Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pamiętam jedynie ciemny tunel
bez widocznego śladu wylotu.
Nie szemrzał w nim żaden dzwięk.
Nie błądziły po pokrytych,
solnymi i wapiennymi śladami,
ogniki nawet najtruchlejszych,
zdawkowych, świetlnych iskier.
Moje stopy.

Nie czuły już ziemi pod sobą.
Zmysły stały się energią
a umysł kroniką wiecznej wędrówki,
nieskończonych wszechświatów.
Anioły w pięknych,

karmazynowych żupanach,
zapiętych na srebrne guzy.
Narzutki ich z purpurowego sukna,
podbite złotogłowiem i rysiem.
A kontusze osmańskie,
szyte srebrną strugą nici,
lśniły w ciemności tak jak
i kamienne, rubinowe oczęta pasów,
wokół postawnych bioder.
Cholewy podkute, wybijały takt ostatnich oddechów,
rażonej starczą chorobą piersi.
Prowadzili mnie

do ostatecznego potępienia,
tam gdzie dytko mówi dobranoc.
Podtrzymywali pod ramiona mą duszę umęczoną, skarlałą.
Oblicze suchotnicze
o bladej, suchej i pooranej

bliznami czasu skórze.
Wątłej, bez krwi, która się

w oczach spękanych zebrała.
Nie było tam nawet śladu,

zbawczego, żywego przeciągu.
Wiatr jak ja.
Był cichy i martwy.
Lecz kilka razy

poczułem delikatny zapach.
Przypominał woń świeżo skąpanej
w ulewie letniej, ziemi cmentarnej.
Lekką woń zaawansowanego rozkładu.
Mdłą i drażniącą.
Nuty drewna zleżałego od dawna
w ciszy marmurowych grobowców.
Spękanego i zbutwiałego.
Mokrego od krwi, czarnej,

przeklętej na wieki.

Anioły przystanęły

i zapaliły ogarki świec
i wręczyły mi je

wraz ze złotym chrestem.
Po czym jeden z nich przystanął
naprzeciw mego oblicza

i błogosławił mi tymi słowy.

Jam jest Bóg Twój i Twoja wola.
Pan Twój i narodów świata,
Samodzierżca i Car niebiosów.
Ja Mistrz aniołów i świętych,
błogosławię Ci w godzinie odejścia.
Teraz i zawsze i na wieki wieków.
Anioł namaścił mnie
świętym olejem żywicznym
i wypowiedział te słowa
w godzinie męki i sądu,
Przez wyższe prawo zostałeś wyklęty
i wysłany w ogień wieczny.
Idż bez lęku boże dziecię,
w pokutny płomień oczyszczenia.

Skinął dłonią a po chwili

z najbliższej ściany tunelu
odsunął się kamień nagrobny
i odsłonił wejście do grobowca.
Niech Twoje ciało

w proch się na powrót obróci,
lecz nie lękaj się bo Pan Twój
nie zapomni o Tobie

i wskrzesi Cię w dniu sądu.
Pójdż duszo wygnana na mękę
i wychwalaj imię Pana swego.
Nastąpiłem ledwie za próg
a kamień z głośnym chrzęstem
zatrzasnął przejście

do świata żywych za mną.

W tym samym czasie
płonące dotąd jasnym światłem świece,
pozostawione u wezgłowia

łoża śmierci.
Zgasły nagle

nie dopalając się nawet do połowy.
Śmierć zarzuciła na powrót

kaptur na swe oblicze
i wyszła cicho z alkowy,

zamykając za sobą drzwi.

Opublikowano

@Simon TracyW Twoim wierszu uderzył mnie paradoks  - anioły prowadzące do potępienia, błogosławieństwo, które jest wyrokiem, Pan, który wyklina. To wizja śmierci pozbawiona pociechy, a jednocześnie pełna przepychu i ceremonii. Te detale - karmazynowe żupany, srebrne guzy, zapach cmentarnej ziemi - tworzą obraz, który jest ciekawy i przerażający zarazem. Odważne spojrzenie na ostateczność. Pozdrawiam!"

Opublikowano

@Wiesław J.K. Dziękuję za ocenę i również pozdrawiam.

@Berenika97 Jest w tym wierszu kilka ciekawych odniesień religijnych, które mogą tworzyć uczucie paradoksu 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ten fragment jest praktycznie czystym cytatem z apokryficznych psalmów cerkiewnych 

 

Z apokryfów św Jana - słowa które wypowiada archanioł Michał do Lufycera po wojnie w niebiosach. 

 

Także praktycznie cytat z apokryficznych psalmów cerkiewnych 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...