Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Inne spojrzenie, część 84


Rekomendowane odpowiedzi

   - Teraz ty, Mariko-san - Jezus ukłonił się po samurajsku. - Onegaishimasu, proszę. Twoja kolej. Dokąd chcesz popłynąć? 

   - Swego czasu, mój panie-mężu, ciekawiła mnie Ingurando, Anglia. Jak wiesz - Mariko taktownie nie wspomniała, dlaczego akurat ten kraj. Ale, chociaż byliśmy już w Hiszpanii i Portugalii, to w twoim kraju, anata no kuni de, jeszcze nie. Chcę zobaczyć anata no furusato, twoje rodzinne miasto. Ale i to dawne, z czasów twojego ostatniego wcielenia, i to obecne. Dzisiejsze - dodała z uśmiechem.

   - Czyli czekają nas już dwie kolejne podróże nie tylko w przestrzeni, ale i w czasie - podsumował Jezus. -Doi shimasu, akceptuję - skłonił się ponownie, na co Mariko-san odpowiedziała równie przepisowym ukłonem. 

   - Maiu - zwrócił się z kolei do żony-księżniczki. - A dokąd ty chciałabyś się udać? 

   - Z załogą Orła odwiedziłam już tak wiele światów - zaczęła powoli odpowiedź - że właściwie nie bardzo wiem, dokąd. Wszystkie materialne światy są do siebie podobne... a w każdym razie większość z nich. Bywają niebezpieczne dla istot z zewnątrz, nie znających ich. Jako często funkcjonujące według zasady: "Zjeść albo zostać zjedzonym" względnie "Zabij albo ciebie zabiją". Czyli po prostu bezwzględne, najkrócej mówiąc. 

   - Zatem... - podjęła po krótkiej chwili namysłu i uśmiechnęła się. - O, mam. Chcę zobaczyć jeden z duchowych światów, zamieszkały przez istoty wyłącznie pozytywne. Istoty Światła, jak je nazywasz. Wybierz taki dla mnie - uśmiechnęła się ponownie. - O ile, oczywiście, jest ich więcej niż jeden. 

   - Jest ich nawet sporo - Jezus odpowiedział uśmiechem. - Ba, i ciągle powstają nowe. Dobrze więc - uśmiechał się nadal - postanowione.

   - Arweno - uśmiechnął się do elfki, żyjącej w ostatnim wcieleniu połowę czasów jego własnych ludzkich wcieleń. - Wybacz proszę, że zapytanie ciebie zostawiłem na koniec. Twój pomysł, jak widzę, to... - zawiesił głos, odczytując myślową prośbę, by sama mogła wyrazić swoje życzenie. 

   - Tak, mój panie - uśmiechnęła się lekko elfim obyczajem. - Zobaczyć całą Ziemię z przestrzeni... wokół. A potem odwiedzić mój wymiar. 

   - Ale - zaoponował Jezus żartem - "Nautilus" jest statkiem. Nie potrafi latać... 

   - To prawda - przytaknęła Arwena, odczekawszy na wszelki wypadek chwilę, czy Jezus nie będzie kontynuował, chociaż czuła, że nie będzie. - Ale przecież ty potrafisz wszystko. 

Cdn. 

 

   Voorhout, 10-12.01.2023. 

 

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jezus ma w tym odcinku łatwe zadanie: kobietom wystarczy snucie planów, które prawdopodobnie się nie spełnią. A może wcale nie chodzi o plany, ale przyjemność ich układania w pięknej scenerii, pod okiem Najmądrzejszego?

 

Taki wariant jest całkiem życiowy, dlatego mi się podoba.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@WiechuJK 

   Wiesławie, to zdanie jest jak przysłowiowa wisienka na torcie: oczywiste stwierdzenie na koniec rozdziału. WszechMistrz może tu Arwenie tylko przytaknąć, cóż innego Mu pozostaje? To jedna z sytuacji, kiedy Bóg nie ma wyboru

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

   Ale nie zgadłeś . 

   Dzięki Ci wielce za wizytę, komentarz i uznanie. 

   Serdeczne pozdrowienia . 

 

@staszeko

   Staszek, chodzi o przyjemność układania planów "w pięknej scenerii, pod okiem Najmądrzejszego", że użyję Twoich słów. Ale On pyta swoje żony o pomysły na dalszą podróż, by je spełnić. Dla nich i pozostałych podróżników.

   Dziękuję Ci bardzo za czytanie i skomentowanie. Oraz uznanie, oczywiście.

   Serdeczne pozdrowienia . 

   

   Ago, wielkie dzięki za czytanie . Cieszę się, że spodobał Ci się i powyższy rozdział. 

   Serdeczne pozdrowienia .

   

 

   

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wszedłem w rolę Świętego Mikołaja. I kupiłem całkiem sporo prezentów. Paradoks polegał jednak na tym, że najlepsza rzecz jaką kupiłem była najgorszym prezentem. Otóż, tę jedną rzecz kupiłem bardziej pod siebie, aniżeli pod obdarowanego. Postaci rzeczy to nie zmienia, bo rzeczywiście była to najlepsza i najtańsza rzecz zarazem. Rzecz wręcz nie rzecz, nie wchodząc za bardzo w tajniki prezentu. Innymi słowy coś znacznie bardziej metaforycznego i ponadczasowego, choć powstałego na czasie dzisiejszym. Rzecz spraw obecnych. Gdybyśmy tak umieli obdarować czytelnika wyrafinowanym tekstem, który ten rzeczywiście chce przeczytać byłoby święto znacznie większe niż pierwszy i drugi dzień świąt razem wzięte. Coś bardziej niebywałego nawet niż wszystkie dni wolne w roku kalendarzowym.    Warszawa – Stegny, 24.12.2024r.
    • Choćbyś wszystko robił tylko dlatego, że nie wiedziałeś i choćby tylko to źle zabrzmiało niczym przypadkowe uderzenie miedzianego cymbału   Dźwięk wybrzmiał, a powietrze niesie drgania dookoła Ziemi, obiegając ją upamiętniającą ciszą   To słowa w ciemności ukryte, którymi rozświetlasz drogę innym duszom w mroku po kolanach brodzącym.   Jakże się stało, że .. bóg(?, nie nie) narodził się w dobie, której zabrakło światła? Gdy słońce, tu, na tej połowie umiłowanej mojej planety, gdzie dominuje ludzkie istnienie - jest widywane najkrócej?   Może to fetysz by widzieć światło w ciemności, samemu sobie rozświetlając drogę, latarniami, lampkami, świecami .. z tym - zazwyczaj - ohydnym pożółkłym odcieniem   Może to filozofia, by nawiązać do tego, który niesie światło zamiast - jak to zostało napisane - do tego, który kieruje ku światłu? Może to strach przed światłem, lub nienawiść światła, by być od niego jak najdalej, by nigdy się do niego nie zbliżać.   A być może stwierdzisz, że wszyscy chcecie światła i w ten mroczny dzień oczekujesz jego ostatecznych narodzin? W takim razie, powiedz mi, gdzie ciemność, skoro na świecie panuje jedność i odnalazłeś z resztą ludzkości spokój ducha, tego dnia, w życzliwości i ciepłych słowach? W końcu, powiedz - czy, skoro przyszło światło i tego dnia nie ma wojen, a na froncie wszyscy całują się, wychodząc sobie naprzeciw z okopów, dlaczego zapominasz o nim dnia następnego? Jakże mogło przyjść tylko na jeden dzień, czyż to nie zdrada, chwilowy, wręcz momentalny flirt prostytutki, chętnej raz w roku, na chwilę spożyć obfity posiłek wzajemnego uwielbienia?   Wykluczam cię, jeśli z twoich ust pada wiatr słów w jednym argumencie: "tradycja". No chyba, że obstajesz za tym, że świat duchowy nie istnieje, jednak korci cię, by strzelić babci gola zadowolenia z dzieci i zasnąć bez .. fałszywych wyrzutów sumienia. Lub na wszelki wypadek przeżegnać się w obawie, przed tym, czego nie wiesz.. właśnie - światłość, nauka.. chwila zwątpienia?   I jeśli już wierzysz, tak jak ja wierzę w swojego Syna, czy myślisz, że jako jego Ojciec, byłbym skory spłodzić go w dzień, by Jego narodziny wypadły w ten najciemniejszy dzień roku?   Myślisz, że byłbym skory go spłodzić w dzień, o porze takiej i w chwili takiej, że narodziłby się w ciemnościach nocy?   I jeśli znów się zapierasz, dumny "chrześcijaninie", że to tradycja i symbol - to symbol już opisałem, tradycję również, a jeśli to tradycja pogańska to powiedz wprost: jesteś poganinem czy uwierzyłeś w mojego Syna? Chyba, że lubisz stać rozkroczony nad nierządnicą ukazując jej swoją haniebną nagość. Jedną nogą w niebie, drugą w ludzkich nieczystościach Nie będąc jednocześnie nigdzie.     Mówisz, że nie wiedziałeś, że to pomyłka lecz zbluźniłeś przeciwko mnie nie przeciwko mojemu synowi lecz przeciwko duchowi, który w Synu moim zamieszkał. Bo nie taki był mój zamysł i nie uczyniłem prawdy kłamstwem ani zła dobrem.   Zbluźniłeś przeciwko Bogu, a jestem duchem również Próbując zasiąść na moim tronie stanowisz jedynie swoje standardy.   Ty, miedź brzęcząca, Ty, cymbał brzmiący.   I choćbyś zarzekał się na krzyż i zmartwychwstanie, choćbyś wrzeszczał w parku pełnym ludzi błagając o litość i łaskę.   To prawdą jest, że nic nie zrozumiałeś.   Poznałeś jedynie ciemność teraz ona towarzyszyć ci będzie wiecznie i nieodwracalnie.   Tak jak ja kiedyś kochałem ciebie, kiedy posłałem swojego Syna, a teraz jestem tutaj osobiście, idąc w ślady z moją siostrą za naszym ukochanym kwiatem i rodzicami, którzy wszystko uczynili. Tak teraz ty kochasz ciemność.   Jak spełni się nasza miłość, tak i twoja.        
    • Gdy Polka się puszcza,to ku...a,gdy Francuska się puszcza,to ku..a, a gdy Żydówka się puszcza,to antysemityzm. Już sam nie wiem, co o tym sądzić. Pozdrawiam.
    • @Kantata   Dziękuję za komentarz, a nie odpuszczę, niby jak mam odpuścić, opus dei?   Łukasz Wiesław Jan Jasiński herbu Topór 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...