Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Czym jest śmierć? Przejściem z jednego w drugie? Nieistnieniem? A może celem? Tylko jakim i czyim...

Czy zastanawialiście się kiedyś, jak delikatna jest granica między tu, a tam? Co jest po drugiej stronie? Czy w ogóle jest jakaś druga strona...
Wiem już, jak boli odejście ukochanej osoby, ale nie wiem jeszcze, jak długo... Czy rozpacz może trwać całe życie?

Opublikowano

Fakt, to nie jest trudne, ale nie ma powrotu... Strach przed nieznanym - paraliżuje. Jestem zbyt wielkim tchórzem, by sprawdzać --- wszystko w swoim czasie. A pytania nasuwają się same, gdy kogoś bliskiego zabraknie. Kilka dni temu zmarł mój ukochany Tato... i nie mogę sobie z tym poradzić...


Nie potrafię też przelać na papier tego, co czuję...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


bardzo Ci współczuję, jeśli to cokolwiek znaczy

z obserwacji moich wynika, że na takie uczucia trzeba czasu
i żeby sobie poradzić
i żeby przelać na papier...

to są uczucia zbyt wielkie by ogarnąć je w krótkim czasie

moge powiedzieć tylko: trzymaj się! przetrwaj...

pozdrawiam
Opublikowano

Lady, rozpacz mija. Pozostaje trochę nostalgiczny uśmiech na myśl, jak było kiedyś, wdzięczność zo to, co otrzymaliśmy. Bez bólu, bez łez. Uśmiechaj się, nawet, jeśli przez łzy. I nie wymagaj od siebie zbyt wiele - na razie po prostu musisz przeczekać rozpacz. Daj sobie czas. Trzymaj sie cieplutko, będzie lepiej.
Pozdrawiam serdecznie, j.

Opublikowano

zamiast odpowiedzieć
na moje pytanie
położyłeś palec na ustach

powiedział Jerzy

czy to jest znak
że nie chcesz
że nie możesz odpowiedzieć

to jest moja odpowiedź
na twoje pytanie
"jaki sens ma życie
jeśli muszę umrzeć?"

kładąc palec na ustach
odpowiedziałem Ci w myślach
"życie ma sens tylko dlatego
że musimy umierać"

życie wieczne
życie bez końca
jest byciem bez sensu
światłem bez cienia
echem bez głosu
(T. Różewicz "Ostatnia rozmowa")

Opublikowano

Dziękuję za słowa prawdy i pocieszenia. Śmierć jest faktem i zawsze na pewno. Ktoś, kiedyś powiedział, że zaczynamy umierać już w chwili urodzenia... Każdy jest przygotowany na tę ewentualność wobec siebie i bliskich, a jednak odsuwamy tę myśl w najdalsze zakątki umysłu.
Jak powiedział Oskar "Śmierć innych jest ich nieobecnością dla Ciebie. Niczym więcej. Twoja śmierć jest nieobecnością wszystkich." - nieobecność kojarzy się z tęsknotą za nieobecnym, a świadomość, że nie ujrzymy go nigdy więcej, nie dotkniemy, nie poczujemy... - po prostu boli. To takie beznadziejnie ludzkie uczucie. A niewiedza, gdzie teraz jest i czy jest gdzieś w ogóle nie daje spokoju...
Wiem, a raczej wydaje mi się, że tak będzie, iż pewnego dnia pogodzę się z brakiem Taty, ale zanim to nastąpi będę cholernie tęsknić, a nostalgia za jego ciepłym uśmiechem i szorstkimi dłońmi będzie mi towarzyszyć do końca życia...

dziękuję Kotku, joaxii, zło (na pewno nie samo) za ciepło w słowach, a wam vacker i Oskar za uświadomienie niezależnej od nas prawdy...

Pozdrawiam serdecznie.
ewa

Opublikowano

przyszła tak cicho i podstępnie
jak kolejna minuta
bo tylko ona na pewno
nadchodzi

choć kosa nie zabłysła
kości nie gruchotały
znieruchomiały źrenice
i krew zastygła w bezruchu

bolało?

boli

prosta dębowa trumna
czerwona róża i czarny garnitur
lodowaty różaniec
uśmiech bez serca
oczy bez spojrzenia
ostatni pocałunek
w czoło
jak lubiłeś

jutro bez Ciebie

za wcześnie

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Śmierć---dla mnie to słowo zawsze istniało,istnieje i bedzie istnieć ...czesto zastanawiam sie nad tym jak to jest przejsc z jednego swiata do drugiego...moja glowa czesto rozmysla pod haslem smierci i zawsze coraz to nowsze watpliwosci sie we mnie rodza lecz twardo moge powiedziec ze jest mi obojetne czy jestem czy tez mnie nie ma .

Lady Supay---wiem ze Cie boli i ze trudno jest pogodzic sie z tym ze zabraklo nam najukochanszej osoby na swiecie . Ale takie sa koleje losu . Jest poczatek jak i koniec . Jest smierc i zycie . Nie mamy na to wplywu . Mam nadzieje ze poradzisz sobie z tym bolem i czas zrobi swoje .

Chcialabym jeszcze o cos zapytac...czy ktos zastanawial sie nad tym pytaniem ktore jak dla mnie jest wazne ...lecz nie moge na nie sobie dokonca odpowiedziec ... to pytanie brzmi - Dlaczego? Dlaczego ja ? Dlaczego to mnie spotkalo? i dlaczego zawsze cos spada na mnie ?
Czy jestem winna temu ze tak sie dzieje ? ...czy moze Bog tak chce zebym tak przeszla przez zycie?

Pozdrawiam/szacunek

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena, @Leszczym — dziękuję. Pozdrowienia zostawiam.
    • @W_ita_M.   O, hecą żrące lecą rżące - ho.  
    • Gdy wieczorna jesienna mgła, Wszystko wkoło z wolna spowiła, Tłumiąc nikły gasnącego dnia blask, Niczym opuszczona na świat zasłona,   W ponurą jesienną słotę, Na starym z czerwonej cegły kominie, Przysiadł szary zziębnięty gołąbek, Między skrzydełka wtulając główkę,   Wtem spomiędzy matowej mgły, Dostrzegł widok ponury, W dole przed jego maleńkimi oczkami, Z wolna się zarysowujący…   Do rozrzuconych szeroko po obiedzie resztek, Na przemarzniętej trawie, Zleciały się licznie kruki posępne, Bezpardonową wszczynając walkę,   Zimna mokra trawa, Pierwszym jesiennym szronem pokryta, Areną się stała zaciekłych walk, Licznego kruczego stada,   Liczne kości z sutego obiadu, Rozrzucone bezładnie na polu, Miały być bitewnym trofeum, Dla najsilniejszych z kruczego stada osobników,   Głośne rozjuszonych kruków krakanie, Niczym wściekłych barbarzyńców okrzyki wojenne, Po spowitym gęstą mgłą krajobrazie, Cichym niosło się echem,   Pomiędzy wielkimi kretowiskami, Podobnymi do okopów na polach bitewnych, Niczym żołnierze w bojach zaprawieni, Zawzięte kruki toczyły swe walki…   Zakrzywionym dziobem swym ostrym, Próbował kruk stary kość przepołowić, Przez drugiego młodego przepędzany, Próbującego wydrzeć mu zdobycz,   Usiłując brzuchy nasycić, By dotkliwy głód zaspokoić, Nie zaprzestając zaciekłej walki, Wciąż wytężały swój spryt,   Wydziobując w skupieniu zaschnięty szpik Z porozrzucanych na około kości, Usilnie wczepiały w nie swe pazury, By dzioby w ich wnętrzach zagłębić,   Połykając łapczywie Każdy znalezionego pożywienia kęs, Wkoło tylko rozglądały się bacznie, Rozeznając możliwe zagrożenie,   A najprzezorniejszy z kruków siedząc na gałęzi, Na łakome kąski spoglądając z góry, Nagły z powietrza szturm przypuścił, Naraz odpędzając kilka innych,   Te szeroko rozpostarły swe skrzydła, Natarcie jego próbując zatrzymać, Lecz daremną była ta próba, Zmuszone były ustąpić mu pola,   Widząc posępne te kruki, Wyrywające sobie wzajemnie zdobycz, Zmrużył oczy gołąbek skulony, Powiewem zimnego wiatru szturchnięty…   Wnet rzęsistego deszczu kurtyna, Spór pomiędzy kruczym stadem rozsądziła, Do rychłego szukania schronienia, Wszystkie bez wyjątku ptaki przymusiła,   Przed ulewnego deszczu strugami, Pierzchnęły wnet wszystkie posępne kruki, Chroniąc się pomiędzy krzewami, Bujnych drzew rozłożystymi gałęziami,   Ukrył się i gołąbek, Przed zimnym rzęsistym deszczem, Pod starego opuszczonego domu dachem, Przycupnąwszy cichutko w kącie.   A każda jesiennego deszczu kropla, Brudna, wstrętna i zimna, Dla maleńkiego suchej trawy źdźbła, Była niczym trzask bicza,   A deszczu kropel setki tysięcy Tworzące zwarte oddziały i zastępy, Wielki frontalny atak przypuściły, Na połacie zmarzniętej ziemi…   Patrząc tak zza szyby, Na pole zaciekłej między krukami bitwy, O jakże cenną dla nich zdobycz, Podłe z obiadu resztki,   Ponurym wieczorem jesiennym, Mgłą i deszczem zasnutym, Krzepiąc się łykiem z miodem herbaty, Próbując zebrać rozproszone swe myśli,   Z niewyspania półprzytomny, Przecierając dłonią klejące się oczy, Patrząc na ten krajobraz ponury, Takiej oto oddałem się refleksji…   Gdy widzę jak różni szemrani biznesmeni,  Zawzięcie walczą między sobą o wpływy, Dostrzegam jak bardzo w uporze swym ślepym, Posępnym tym krukom bywają podobni.   Gdy otyli szemrani biznesmeni, Przesiadując wieczorami w knajpach zadymionych, Paląc cygara i popijając whisky, Rozplanowują kolejne swe finansowe przekręty,   Niczym dla dzikiego ptactwa, Zalegająca w rowie cuchnąca padlina, Tak zwęszona tylko korupcji okazja, Staje się łupem dla mafijno-biznesowego półświatka,   Pobłyskiwanie sztucznych złotych zębów, Fałsz wylewnych uśmiechów, Towarzyszące zawieraniu szemranych umów, Przy ruskiej wódki kieliszku,   Często bywają zarzewiem, Biednienia lokalnych społeczeństw, Gdy szemrani biznesmeni nabijając swą kabzę, Skazują maluczkich na zubożenie…   Huczne wystawne bankiety, Gdzie alkohol leje się strumieniami, Dzwonią pełne wódki kieliszki, A z ochrypłych gardeł padają kolejne toasty,   Gdzie szalona zabawa niepodzielnie króluje I rozsadzają ściany z głośników decybele, Dzwonią szklane butelki w kredensie, A strumieniami leją się drogie alkohole,   Gdzie w ochrypłych gardłach przepastnych Lokalnych biznesmenów szemranych, Kieliszki pełne gorzałki Znikają jeden po drugim   Gdzie niezliczone sprośnie dowcipy, Padają okraszone rubasznymi przyśpiewkami, A pijaków podkrążone oczy i czerwone nosy, Tłumaczy ich bełkot łamliwy,   Często będące zwieńczeniem, Podpisania umowy wielomilionowej, Z lekceważonego prawa nagięciem, Gdzie łapówki główną odgrywają rolę,   Czasem tak bardzo bywają podobne, Posępnych kruków wieczornej uczcie, Gdzie wielki zatęchłego mięsa kęs, Wyrywają tylko osobniki najsilniejsze…   Na płynnych niejasnych pograniczach Biznesowego i mafijnego świata, Utarta między gangsterami hierarchia, Przypomina tę z kruczego stada,   Gdzie kolejny szemrany kontrakt, Niczym podły padliny ochłap, Jest jak w krwawej walce nagroda Dla osobnika o najprymitywniejszych instynktach…   I ten wielki świat nowoczesnością pijany, Do ubogich odwrócony plecami, Gdzie tylko silne osobniki, Wyrywają najlepsze kęsy,   Czasem tak bardzo przypomina, Pomimo upływu tysięcy lat, Wielką ucztę dzikiego ptactwa, Na truchle dzikiego zwierza…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • I nagłówki, a laik; wół gani.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...