Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ile kroków zrobiłem? 

Usiadłem na kamieniu milowym.

W ciszy wspominam przeszłą drogę,

By nie zapomnieć za chwilę. 

 

Mama. Gwiazda Polarna nieba. 

Jest przy każdym moim kroku. 

Uczyła wierzyć Bogu. 

Więcej mi słów nie trzeba. 

 

Dzieciństwo. Zdarte kolana i wyobraźnia. 

Nieśmiertelna ciekawość. 

Nigdy człowiek nie miał dość. 

I miłość. Też była ważna. 

 

Młodość jak kliper herbaciany

Przez burze i flauty

Kochając szanty. 

Smutek leczyła mama. 

 

Potem cały świat. Otworzył się piękny. 

Serce biło i kochało jak szalone. 

Jedną po drugiej traciło żonę. 

A później  mroczne zabiły bębny. 

 

Zanim czerw uderzył zrywając aorty, 

Dotknąłem nieba, słuchałem Boga, 

Dwa serca otuliła miłość błoga, 

Razem zwiedzaliśmy wielkie świata porty. 

 

Wtedy uderzył. 

Wszystko w pył. 

Kosmos był. 

Żył. 

 

Policzyć je było najprościej. 

Tyle zrobiłem kroków. 

Wszystkie były ku Bogu. 

Pół kroku mi tylko brak do miłości.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Michał_78 Dzięki za właściwy odbiór. Jeśli chodzi o błogą, to sprawa jest.. Jak kiedyś mawiałem - wieloaspektowa. Pierwotna przyczyna to specyfika narodzin. Kiedy wyświetla mi się obraz świata wiersza w głowie, to możliwie szybko to notuję, czasem zapisując ostatni wers zanim skończę pierwszy. Wtedy bywa, że w sytuacji melodii, że tak odkrywczo nazwę, obocznych, wpisuję rym kulawy, ale solidny kontekstowo. Bo treść jest dla mnie kluczową wartością wszelkiej sztuki. Dlatego takiego... Zachwiania... Barwy całości nie obawiam się przeoczyć niejako (czasem kiedy się nie spieszę, to doszlifowuję kamień, ale teraz w sumie się spieszę, lecz nawet, gdyby to była zwyczajna sytuacja, to skoro czasem się nie spieszę, to znaczy, że czasem tak, owszem.) i pozostawiam te "dzieci" z naturalnym piegiem, pieprzykiem, zadartym nosem. Myślę sobie wtedy "A, niech se żyją. Takie niedoskonałe, chybione, nieuświadomione, czasem aż głupawe. Zupełnie jak my" 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jednak, kiedy zwróciłeś mi na to uwagę przeczytałem jeszcze raz i doszło do mnie, że to efekt był zamierzony! Przypomniałem sobie, że kiedy badałem fragment z błogą na metaforycznym języku, a wtedy przepływa mnóstwo wariantów rymów form, rozwoju sytuacji, kiedy wpadło to słowo, to w połączeniu z Bogiem dało mi delikatny smaczek folkloru, taki zlepek z wiejskich przyśpiewek, jakby w uchu zadźwięczały wakacyjne, góralskie kapele z przebytych karczm. 

Moja miłość pochodzi ze wsi i tam spędziłem najpiękniejszy najgłębszy i najszczęśliwszy okres życia. 

To właśnie zapisałem w połączeniu tych dwóch słów. 

Dziękuję za uważne i ciepłe czytanie moich słów. 

Edytowane przez Quidem.art
Wybrakowany wyraz (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Bardzo wdzięczne. Tylko to na górze mi nie pasuje...
    • Inna wersja dawnego wiersza       tekście ty mój kochany niech nikt cię nie nęka stracić ciebie o zgrozo to wielka udręka juści dla mnie   zostań proszę ślę słowa ku tobie na tym literackim pulsującym łonie   chociaż różne ludy mogą szemrać dziwnie żwawo stanę do boju z członków zryw wycisnę orężem literki tudzież drukiem dusze na tej ziemi ojców bronić będę z hukiem   tutaj ciebie kładę pośród zbóż złocistych trochę mniej cię rzuca ten wiatr porywisty na modrakach leżysz płatkach mokrych rosą gdzie maki ojczyste czerwienią migocą   choć kuszą jabłonki złudną słodką wonią uśmiechem ekranu obdarzasz zieloność strumyczki szemrzące nurtem wciąż wytrwale tekstem tulisz pszczoły pachnące nektarem   trzykrotka łodyżki kołysze jak łódką tu w bajce magicznej możliwe wszyściutko za chwilę w promieniach złotawy już powiew dziś lśnieniem jutrzenki twój ekran ozdobię    
    • @andreas nr 4 - najlepszy  
    • Pięknie i tak  magicznie. Pozdrawiam.
    • @Tyrs Dopóki oddycham mam nadzieję... Motto które z perspektywy czasu staję się pytaniem bez odpowiedzi.. Część o "czekoladzie" przypomniała mi mój smak "zakazanego towaru" . Co prawda dostęp miałam z mniej "ambitnych" powodów. Moja Matka była kierowniczą w sklepie spożywczym - w regale w iście PRL- owskim stylu nasz barek z kluczykiem był swoistym sezamem skarbów... Dzieląc się z koleżankami "dobrami" miałam "moc" (wtedy jeszcze nieświadomej niezamierzonej) ..... Szacunku, uznania, atrakcyjności... Z wiekiem mój głupi umysł zaczął pojmować więcej... Człowiek i jego "oferta dla świata" jest niczym - końcówką zera po przecinku ... Dobrodziejstwa i znajomości dzierżą władzę pomimo iż człowiek jest tego panem. "Końcowa faza" - (choć nie ma sprecyzowanego określonego czasu tu i teraz) staję się refleksją poniewczasie.  Trudny tekst z morałem od samego początku

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...