Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

I uleciał cały ten zgiełk


Rekomendowane odpowiedzi

Spójrz. Ten deszcz padał w 1954. I pada dalej. Dalej. Ten deszcz. Albowiem deszcz…

 

Nocne ulice miasta w żółtawych kręgach światła.

Migający neon. Bar dla samotnych ze znudzoną obsługą w brudnych  kitlach.

Ktoś siedzi za szybą.

 

Pochylony nad talerzem owsianki.

Czy kaszy mannej podlanej owocowym sokiem.

 

Nie wiem. Twarz skryta w dłoniach.

Zgarbiony profil. Wytarta szara marynarka…

 

Lśniące kocie łby… 

 

Sunie powoli zgrzytający tramwaj, strzelając iskrami z pantografu.

 

Powiedz mi.

Jak długo już cię nie ma?

 

Skąd?

 

Od kogo

to bijące,

nagłe cierpienie?

 

Milczysz…

 

Wiem.

Nie jest lekko .

 

W kaskadach powietrza aerozol drobinek wody.

Rozpryskują się na twoich wargach i rzęsach…

 

Skapują z gzymsów krople ciężkie jak niebo. Jak cała bez ciebie wieczność. 

 

Przykładam ucho do rynny.

A w niej jakieś kołatania, wiry strumieni.

 

Pochylone słupy latarń nad trotuarem.

Porozwieszane sznury prądu od jednej do drugiej…

 

I znowu: od drugiej do następnej… 

 

Kołtuny.

Supły…

Szmaty…

 

Samochód tapla się w kałużach pełnych wody.

 

Księżyc uśmiecha się do mnie.

 

Nie. To nie księżyc,

tylko globus biura podróży na dachu stylowej kamienicy.

 

Przechylony…

 

Przejdę

pod nim.

 

Przechodzę. Niech spadnie i zmiażdży…

 

W antykwariacie

kurz na witrynie.

Na blacie. Na okładkach książek…

 

Obok precjoza. Muszelki.

Żaglowiec w butelce.

 

Wydłubana

w korze

maska czarownika.

 

Chiński cesarz budowniczy.

Wypchany słowik zapomniany na półce.

 

Kto tu jest? Czy jest tu kto?

 

Przykładam twarz

do zimnej szyby,

wypatrując najmniejszego szczegółu wśród mżących pikseli samotności…

 

Lecz jedynie wiatr targa połami

dziurawego płaszcza

a wraz z nim szumi w uszach piskliwa cisza.…

 

A więc nie ma tu ciebie.

I nigdy nie było…

 

Za płotem szeleszczą płachty folii

na placu budowy. 

I tarmoszą się nisko przy wilgotnych grudach rozkopanej ziemi.

 

Te zmory.

Te widma ze snu

udręczone cierpieniem.

 

Szpalty fruwających gazet niczym łopoczące ptaki lepiące się do skroni…

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-18)

 

 

 

Edytowane przez Arsis (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Siedziała na ławce w słoneczny poranek, niespiesznie bawiła się lekkim spojrzeniem. Delikatność policzków uniosła do słońca, w bezruchu łapała każde wiatru tchnienie.   Spod rzęs wysypała całą eteryczność, która oplotła wodospadem szyję. Ciało jej płynęło przy każdym oddechu, szeptało cicho – jestem tutaj, żyję.   Była taka piękna w monumentalności, świat zatrzymała na moment jedyny. W tęsknocie mych źrenic światłem się odbiła. Nigdy nie widziałem piękniejszej dziewczyny.   Tak zapatrzony w jej szczegółów misterność, popłynąłem w otchłań na zielone łąki, gdzie trawy smukłe jak kształty dziewczyny, gdzie jej usta czerwone jak makowe pąki.   Dotykałem włosów oplecionych słońcem, całowałem jej dłonie, co pieściły kwiat. Razem z nią istniałem w momencie jedynym, To ona zmysłami zatrzymała mój świat.   Nagle zawirowały wszystkie obrazy. Dobrze, że zdołałem je w sobie uchwycić. Bo dziewczyna wstała z ławki tak raptownie i odeszła, znikając na końcu ulicy.   Nie wiem, czy spłoszyły ją moje marzenia, czy cień, który spłynął po jej ramionach. Mimo, że krótko trwała w tym jednym momencie, została we mnie, światłem uchwycona.
    • @andreas @Nata_Kruk @Rafael Marius Dziękuję bardzo , pozdrawiam. 
    • Świetna puenta!
    • Podnieca cię ból Tak jak mnie   I lubisz kochać się W strugach deszczu   A potem budzisz się To był tylko sen   Zostałaś całkiem sama Jakie to uczucie?    
    • byliśmy głupcami myśląc że nie poniesiemy konsekwencji świt zapłakał nad nami księżyc magnetycznie iskrząc tęsknił   (dzień zamilkł)   byliśmy głupcami zrywając gwiazdy z grzesznego nieba północ witała nas czułymi słowami wschód słońca zmysłowo śpiewał   (zmierzch zranił)   byliśmy głupcami nie powstrzymując namiętności graliśmy całymi nocami w grę z odrobiną miłości
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...