Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Trudny ten tekst.

Zdarzyło się, że byłem przy śmierci bliskich mi osób... i jedyne, co mogę powiedzieć to: Nie wiem.

Dodam tylko, że obecnie "proces przejścia" jest spychany jak na najdalszy plan i wręcz trywializowany. Dla mnie to smutne. Wręcz porażka człowieczeństwa. W świecie, w którym wszystko ma być łatwe, kolorowe i przyjemne, śmierć wadzi. Próbuje się ją więc wpisywać w powyższy schemat... często zupełnie bezrefleksyjnie.

 

Pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To miłe :) Dziękuję Ci i pozdrawiam.

Tak, ten aspekt należy do naszej rzczywistości i bez niego nie jest pełna, też nasze człowiieczeństwu tego brakuje... Dlatego staram się nie omijać tego tematu i doświadczenia, tez dlatego, żeby się na nie w pewien sposób przygotować. Dziękuję Ci za ten osobisty komentarz i pozdrawiam :)

Podobno każda śmierć jest inna... A nawet słyszałam, że jest taka, jakiej "potrzebujemy". Trudno mi to zrozumieć i z tym się pogodzić, ale wyczuwam w tym jakiś sens. Dziękuę Ci za refleksję :) Pozdrawiam.

Ja chyba zawsze przeplatam:) Bo zauważam, że wszystkie moje rozmyślania powstają z odczuć. A to "świecenie" przy gaśnięciu to dla mnie własnie ten "niegasnący, łagodny uśmiech". Dziękuję Ci za odpowiedź i pozdrawiam.

Chciałabym bardzo w chwili śmierci tak to czuć. To moja nadzieja :) Dziękuję Ci za miłe slowa :) Pozdrawiam.

@opal@Kwiatuszek@Sennek Dziękuję Wam! :)

Opublikowano (edytowane)

muszzę się przyznać, że całkiem nie jarzę tekstu

Po wielu wydarzeniach, które przeżyłem mogę stwierdzić jedno - śmierć przed każdym z nas i nic w  tym dziwnego. Ciało materialne się zużyło a my jak motyl wyfruwamy z tych poczwarek już wolni od wszystkich słabości materialnych, cielesnych itp. Nie "umieramy"  - dalej istniejemy myślimy widzimy słuchamy nie ograniczeni czasem ani przestrzenią. My żyjący płaczemy nad grobem bliskiej osoby sprawiając jej przykrość, gdyż ona jest razem z nami. 

Tacy "prymitywni cyganie" przychodzą na grób i biesiadują razem ze zmarłym. I na zakończenie jeszcze coś: myślę, że każdy ma jakieś przeżycia z pogranicza, ale je wypiera, bo układanka  mu się nie zgadza!!!

Pozdrawiam

 

Edytowane przez Jacek_Suchowicz (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Moj tekst nie wyraża zdziwienia śmiercią... Przynajmnie nie taki był mój zamiar. On raczej rozważa jej moment, próbuje dotknąć jego tajemnicy - na podstawie doświadczeń, które mnie do niego zbliżyły. Dziękuję Ci za podjęcie tematu i pozdrawiam :)

@Stracony@violetta Dziękuję Wam i miłego wieczoru :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały... - powtórzyłam po kilku przepłakanych chwilach. - Ale jesteś, jaki jesteś! A jaka jestem ja? - zadałam sobie ni stąd ni zowąd właśnie to pytanie. -  No jaka? No? Chyba przestaję podobać się sama sobie... - zdążyłam mruknąć, nim sen mnie zmorzył.     W nocy przyśniła mi się rozmowa z nim. A dokładniej ta jej część, która w rzeczywistości się nie odbyła.     - Naprawdę zostawiłbyś mnie? - spytałam roztrzęsiona, po czym chwyciłam go za dłonie i ścisnęłam je mocno. - Mógłbyś mnie zostawiłbyś?! - powtórzyłam głośniej. Dużo głośniej. Tak głośno, jak chciałam.     - Rozważyłem to - w treść snu wtrąciło się pierwsze ze rzeczywiście wypowiedzianych zdań. - Ale  skrzywdziłbym cię, wycofując się z danego ci słowa. Więc - nie - ma - opcji, bo nie mógłbym! - senne wyobrażenie mojego mężczyzny dodało zdanie drugie z realnie wygłoszonych. - Chociaż może powinienem - kontynuowało twardszym tonem - bo przy naszym drugim początku postawiłem ci warunek. Pamiętasz, jaki. A ty co zrobiłaś? Nadużyłaś mojego zaufania i mojej cierpliwości, a mimo to nadal spodziewasz się trwania przy tobie.     - A i owszem, spodziewam się - senny obraz mnie samej odpowiedział analogicznemu wyobrażeniu mojego mężczyzny. - Spodziewam się jeszcze więcej: nadal zaufania i nadal cierpliwości. Mimo, że cię zawiodłam. Bo... - urwałam na chwilę, gdy senna wersja mojego em spojrzała znacząco. Jednak ciągnęłam dalej:    - Bo zasługuję na nie, a ty dałeś mi słowo.     - Zasługujesz, to prawda - senny em odparł bynajmniej sennie. - I zgadza się: dałem Ci je. Ale czy powinienem go dotrzymać? Postąpić w tej sytuacji zgodnie z zapewnieniem? A może właściwe byłoby zdecydować wbrew sobie? Może na tym wyszedłbym lepiej?     Uśmiechnęłam się.     - Może, może - odpowiedziałem. - Ale wiesz, że nie wyszedłbyś na tym lepiej, bo nie byłby to właściwy krok.     - Nie byłby? - mój śniony facet spojrzał sennym spojrzeniem. - Bo?    - Bo jestem właściwą dla ciebie kobietą. A ty właściwym dla mnie mężczyzną. Tylko?     - Tylko? - em popatrzył po raz kolejny. Trzeci. Tym razem pytająco.     - Tylko daj mi czas. To dla mnie ważne.      Rzeszów, 29. Grudnia 2025          
    • Napłatał: łatał pan.  
    • O tu napisali Milasi - panu to.    
    • Ulu, z oka kozulu.      
    • Elki pikle, tu butelki, pikle.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...