Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

gorąco - kleję się do ubrań
wciskam w bramy i cienie
niosąc w sobie jak w szklance
flesze słońca
nie potrzebuję wsparcia
opory coraz szybciej topnieją

w taki upał wyjdę i nie wrócę
jeśli wrócę - trzasnę drzwiami
wywołam deszcz i zostawię
podwójne ślady na chodniku

Opublikowano

gorąco - kleję się do ubrań
wciskam w bramy i cienie
niosąc w sobie jak w szklance
flesze słońca
nie potrzebuję wsparcia
opory coraz szybciej topnieją- jednak to mi coś przypomina :/

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


hmmm
wiersz pisałam "na szybko", że tak powiem, bo właśnie zbierało się na burzę
i upał był nieznośny, jak szłam na uczelnię - i wyglądało właśnie wszystko tak

miał z założenia być nieskomplikowany i codzienności tyczący :)

dzięki, pozdrawiam po deszczu :)
Opublikowano

Mam taką paskudną propozycję modyfikacji. Czy nie byłoby fajnie, gdyby ostatnie wersy brzmialy w ten sposób:

wywołam deszcz-negatyw słońca
i zostawię podwójne ślady na chodniku

?

wiem, ze uklad graficzny w ten sposob zmieniam, ale wydaje mi sie to ciekawsze, gdyż poszerza fotograficzne konotacje. Deszcze bedzie wywolywany jak film i rzeczywiscie jest negatywem slonca.
Jak myslisz Kotku?

A! I jeszcze jedno pytanko. Dlaczego podwójne słady na chodniku? czego ślady?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

dwóch stóp na przykład
albo mnie i cienia mojego ślady
albo dlatego, że jak zmoknę to deszcz spłynie po dwóch nogach lub rękach (w ten sposób mogłabym dać do zrozumienia, że mam ;)
albo...
albo...
tu chyba zostawiam pole dla wyobraźni ;)

ale czy samo deszcz nie zawiera już "negatywu słońca"?
troche by to było masło maślane może ;)
ewentualnie:
wywołam negatyw słońca - ale to jakby kombinowanie ;)

w każdym razie dziękuję
przemyślę na pewno

pozdrawiam
Opublikowano

Onakocie, Fenakicie, niniejszym motywuję Cię do lepciejszego pisania :P

nie mogę oprzeć się wrażeniu, że na tle soczystości i potoczystości pozostałych Twoich wierszy ta propozycja jest nieco słabsza... choć może to komentarze zrobiły na mnie takie wrażenie - tyle tej bieżącości w nich. Bardziej od proroczo-odgrażającej się drugiej widzi mi się strofa pierwsza, gdzie jako oporny czytelnik z łatwością wyławiam tego kogoś idącego przez miasto i prześladowanego przez upał, szybki oddech, głośne bicie serca, chowanie się po bramach - a za nią (nim?) U. Pał w ciemnych okularach i z gazetą :D

F.

PS. Na uczelnię - a co studiuje / wykłada Kocica?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Niesamowite  te metafory, tak chyba rzeczywiście  wygląda to " siódme niebo" jestem pod wrażeniem:):)
    • To jest po prostu POEZJA:) inni przede mną" rozbierali " wiersz a ja się tylko zachwycam:):)
    • @Berenika97 Dziękuję Bereniko za piękny komentarz:):)
    • Po środku mroku świeca się tli Z tła ku niej lgną kirowe ikary - ćmy W mdłą ciszę wdarł się ledwo słyszalny trzask Życie znów staje się żartem bez puenty A po kruchym ikarze z wolna opada pył   Wspomnienie i dym, a on spełniony Unosi się w górę, jest taki wolny - Już nic nie czuje. Co za ironia Dla obserwatora, tak przykra Może się wydać ta jego dola   Lecz czym jest różny człowiek od ćmy Wciąż szuka czegoś co go wyniszczy - Czegokolwiek, co będzie mu ogniem Jego świadomość jest obserwatorem On pragnie się wyrwać, uwięziony w sobie Biega za szczęściem, jak liść za wiatrem A każde spokojne spełnienie, zamienia w drżenie   Potem zostaję dym, który rozrzedza płynący czas. Ucieka on słowom w pozornie głębokich opisach. Mimo to staramy się mówić o tych niewidocznych nam szczytach gór Gór, he, he - chyba szaleństwa   My od początku do końca tak samo ciekawi Mówimy gładko o tym czego nie znamy A jednak dziwny posmak zostaje w krtani Gorzki posmak wiedzy że nic nie wiemy Przykrywamy typowym ludzkim wybiegiem, ucieczki w poszukiwanie   Jak dla ślepego syzyfa, w naszej otchłani Pozostaje nam tylko zarys kamienia Zesłanie od bogów Lub od siebie samych Szukamy ognia Potykając się znów o własne nogi Z pustką i cieniem za towarzyszy I przytłaczającym ciężarem ciszy   Błogosławieni niech będą szaleńcy Których natura - kpić z własnej natury Bo choć idą tą samą drogą Dla nich zdaje się być jasną i błogą W świetle ucieczki od świadomości Idą spokojnie, spotkać swój koniec Nie szukając w tym najmniejszej stałości W swoim stanie, zrównują się z dymem Przecież ich ruchów też nikt nie pojmie Ich świat jest czymś innym niż zbiorem liter i ciszy   Reszta zaś tych nieszalonych Brodzących w pustej słów brei, Zamknięta w otwartych klatkach, Które z czasem nazywa się 'prawda'   Kurtyna nocy już dawno opadła Mgła, wodą na ziemi osiadła Obserwujący ćmy zasnął A nasza świeca, wreszcie zgasła
    • @FaLcorN Myślę, że nie tylko Ty zadajesz sobie wspomniane w wierszu pytania. :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...