przez lupę ze złotą oprawką
badam
tajemnice niezwykłych atramentów
kazachskiej przyrody
póki zorze nie wygasły
szepczę modlitwę
choć ziemia w milczeniu
ssie ciepło ludzkich ciał
a oczy
mówią więcej niż potrzeba
to piękno stepowych krajobrazów
sprowadza na mnie sen
i poprzez
zabarwiony lazurem
strzępek papieru
będę wracał na ziemię
ile razy będę chciał