Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@beta_b  Więc tak; ani psychika, ani wiek, choć owszem to elementy dojrzałości.

O człowieku niedoświadczonym, niedokształconym, niemającym wiedzy mówi się, że jest zielony

w tym temacie - jak ten liść na wiosnę z widokiem na daleki horyzont. Gdy nabierze życiowego doświadczenia, specjalistycznej wiedzy, wtedy najczęściej stoi u schyłku.

A więc przede wszystkim stan umysłu przyświeca mi w tym wierszu.

Dziękuję z pozdrowieniem.

 

@jan_komułzykant A tu już blisko, zatem ciepło, ciepło, a nawet bardzo ciepło :)

Dziękuję także i pozdrawiam.

 

Obojgu mówię DOBRANOC, bo na mnie już czas najwyższy.

 

Opublikowano

Wieki temu napisałam tekst, ale w innym kontekście.

Chyba przeraża mnie brak perspektyw, chyba się z tym nie godzę. To brak dojdzałości właśnie? Pozdrawiam, bb

 

jak zerwany z pola pomidor
spokojnie czekam aby dojrzeć
dotknij nie jestem już twarda
nie rumienie się od byle promyka
nie napinam się że czas mi tyka
nabieram wyrazu słodyczy
dojrzałość to nie tylko kolor
skórki

Opublikowano

@beta_b @Jacek_Suchowicz

Ładnie napisane - jedno i drugie - w optymistycznym wariancie.

Dodam tylko, że jak to napisałem, to przesłałem do mojej bliskiej znajomej,

wieloletniej nauczycielce języka polskiego w warszawskim liceum,

która powiedziała mniej więcej tak: - W tej miniaturce zawarłeś całe człowiecze życie.

A ma już 93 lata i żadnych perspektyw zawodowych, pasjonackich, pozostał jej telewizor

i czytanie książek.

Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.

 

@Rafael Marius Z podzięką i pozdrowieniem.

Opublikowano (edytowane)

@Marek.zak1 Ależ oczywiście Szanowny Marku,

osobiście jesień uwielbiam i prawie codziennie zaliczam pobliski park (ca 200m od mojego domu)

i przy okazji robię zdjęcia (wczoraj też była sesja zdjęciowa- jedno ze zdjęć poniżej).

I mimo względnie dobrego zdrowia perspektyw dla siebie nie widzę. Jeszcze do niedawna pisanie wierszy i zbieranie je do tomików było moją pasją, teraz wena odleciała i za Chiny nie chce wrócić - tutaj zamieszczam starocie. Żadne spotkania towarzyskie, żadne bawienie wnucząt - a mam już prawnuczkę, mnie nie interesi. Regularnie, bo 2 razy w tygodniu - już od ponad 7 lat - bywam nad skrawkiem milczącej połaci.

Dziękuję serdecznie za komentarz prawdziwy, ale nie dla mnie.

Pozdrawiam.

 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@aff

 

Dziękuję za komentarz i ślad sercowy.

Pozdrawiam również.

 

 

 

Edytowane przez egzegeta (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Już tytuł zwiastuje smakowitą zawartość.   Wydaje mi się, że jądrem tego wiersza są zioła (lubczyk, pietruszka, seler), jako łącznik między rzeczywistością liryczną i kulinarną, między tym, co materialne i duchowe. Oznaczają one zmysłowość (zapach, kolor), która poprzez funkcję sensoryczną otwiera się na świat symboli. W końcu to z doznań zmysłowych nasz mózg rekonstruuje obraz świata.
    • To mi przypomniało dowcip. W pewnej wiosce wydarzyła się powódź i woda zaczęła zalewać domostwa. Jeden człowiek wlazł na dach swojego domu i zaczął modlić się do Boga, błagając o ocalenie. Po jakimś czasie do zalanego domu przypłynęła łódź, a kierujący nią człowiek zawołał: - Hej ty, tam na dachu, zejdź, to cię uratuję. Gość z dachu odkrzyknął. - Nie trzeba, mnie uratuje Pan Bóg. I dalej zaczął się modlić. Po kwadransie przypłynęła druga łódź i sytuacja powtórzyła się. Po półgodzinie przypłynęła trzecia łódź, lecz facet na dachu wciąż odpowiadał, że nie potrzebuje pomocy, bo Bóg na pewno go wysłucha i ocali mu życie. W końcu woda powodziowa podniosła się jeszcze wyżej, i człowiek z dachu utonął. Po śmierci, gdy już trafił na Sąd Ostateczny, zaczął się awanturować z Panem Bogiem: - Dlaczego mnie, Boże, nie uratowałeś przed powodzią, gdy się tak do Ciebie modliłem, tak Ci ufałem!? A na to Pan Bóg: - Jak to!? Toż wysłałem do ciebie trzy łodzie, a ty z żadnej z nich nie skorzystałeś!
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Wiatr wieje, dokąd chce. - cytat z Biblii. Jeden z kluczy do wiersza.   Pierwsza cząstka utworu może odnosić się do Ukrzyżowania, a jeśli ze św. Janem Ewangelistą powrócimy do początku Wszystkiego i do sprawczej mocy Słowa, to uwięzione  (w ciele umierającego Zbawiciela) słowo jest dopełnieniem tego cyklu, końcem, ale i początkiem. Jednocześnie wiatr (duch, boskość, omnipotencja) staje się wektorem nadziei na życie, trwanie, stabilność świata. Wyobraziłem sobie Słowo jako znak, który należy do materialnej części rzeczywistości, i jego sens, niesiony wszechmocnym powiewem (rzeczywistość duchowa); na tym klasycznym semantycznym dualizmie można oprzeć interpretację nie tylko wiersza, ale całej koncepcji Genesis, a także zwycięstwa życia nad śmiercią.  
    • Świetnie napisany. Uśmieszek w tekście - sympatyczny signum temporum. Puenta wieloznaczna, ułożona wielowymiarowo (a to niełatwa sztuka, biorąc pod uwagę, że chodzi raptem o trzy słowa), może być nawet zinterpretowana w duchu chrześcijańskim (jestem tego prawie pewien). Pustka lub chaos moralny to diagnoza oczywista w aktualnej rzeczywistości. Kiedy widzę popisy antyreligijnych szyderców, to zawsze przypomina mi się wiersz Szymborskiej Ostrzeżenie:   Nie bierzcie w kosmos kpiarzy, dobrze radzę. (...)   To tak a'propos twojego do góry nogami.      
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Nie miało być czasem bez tego drugiego to?   Pozdrowienia od Telimeny.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...