Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

 

Piszę, gdy noc jest tak czarna,
że słowa krwawią,
zanim je wypowiem,
a każda próba pisania wersów
to jak plucie krwią  w ogień,
który i tak mnie trawi od środka.

Mam język jak mięsień po walce --
sztywny, obolały,
pełen słów, które gniją zanim je wypowiem.
Ty jesteś solą w moim gardle,
a ja połykam cię codziennie,
nie mogąc się nasycić.


Nie kocham cię -- ja cię fermentuję.
Twoja skóra to winogrona,
które gniotę stopą w piwnicy,
gdzie powietrze jest lepkie i ciężkie.

Dotykam cię w ciemności,
az czuję w ustach
smak cierpkości i goryczy.
Fermentuję cię długo, aż pęknie beczka
i będę mógł cię wypić,
nawet jeśli smakujesz jak krew zmieszana z ziemią.

Kocham cię jak ziemia kocha korzeń --
brudno, bruzdami, bez światła.

Moje milczenie to nie spokój,
to skowyt przykuty łańcuchem do podniebienia.

Gdy śpisz --
ja się wgryzam zębami myśli w twoje imię,
aż mam usta pełne krwi i metafor.

Gdybyś była dźwiękiem --
byłabyś tym basem,
który rozrywa wnętrzności na koncertach końca świata.

Gdybyś była światłem --
byłabyś rozbłyskiem supernowej,
zanim wszystko znów staje się ciszą.

Nie jestem poetą.
Jestem ciałem,
które nie wie, jak przestać drżeć.
Zestaloną tęsknotą,
która chodzi po pokoju w twoich butach.

Moje serce nie bije --
ono wylizuje po tobie ranę,
codziennie od nowa, jak pies przywiązany do drzewa,
które kiedyś nazwałaś domem.

Kiedy patrzę w niebo,
nie szukam Boga --
szukam twojego oddechu,
tego, co zostawiłaś między gwiazdami, jakbyś chciała mnie oszukac,
że odeszłaś tylko trochę w bok.

Nie modlę się --
bo każde moje „amen” brzmi jak twoje imię połknięte razem z nożem.
Zamiast tego siedzę.
Milczę.
Gniotę się w sobie,
jak list, którego nie umiem wysłać,
bo wciąż pachnie twoim ciałem.

Miłość, którą mam,
to nie ptak, nie ćma, nie ogień.
To żelazna kula w gardle,
zardzewiała i ciężka,
a mimo to codziennie ją połykam,
żeby nie wybuchnąć tobą.

 


Opublikowano

@Migrena

To wiersz, który przeczytałam z zapartym tchem i uczuciem ucisku w klatce piersiowej. Jest brutalnie szczery i pulsuje autentycznym, niemal fizycznym bólem.

"Nie kocham cię -- ja cię fermentuję" - to najoryginalniejsza metafora miłosnej obsesji, jaką czytałam. Zostawiasz bliznę i przypominasz, po co istnieje poezja.


 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...