Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Anna wyczesuje zwiędły sierpień z włosów
połamane żyto
ziarnkuje w skotłowanej sukience

spójrz dzień kładzie się na nią
oczy zgęstniały błękitem
jak resztki nieprzespanych godzin
odcisnęły piętno na twarzy

w oddali widać Anzelma
zgrabiałymi dłońmi obejmując palik
kuśtyk
kuśtyk
przestrzeń oblepiona brudną bielą

zawodzenie psa
zwiastuje wschodnią zarazę
już matki w lesie zakładają wnyki
będzie lżej dzieciom

sterta ciał
pionowo
poziomo
na skos

jak gdyby rozrzucone patyki
na długość trzech metrów
na szerokość snu

bezpańskie oczy
wykręcone jasnym ku górze
tors przy torsie
miękko przysypane wapnem

chmury wiszą nisko
na deszcz
na niepogodę
 

Opublikowano

@Gosława przygniótł mnie ten wiersz – gęsty od obrazów, duszny od ciszy po katastrofie.

Ciało, pamięć, koniec lata i koniec świata spotykają się tu w jednej skotłowanej sukience.

Mocny wiersz o subtelnym wybarwieniu.

Jakby ten cały smutek implodował w zakamarkach Twojej duszy, a później szczelinami, wers za wersem....

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Świetne.

Bije z tego fragmentu chłód (który musi tu być), ale jednocześnie, nie wiem, no mnóstwo emocji.

Cały tekst jest nimi przesiąknięty.

Myślałam, że to za dużo jak na wiersz, ale pokazałaś, że wcale nie, że to wystarczająco by wstrząsnąć człowiekiem. By dotrzeć najgłębiej.

Opublikowano (edytowane)

@Gosława

Anzelm - przypomina Anzelma Bohatyrowicza (Nad Niemnem - Orzeszkowej) powstanie styczniowe 

Anzelm został ranny i stracił brata.

kolejna bitwa zabici są chowani w zbiorowych mogiłach w lesie - doły przesypywane wapnem

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

przepraszam, że nie wierszem, ale tak właśnie pobudziłaś moją wyobraźnie

 

Pozdrawiam

 

 

Edytowane przez Jacek_Suchowicz (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tajsko am Boże - Modry Ponie, dzie słónko tako samo śwyci, am nie ziam, nie poziam, Bachy tam só i some śmiych. Tajskno Modry Ponie. Tam dangi furajó dali i eszcze abo dzie? A Bociony kapelków nie łoślipsió, a żniwa to psiankno śpisiywanie. dzie Annioł modli sia noczajści i wpierw. Zietrz łuraduje ten zimny deszcz.             Tęsknię Boże, mój Niebieski Panie, czy tam słońce wciąż tak samo świeci, a niwa bezkresna to ciągłe pytanie? Trud żniw są jak motyli drganie, czy są tam śmiejące się dzieci? Tęskno mi za tym Niebieski Panie. Czy bocian świątkom nie zmieni zdanie, świat chmura ponura znów oszpeci, a niwa bezkresna - zadanie na pytanie. Gdzie Anioł Pański jak ranne pianie, tych modlitw przecież nie zaślepi Tęsknię Boże, Ty Niebieski Panie. Wiem, wiem- marne to moje pisanie nic to, że miłość nieprzerwanie świeci, jest niwą bezkresną- jak ciągłe pytanie. Pamięci obłoków ich jeszcze trwanie, z igieł sosnowych wzór tu nie szpeci. Tęsknię za nimi Niebieski Panie, a niwa bezkresna to zawsze pytanie.
    • @MIROSŁAW C.  tak to prawda. I cytat też bardzo dobry. Świat jest wywrócony do góry nogami dzięki
    • Zaprosił mułłę słynnego w Tule hodowca mułów na świeże mule. Uczony nosem swym czułem ocenił: "Mule czuć mułem, a dennych potraw nie jem w ogóle".
    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...