Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Hehe, miłować to se możesz, mój uczniu. Ważniejszym jest czy ona to twoje miłowanie w ogóle zauważy. Jeśli tak się nie stanie to możesz sobie żyły z ramion wypruwać, a i tak nic z tego nie będzie. Jak już się pozbędziesz wszystkich arterii w organizmie, możesz zacząć wmawiać sobie, że uroda nie jest najważniejsza. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak, to jest, bo po pierwsze tych przepięknych jest bardzo mało, a drugie, jak piszesz.  Zresztą, w jakiejś mierze, stąd tylu sfrustrowanych i samotnych facetów.  Pozdrawiam. Kiedy następny sonet?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Widzisz, od bardzo dawna zastanawiam się dlaczego istota rozumna, człowiek, kieruje się zwierzęcym instynktem przy dobieraniu partnera. Gdyby ludzie dobierali się inteligentnie, stawiając na piedestale mądrość zamiast piękna... Ciekawe ile rozwiązałoby to problemów? A może stworzyłoby nowe?

 

A może byłoby mniej sfrustrowanych osób, które, mając naprawdę poukładane w głowie, nie mogą znaleźć partnera, ponieważ nie mieszczą się w kanonach piękna?

 

Co by było gdyby nie uroda stanowiła afrodyzjak, a inteligencja i mądrość? Jak zastanawiałem się kiedyś, tak częstokroć wciąż się nad tym zastanawiam, czy aby nie byłoby lepiej.

 

PS: A kiedy sonet? Nie potrafię na razie powiedzieć. 

Opublikowano

@Wędrowiec.1984

 

Mądrość też jest deficytowa, u obu płci zresztą) więc wiele by tu nie zmieniło:). Poza tym one wybierają po mądrości, ale po tej specyficznej, która prowadzi faceta do sukcesu. Pisanie wierszy nie jest w cenie, chyba że do przebojów:). 

Ja tu jednak o poprawności i okłamywaniu samego siebie i powtarzaniu, że uroda nie ma znaczenia, bo charakter i dobroć ważniejsza. 

Pozdrawiam

  • 2 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Leszczym Nie wiem czy dobrze zrozumiałem... Ale Dicka szanować należy. Tu przed chwilą rozmawiałem z kolegą @Simon Tracy. I też opowiada, że się wycofał ze świata na ile to możliwe. Taka wewnętrzna emigracja. Mnie akurat na ten moment nie stać na takie rozwiązanie, ale może kiedyś... Dzięki za podzielenie się swoją perspektywą.
    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...