Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@Migrena

w dzieciństwie płakałam nad Łyskiem, dziś żal mi koni skazywanych na rzeź.w internecie jest sporo zbiórek ale to kropla w morzu potrzeb...konie są cudowne, a ludzie często bezmyślni. wzruszająco i mądrze pochylasz się nad losem cierpiących zwierząt...

Opublikowano (edytowane)

@Migrena - tak sobie myślę, że nie da się już zatrzymać zmian,

i tak być powinno- postęp gospodarczy, innowacje to dobra droga.

Ale jak zwykle zmiany poszły tak daleko, że mamy zmiany klimatu- których nie da się już zatrzymać.

Idą po bandzie- jak konie po betonie

Tak przemy do przodu- że to już jest ekspansja i degradacja Ziemi.

A zmiany etyczne? To erozja- bo to co było stało się śmieszne, starodawne i niepotrzebne,

tak jak wszechobecna w miastach betonoza( choć światełko w tunelu widać)

 

Edytowane przez Annna2 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 Czy Ty w ogóle potrafisz czytać ze zrozumieniem?

Opublikowano

@MigrenaNo to pogalopowałeś z Łyskiem czy na Łysku przez dekady i świat. Świetny pomysł z humorem, groteską, smutkiem na końcu. Ten smutek mnie bardzo zasmucił, pozwoliłam sobie się nie zgodzić z Tobą, co losu Łyska i jego potomków. 

 

Legenda mówi – Łysek żyje.

Nazywa się Duch – symbol nieśmiertelności.

łeb nosi wysoko w chmurach,

kopyta znaczą szlaki dla wędrowców.

Dobry duch naszych czasów.


Jest, jaki jest. I nigdy nie zemdleje.


Łysek z pokładu Idy – legenda.

Nie krzyk, lecz pieśń o przetrwaniu,

kopyto, co zostawia ślad nadziei.

Źrebaków Łyska znajdzie każdy,

kto spojrzy na wolne łąki.

 

Opublikowano

@Berenika97

Bereniko.

A niech duch Łyska hula po niebieskich pastwiskach.

Niech mu nie braknie trawy soczystej, wody żródlanej, ciepłej stajenki.

Za głód, wysiłek, ciemiężenie, niech dłoń przyjazna czesze jego grzywę.

Niech tak będzie !

 

A mnie prześladuje sekwencja z filmu Rejs. Z tym pięknym - patataj !

 

I to życie. Nasze życie które pędzi nas ku niewiadomemu.

Gdzie się w końcu odnajdziemy ?

 

My, jak te Łyski ?

 

Bereniko - zawsze mnie wewnętrznie rozbudzasz !

I czuję się z tym znakomicie :)

Dziękuję.

Opublikowano (edytowane)

 

@Annna2

Aniu.

Całkowicie się z Tobą zgadzam.

Czasem jak zamyślam się nad tym co kiedyś, teraz i później to czuję, że wpadliśmy w jakiś piekielny wir który ciągnie nas w przepaść.

Ty lubisz pisać Koheletem.

A mnie ten fragment (może nie a propos) tak drapie mózg od środka : " to co jest teraz już było, a to co będzie kiedyś jest teraz". (Z głowy to może coś pokręciłem).

Lepiej - juz było.

 

Aniu.

Dziękuję !

 

 

@Alicja_Wysocka

Al. Taki wiekowy to jednak nie jestem :)

Chociaż paradoksalnie tego żałuję.

Dziękuję pięknie :)

I słuchaj.

Bo ja cały czas pod tym kominem....jakbym czekał aż Ty......

No nic.

Wybacz :)

 

 

@Naram-sin

Ja przepraszam, bo to nie do mnie....

Ale może Przytulia.

No takie...złudzenie optyczne.

Dzięki Naram-sin.

Nie do mnie ale miło, że byłeś :)

 

 

Edytowane przez Migrena (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Migrena Nie mogłem się nadziwić jak można tak wielowątkowy tekst potraktować jak ckliwą bajeczkę o cierpiących zwierzątkach. Może ze względu na obszerność koleżanka nie pofatygowała się przeczytać utworu do końca?

Mnie bardzo zainteresowała Twoja quasi-historyczna peregrynacja. Łysek odbija w niej rzeczywistość jak krzywe zwierciadło i staje się soczewką ogniskującą zdarzenia i dziejowe emocje.

Opublikowano

Takie były czasy, zwierzęta razem z ludźmi ciężko pracowali. Moi dziadkowie mieli konie do prac w polu i do jeżdżenia. Koń musiał ciągnąć wóz, maszyny, ludzi. Ludzie mieli wielki pożytek. 

Ja się wychowałam przy koniach, wielokrotnie się ich bałam, gdy szłam do szkoły, a padły się na łące i często uciekały na ulice.

Opublikowano (edytowane)

@Naram-sin

starałem się uchwycić tę wędrówkę w czasie i przestrzeni w surowy i prosty sposób. Bez metafor i specjalnych przegięć.

Wyszło jak wyszło :)

 

To Ty najlepiej to ocenisz :)

Gdybym przywołał słowa z filmu " między wierszami" to napisałbym tak : starałem się pisać tak, jakbym tam był.

To tyle.

Dziękuję.

 

 

@Robert Witold Gorzkowski

Kiedyś miałem dom w lesie i jednych jedynych sąsiadów.

Mieli konia. Wielkiego, potężnego perszerona. Na imię miał Adolf.

Ile ja się na nim najeździłem ?

Na oklep. Po lasach, polach i płyciznach Pilicy. Dawałem im co miesiąc po cztery stówy. Bo koń potężny to i potrzeby potężne. 

Nie chcę nawet myśleć co się z nim stało kiedy sprzedałem swoje ranczo.

Ale wspomnienia zostały.

 

Dzięki Robert.

 

 

Edytowane przez Migrena (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Robert Witold Gorzkowski

Dla mnie najpiękniejsze to konie i wilki.

A Adolf miał na każdej nodze piękne i długie czupryny (?).

W swojej potędze był pomnikowy.

Dzięki.

 

 

@Alicja_Wysocka

Jestem gapa.

Bo ja z plecaczkiem, konserwy, jajka na twardo, woda......a tu inny komin.

 

To ja co?

Pójdę już sobie :)

Al :)

 

 

Edytowane przez Migrena (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Naram-sin mógłbyś nie obrażać czytelników? typowy z ciebie portalowy mądrala, co na innych się chce wyżyć a sam nie umie czytać wrażliwym sercem. a właśnie dobrego człowieka poznaje się po jego empatii, do zwierząt też. a skoro ich los masz za nic, to cóż, tylko ci współczuć.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Annna2 też się zastanawiałem nad planem Marshall‚a. Jednak co by nam to dało? chyba tylko więcej wytwórczości naszego przemysłu trafiłoby za darmo do ruskich. Mam taki medal zwodowanie 500 statku dla armatora rosyjskiego. A wszyscy wiemy że statki i pociągi były bezzwrotnym opakowaniem dla naszego węgla. 
    • ...z lekka zrymowane     — Nieznośna droga Szafo. Wystarczy, że ci w dziurce pogmera, to od razu przed nim, drzwi otwierasz. A poza tym, nie szarmancko wierci kluczem. Chyba blatem go walnę. Kultury nauczę.                  — Czy wy w ogóle wiecie,Można by tak dalej. Nie przeczę wcale...   że jestem proroczym taboretem. Wstrzymajcie utarczki, waśnie wasze, bo jeszcze niejeden z was zapłacze.   –– No coś ty! Bzdury pleciesz. Nie inaczej.   –– Ale...                    –– Dobra, dobra. Mowa twoja głupia, nie mądra wcale. W ten sposób nas nie zabawiaj. Z moją lubą poważnie gadam. Jam zakochanym stołem i powiedzieć wolę, że z tym wszystkim porządek zrobię. Nie będziesz mnie Szafo, zdradzać z durnym ludziem, oraz z jego kluczem, tudzież.                    –– Durnyś to ty kochanie, pospołu z nogą od stołu. Ludź tylko zagląda do wnętrza, więc zazdrością, nie nękaj. Twojej miłości nie umniejsza, gdy ze mnie gadki wyciąga oraz rzeczy. Na moje wdzięki, on nie leci.                   –– Czy wy w ogóle wiecie, że jestem proroczym... –– Ty nam możesz naskoczyć. Stul nogi taboret, bo ci sękiem przypier… na dolę i nie dolę. Nasz temat jest poważny. A skąd wiesz szafo, że nie pożąda zawiasów oraz drzwi. No odpowiedz wreszcie mi? Może nawet o twoich molach śni?                      –– Zmyślasz stole. Przestań wydziwiać, bo naszej miłości będzie koniec. Ja ludzia przecież nie zapraszam. Ma biegać przy mnie na golasa? Prawdę mówiąc, wolę go w gaciach. Ciągle mu zwisa biedaczysko. Do prawdy. Aż patrzeć przykro.   –– Czy wy ogóle wiecie, że jestem...       –– Ten znowu swoje. Aż mnie pod oparciem złość piecze. Jam krzesło wyściełane i szczerze mówiąc, mam przesrane. Gdy siądzie na mnie, przydusza tyłkiem. To nic, że na chwilkę. Czasami nawet puszcza gazy. Ma mnie za nic. Na takiego to jeno kaftanik.           –– Jestem gazówka. Chyba kiedyś z miłości skonam, bo na piekarnik ja napalona. Te delikatne, błękitne płomienie. Każdy gorący,namiętny, ładny. Na wymienię na żadne skarby. A gdyby ciasto chciało ich wiele, to je spalę na czarny węgielek.         –– Ze mnie biurko intelektem przykryte. Z was najmądrzejsze, sami widzicie. Po co w ogóle z wami rozprawiam. Umiecie tylko głupotą zawadzać.   –– A czy wiecie, że jestem…       –– Taboretem durnym, pewnie!   –– A czy wiecie, że jutro zrobią z nas trumny. To będzie nasz koniec. Spoczniemy pod ziemią, a zaś na innym, każdy poziomie.   –– No nie! Taboret. Ja chromolę. Co ty gadasz, matole. Prawdziwe z tobą skaranie. Aż dobitnie, rzec musiałem!      –– To znowu ja, maszynka gazowa. Miło z wami konwersować, lecz mnie ten problem nie dotyczy. To wy na dobrą zmianę musicie liczyć. Przez te ględzenie wasze, mam w sobie węgielek, nie placek.                          –– Hej, ciekawska gazówa. Nie podsłuchuj, tylko przyszłość przeczuwaj. A szczególnie temperaturę. Po dobroci ci mówię. Twoje ciało z metalu jest. A zatem, gdy je sfajczysz, to i ciebie wezmą precz. Jakiś rzeźbiarz niewyżyty, zrobi z ciebie do trumien uchwyty.      Można by tak dalej. Nie przeczę wcale...  
    • @Migrena A potem - klik. Cisza. Tylko mój oddech tańczy jeszcze chwilę, niewidzialny, spocony, jak ostatni akord z pękniętej płyty. często w zimie słucham płyt robię nastrój i płyta się kręci i albo jest to jazz albo muzyka klasyczna, więc wybudzając się w środku utworu też doznaję wizji w półśnie. 
    • kwiatów maleńkich wciąż kołysanie dźwięki spłoszyło w nasionka tęskne  kiedy zaświeci słonko nad ranem radośnie zabrzmią dzwoneczki leśne   malować zaczną marzenia tkane z nutek magicznych i rytmów jeszcze  dmuchawce szare wiatrem pognane szybować będą w chwili podniebnej   przeszłość zanuci muzyka rzewnie zimy choć mroźnej lecz chcianej jednak gdy przy kominku w płomienia świetle miłość tak bardzo była potrzebna  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Tectosmith Czasami jeden gest, spojrzenie, dotyk lub uśmiech wyrażają więcej niż tysiąc słów. Pozdrawiam.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...