na to on: sprawiedliwość – tak Zofio –

Wiedźmy, czarodzieja, maga czy wróżbity

Jest matką i waszą filozofią.

 

Straszyć czy szkodzić – nie. Wam pomagać dane.

Ziół leczniczych poznałyście sekret,

Przepisy na różne choroby podane

Nosicie jak podpisany dekret.

 

Wymagam więc jako strażnik waszej pracy,

By morale przestrzegane były,

W przeciwnym razie na rozkaz was uraczy

Sroga kara. Diabły będą wyły

 

Z klęski, z zatraty waszej, z waszej głupoty

Wyły będą pod niebiosa same,

Winne będziecie jeżeliście miernoty

Pod odpowiedzialnością złamane.

 

Wiedźmy w strachu całe przed Matohem stały.

Wygląd jego jak demona z piekła:

Kozioł zawistny i to kozioł niemały,

Oczy czerwone, gęba zaciekła,

 

Na głowie rogi, zębiska, czarna grzywa,

Lecz co innego bardziej przeraża:

Odgłos co się z głębi gardła wydobywa,

I śmiech, który raczej nie zaraża.

 

Z piekła rodem, więc dlaczego zapytacie,

Czuwa pilnie, by wiedźmy chroniły,

A nie wiodły ku zgubie, żalu, utracie?

Cóż? Prawo, prawem – tu prawo siły.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar Było Waldemarze, a teraz jest Internet i możesz tutaj pisać,  to też jest fajne. Każdy wiek ma swoje prawa i przywileje - byłeś dzieckiem, myślałeś jak dziecko :) Pozdrawiam  :)  
    • Na oklep szczęściem daleko nie dojedziesz potrzebuje osiodłania głaskania po łbie rytm kopyt dodaje odwagi wesoło rży razem cwałujemy prędko bo ulotne jest lecz z sensem bo w nim sens ihaaaaaaaaaaaa osiodłałem szczęście niepodległe ja w nim a ono we mnie trzymając życie za lejce w stronę zachodu słońca bez lęku po przyjacielsku aż do świtu przejażdżka w centrum błękitu
    • @viola arvensis Twój wiersz jest przejmująco piękny. Wywołuje masę refleksji i uczuć - w większości sprzecznych. "Płynę cicho tam gdzie zachodzi słońce" –to brzmi jak odejście. Zachód słońca znaczył kres, koniec, przejście. "Za mną został świat płytki i koślawy" – czuć tu ulgę, bo świat był ciężarem, był krzywdą. A teraz jesteś "szczęśliwa" – ale szczęście w odejściu to najsmutniejsze szczęście. "Miłościwy skarb w niebycie znajduję" – to chyba najważniejszy wers. Nieistnienie staje się darem. Cisza – błogosławieństwem. A potem ten koniec -  prośba o pozwolenie na odejście, na pozostanie tam, gdzie "Bogu jestem dana". I to rozdarcie w ostatnich wersach.  Nie czytałam piękniejszego wiersza o odejściu, cokolwiek owe "odejście" by znaczyło. 
    • zapałka zapałka  dwa kije   budujemy mosty dla pana starosty   kółko graniaste cztero kanciaste   chodzi lisek koło drogi   zabawa w chowanego w berka w dwa ognie   gra w klasę - w gumę  i chłopka   kapslowy  wyścig  wokół trzepaka   zabawa w wojnę zacne podchody   to wszystko na  świeżym powietrzu   matka musiała  do domu prosić   wołał wieczór oraz kolacja   a dziś co widzę  chore pokolenie   zarażone  komórką i Internetem   to wszystko w imię czyjeś wygody  
    • @Berenika97 Bereniko, czytam i mam wrażenie, że poezja sama przez Ciebie mówi - jakbyś uchyliła rąbek wszechświata i pokazała, że wszystko jest z mgły, światła i drżenia. Nie wiem, jak to robisz, ale trafia - czy przez fizykę, język, czy powietrze… już mniejsza o to. Ważne, że trafia. Niedzielne serdeczności - zostawiam   

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...