Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

@huzarc  ciekawe skojarzenie - rów melioracyjny.

A z kim wać Pan chcesz negocjować? Ze śmiercią?

Ona jest głucha- dosięgnie każdego- i w tym jest sprawiedliwa- nie minie nikogo,

kimkolwiek by był.

 

Po co jesteśmy na świecie? Dla życia wiecznego. 

Rodzimy się z dwiema datami- urodzin i śmierci. I to życie pomiędzy jest ważne, 

i trzeba je przeżyć jak najpiękniej.

Czas zawsze przewyższa przestrzeń- przestrzeń to życie człowieka, od do,

jego plany i projekty z terminem ważności.

Czas jest nadzieją to nieskończoność, to życie wieczne.

Non omnis moriar.

I trzeba żyć tak by do czyśćca nie trafić.

 

 

A zaraz wać Pan się nie zgodzisz- ale głowa do góry, nie jest Pan sam.

Przyjdzie kolega z pomocą.

 

To inaczej niż ze śmiercią.

Choćby otoczony tłumem, w chwili śmierci każdy zostaje sam.

 

Ps. dodam.

Dobrze jest
Jeżeli w życiu widzisz głębszy sens
Jeżeli robisz coś ze wszystkich sił
Byś dobrze żył
Dlatego poddaj się
Pragnieniu, które w Twoim sercu jest
Pokusie odkrywanej raz po raz
Na jakiś czas

Nasze życie będzie jak poemat
Trzeba tylko znaleźć dobry temat
Trzeba się odnaleźć w każdej chwili
Trzeba być
Tyle jeszcze drogi jest przed nami
Z tym, że trasę wyznaczymy sami
Po co dalej w miejscu tkwić
Trzeba żyć


(Szymon Wydra "Życie jak poemat")

 

 

Edytowane przez Annna2 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@huzarc

 

jest to potężny wiersz antywojenny, który odrzuca romantyczny czy heroiczny obraz konfliktu, zastępując go realizmem beznadziei.

 

głębia tematu i trudności z napisaniem lapidarnego komentarza.

 

nie przychodzę z koleżeńską pomocą bo huzarc jest bardzo inteligentnym facetem i świetnie rozumie to o czym pisze.

 

z mojego punktu widzenia ,( a znam syk moździerza, warkot granatów, syk kuli karabinowej i szczekanie karabinu maszynowego), najlepszym wyjściem z sytuacji tuż przed wojną jest -  pokój.

 

ale pokój nie za każdą cenę.

 

druga wojna światowa.

 

syndrom czeski i syndrom polski.

 

uleglość - brak zniszczeń, bezpieczna ludność.

 

walka do końca - totalne zniszczenie i śmierć milionów.

 

gdzie się odnależć ?

 

nie wiem.

 

każda wojna jest inna.

 

każdy naród jest inny.

 

walkę i wojnę człowiek ma zapisaną w genach człowieczeństwa.

 

dla mnie defetyzm i Kapitulacja  - nie !

 

walka na wyniszczenie - nie !

 

polityka, sojusze, własna potęga - tak !

 

 

nie każdy zabity żołnierz to krew w piach.

 

 

wojna na ukrainie.

dziwna wojna której ukraina nigdy nie wygra.

a giną tam tysiące ludzi.

dlaczego ?

 

bo interesy !!!!!!!

 

nominalny dług publiczny ukrainy po latach wojny jest trzykrotnie mniejszy niz dług Polski !!!

 

rozumie to ktoś ?

 

 

wojna to śmierć i zniszczenie.

i niezależnie od tego jak mocno zaciskamy oczy i uszy wojna nadejdzie.

 

wszyscy zginiemy !!!!!!!

 

 

 

 

 

 

 

 

Opublikowano

@Migrena Wojna to ofiara biednych ludzi. System używa ich jak nawozu  i spisuje na straty. I mamy, czy ktoś w to wierzy, czy nie wojnę światową, w postaci ciągu bezpośrednich i asymetrycznych starć. Jedni są mięsem armatnim, inni podżegają, inni płacą za to. Nam inni wystawiają rachunek do zapłaty za ukraińską krew, taki jest efekt geopolityczny zapasów między strefami interesów, których państwa są tylko jedną i pewnie nie najsilniejszą emanacją. A człowiek, stał się w tym wszystkim jeszcze mniej ważny, niż w wieku XX, który nie na wyrost uchodził za wiek pogardy dla człowieka. I trudno szukać transcendencji umierając bezimiennie w równie bezimiennym miejscu, choć jednocześnie nie ma możliwości wyjścia z takiej matni. To jest ten tragizm beznadziejności o jakich przechodzi nam znowu w Europie mówić.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Lecz nim ono nastąpi, to trzeba zmierzyć z tym mniej doskonalszym i tak, zmierzyć, aby jak najdłużej go ocalić w tej formie mało doskonałej w obliczu wieczności. Taki paradoks. I pewnie, że najpiękniej trzeba je przyszyć, tylko deficyt piękną idzie w nadmiarem jego przeciwieństwa w parze. I to cały egzystencjalny wniosek, cały tragizm, który cierpliwie się znosi, bo inaczej się nie da. Owszem warto mieć nadzieję, ale jej rozmiar i wyobrażenie, są tak rozrysowane przez osobiste doświadczenie, że nie ma nic bardziej intymnego, ale prawdziwego jak cyniczny flirt z nią każdego dnia. 


Ale każdy ma prawo do swej racji i wiary do takiej do jakiej dorósł, lub nie:)

Opublikowano

@huzarc

Ten wiersz ma w sobie prawdę o absurdzie wojny, o tym jak wielkie decyzje podejmują "najmądrzejsi" gdzieś "tam, daleko", a "my - tu, blisko" giniemy za rów melioracyjny. Za coś, co brzmi tak przyziemnie, tak mało, tak nieważnie w porównaniu z życiem.

Uderza mnie ta czasowość: "od roku, od zawsze, od kwadransa" - jakby czas w wojnie przestał mieć znaczenie, bo każda chwilka trwania jest wiecznością, a wieczność może się skończyć za moment.

"Nasz ból to rozumie" - to jest straszne w swojej prostocie. Ból jako jedyna pewność, jedyna rzecz, która rozumie, że coś musi trwać.

I te mogiły pełne przyjaciół bez imion - to jest obraz, który zostaje. Tak umiera się na wojnie: anonimowo, masowo, bez czasu nawet na poznanie się.

Najbardziej przejmujące jest to pytanie: "po co tu było trwać, skoro rów nasz oddany i groby też". To pytanie, na które nie ma odpowiedzi. I to "odchodzimy nieustannie - za siebie, co najmniej do czyśćca" - jakby nawet śmierć nie była odkupieniem, tylko następnym etapem tego samego trwania.

To wiersz o wojnie, ale nie patetyczny.

Napisany z perspektywy kogoś, kto wie, że to wszystko jest bez sensu, ale i tak musi trwać.


 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Gosława Jest w tym wierszu autentyczność, szorstkość i piękno. Super.
    • Nie spodziewała się. Nie spodziewała się, i to absolutnie całkowicie - bądź też całkowicie absolutnie - że jej uczucie do niego przetrwa. Pomimo tego, że do chwili, kiedy zyskała pewność odnośnie do swoich doń uczuć, upłynął już długi czas - ponad rok. Ponad dwanaście miesięcy od chwili, kiedy nie dotrzymała danego mu słowa i znikła bez wyjaśnienia - zamiast przyjechać tak, jak obiecała.    Myślała o nim przez cały ten czas, to prawda. I było jej głupio przed samą sobą z powodu wtedy podjętej pod wpływem chwilowego impulsu decyzji. Było głupio nawet pomimo faktu, że przeżyta po aktórych krajach południowo-wschodniej i zachodniej Europy, a dokładniej po Grecji, Holandii, Słowenii, Albanii oraz Włoszech, w jaką wybrała się za namową bliskiej koleżanki i wraz z nią, była ekscytująca.  Chociaż zarazem fizycznie wyczerpująca - szczególnie na Rodos i w Atenach - przy sześciodniowym tygodniu pracy w tamtejszym upale, a jeszcze bardziej przy wylewnej emocjonalności mieszkańców.     - Od wspólnych z nim chwil - pomyślała po raz kolejny, słysząc znów po raz kolejny i znów od wspólnych znajomych - minął już tak długi czas. To naprawdę ponad rok, określiła trzema słowami tę kilkunastomiesieczną prawdę. Może przyjdzie, skoro dowiedział się, że wróciłam do pracy do miejsca, w którym poznaliśmy się, zamienić chociaż kilka słów. Chociaż przywitać się. Chociaż spojrzeć. Chciałabym - nie, nie chciałabym: chcę - go zobaczyć. Chcę usłyszeć. Chcę ujrzeć w jego oczach te chęci i te zamiary, o których wtedy zapewniał. Chcę usłyszeć w jego głosie te uczucia, które wtedy poczułam. I przed którymi...     - Wybaczysz mi? - pomyślałam po raz następny, nadal przepełniona wątpliwościami. - Nie wiem, czy ja sama wybaczyłabym ci, gdybyś to ty mnie zostawił.     Przyszedł.     - Chodź, poprzeszkadzam ci w pracy - powiedział jakby nigdy nic, z tym swoim - ale już nie takim samym - lekkim uśmiechem. Serce zabiło mi dwuznacznie. Z jednej strony radośnie na jego widok, z drugiej aspokojnie na widok tego, że uśmiecha się inaczej niż wtedy. Aspokojnie na tak właśnie odczutą świadomość, że on jest już innym człowiekiem. Że zmienił się, podobnie jak ja.     - Dajcie nam trochę czasu - zakończyłam swoją opowieść szefowej prośbą o dodatkową przerwę. - Odlicz mi ją - poprosiłam wiedząc doskonale, że to zrobi.     Usiedliśmy.     - Chcesz wrócić? - zaczął bez ogródek. - Jeśli tak, to pamiętaj: jeden błąd i po nas - nacisnął mnie spojrzeniem i tonem. Udałam całkowity spokój.     - Pozwól, że opowiem ci, co wydarzyło się u mnie przez ten czas - włożyłam awidocznie wysiłek, aby mój głos zabrzmiał swobodnie. I pierwsze, i drugie udanie wyszło mi łatwiej, niż sądziłam.     - Jestem już inną dziewczyną niż wtedy - uznałam wewnętrznie. - Na pewno mnie chcesz? - spytałam go niemo kolejnym spojrzeniem.     - Kontynuuj opowieść - poprosił, dodawszy "proszę" po krótkim odstępie. Poczułam, że celowo.     Opowiadałam, a on słuchał.    -  Muszę to wszystko poukładać - powiedziałam na zakończenie. - Sam teraz już wiesz, że to skomplikowane.     - Pomogę ci we wszystkim, w czym tylko będę mógł - obiecał.     Spojrzałam na niego, uśmiechając się. Do niego i do swoich uczuć.    - Bardzo cię lubię - zapewniłam go. - Ale małymi kroczkami będzie najlepiej...               *     *     *      Dwa dni później przysłał mi zdjęcie białego anturium w doniczce.      Gdańsk - Warszawa, 25. Października 2025   
    • @Gosława dodam jeszcze, i w taki elektryzujący pierwiastek, kobiecy :))))) 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi ...przeczyć nie trzeba, gdyż jako drewno, cal za calem, stanie się wkrótce w piecu opałem.   Pozdrawiam z uśmiechem 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...