Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

modlitwa


Somalija

Rekomendowane odpowiedzi

zabijając 

bierzesz na siebie jego los 

 

wy musicie żyć 

zaopiekuj moje córki 

oddałem pieniądze 

tu już

to świąteczna rozmowa

tańczyliśmy na weselach 

 

trzy rozłogi 

jeden głęboki ruski korzeń

 

Ukraińcy

nigdy nie było takiego narodu 

język mają wypaczony

polskimi słowami przeżarty 

proroctwa Sołżenicyna drewniane kleszcze

do przenoszenia magicznych kamieni

dziś głuche samołówki kolce sidła 

 

Moskwę

drzazga z Krzyża Świętego 

pociągnęła na dno

krążownik 

na niskim pułapie z daleka trafiony

 

Jezu wschodni

zachodni

proroku braci Mahometa 

Jezu przez starszych mojżeszowych na

mękę wydany 

zatamuj ranę 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Somalija  

   Aga, proszę

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

. Zapoznaj wiadomości z innego punktu widzenia . Tego bliższego prawdzie, która i tak już wychywa - to od "wychynąć" - zza zasłony antyrosyjskiej propagandy Ciemnej Strony Mocy. Jak na przykład wygląda realizacja porozumień mińskich przez rząd Wołodymyra Żełenskiego. Posłuchaj wywiadu Olivera Stone'a z Władimirem Putinem. Myślisz, że zachęcam do tego z negatywnych pobudek? 

   A wiersz napisany dobrze . Twoja prośba z pointy zaczyna się spełniać: prawda o tym konflikcie wiedzie do pokoju . 

   Zostawiam serduszko za literacką sprawność .

   Serdeczne pozdrowienia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Corleone 11 Zapoznałam, byli u mnie Ukraińcy, którzy nie oglądają polskiej telewizji i w sobotę przed tym jak szłyśmy do kościoła świecić pokarmy ( są prawosławni, ale się dołączyli) zadzwonił do nas wujek z Mikołajewa, płakałyśmy wszystkie... wojna oprócz tego wymiaru makro ma jeszcze mój wymiar miko...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Corleone 11 Prawda jest taka, że jest wojna i są dwie strony barykady. Historia i obecna polityka ustawiły nas i putunowską Rosję na przeciw sobie. I ta prawda akurat ma cenę mojego życia, bo stoję w szeregu tych, którzy w dniu próby przyjmną na siebie pierwszy cios. Sytuacja jest grożniejsza niż się wydaje, bo lata długiego pokoju stępily ludzką czujność i umiejętność ocenienia rangi problemów, jakie się pojawiają. 

Putin to projekt sowiecki, Rosja to społeczeństwo okaleczonej dumy i resentymentów oraz retoryki bardzo bliskich tym, które po I wojnie światowej w Niemczech utorowały nazizmowi drogę do władzy. W latach 30 Hitler w elitach Europy Zachodniej był spostrzegany podobnie jak Putin obecnie. Analogie są symptomatyczne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

   Oczywiście, że ma Twój wymiar mikro. I nie tylko Twój. Ukraińcy, którzy z powodów politycznych bombardowali swoich rodaków w Donbasie, też mają rodziny. Jeśli nie żony i dzieci, to na pewno matki. Prezydent Żeleński, który wydał ten rozkaz, też ma rodzinę. Rosjanie, którzy giną w tej walce o pokój w Twoim mieście i w moim, w całej Polsce, Europie i na świecie, też je mają. A nawet nie wiedzą o naszym istnieniu.

   Dodaj jeszcze do tego reinkarnację. Wtedy wiele stanie się jasnym, wychynąwszy z mroku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@huzarc Podziwiam Twoją postawę i bardzo ją rozumiem, bo sama to przeżyłam, na początku wojny, moi znajomi podjęli decyzję o powrocie na Ukrainę, nie dało się ich zatrzymać... bardzo to patriotyczne... Dziękuję za ten wpis, jesteś godny naśladowania...

 

 

Edytowane przez Somalija (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@huzarc 

   Ten konflikt nie wyjdzie poza obszar Ukrainy. Oczywiście mam na myśli terytorialnie, bo przez ludzkie myśli dawno wyszedł poza nią. Ale do żadnej wojny polsko-rosyjskiej nie dojdzie: możesz być spokojny. Powiesz mi, że łatwo pisze mi się takie rzeczy? Nie do końca - bo z odpowiedzialnością za słowo.

   Mało tego - to, co będzie, solidnie Cię zaskoczy. Patrz i obserwuj

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

   

   Serdeczne pozdrowienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Corleone 11 wojna cybernetyczna już dawno wyszła poza ten obszar. Do tego dochodzi wojna ekonomiczna. Jest obszar Kalinigradu, który jest z jednej strony cierniem w strukturze terytorialnej NATO ale i miejscem potencjalnego buntu przeciwko władzy Putina. Jest też granica z tym obwodem i Białorusią, gdzie może dojść do prowokacji, a mamy już doświadczenia w tym zakresie. Jest zawsze możliwość prewencyjnego uderzenia na konwoje z pomocą dla Ukrainy z Polsci, jako sposobu testowania Zachodu. Zagrożeń jest wiele i skutków ich jeszcze więcej. Nie trzeba wtargnięcia na terytorium, aby doszło do próby sił. Tym bardziej, że w sensie prawnym, tak na marginesie to wojny nie ma, Rosja jej nie wypowiedziała i posługuje się eufemizmem "operacji specjalnej", bo słowo wojna źle się wszystkim kojarzy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Corleone 11 @huzarc Michał, oczywiste, że Dawid chce pokoju, widzi że na Ukrainie, ginie kwiat mężczyzn, inni pochowani jak szczury próbują przetrwać. On z rangi zawodu jest w pierwszej linii, podobnie jak strażacy, medycy... Rozmawialiśmy o indywidualnych decyzjach na wypadek zagrożenia. Dawid się stawi, bo jest odważny, nie złamie przysiegi i mierzy się z tym, wie że nie może się bać, wszyscy zmieniamy swoje myślenie. Jeśli nadeszłaby taka chwila próby dla nas, każdy zachowa się zgodnie z sumieniem i oby tych dobrych sumień nie zabrakło. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Somalija

   

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Czy w takim razie nie jest bardziej właściwym - z praktycznego punktu widzenia - poświęcić kilka myśli dziennie pragnieniu pokoju?? A przynajmniej nie burzyć swojego wewnętrznego ładu nieprawdą wiadomości z oficjalnego kanału?? 

   Myślenie ludzkie zmienia się trudno. Chociaż to kosztuje, ale można. Wiem po sobie. Jak widzisz, mam odwagę myśleć inaczej niż propaganda nakazuje. I dawać temu wyraz. Mainstream zatruwa ludzkie myśli rusofobią, mając na celu zasiewanie wojny w umysłach. I pokazywanie wroga: o, patrzcie! To on, ten łajdak i podlec! On! A mało kto zwraca uwagę, że to myśli ludzi tworzą pokój. Pozytywna energia, nastawiona na pokój i chcąca pokoju. Dlatego Amerykanie, przeciwni pokojowi, sieją wojnę w umysłach ludzi za pomocą propagandy. A co na to Władimir, Rządzący Pokojem? Nic. Spokojnie pozwala się opluwać zachodnim mediom, robiąc swoje. Czyli zmieniając świat wespół z Chinami przez kończenie dominacji Stanów Zjednoczonych. 

   Mówisz o godzinie próby? To jest właśnie ta godzina. Dla wszystkich. Dla każdego. Wybrać sposób myślenia. Oparty na strachu i nienawiści. Albo na ufności Wszechświatowi. A sposób myślenia oznacza, czy ktoś jest pozytywny lub nieco mniej. Innymi słowy, czy ma wysoką wibrację, czy niską.

   To nie kazanie . Ale mówiłem Ci kiedyś, że wszystko jest energią. Wszystko jej powiązane. Staram Ci się pokazać zależność między pokojem a sposobem myślenia.

   Mylę się? Czas nie tylko pokaże. Już pokazuje. Bo gdyby Władimir chciał zaatakować Polskę, armia rosyjska już doszłaby do naszej granicy z Niemcami. A Chiny właśnie otworzyły sobie drogę na Ocean Spokojny. Przez układ z rządem Wysp Salomona.Jeśli pokój to wyłącznie równowaga militarna, to dlaczego po Pacyfiku mają pływać jedynie amerykańskie okręty?? A gdyby Chiny były tak agresywne i "be", już dawno podporządkowałyby sobie Tajwan. Albo zaczęłyby wojnę z Japonią. 

   Zapytasz, czemu się tak rozpisałem? Może zależy mi na Twoim sposobie myślenia? Jako na kolejnej cegiełce do pokoju . 

 

@huzarc

   Pominąłeś jakoś milczeniem propozycję posłuchania akternatywnego kanału wiadomości. Chcesz pokoju? A poświęcasz dziennie temu chociaż kilka myśli? Nic Ci po pokoju z kuchnią czy nawet z łazienką dodatkowo, jeśli Rosjanie podjęliby "akcję specjalną" przeciw Polsce. Ale jakoś nie idą ku naszej granicy. A przecież mieli okazję, prawda? Może więc nie ma co postrzegać Władimira Putina jako chcącego najechać Polskę? 

   Dariusz, pokój jest po części zależny od Twoich myśli. Posiadanie pokoju z kuchnią w dużej mierze od pieniędzy  

 

   Serdecznie Cię pozdrawiam . 

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Zaiste, różne rzeczy można ciąć, słowa zwykle to definiują. Dziękuję i pozdrawiam :)
    • Pozdrawiam i dziękuję @iwonaroma i @Leszczym   Troszkę zmieniłam. Koronka nie w zębie ale na zębie, w zasadzie nie o zęby chodzi lecz półmrok, dodałam ostatni wers, żeby może bardziej w stronę owego kłusownictwa., czyli kłusującego kundelka.   Dziękuję wszystkim, daliście mi zdaje się "medal" ;-) rozumiem, że dla Żabki, to się zgadzam :-) Miłego
    • Niestety bywa, że alko i dragi i wtedy nic innego się nie liczy. Pozdrawiam
    • Trochę inna wersja dawnego tekstu   Cześć. To tylko ja. Chyba jako całość lub nie. Jeżeli masz tyle cierpliwości co ostatnio, to czytaj. Jeżeli przeciwnie, to chociaż napisz, o czym nie przeczytałaś. No dobra. Tyle wstępu.   Trudność to dla mnie wielka, zwyczajność z mego pióra na papier bezpowrotnie spuszczać. Aczkolwiek – chociaż takową lubię – to bez udziwnień, ciężko mi zaiste lub po prostu taki wybór chcianą przypadłością stoi. Pisząc dziwnie o zwyczajności i prostocie kwadratowych kół, zawikłanie w umysłach sprawić mogę, a nawet bojkot, takich i owakich wypocin, lub nawet laniem wody zalać.   Gdybym koślawym grzebieniem, włosy w przypadkowym kierunku przeganiał, to skutek byłby podobny. No cóż. Żyję jakoś na tym pięknym świecie, co wokół roztacza połacie, pośród bliźnich, zwierząt, roślin różnorodnych, rzeczy ożywionych i martwych, dalekich horyzontów i niewyśpiewanych piosenek, a w tym co piszę teraz, nadmiar zaimków osobowych, co w takim rodzaju tekstu, jest uzasadnione.   Napisz proszę, co w twoim życiu uległo zamianie. Co zyskałaś, co straciłaś. Czy odnalazłaś szczęśliwą gwiazdę na nieboskłonie ziemskich ścieżek. Jeżeli nie, to masz w tej chwili szukać. Choćby z nosem przy padole, twojej upragnionej gwiazdy. Gdy ulegniesz poddaniu, to już zostaniesz na dnie wąwozu niemożliwości, opłakując swój los.   A jeśli źli ludzie ciebie podepczą, to nadstaw im jedną siedemdziesiątą siódmą część policzka. Bez przesady rzecz jasna. Czasami oddaj! Pamiętaj, taką samą miarą będziesz osądzona, jaką ty innych sądzisz. Ile szczęścia dajesz, na tyle zasługujesz. O cholera. Co za banały wyłuszczam.   Proszę cię. Pozostań przewrotną, ale nie strać równowagi. Pamiętam, że często błądziłaś wzrokiem po ogniu, a myślałaś o rześkim strumyku. To mnie w tobie fascynowało. Nieokiełzane myśli, wiecznie związane w supełki, które wielu próbowało rozplątać, bez widocznego skutku. Tylko ósme poty wylali i tyle z tego było.   Przesyłam tobie taki śmieszny przerywnik, dla odprężenia umysłu.   twoje zwłoki są w rozkładzie twoje ciało gnije już twoją trumnę sosenkową pokrył zacny cudny kurz   twoje czarne oczodoły białej czaszki perłą są a piszczele szaro złote jak diamenty ślicznie lśnią   No i co? Zaraz jest ci weselej, nieprawdaż? Przyznać musisz. Oczywiście wierszyk nie dotyczy ciebie. Kiedyś tak, jeżeli twój trup nie spłonie. Póki co, wolę cię zapamiętać obleczoną w ciało. Ładne i zgrabne zresztą. Ale dosyć tych słownych uciech. Musisz jednak przyznać, że ci lżej na sercoduszy.    Tak bardzo tobie współczuję, że masz jeszcze siły na czytanie tych moich ''mądrości''. Tym bardziej, że nie czytam wszystkich twoich, ale jestem przekonany, że ty czytasz moje sądząc po tym, co odpisujesz. Wiem, wredne to z mojej strony, do utraty tchu. Mam jednak pewność, że nie wyznajesz zasady: coś za coś. Ja też jej nie wyznaje. Wolę coś twojego przeczytać, jak prawdziwie chcę, niż czytać na siłę, gdy naprawdę: nie chcę.   To skądinąd byłoby dowodem braku szacunku i lekceważenia twojej osoby. Mam trochę pokręconą psychikę w wielu sprawach. Do niektórych podchodzę: inaczej. A zatem pamiętaj: nie wszystkie moje listy musisz czytać. Na pewno nie popadnę w otchłań obrażań. Chyba, że obrażeń, jak dajmy na to w coś walnę lub ktoś lub coś, mnie.   Aczkolwiek bywa, iż żałość odczuwam wielką, do suchej nitki białej kości. Proszę, poniechaj zachwytów nad tym co piszę, bo jeszcze przez ciebie na liściach bobkowych osiądę speszony, a to spłodzić może, psychiczny uszczerbek na zdrowiu... a to z kolei na braku moich listów. Czy naprawdę jesteś przygotowana na tak dotkliwą stratę?    Dzisiaj znowu byłem latawcem, który pragnął wzlecieć i kolejny raz, spalił lot na panewce. Ciągle ogon wlecze po ziemi. Znowu lecę nie do góry, ale w bezdenny dół, w długą ciemną przestrzeń. Głębiej i głębiej, dalej i dalej. Światło mam głęboko w tyle, ale jeszcze trochę kwantów na plecach siedzi. Nieustannie widzę przed sobą własny cień. Ścigam go, bo nie mam innego wyjścia. Wyjście zostawiłem daleko nade mną.   Kiedy wreszcie będzie koniec. Raz na zawsze. Na zawsze z wyjściem i na zawsze z wejściem. Co będzie po drugiej stronie, skoro potrafię tylko spadać. Kiedyś, gdy mogłem oprzeć jaźń o jasne ściany, to były mi obojętne. Teraz przeciwnie, lecz mijam je za szybko. Są tylko smugami. Bo wiesz jak jest. Światło bez cienia sobie znakomicie poradzi, lecz cień bez światła istnieć nie może.    Nie czytaj tej mojej głupawej pisaniny, jeżeli nie chcesz. Zrób kulkę i wrzuć do ognia. Niech spłonie. Nawet już nie wiem, jak smakuje gniew.    Stoję oparty o ścianę. Widzę lecącą w moim kierunku strzałę z zatrutym ostrzem. Nie mogę ruszyć ciała, znowu przyklejony do otynkowanych, ułożonych w mur cegieł. Są częścią mnie. Ciężarem, którego tak naprawdę nie dźwigam, a jednak odczuwam, jako zafajdany kleisty los. Ciekawe czyja to wina? Raczej nie muszę daleko szukać, by znaleźć winowajcę. Jest zawsze całkiem blisko.    Nagle zdaję sobie sprawę, że nie zabije mnie żadna strzała, tylko kupa duszącej gruzy. Tańcząca kamienna anakonda, pragnąca udusić i wycisnąć: całe posklejane rozdwojone wnętrze, żebym mógł je na spokojnie obejrzeć, przemyśleć i uwolnić trybiki z piasku. Wystawiam ręce na boki. Nic z tego. Odepchnięcie niemożliwe. Czerwone cegły pod skórą tynku, pulsują niczym krew w tętnicy.    Nagle przypominam sobie. To z własnej woli posmarowałem klejem pokręcone ego i oparłem o niby szczęśliwą ścianę. Jakiż wtedy byłem pewny swoich możliwości. A jaki głupi i naiwny. Myślałem, że oderwę jaźń w każdej chwili. Gówno prawda. Sorry.    Nogi nadal zwisają poza parapet mnie. Zasłaniam stopami uliczny ruch i mrówczanych ludzików. Wyciągam ręce przed siebie. Zasłaniam chodnik. Rozkoszny wietrzyk szeleści we wspomnieniach, przerzucając kartki niewidocznej księgi. Niektóre wyrwane bezpowrotnie. Pozostał tylko wzdłużny, postrzępiony ślad.   Nagle zasłaniam wszystko przezroczystością. Tylko spod prawego rogu zwisającego buta, wychodzi dziwna, tycia postać. Widzę ją wyraźnie, pomimo dużej odległości. Pokazuje mi środkowy palec. To matka głupich. Zaraz na nią skoczę i jej tego palucha złamię. Odzyskam wiarę we własne siły i lepszy los.    Pomału kończę na dzisiaj... z tą pseudofilozofią. Na drugi raz napiszę bajkę, co na jedno, chyba wyjdzie. Na przykład o człowieku, który po swojej śmierci, musi całą wieczność leżeć w trumnie na własnych rozkładanych zwłokach, jako pokutę za grzechy, które popełnił. Cały czas będzie tam jasno, a zmysł zapachu nie zostanie wyłączony. Oczu nie będzie mógł zamknąć, leżąc twarz w prawie twarz i żadnego spania. On sam nie ulegnie rozkładowi z uwagi na ciasnotę.   No nie! Nawijam banialuki w sumie lub innej rybie. To jeno metafora. Dla rozluźnienia powagi. Pomyśl o kwiatkach na łące. O modrakach i stokrotkach, makach i pasikonikach. Jak ładnie pachną, dopóki nie zwiędną i zdechną. O białych uroczych barankach, płynących po błękitnym oceanie do złotego portu o barwie słońca, otulonego szatą horyzontu, w kolorze pomarańczy z nadszarpniętą skórką. Co chwila jest oświetlona, obsraną przez muchy, lecz mimo wszystko działającą, żarówką morskiej latarni.     Wiesz co, tak sobie pomyślałem, że jest sprawą niemożliwą, by nie wypełnić czasu całkowicie. Nasze poczynania przyjmują kształt czasu, w którym są. Z tym tylko, że istnieją różne rodzaje: cieczy i naczyń. Największa klęska jest wtedy, gdy takie naczynie rozbić na wiele kawałków i nie móc go z powrotem posklejać, bez względu na to, ile czasu zostało. A jeszcze gorzej, gdy są to naczynia połączone i tylko jedno ulegnie destrukcji, a drugie zostanie całe, lecz i tak rozbite.    Jeżeli przeczytałaś te moje bajanie, to gratuluję cierpliwości. Napisz proszę. Może przeczytamy, a może nie.    Na koniec zwyczajowy przerywnik.    Miłość    zostańmy w naszym świecie lecz zabierzmy butle tlenową z powietrzem może być różnie gdyż ty ze mną a ja z tobą
    • (Amy Winehouse)   więc albo światło albo mrok   reszta to mgnienia  zauroczenia odurzenia    od niechcenia 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...