Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Głośny dialog zieleni


befana_di_campi

Rekomendowane odpowiedzi

Ha, ha, malownicze, zrywne, nieprzewidywalne i tyleż obiecujące zarazem

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

, uwielbiam letnie burze, (dla znaku Raka mam szczególny pietyzm) … i … oby się działo w przyrodzie; gdy będzie malarsko to i wierszami obrodzi po letnich … wilgociach ;)

 

pozdr.

 

Słowa kanikuła - dzisiaj nie lubię, odrzucam  jako ruszczyzm, ale też byłam wychowana w czasach „ oswajania” z podobnymi naleciałościami… 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dagmara Gądek "Kanikuła albo Psia Gwiazda" zbiór liryków jednego z najwybitniejszych poetów polskiego baroku Jana Andrzeja Morsztyna (1613-1693)  jest nazwą konstelacji pochodzenia łacińskiego (Canis,- is - pies; odpowiednio: canicula.-ae - suczka)

@befana_di_campi Taka jaka jest w wierszach na murach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 zob. Jan Andrzej Morsztyn: Do Kanikuły

 

 

Zła kanikuło, psie niebieski wściekły,

Przed którym wszytkie chłody nam uciekły,

Opadły z liści jak w listopad gaje,

Ziemia się zeschła dziurawi i kraje,

Zioła dżdża pragną, Cererzyne dary

Zawiędłe zwykłej nie donoszą miary,

Proszę cię, jeśli uprosić się godzi,

Niechaj twój ogień mej paniej nie szkodzi.

Strzeż tego, żeby jako płci pieszczonej,

Śniegowi równej i mleku rodzonej,

Piegi nie pstrzyły i przykra, dlaboga,

Nie opaliła w południe śreżoga.

Mnie raczej głowę spal na proch i szpiki,

Już zwykłe ogniom dla białej podwiki;

Popal i zboża, ziemię, gaje, zioła,

Pobierz nam chłody, co ich staje zgoła,

I wód na napój zostaw nam o małe,

Tylko niech moja będzie pani w cale.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@befana_di_campi och Paaani Befano, ubawił ten Mistrz Morsztyn  i jego strach przed opaleniem lic Pani Żony ;))

ale przyroda się musi oczyszczać  i jak przystało na akt donośny, nie powinno to następować w formie...ledwo zauważalnej, niechże lato  wybrzmi koncertem, jak u Vivaldiego ( Vivulka - jak go zwał pewien polski dyrygent)...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

@befana_di_campi :) no może faktycznie można się zgubić, bo najpierw klika się we "fraszki i miniatury poetyckie" - ale jak tam klikniesz to na samej górze masz "Haiku" no i to opuszczasz, kierujesz się niżej - na miniatury.

Na pewno nie jesteś przyślepawa :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Świat jest zagmatwany. Przydałby się równoległy świat „postscriptum”
    • Więc, wracając znów do marketu, w którym była niegdyś sobie piękna kasjerka, zerknąć postanowiłem w drugi kąt pasażu wyjściowego. Tam jednak zobaczyłem kolejną brzydka kasę, do której niewątpliwie pasowała niewątpliwie brzydka kasjerka. Już taka spójność słów i obrazów sprawia, że czuję się jak w raju perfekcjonistów. O ile nie osądzam ludzi po wyglądzie, tak tutaj jakoś korelacja mojego dobrego serca zrobiła sobie żart statystyczny (czyżby?). „Nic no”, pomyślałem wzruszając ramionami, „nie każdy musi być piękny” i ruszyłem przez bramki na właściwą halę konfekcjonerską codziennych potrzeb; złapałem bułki po przecenie, cytryny i cukier, jak niemowlę gdy łapie soczek pomarańczowy w euforii, że znów będzie „słodko kwaśne”.   Co do urody kobiet się jeszcze wypowiem w ten sposób, że uważam, iż dopóki kobieta jest w miarę szczupła i zadbana (proszę mi wybaczyć masło maślane), dopóty jest – mówiąc młodzieżowo – „ruchable”; tu są jeszcze inne bajki, o których teraz już nie mam siły.   Więc wracam do zapchlonej, szarej polskiej kasy w – pożal się boże – mieście gminnym; z grymasem na twarzy, że pewnie znów coś się.. właśnie.. skwasi.   A pani kasjerka właśnie wracała sobie z fajeczki.   - Dzień dobry. – słyszę jakimś piskliwym, zachrypłym od substancji smolistych głosem - Dzień dobry. Tu następuje pikanie, stukanie, bublowanie bułek po balustradzie zrzutni i inne takie onomatopeje. - 11,09zł proszę. Wyciągam papier, laska drukuje budulec społecznego zaufania i podaje resztę. - Proszę. W tym momencie moja podejrzliwość wydarła się w nieskromnym umyśle i spojrzałem na paragon. Trzy bułki „fitness” 0,89 sztuka, a na przecenie były 0,79 sztuka przy zakupie 3 sztuk, ja natomiast celowo kupiłem właśnie trzy. - Proszę pani, kupiłem trzy bułki „fitness”, które na przecenie szły za 0,79 przy zakupie 3, a tu mam na paragonie 0,89. – powiedziałem suchym, zimnym, przez niektórych zapewne uznanych za krytyczny, głosem. Pani jakby ogłuchła na chwilę i przez kilka sekund wciąż kasowała produkty kolejnego klienta; jakby w jej umyśle wybuchła właśnie bomba atomowa końca świata, której grzyb kształtem przypomina pytajnik „i co dalej?”. Ocknęła się jakby usłyszała jęk zombie na sklepieniu niebieskim, wzięła paragon, który jej podałem w celu weryfikacji prawdy ze szczytu góry lodowej i odrzekła: - Niech pan idzie z tym do koleżanki obok. Tutaj już moje, za przeproszeniem, „wkurwienie” sięgnęło zenitu ale spokojnym tonem odrzekłem: - Pani też jest kasjerką, tak jak tamta pani. - Ale ja nie wiem, dlaczego tak nabiło. - A to ja mam wiedzieć? Pani jest profesjonalistą w swojej dziedzinie. Patrząc w drugą kasę, zrozumiałem, że chyba byłbym idiotą, żeby w kolejce na 5 osób kłócić się jak dzban o 30 groszy, tracąc czas niczym niedouczony ekonomista, który nie potrafi znaleźć optimum w zakresie trade-off „czas – pieniądz” (lepsze to chyba niż niedouczona kasjerka, która nie potrafi rozwiązać elementarnego problemu z zakresu swoich kompetencji zawodowych).   Wziąłem paragon, ostententacyjnie zgniotłem i – wychodząc - wyrzuciłem w kąt - odmęty oszustów i leni, którzy, może, za moje nieoszczędzone 30 groszy schylą garba by sprzątnąć dowód swojego wstydu.     "I porodziła syna - mężczyznę, który wszystkie narody będzie pasł rózgą żelazną."   Słodko.  
    • Wiosną przy domu   sadzili niebieskie róże z dużego pokoju płynęły Miliony Arlekina   wkrótce radość pieluchy troskliwość   w perspektywie    domek letniskowy niewielkie stawy rybne może coś egzotycznego z biura podróży   niespodziewana demielinizacja zasnuła jasne widoki smutną zawiesiną   odtąd idąc pod rękę zmagali się z jej niemocą                  ***   nadeszła nie ta złota polska (bo ta przychodzi co roku) lecz srebrna indywidualna zjawiająca się w pobliżu celu   czas biegł już według innego zegara ona dawno zapomniała jak się tańczy   tylko walc Riccardo Drigo słuchany z sentymentem płynął – jak wtedy wiosną – w tym samym tempie     23-30.09.2023        
    • @Marek.zak1 Gdyby miała ze sto... kolanek,                           który to byłby...  poranek? Dobrego weekendu Marku, z barkiem  do rana.
    • @Rafael Marius - @Adaś Marek - @Poezja to życie - dzięki - 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...