Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

 

Nie wrócił.

Tylko jego ciało przyleciało samolotem.
W środku — piach, pot, krew i echo granatów, syku kul, krzyków śmierci  których nikt nie zapisał w raporcie.

Na granicy podał paszport — ale to nie była jego twarz, tylko ból uformowany w człowieka.
W jego pustym domu pachniało mydłem i spokojem.
Nie znał już tego zapachu.
Próbował go wdychać, ale miał w nozdrzach tylko krew i ból.

Ręce mył tak długo, że skóra zaczęła się łuszczyć.
Woda różowiała.
A on widział, jak spod paznokci wypływa historia.
Nie schodziła.
Bo to nie była krew — to była pamięć.

Mył dłonie, aż skóra pękała jak ziemia po ostrzale.
Ale krew wracała, jakby znała drogę do domu.
Nie dało się jej spłukać, bo nie była już na rękach — była pod sercem.

Wieczorami włączał komputer.
Łączył się z kobietą, która miała oczy z pikseli.
Nigdy jej nie dotknął, a i tak bał się, że ją pobrudzi.
Pisała mu: weź moją muzykę.
A on ją brał i myślał: nie masz pojęcia, jak brzmi ciało, kiedy pęka w nim pocisk.

Mówiła o pracy, o sobie.
A on w jej słowach słyszał tylko detonacje.
Ona mówiła: życie to tylko wybory,
a on był już tylko cieniem, który wybierano za niego.
Nie słyszała, że jego cisza to krzyk bez ust.

Patrzył na nią jak na cudowne światło, które nigdy nie dotrze do dna jego nocy.
Kiedy pisała: czego się boisz? — on słyszał krzyk śmierci.
Była dla niego nadzieją bo nigdy nie
spotkał kogoś takiego jak ona.

Ale kiedy pisała dobranoc, czuł, jak ziemia drży pod stopami.
Jej słowa na ekranie były jak ruchome cele przed lufą karabinu.

Próbował być człowiekiem.
Zasypiał z nożem pod poduszką, bo cisza była bardziej przerażająca niż wojna.
Rano czekał na nią przed ekranem,
ale w środku coś wyło jak ranny pies.

Z czasem przestał rozpoznawać siebie.
Skóra to tylko uniform.
W środku — piach, rdza i puste taśmy po nabojach, pustka po uczuciach.
Wojna zostawiła go zgiętego w pół, jakby wciąż szukał ciała, które zgubił w piasku.

Czuł, że ma w sobie coś ostrego, metalowego.
Dlatego nie potrafił się wyprostować,
a każde dotknięcie było ryzykiem, że przebije skórę.
Jakby wewnątrz nosił nierozbrojony ładunek.

Każde dotknięcie świata bolało, jakby świat był zrobiony z trucizny.
Czasem pisał wiersze dla niej — piękne słowa zaklęte w wersach,
ale wychodził z tego wojenny raport strat.
Nie umiał już myśleć bez krwi w zdaniu.
Nie umiał już czuć się bez broni w dłoni.

Patrzył w lustro — widział tylko mapę bólu.
Patrzył w ekran — widział ją,
a za nią ścianę, przez którą nigdy nie przejdzie.

Na parapecie huczał wiatr.
Ten sam, co świszczał kiedyś nad pustynią,
kiedy wróg palił się jak papierowa modlitwa.

W ciszy świata — bez słów — nikt tego nie słyszał.
Wiatr, który wiedział, że nic się nie kończy, dopóki w środku coś się rusza.
Ale w nim już nic się nie ruszało.

Tylko echo.
Tylko echo.



Opublikowano

@MigrenaPrzejmująco i wiarygodnie aż do najmniejszego szczegółu opisujesz doświadczenie wojny.

Nie ma w Twojej opowieści heroizmu, za to jest osobisty dramat, zniszczenie psychiki, oddanie ludzkiej duszy na złomowisko.

To autentyczna, głęboka poetycka wiwisekcja. Rozkładasz traumę i jej skutki na czynniki pierwsze, przy czym precyzyjne pióro nawet Ci nie zadrży.

Dużo tu emocji, ale jestem przekonana, że chyba stosownie do cierpienia, nad którym się pochyliłeś.

 

 

 

Opublikowano (edytowane)

@Migrena  Przypomniałeś mi Nangar Khel- piekło tam i piekło po powrocie.

Niedoposażeni musieli sobie radzić sami.

"Obraz zabitych i rannych to był szok. ylko fakt, że na skutek twojego działania giną osoby niewinne, które nie musiały i nie powinny zginąć. Jeszcze długo potem miałem w głowie potworną gonitwę myśli".

A przecież żołnierz musi wykonać rozkaz. I to zostaje- trauma do końca.

ale wychodził z tego wojenny raport strat.
Nie umiał już myśleć bez krwi w zdaniu.
Nie umiał już czuć się bez broni w dłoni.

I słowa których nikt nie słyszał

tylko echo.

 

Poruszający bardzo- tak bardzo do trzewi.

Piękny. Poetycki.

Bardzo. Jacku.

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Annna2 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Migrena

To bardzo mocny, współczesny poemat-proza — realistyczny, brutalny i zarazem głęboko metafizyczny.

Wiersz ten dotyka traumy wojennej i jej powrotu w codzienność, w sposób, który można uznać za niemal reportażowy poemat o postpamięci — zapis doświadczenia żołnierza, który fizycznie wrócił, ale duchowo został w strefie śmierci.

Opublikowano

Taka muzyczka wpadła w ucho:) leniwy dzień wczorajszy w Oma na leniwych z jagodami, o jak dobrze mi bylo:) śmieszne jest jak studenci Czesi przychodzą na knedelki ze śliwkami. Moje odkrycie na mapie kulinarnej w okolicy. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano (edytowane)

 

@tie-break

to jest bardzo ujmujący komentarz :)

powiem skromne dziękuję ale sam wiem  że to za mało :)

 

doceniam i dzięki wielkie :)

 

 

 

@Annna2

Aniu.

najgorsze piekło jest tu !

Tam nie ma czasu na myśli.

Człowiek nigdy nie jest sam.

A tutaj - samotność i te myśli.

Jak lawiny.

Wspomnień się nie da zabić.

Psychologowie mówią o wyparciu.

Ale tylko mówią.....

 

Dziękuję Aniu pięknie :)

 

 

 

 

@huzarc

 

świetnie to ująłeś - 

"został w strefie śmierci".

dziękuję.

 

 

@violetta

Violu.

muzyczka - super :)

leniwe z jagodami - ekstra super :)

aż się chce jeść :)

dziękuję :)

 

 

Edytowane przez Migrena (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@MIROSŁAW C.

przepisują wenlafaksynę, sertraline, paroksetyne.

 

a potem dochodzisz do wniosku, że to nie jest dobra droga.

 

więc się upijasz.

raz i drugi.

a potem kac.

i ból.

i szukasz myślami zawleczki granatu.

 

a póżniej......póżniej żyjesz......

Opublikowano

@Migrena

Twój tekst z brutalną szczerością i niezwykłą wrażliwością dotyka tematu niewidzialnych ran, jakie wojna pozostawia w człowieku.

Już pierwsze zdanie – "Nie wrócił. Tylko jego ciało przyleciało samolotem" – kwintesencja doświadczenia wielu weteranów. Ciało jest obecne, ale człowiek, którym był, zginął gdzieś na polu walki. Ta myśl przewija się przez cały utwór. Obrazy, które fizycznie wręcz pozwalają poczuć stan bohatera. Scena mycia rąk jest absolutnie wstrząsająca - to obraz traumy i winy, której nie da się zmyć, bo nie jest na skórze, lecz "pod sercem". "Wewnętrzny, nierozbrojony ładunek" - to genialne podsumowanie stanu ciągłego napięcia, zagrożenia i poczucia bycia niebezpiecznym dla innych. Strach przed bliskością, by "nie przebić skóry". A "Cisza jako krzyk bez ust" - to jak PTSD – niemożności wyrażenia horroru, który nosi się w sobie. Znajoma moich rodziców przeszła koszmar PTSD u swojego męża, który wrócił z Iraku. On też nie wrócił. Wojna niszczy duszę, spokój człowieka. Ekran komputera jest idealnym symbolem bariery, której nie da się przekroczyć. On na nią patrzy "jak na cudowne światło, które nigdy nie dotrze do dna jego nocy" - zdanie pełne piękna i rozpaczy.

Twój wiersz buduje empatię znacznie skuteczniej niż setki reportaży. Zmusza do myślenia o cenie, jaką płacą ci, których wysyła się na wojnę, a potem oczekuje się, że po prostu "wrócą".

Niezwykły tekst, bardzo potrzebny, a zarazem piękny. Pozdrawiam. 

Opublikowano

@Migrena rozkosz podniebienia jeść we dwójkę z jednego talerza i wzdychać jakie to pyszne, wybierać śliwki pod orzechową kruszonką. jutro się wybiorę na knedliczki, póki jeszcze są w ofercie sezonowej:)jestem kobietą smaku i zachwytu nad cudownym życiem:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...