Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Puenta mnie rozbawiła :-)

Fakt taki, że do twórczości potrzeba tej małej właśnie  chwili, która zdaje się być delikatniejsza niż pajęczyna i tak łatwo można ją zatracić szuraniem monet o brzuch szafy grającej :-)

Bardzo ładnie, obrazowo, dźwięcznie i kolorowo.

Pozdrawiam serdecznie :-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję, dokładnie tak jest, człowieka raz coś z równowagi wyprowadzi i koniec…

Chociaż w powyższym przypadku na manowce zwiódł pisarza sam pomysł pisania tekstu w barze :D

anegdoty o spisywaniu wierszy/pomysłów na książki lub filmy na serwetkach jest dla mnie najlepszym przykładem na wytwarzanie (według mnie egzaltowanej) aury wokół procesu pisania, ale też nic mi do tego, bo co człowiek, to metoda, jednak w moim przypadku, to zupełnie nie zdałoby egzaminu :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

W moim przypadku potrzeba jest odrobinę zadumy a tą uzyskuję generalnie w spokoju. Nie dla mnie pisanie w barze, nie mógłbym się skupić. Mógłbym ewentualnie dać zarys, zanotować jakąś myśl, pomysł, ale twórczo pisać to absolutnie. Najwuraźniej ja i Pisarz mamy coś wspólnego :-)

Sporo filmów traktuje o takim zjawisku. Dla mnie to tylko anegdota. Może faktycznie co poniektórzy tak uzyskują natchnienie?

Wiesz, w zasadzie to tak może być. Jakiś czas temu poznałem na chwilę osobę, która cierpiąc na depresję wychodziła właśnie do kawiarenki po to, żeby nie czuć się aż tak samotną i zająć się twórczością.

 

To prawda, każdy ma inne potrzeby i inaczej wszystko odbiera.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Rozumiem, że Tobie odpowiada taki sposob pisania? Fajnie :) ja obawiam się, że nie potrafiłabym nic stworzyć, ale moze kiedys sprobuje!

dziękuję Ci bardzo za komentarz i za miłe słowa, pozdrawiam :) 

Opublikowano

siedzę sobie w barze
szafa gra w kąciku
mi się zrodził pomysł
na wiersz w serwetniku

 

jedno piwko...drugie
muzyczka ucichła
trzeba wrzucić grosik
i nalać znów piwka

 

wiersz już prawie gotów
serwetek brakuje 
kiedy nagle puenta 
wszystko mi krzyżuje

 

nie mam zakończenia
wszystko przeminęło
i szlag trafił nagle
całe moje dzieło;)

 

O! Pozdrawiam;) 

Opublikowano (edytowane)

@kwintesencja

A u mnie to tak romantycznie, "serwetkowo".
Staram się nosić ze sobą kartkę i ołówek, bo natchnienia przychodzą nagle i niespodziewanie. Muszę od razu zapisać, bo inaczej ulotni się z pamięci.
Często przychodzą na spacerze. Czasem gubię, gdzieś te skrawki, zamazują się na deszczu lub śniegu, wpadają do kałuży.
Mam też w łazience coś do pisania, a tam wody nie brakuje i o "nieszczęście" łatwo.

 

Edytowane przez Rafael Marius (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Czyli czasem musisz „wyławiać pomysły” ;)

fajnie, że u Ciebie się sprawdza taka metoda pisania, możesz sobie wędrować po tym niespokojnym świecie i pisać :)

dziękuję za komentarz i pozdrawiam!

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wyznawałam odmienną zasadę, ale trochę mi się odmieniło

 

Cieszę się, że przypis na coś się przydał choć w sumie pomylenie szaf nie zaszkodziłoby zbytnio całości :D

Dobrze wyczuwasz

dziękuję, że czytasz

pozdrawiam cieplutko!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To przepiękna zwrotka warta najlepszych poetów ! I ostatnia też złota warta. Gdyby udało się dotrzymać kroku pozostałym ... 
    • @Poezja to życie Dobrze prawisz i rym jest...  
    • @Jacek_Suchowicz Piękny wiersz o zbliżającej się jesieni. Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • W koszulce pirackiej i mycce z czaszką, Pochylony nad balią z praniem, Pianę wzbijałem ku niebu – chlup, chlup, Wiosłem szarpałem ocean zbyt spokojny.   Wichry w koszulę łapałem na kiju, Kurs obierałem – ahojj! – wołałem. Ster trzymał mój język, nie ręce, Żagiel inspiracją: tam, gdzie wiatr dmie!   Świat zmierzyłem bez lunety i bez map, Z oceanem biłem się z tupotem i krzykiem. Gwiazdom nie wierzyłem, bo mrugają okiem. Ja wam dam, wy żartownisie, dranie!   Na Nilu mętnym, wezbranym i groźnym, Szczerzyłem kły z krokodylem rozeźlonym. Ocean zamarł, gdy dryfem szedłem – skarpetki prałem, Rekin ludojad nad tonie morskie skoczył i zbladł.   Na prerii mustang czarny jak moje pięty, Ogonem zamiótł mi pod nosem – szast! Wierzgnął, kopytem zabębnił, z nozdrzy prychnął, Oko puścił i w cwał – patataj, patataj!   Na safari gołymi przebierałem piętami – plac, plac! Słoń zatrąbił, nie uciekłem, w miejscu trwałem. W ucho dostał, ot tak – i odstąpił: papam, papam. Został po nim tylko w piasku ślad i swąd.   Lew zaryczał – też nie pękłem, no nie ja! W pierś bębniłem – bim, bam, bom – uciekł w dal. Ciekawskiej żyrafie, mej postury chwata, W oczy zaglądałem – z dumy aż pękałem.   A na kontynencie płaskim i gołym, Jak cerata w domu na stole świątecznym, I strusia na setkę przegoniłem – he, he! Bo o medal z kartofla to był bieg.   Aż tu nagle: buch, trach, jęk – strachem zapachniało! Coś zatrzęsło, coś tu pękło – to nie guma w gaciach... Łup! okrętem zakręciło, bryzg mi wodą w oko, Flagę z masztu zwiało i na tyłku cumowałem.   Po tsunami pranie w błocie legło, Znikły skarby i trofea farbą plakatową malowane, Z lampy Aladyna duch też nawiał – łotr i tchórz, Kieł mamuta poszedł w proch, złoto Inków trafił szlag.   Matka w krzyk „Ola Boga!” – ścierą w plecy chlast! Portki rózgą przetrzepała jak to dywan. Aj, aj, aj, aj! chlip, chlip! to nie jaaaa... Smark, smark, łeee – nawyki to z przedszkola.   Z domku, skrytym w kniejach dębu, ot kontrola lotów. Słyszę łańcuch jak klekoce, rama trzeszczy. Dzwonek – dzyń! błotnik – dryń! szprychy aż pękają. Kłęby kurzu w dali widzę – nie, to nie Indianie.   To nie szeryf z gwiazdą pędzi na rumaku, To nie szalik śwista (z klamrą...? e tam) Ojciec w drodze z wywiadówki – coś mu śpieszno. Aż mnie ucho swędzi, no to klapa, koniec pieśni...  
    • 1) - Łaskawy, zasłużony, zasłużony… dobry, dobry, dobry… - bry, bry… ( Zasypia znużony)                          2) Łaskawy, szczery, szczodry… i niedobry. Frajer ! Święty – przez lucyfera zaklęty. Taki diabli bajer…          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...