Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Kiedy nadchodzi zmrok, zaciskam pięści. Rozmowa
z własnym cieniem, czas biegnie w poprzek. Nie
obchodzi mnie, jakie będą skutki echa. Czy słońce
jutro zmartwychwstanie, jak co dzień. A chmury
popędzą przed siebie.

Niepewna przyszłość oddechu, głodzi martwe
krajobrazy. Moje liście spadają inaczej niż
wszystkie. Powoli, zadając ból staczają powietrze
na margines. Mam uczulenie na sierść. Psa mi nie
kupią. Samotność jest najlepszą przyjaciółką.

Patrząc przez okno, serce rzyga na te czasy. Doszczętnie
wycięte bory i kwiaty na targowisku. Podstawiona noga,
punktem zaczepienia dla zemsty. Sam krawężnik, wzniesiony
na złość to już przeszkoda naturalna. Pasażer poleci na
krzywy ryj umyślnie.

Opublikowano

Cieszę się, że nastąpiła powtórka z rozrywki. W ten sposób trafiasz do mnie celniej. Może wersyfikację dałoby się ustawić inaczej — tak dla wzmocnienia efektu albo dla jakichś dwuznaczności. Ale to drobiazg. Zastanawia mnie tylko pierwsze zdanie trzeciej strofy. Odnosze wrażenie, że gramatycznie coś jest z nim nie tak.


Kiedy nadchodzi zmrok, zaciskam pięści. Rozmowa
z własnym cieniem, czas biegnie w poprzek. Nie
obchodzi mnie, jakie będą skutki echa.


oraz

Podstawiona noga,
punktem zaczepienia dla zemsty. Sam krawężnik, wzniesiony
na złość to już przeszkoda naturalna. Pasażer poleci na
krzywy ryj umyślnie.


Powyższe fragmenty — ekstra.
Pozdrawiam, 51fu

Opublikowano

Że tak powiem C.D. :-) Wrażenia są takie same jak w przypadku ostaniego wiersza, co de facto i de iure potwierdza, że potrafisz się odnaleźć w innych stylach oraz formach. Toteż składam wniosek formalny o: C.D.N. w obu kategoriach ;-)
POZDRAWIAM!

Opublikowano

tytuł fajny, ale podpisuję się pod przerzutniowymi sugestiami Alter.

na pewno jest to ciekawszy kierunek, ale myślę, że powinieneś bardziej dawkować
obrazy i najważniejsze - uspójnić. pewne zakłócenie powoduje pies i pasażer pod koniec.
jakoś to źle mi się łączy z tym obrazowaniem przyrodowym.

nie kupuję rzygającego serca w tym wierszu. gryzie się stylistycznie.
chyba

pozdrawiam

Opublikowano

Popieram pomysł poprzestawiania wyrazów, jednak nie za dużo bo to też może zaburzyć. Co do wrażeń to muszę przyznać, że mam problem, nie z tym, żeby się ustosunkować, bo to wiem na pewno, że mi się bardzo podoba. Tylko nie wiem co Cię skłoniło do takiego sposobu napisania...i nad tym trochę podumam. Nad Twoim tworem już wystarczająco długo siedziałam i bardzo przyjemnie uciekał mi czas.

Pozdrawiam zielono
nat...ura

Opublikowano

Dla mnie jest to bardziej jak proza poetycka.Ładnie skonstuowane, krótkie zdania, ozywione metaforami, ale w dalszym ciągu pozostanie to dla mnie epika a nie liryka. Chociaz nie wykluczone, że jest uposledzona umysłowo i wiersz po prostu do mnie nie trafia :)

Opublikowano

Podzielam zdanie Nuli - dla mnie to też proza. Chociaż pełna celnych metafor. Czytam ja różne utwory na tych stronach oraz komentarze i chwilami wątpię, czy moje rozumienie poezji jest z innego świata, czy też z innych czasów (to drugie zasadne). Niemniej pozdrawiam serdecznie. Anka Bla.

Opublikowano

dziękuję...

51fu-fajnie, że wpadłeś. Podumam jeszcze nad tworem...

Lady Supay-miło Cię widzieć, cieszę sie z Twojego komentu.

Julio - wielkie dzięki, miło mi czytać te słowa.

Michale-pewnie będą jak mnie znowu najdzie... żeby tylko z tym nie przesadzić. dzięki.

Izo-te słowa od Ciebie to dla mnie wspaniała rzecz. /wszystkie cmoki świata za molestowanie ;). (nic na razie nie będę zmieniał. zajrzę do tworu za jakiś czas...)

Łukaszu-dzięki. pasażer, pies i serce zostają. nie wiem czym to mógłbym zastąpić, ani jak zmodyfikować..., ja pisząc tak czułem, nie chcę by było sztucznie.

Natalio-skłoniło dużo rzeczy, których więcej nie chciałbym przeżywać... dzięki, że zajrzałaś.

Brzoskwinio-to drugi wiersz pisany w tym stylu. jak zauważyłem jesteś tu od niedawna, więc nie oceniaj mnie po jednym utworze. spróbuj zajrzeć do reszty. dzięki za wejście ;)

Ewo-bierz, będzie mi bardzo miło! dzięki... ;)


pozdrawiam wszystkich!!

Opublikowano

chyba jednak wole Twoje wcześniejsze wiersze; tutaj przeszkadza mi nowy sposob wersyfikacji (ok podkresla ważniejsze slowa, ale ciezko momentami się czyta) i duży bunt, który nieise zesobą chaos(stąd owa dziwna wersyfikacja, podkreślenie złości podmiotu lirycznego?)... za to przewijaja się miedzy wersami ( w duzej ilości) ciekawe metafory, acz chyba warto byłoby dopracować całośc zeby powstał cymesik

Pozdrawiam
Agata

Opublikowano

dzięki Luthien,
wersyfikacji nie zmienię, bo miało wyjść inaczej, buntowniczo, zupełnie po nowemu; ze starego pisania nie rezygnuję, ale na razie mam taką potrzebę żeby wyrażać siebie w ten sposób. wszystko w tworze jest prawdziwe, nie chcę by była sztuczność, jak już wcześniej pisałem. trochę siedziałem nad tym i naprawdę każdy wers jest przemyślany... nie wiem skąd uczucie niedopracowania.

pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Myślę, że Polska nie jest najnieszczęśliwszym z państw, jak to się zdaje po lekturze wielu ujęć jej dziejów. – Czy to nie przeniesienie wady wiadomości, przedstawiających serię codziennych katastrof? – Bo, spójrzmy na końcówkę listy krajów szczęśliwych, na te najnieszczęśliwsze: – Państwo wielkomorawskie – nie przeżyło średniowiecza; – Księstwo Serbołużyczan –  nie przeżyło średniowiecza;           A przecież odnotowywani są ich władcy: Książę Derwan (ok. 632 w kronice Fredegara, łac. Dervanus, dux Surbiorum), jako książę plemienia Surbiów (tj. Serbów łużyckich), Książę Miliduch (†. 806, łac. Miliduoch, Melito, Nusito) – książę serbołużyckiego związku plemiennego, a nawet z tytułem „król Serbii”. – Państwo Wieletów vel Luciców – nie przeżyło średniowiecza; – Państwo Stodoran –  nie przeżyło średniowiecza; – Państwo Obodrytów –  nie przeżyło średniowiecza;           A przecież znani są ich niektórzy władcy, np. Książę Gostomysł (†844, łac. Goztomuizli, Gestimulum). Książę Stoigniew (†955), wymieniany jako współrządzący z Nakon (†965 lub 966) Książę Dobomysł (w 862 wg Annales Fuldenses odparł najazd Ludwika II Niemieckiego, po łac. zwano go Tabomuizl), Książę Mściwoj, który w r, 984 roku wziął udział w zjeździe w Kwedlinburgu. Książę Przybygniew vel po niemiecku Udo. Książę Racibor. Książę Niklot. – Prusowie – nie przetrwali średniowiecza; – Jaćwingowie – nie przetrwali średniowiecza; – Królestwo Burgundii – nie przetrwało średniowiecza, choć w latach 1477-1795 wymieniani są władcy Burgundii ale tylko tytularni, bez ziemi i realnego państwa. Itd. A Polska? Z Polską jak widać mogło być dużo gorzej!   Pozdrawiam!  
    • piękny dzień  słowo Ciałem się stało    niebo otworzyło świt  przyszedł na świat  Bóg człowiek    Jego słowa  światłem  światłem  wskazującym drogę    mamy  prawdziwą wolność  możemy Go przyjąć  lub nie  nasz wybór    bez Światła… łatwo pobłądzić   12.2025 andrew  Boże Narodzenie   
    • Czym jest miłość, gdy zaczyna się kryzys? Co się czai, by zranić, by zabić jak tygrys? Gdy chcesz pogadać, lecz pustka w głowie. Zapytasz „co tam, co robi?” i po rozmowie. Albo przemilczysz i nie napiszesz słowa, wtedy powstanie wielka brama stalowa, którą będziecie próbować otworzyć, by szczęśliwe chwile od nowa tworzyć. No chyba, że żadne kroku nie zrobi — wtem brama się zamknie i kłopotów narobi.
    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...