Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Na niebie eskadra myśliwców
prowadzona przez wytrawnego dowódcę klucza
wypatruje odpowiedniego lądowiska.
 

Przelot z kołowaniem
zakończony powodzeniem,
w dzienniku misji rozpoznawczej
cechy okolicy lasu łęgowego, rozległe tereny podmokłe,
dywany kaczeńców i lilii wodnych, suche kikuty brzóz
oraz moją skuloną sylwetkę w niskiej wodzie,
członkom misji skrupulatnie zagęgano.
 

Boże,
jakże tu pięknie,
jakie to wszystko żywe i jaskrawe,
tak skontrastowane z żócią i sepią sahelu:
tam u nas zieleń jest kolorem smutku i żałoby,
-- jest tak niespotykana na pustyni.
Ta niezgodność przeciwstawiona mojemu doświadczeniu oraz istocie
wita mnie triumfalnym hymnem przeciwłamaniowego alarmu.
 

Pełno wokół mnie kwiatów kaczeńcy i grzybieni,
z których napar tłumiłby doskonale moją rozbuchaną seksualność,
gdyby nie to, że nie mogę pochwalić się wieloma podbojami,
ostatnio zdobyłem w Mińsku smartfona Huawei,
a jedyne, co zapiąłem, to siostrze w Amsterdamie pinezkę.
 

Dręczy mnie pragnienie, staram się zająć myśli,
kiedy leżę w mokrej trawie i patrzę na gwiazdy,
aby wyestetyzować tę historię,
ucieknę się zabiegu literackiego
(bo pewnie się nie spodziewałeś,
że w innym życiu tłumaczyłem irańską poezję nowoczesną).

 

Więc tak.

Gdyby jakiś malarz namalować mnie miał,
weźmy Moneta;
gdyby taki zaszczyt miał mnie kopnąć,
to byłbym wtedy
na granicy
uniesienia i niedowierzania,
chciałbym mienić się barwami dla niego.
 

Być jak kaczeńce i nenufary o zmroku,
będę więc pił wodę z rowu i kąpał się w niej dla mistrza,
aż się stanę różowy,
później biały,
a potem zżółknę,
a na koniec będę fioletowy,
jak ta rzadka górska odmiana.
 

Gdyby od granic Raju,
(bycia namalowanym przez Moneta, nadążasz?)
dzielił Cię
tylko niski, kilkukilometrowy, dziurawy bukszpanowy płot,
o liściach gładkich, jak dotyk ukochanej dziewczyny,
który tylko co kilka dni jest patrolowany
przez oddział wyposażony w cechowane kolorymetry
nie wpuszczające ordynarnych, stłumionych odcieni,
(rozumiesz, tych co niegodne są wielkiego Moneta)
to też byś bez wahania go przeskoczył.
 

Ba! To ja bym nawet kilka dni leżał bez ruchu
dla Moneta,
jak te kwiaty:
pachniał słodko i wabił owady.
 

(Bo przecież na codzień nie kąpię się i śmierdzę,
atakuję zapachem kobiety w Uberze.
Ładuję się codziennie rozpędzoną hulajnogą pachnącą szakszuką
prosto w twoją przerażoną rodzinę).

 

Kiepsko to ująłem, wybacz mi.
Jednak nie skończyłem tej literatury w Chartumie.
To moja siostra jest tą zdolniejszą,
-- maluje kwiaty w Amsterdamie.

Ja, to wiesz, wolałem być panem swojego losu,
księciem kebabów, które tak lubisz.
----

Jak tu cicho.
Tęsknię za nią.
To dzięki niej tak tutaj kolorowo i spokojnie
w moim intymnym wiatrołapie Raju.

Już zawsze będę mieć dwadzieścia lat.
Spokojna rzeka stanie się moim domem,
będę jak książę rzecznych piratów;
nieskrępowana wolność, wiecznie w podróży;
nigdy nie zapuszczę korzeni.
 

Jestem pewien,
jakiś nowy Monet mnie niebawem namaluje.
Może wtedy mnie dostrzeżesz.
 

Przyjdź z rodziną na wystawę.

 

 

 

 

Edytowane przez chlopiec (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...