Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Lek na samotność


Rekomendowane odpowiedzi

No i teraz staję na rozdrożu, bo przypomniał mi się tekst z piosenki Pidżamy Porno "któregoś dnia kupię sobie psa/przynajmniej będę miał co kopać z rana", a Pidżamę lubię, ale Ciebie i Twoje wiersze też...i nie wiem, zostawić serce, czy nie...

Żartuję, pewnie, że zostawię ;D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

abstrahując od tematu, to powyżej tak dobre jest ze zasługuje na własny byt 
jeszcze zacytuję inne myśli tego autora;


Tylko jedno jest bardziej puste od życia bez miłości, a mianowicie życie bez bólu.

 

Widzi pan, mówiąc szczerze, poza tym wszystkim, czego każdy może się nauczyć - jak się ubierać, poprawnie mówić i tak dalej - różnica między damą a kwiaciarką nie polega na tym, jak one się zachowują, tylko, jak są traktowane.

Edytowane przez sam (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Marek.zak1 Zwierzęta, mam na myśli psy i koty, nie tylko lekiem na samotność, to również balsam na świetne samopoczucie. Niedawno miałem sen o moim pupilu (kot Albert), który odszedł z tego świata 16 Sierpnia obecnego roku. Myślę, że odwiedził mnie, dając znać, że obecne życie to nie wszystko… Pozdrawiam! :-)))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@WiechuJK Po całości ci, którzy mieszkają ze zwierzętami (nie używam określenia "właściciele"} żyją o kilka lat dłużej, więc ten argument powinien przekonać niedowiarków:). Dla mnie moja Sowa jest córką, do tego taką, która mnie nigdy wie wkurzyła:). Koty też miałem, dwa czarne: Koks i Węgiel.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN Rozumiem

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Wystrzał lepiej brzmi tylko mi nie o wystrzał chodziło   
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Rafael Marius Nie chcesz się już stroić dla niego Wiolu? Dobrze rozumiem? Taki odstraszacz?
    • Bezdomne słowa błąkają się bez przerwy. Jednemu wypadają z kieszeni, drugi wyrzuca je z siebie ot tak. Te pierwsze pojawiają się - bez zamierzenia, za to te drugie - bez sensu. Trzeciego rodzaju słów jest tak mało, że trzeba się bardzo wysilić, żeby je wyłapać. Ktoś przechodzi, pochyla się nad słowami, jakie zdołał znaleźć. Bierze je ze sobą do domu. Tam szoruje szczotką, całymi dniami, żeby zaczęły lśnić i pachnieć. Nic z tego. Pozostają dziwne, niezasymilowane. Snują się po korytarzach domu, jak wyrzut na kostce stopy, aż człowiek zaczyna im szukać przytułku, bo zauważa, że ma po nich niegojące się skręcenia.   Pacjentów podzielono na kolory: czerwony, pomarańczowy, żółty, zielony i niebieski. Czerwony znaczy się umierający, wymagający natychmiastowej uwagi. Niebieski to ten ze skręconą kostką – może poczekać, prawdopodobieństwo śmierci w oczekiwaniu na przyjęcie lekarza, oceniono na znikome. Według norm szpitalnych pacjent fioletowy i biały nie kwalifikuje się do leczenia, nawet tamtędy nie przechodzi, a być może, że wcale nie ma pacjentów w tych kolorach. Dopóki jednak ktoś łapie się za słówka i znosi to wszystko do domu, dopóki jest zbieraczem - ma prawo siedzieć na korytarzu, bo popada w barwy niebieskie. - Jak to się stało? - Pyta lekarz - jak pan to zrobił? Od kiedy to trwa? Tu zaczyna się opowieść, na którą nie ma czasu, bo inni stoją za drzwiami, ci z numerkami czerwonymi, pomarańczowymi, żółtymi, a nawet zielonymi... - Panie, co pan mi tu o pieluchowaniu, o tym że zapomniał ekierki w czwartej klasie, o Zofi co sprzedaje buraki, o Marianie pijusie, o Annie co przeszła panu koło nosa. Ja takich jak pan mam tu na pęczki. Kuśtykają bez przerwy, obalają się na pierwszym lepszym człowieku, co mu szmatą zamacha koło oczu. Tak... bo dla nich każdy jest ekspertem. Pan nie wierzy? Niech pan spojrzy ilu ich tam siedzi - tu wskazał na drzwi poczekalni - jeden lepszy od drugiego. Kiedy wchodzą, to czasami mam ochotę uciekać, bo mnie łapią za kostkę i nie chcą puścić. Zapobiegawczo otwieram okno i jednak zostaje. Ja panu powiem co można z tym pana problemem zrobić. Pan się oszczędza, wietrzy pokój, aż sam stanie się przeciągiem. Co panu wpadnie jednym uchem, to wypadać ma równie szybko drugim... - Ale, ale... - Na Ale przyjdzie odpowiedni czas panie Skręciński, wszystko po kolei... - No właśnie nie przyjdzie. - A to dlaczego? – lekarz pochylił się nagle z zainteresowaniem, nawet przestał mrugać, więc rozproszenie zniknęło. Zostali sam na sam, on i on. - Bo mi czasu zabraknie – wystękał w końcu pacjent niebieski. - A rozumiem, jest postęp. Jednak czasami warto to okno otwierać. Skoro tak... To niech pan „do jasnej, ciasnej” włączy segregowanie, żeby się wyprostować, a nie tylko w przygarbieniu przestać się skręcać!   Kolor niebieski, rzeczywisty czas oczekiwania - powyżej ośmiu godzin. Rozmowy pacjentów na korytarzu – bezcenne. Słowa poturbowane kulają się, a każde z nich mniema, że wymaga szczególnej opieki. W tych kłębowiskach nieszczęść, monologach udających dialogi, czasem jakiś pacjent gubi się za drzwiami gabinetu, potem wychodzi, i idzie nie wiadomo dokąd... Tylko te przeciągi... niekończące się przeciągi...
    • @MIROSŁAW C. Profesjonalista:). Pozdr. 
    • @Ewelina Te trzy kropki były w tekst, nie do Ciebie. Dla Ciebie mam czułe wersy - daremne :-) Dobrze wyraziłaś, słowo przestrzał tu nie brzmi, wystrzał lepiej się wkomponowuje. Stąd propozycja :-) i pozdrowienia
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...